W sposób bezinteresowny i szalenie piękny zaopiekowała się młodą mamą dwóch kilkuletnich córek ofiar przemocy w rodzinie. (…) Kiedy pokrzywdzona zdecydowała się odejść od męża tyrana, dzielnicowa była przy niej i dzieciach nadal. Kobieta otrzymała mieszkanie od gminy, które trzeba było umeblować. Kobieta z dziećmi została z niczym. Brak ubrań, zabawek itp. Policjantka długo nie zastanawiając się, zaczęła działać. (…) Jak można nie mówić o takich ludziach, którzy nie szukają rozgłosu, poklasków. (…) Takich ludzi należy szanować i pielęgnować. Im najczęściej wystarcza słowo – dziękuję!
MÓWIĄ: WIELKIE SERCE
Do Policji wstąpiła w listopadzie 2013 r. Za pierwszym razem, tuż po szkole średniej się nie dostała, ale obiecała sobie, że nie odpuści i po skończeniu studiów na Akademii Wychowania Fizycznego będzie próbowała zdawać do skutku.
– Pomyślałam, że muszę, nie poddam się i nie jest to czas, żeby odpuścić. Był to też dobry sprawdzian charakteru. Szukałam czegoś, co łączy aktywność z możliwością pomagania. Wydawało mi się, że jak założę mundur, będę mogła bardziej wnikliwie przeanalizować sytuację rodziny, która potrzebuje pomocy, i będę mogła pomóc w sposób profesjonalny – mówi st. sierż. Anna Baran. Wrażliwość i empatię wyniosła przede wszystkim z domu.
– Mama też jest policjantką – podkreśla laureatka tegorocznego konkursu „Policjant, który mi pomógł”.
– To mama mi podpowiedziała, żebym zobaczyła, czy podpasuje mi funkcja dzielnicowej, chociaż mi bliżej było do pracy z psami i nieletnimi. Tak mi się wtedy wydawało. I jak zaczęłam wnikać w tę pracę, pomyślałam, że tak szeroki kontakt z ludźmi będzie dla mnie dobry, bo łączy w sobie wszystko, na czym mi zależy.
Laureatka, jedyna kobieta wśród wyróżnionych w tym roku „błękitnych aniołów”, jak się ich określa już od kilku lat, odpowiada za dzielnicę nr 9 w Zielonej Górze. – Osiedle jest mieszane, są i bloki, i domy jednorodzinne. Problemów do rozwiązania jest bardzo dużo, ale najtrudniejsze są te związane z Niebieską Kartą. Każda sprawa jest inna – mówi o swojej pracy laureatka.
– Ania wyróżnia się wielkim sercem. Fenomenalnie wpisuje się w rolę dzielnicowej, bo to wielkie serce, dające wrażliwość, jest bardzo potrzebne dzielnicowemu. Nie chciałbym skrzywdzić innych dzielnicowych w Zielonej Górze, bo są również wspaniali, ale gdyby tak można było Anię sklonować, to byłaby rewelacja. Podczas spotkania z laureatami Komendant Główny Policji mówił, że ich postawa jest budowaniem wizerunku naszej formacji. To naprawdę tak jest. Dla mnie służba w Policji jest pasją, i Ania też jest takim przykładem. A nie ma chyba nic lepszego niż realizacja w zawodzie, który jest jednocześnie pasją. Jestem niesamowicie dumny, że mamy taką dziewczynę u siebie. Wiem, że zaszczepia innym swoje pozytywne spojrzenie i działania. Wiem też, że będzie robiła to dalej – mówi mł. insp. Jarosław Tchorowski, komendant miejski Policji w Zielonej Górze, który towarzyszył st. sierż. Annie Baran podczas spotkania laureatów z Komendantem Głównym Policji i uroczystości wręczenia statuetek na obchodach Święta Policji.
