Takie wspomnienia ma mł. insp. Sylwia Jasińska, naczelnik Zarządu w Kielcach CBŚP. Dzięki jej bezpośredniemu zaangażowaniu rozwiązano wiele spraw, jak choćby rozpracowanie największej w Polsce nielegalnej fabryki pieniędzy, przemytu „tabletek gwałtu” z egzotycznych Indii czy rozbicie brutalnej i skutecznej w przestępczym procederze grupy starachowickiej, kiedy zatrzymano ponad 100 osób.
Lekarz czy policjant
Zanim Sylwia Jasińska została szefową kieleckiej CBŚP, zastanawiała się nad swoją przyszłością i nad wyborem drogi, którą będzie podążać.
̶ Gdy byłam w liceum, chciałam zostać lekarzem, ale za namową jednego z kolegów, który został funkcjonariuszem, zaczęłam myśleć o Policji. Tuż obok mojego liceum jest siedziba komendy wojewódzkiej w Kielcach i może ta blis-kość spowodowała, że dałam się namówić. Poszłam na egzaminy tak trochę bez przekonania, szczególnie że był tłum chętnych. Niemniej pierwszy etap zaliczyłam bez problemów. W drugim etapie, już do WSPol. w Szczytnie, zakwalifikowałam się do setki wówczas przyjętych kandydatów na policjantów. Na te 100 osób było nas 15 kobiet.
Zakończenie liceum, matura, egzaminy na studia w Szczytnie i początek przygody z Policją. To wszystko wydarzyło się w 1994 r. Rocznik, w którym młoda post. Jasińska uczyła się i nabierała doświadczeń, realizował program przewidujący dużą liczbę zajęć praktycznych w różnych jednostkach Policji. Wiedzę nabytą w szkole można było niemalże natychmiast wypróbować w praktyce, właśnie dzięki tak zorganizowanemu cyklowi szkolenia. Dla młodej policjantki ten cykl był idealnie trafiony.
PIERWSZE DOŚWIADCZENIA
Pierwszym przydziałem ówczesnej podkomisarz Jasińskiej był pion kryminalny KRP we Włoszczowej.
– Mimo dobrego przygotowania musiałam się jeszcze wiele nauczyć. Miałam tę możliwość głównie dzięki ludziom, z którymi pracowałam. Wspaniała grupa policjantów z wydziału kryminalnego odkryła przede mną wiele praktycznych sposobów prowadzenia spraw. Jednym z moich pierwszych postępowań zakończonych sukcesem było wykrycie sprawcy potrącenia pieszego. Przesłuchałam wielu świadków, których zeznania się wykluczały, ale w efekcie ustaliłam sprawcę.
W 1998 r. pani Sylwia rozpoczęła pracę w trzecim komisariacie Policji w Kielcach, również w wydziale kryminalnym. Prowadziła pełne spektrum spraw: od włamań do samochodów do przestępstw gospodarczych.
̶ W III KP prowadziłam wiele śledztw, lecz pamiętam jedno, którego rozwiązanie sprawiło mi wielką satysfakcję. Na pobliskim bazarze w Kielcach była plaga kradzieży kieszonkowych. Poświęciłam tej sprawie sporo wysiłku, lecz wspólnie z kolegami złapaliśmy kieszonkowców na gorącym uczynku. Po zebraniu materiałów udało się udowodnić kradzieże szajce złodziei.
Była też sprawa, która dotyczyła mnie osobiś-cie. Pracowaliśmy nad rozpracowaniem grupy wymuszającej haracze od lokalnych przedsiębiorców, dokonującej rozbojów i podpaleń. Lider tej grupy, bezwzględny, młody człowiek, po skutecznym aresztowaniu odgrażał się mnie i mojemu koledze, że wie, gdzie mieszkamy, że mamy dzieci i coś może im się przytrafić. Nigdy nie spełnił tych gróźb, jednak po raz kolejny uświadomiłam sobie, jak trudna i niebezpieczna jest nasza służba.
Sylwia Jasińska ciężko pracowała, angażując się całą sobą w każdą z prowadzonych spraw. Jej służba została doceniona przez przełożonych, bo powierzono jej pełnienie obowiązków naczelnika wydziału kryminalnego III KP w Kielcach. Po dwóch latach przeszła do pierwszego Komisariatu Policji w Kielcach na stanowisko zastępcy naczelnika wydziału kryminalnego.
– To był ciężki czas – wspomina. – W I KP realizowaliśmy dużo spraw i musiałam pogodzić zarządzanie podwładnymi mi policjantami z obowiązkami rodzinnymi, bo miałam wtedy dwójkę małych dzieci. Dałam radę, gdyż poza doskonałym zespołem miałam też wsparcie przełożonych.
NOWE WYZWANIA
Przez jedenaście lat zebrała solidny bagaż doświadczeń i miała niemało rozwiązanych spraw na koncie. Te przymioty dostrzegli funkcjonariusze z CBŚ KGP. W 2005 r. zaproponowano pani Sylwii przejście do kieleckiego CBŚ.
