Sierż. Adam Usurowski, referent posterunku w Lubrańcu o interwencji z 3 lutego 2021 r. mówi spokojnie. Aż za spokojnie. Tak, jakby nic nadzwyczajnego tego dnia właściwie się nie wydarzyło. Albo jakby takie interwencje były codziennością jego służby.
– Około godziny 17.10 z kolegą sierż. szt. Michałem Skrzypińskim udaliśmy się do miejscowości Mchówek w gminie Izbica Kujawska, gdzie miało dojść do kradzieży spawarki. Po przybyciu na miejsce zastaliśmy zgłaszającego. Wyszedł do nas przed dom, zaprowadził nas do garażu. Pokazał, skąd zginęła spawarka i że zostało odcięte imadło. Na pytanie, czy kogoś podejrzewa, odpowiedział, że mógł to zrobić syn.
Syn był w domu, ale powiedział, że on nie ukradł tej spawarki i nie wie, co się z nią stało. Spawarki nie było, było za to rodzinne nieporozumienie.
– Udaliśmy się ze zgłaszającym do domu, by go wylegitymować do przyjęcia zawiadomienia. Michał zaczął go sprawdzać. Okazało się, że ten zgłaszający jest poszukiwany za niepłacenie alimentów i powinien zgłosić się do zakładu karnego, by odbyć karę 120 dni pozbawienia wolności. W tym momencie 58-letni Andrzej M. nagle stał się agresywny. Powiedział, że nigdzie nie pojedzie, mamy spier…ć, bo on musi opiekować się chorą matką.
Mężczyzna wyszedł z kuchni, w której rozmawiał z policjantami, i poszedł do pokoju. Tam leżała starsza kobieta oraz była jego siostra. Cały czas powtarzał, że nigdzie nie pojedzie.
W pokoju był stół, a na nim leżał nóż. Taki typowy, kuchenny, ok. 20 centymetrów długości. W tej samej chwili, gdy sierż. Adam Usurowski go dostrzegł, gospodarz złapał za nóż i zaczął nim wymachiwać w stronę policjantów.
Wszystko działo się błyskawicznie. Usurowski odepchnął mężczyznę, a ten wpadł na meblościankę.
– Myślałem, że on w tym momencie upuści ten nóż, ale nie. Wstał z nożem i dalej nim wymachiwał. Wyciągnąłem broń. Sądziłem, że na jej widok przestraszy się i odrzuci nóż, jednak on nie zareagował, tylko krzyczał, że prędzej nas pozabija, niż z nami pójdzie. Mężczyzna chciał wbiec do następnego pomieszczenia i zatrzasnąć się w nim. Złapaliśmy za klamkę. On z jednej strony drzwi, my z drugiej. Przez uchylone drzwi użyłem wobec niego gazu. Nie wiem, czy dostał, czy nie, ale widziałem potem, że ocierał się czapką.
Mężczyzna w pewnym momencie puścił klamkę i dobiegł do okna. Sierż. szt. Michał Skrzypiński został w pomieszczeniu, a sierż. Adam Usurowski pobiegł na zewnątrz, by odciąć drogę ucieczki mężczyźnie, gdyby ten chciał wyskoczyć. Gdy Usurowski był już na dworze, zobaczył mężczyznę stojącego w otwartym oknie.
– Wymachiwał nożem w kierunku Michała, krzycząc, by go zostawił, bo go zabije. Krzyknąłem do niego, by odrzucił nóż. On, gdy mnie zobaczył, wyskoczył z okna. Było na wysokości około półtora metra. Upadł plecami na pociętą opałkę. Zobaczyłem, że się odwraca na lewy bok, tak jakby chciał uciekać. Postanowiłem, że dobiegnę do niego i złapię go za rękę, w której trzyma nóż, i wydrę go. Gdy do niego dobiegałem, wykonał pchnięcie nożem. Na wprost. W serce. Poczułem dociśnięcie, jednak ostrze na czymś się zatrzymało.
Policjant opuścił wówczas głowę. Zobaczył, że przy klatce piersiowej ma nóż. Odrzucił trzymaną w lewej ręce latarkę, złapał prawą ręką za rękę trzymającą nóż, wykręcił ją i wytrącił nóż. Kolega z patrolu wyskoczył przez okno i już we dwóch obezwładnili mężczyznę, założyli kajdanki i zaprowadzili do radiowozu.
Sierż. Adam Usurowski nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, co się przed chwilą wydarzyło. Po prostu zaczął czyścić mundur, bo było na nim sporo resztek łopianu.
– Wtedy wpadł mi palec do kamizelki. Na wysokości serca. Rozcięcie miało około centymetra długości. Przecięta była tylko kamizelka. Byłem grubo ubrany. Pod nią miałem polar i bluzę, a w niej, na lewej piersi, ten notatnik. Pod tym miałem półgolf i koszulkę. Ostrze przeszło przez kamizelkę, ale na polarze i bluzie nie było już żadnego przecięcia. Notes był w kieszeni na sercu, gdyby mężczyzna mocniej pchnął…
Zadał cios nożem, leżąc na plecach. To nie pozwoliło mu na wykonanie mocnego ruchu. Nóż nie miał bardzo ostrego zakończenia i notatnik pod warstwami materiału zamortyzował siłę pchnięcia.
– Myślę, że jakby nie było tego notatnika, nóż przeszedłby przez polar i bluzę, a że było tam coś twardego, nie przeszedł dalej. Tyle razy, mając go w ręku, nigdy nawet nie pomyślałem, że kiedyś uratuje mi życie. Ale to, że tamten człowiek próbował mnie zabić, dotarło do mnie dopiero po kilku dniach.
Andrzej M. był trzeźwy. Prokuratura postawiła mu zarzuty usiłowania zabójstwa i próbę uniemożliwienia wykonania policyjnych czynności służbowych. Mężczyzna decyzją sądu na trzy miesiące trafił do aresztu tymczasowego. Grozi mu do 25 lat pozbawienia wolności, a nawet kara dożywocia. Nóż, przedziurawiona kamizelka taktyczna i notes są zabezpieczonymi dowodami w sprawie.
Sierż. Adam Usurowski ma teraz nową, mocniejszą kamizelkę taktyczną i kolejny notatnik. Włożył go w to samo miejsce.
– Policjanci narzekają na notatniki, bo trzeba dużo w nich pisać, ale jak widać… Czasem się przydają – mówi Usurowski.
ANDRZEJ CHYLIŃSKI