W swojej dzielnicy i jednostce jest znana z pomagania nie tylko w ramach obowiązkowych zadań. Angażuje się zawsze tam, gdzie jest taka potrzeba. A to zorganizuje zbiórkę potrzebnych rzeczy dla kobiety z dwójką dzieci, która uciekła od męża stosującego przemoc do nieurządzonego mieszkania. A to przekaże osobie bezdomnej ciepłą kurtkę i buty. Gdy koledze policjantowi poparzyło się dziecko, zorganizowała zbiórkę środków na leczenie.
TRAKTUJ WSZYSTKICH JAK LUDZI
– Uczyłam się policyjnej pracy przy starszym koledze, superpolicjancie, który powtarzał mi cały czas, chociaż nie trzeba mi tego mówić, ale bardzo mi się podobało, że on też tak podchodzi do pracy. „Anka, pamiętaj! Nieważne, czy to jest bezdomny, czy sędzia, wszyscy jesteśmy ludźmi i mamy wszystkich traktować jak ludzi. Tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani”. Wychodzę z założenia, i tak też pracuję, jak wpoił mi kolega i nauczył, że wszystkich trzeba szanować. Nie wiem przecież, dlaczego ta osoba mieszka na ulicy. Nie powinno się więc oceniać z góry, tylko pomyśleć, co mogę zrobić, żeby pomóc – mówi st. sierż. Anna Baran.
Tegoroczna laureatka opowiada też o innych aspektach swojej pracy.
– Mnie ta praca bardzo satysfakcjonuje i lubię to, że każdy dzień jest inny. Fascynujące jest, że nie wiem, co się dzisiaj wydarzy, z kim będę rozmawiać, czy komu będę mogła pomóc.
Na terenie jej dzielnicy funkcjonuje Schronisko dla Bezdomnych RONDO, z którym dzielnicowa współpracuje, również po służbie. Angażuje się na przykład w kompletowanie paczek z „listów do Mikołaja” na święta dla rodzin wychodzących z bezdomności. Zaraża też pomaganiem innych.
WSPARCIE KOLEGÓW
– Ania często mówi, że wszyscy w otoczeniu jej pomagają. To bardzo optymistyczne. Policjanci z II komisariatu stanowią taką zgraną paczkę, wspierają się, pomagają. I to bardzo cieszy – mówi mł. insp. Jarosław Tchorowski.
Rzeczywiście, nawet podczas spotkania z Komendantem Głównym Policji gen. insp. Jarosławem Szymczykiem nie zapomniała powiedzieć:
– Wiele moich kolegów i koleżanek angażuje się w pomoc, jest to dla mnie bardzo ważne. Pokazuje też mi i przełożonym, że jest nas wielu.
Później, gdy rozmawiamy, podkreśla:
– Moi koledzy i koleżanki z komisariatu zawsze mi pomagają i wspierają. Jak robimy jakąś zbiórkę, włączają się, szukają tego, co akurat potrzeba, taszczą kartony, meble. Do zbiórek dla potrzebujących osób włączają się też znajomi i rodzina, dzięki czemu może to osiągać większą skalę. Bez nich nie zdołałabym za dużo zrobić.
St. sierż. Anna Baran na co dzień lubi aktywny tryb życia. Przed wstąpieniem do Policji pracowała jako ratownik WOPR-u. Najchętniej wolny czas spędza w gronie znajomych. Kilka lat temu odkryła jeszcze jedną swoją pasję: szycie.
– Super się relaksuję przy tym. Jestem samoukiem. Chyba nieźle mi to wychodzi, bo szyję nie tylko dla siebie, ale też dla znajomych, dla dzieciaków. Gdy brakowało maseczek ochronnych we wczesnym okresie pandemii, oczywiście szyła i wyposażała potrzebujących w maseczki. Jest mamą 5-letniej Oli.
Co jest jeszcze ważne? I o czym warto jeszcze powiedzieć?
– Najistotniejsze dla mnie jest, że ludzie, którym udało się pomóc, już po dłuższym czasie potrafią zadzwonić i opowiedzieć, jak sobie radzą, co robią. To jest największa forma podziękowania – mówi laureatka konkursu „Policjant, który mi pomógł”.
Izabela Pajdała
zdj. autor (1), Paweł Ostaszewski (2)