– Zrobiło to na mnie duże wrażenie, ale też zrodziło obawy, czy zdołam podołać wymaganiom. Ludzie, z którymi wcześniej pracowałam, przedstawili mnie jako fachowca w sprawach kryminalnych, więc po kilku rozmowach postanowiłam spróbować. Gdy już przeszłam do CBŚ, dostałam zadanie rozpracowania dużej grupy przestępczej zwanej starachowicką, która specjalizowała się w kradzieżach samochodów, we włamaniach, wymuszeniach i w narkotykach. Grupa była bardzo hermetyczna, dobrze zorganizowana, działała na terenie kilku województw. Musieliśmy zgromadzić dużo materiału dowodowego, potem go przeanalizować i przełożyć na zarzuty. Ogromne zaangażowanie przyniosło dość szybki efekt i już po pół roku rozpracowywania doszło do pierwszych zatrzymań. Łącznie zatrzymano ponad sto osób. Odzyskaliśmy skradzione pojazdy i sprzęt, zabezpieczyliśmy broń i narkotyki. To była moja pierwsza sprawa w CBŚ. Wykonaliśmy doskonałą robotę i choć była to harówka, to dała potężną satysfakcję. Działaliśmy jako zgrany zespół i to właśnie postrzegam jako klucz do sukcesu.
Ale czy w tym fachu jest czas na celebrowanie? Kolejne sprawy już czekały na rozwiązanie. Nie sposób napisać o wszystkich, ale wypada wspomnieć o dwóch ciekawszych realizacjach. W 2007 r. wykryto przemyt ketaminy z Indii do Polski. Na oficjalnym portalu KGP możemy przeczytać, że: (…) Policjanci z kieleckiego Centralnego Biura Śledczego rozbili grupę przestępczą, która przemycała z Indii do Polski tzw. „tabletki gwałtu”. (…) Funkcjonariusze zabezpieczyli 8 kg substancji psychotropowych, z których można wyprodukować około 300 tysięcy porcji narkotyku o czarnorynkowej wartości 1 200 000 złotych. (…) Funkcjonariusze sprawdzali precyzyjnie każdą informację, która mogła ich naprowadzić na trop osób zajmujących się tym przestępczym procederem. Działania zakrojono na szeroką skalę. Policjanci zbierali informacje nie tylko w Polsce, ale ściśle współpracowali też z mundurowymi z innych krajów Europy. Intensywna praca całego zespołu w krótkim czasie przyniosła efekty.
Inna sprawa dotyczyła największej nielegalnej fabryki pieniędzy wykrytej w Skarżysku. Media sporo pisały o tej sprawie. Funkcjonariusze odkryli nielegalną drukarnię w domu kilka razy przeszukiwanym w związku z inną sprawą. Była ona zmyślnie ukryta. Wejścia były dwa. Jedno od podwórka, gdzie należało wiedzieć, które kostki brukowe trzeba wyjąć, by otworzyć właz. Drugie było w piwnicy, a żeby je otworzyć, trzeba było odchylić część instalacji hydraulicznej, odpowiednio manipulując specjalnym kluczem i odsuwając część ściany będącej ukrytymi drzwiami. Wewnątrz znaleziono profesjonalny sprzęt drukarski, 6 milionów złotych w banknotach stuzłotowych, czekające na produkcję świadectwa maturalne i legitymacje. Zabezpieczono również broń maszynową i ostrą amunicję. Pani Sylwia wspomina, że banknoty były tak doskonale sfałszowane, iż nawet bankomaty dałoby się nimi oszukać.
Sylwia Jasińska cały czas była blisko spraw kryminalnych i narkotykowych. Zawsze chętnie uczestniczyła w szkoleniach podnoszących kwalifikacje i pomagających w dokładniejszym rozwiązywaniu spraw.
̶ Szkolenia to nie tylko wykłady i praktyczne ćwiczenia – dodaje. – To również możliwość wymiany doświadczeń z innymi uczestnikami i poznawanie różnych sposobów wykrywania sprawców. Nie poprzestaję jednak na tym. Dużo czytam fachowej literatury i dokształcam się na wszelkie możliwe sposoby. Choć ostatnio głównie z zarządzania ludźmi.
Kolejne szczeble
Umiejętność zarządzania okazała się niezbędna w 2014 r. Wtedy jeszcze podinsp. Sylwia Jasińska zostawiła CBŚ i objęła stanowisko zastępcy naczelnika Wydziału Kryminalnego KMP w Kielcach.
̶ To był kolejny szczebel, jaki postanowiłam przejść. Awans na zastępcę dał mi możliwość zebrania doświadczeń w kierowaniu wydziałem, organizacji pracy podległych osób. A wszystko po to, aby prowadzone sprawy można było jeszcze sprawniej rozwiązywać. W komendzie miejskiej byłam tylko dwa lata, bo nie potrafiłam rozstać się z CBŚ na długo. W 2016 r. wróciłam do Biura, które w międzyczasie zmieniło nazwę na CBŚP.
Efektem jej profesjonalizmu, ogromnego zaangażowania i doświadczenia było objęcie stanowiska naczelnika Wydziału do Zwalczania Zorganizowanej Przestępczości Kryminalnej Zarządu w Kielcach. A już trzy lata później powierzono jej obowiązki naczelnika Zarządu w Kielcach CBŚP.
– Zwieńczeniem moich działań i ciężkiej pracy jest obecne stanowisko szefa Zarządu. Jednak nigdy nie byłam daleko od spraw prowadzonych w moim wydziale, a teraz w Zarządzie. Zawsze angażuję się, pomagam i podpowiadam, w jaki sposób rozwiązać prowadzoną sprawę. Dla mnie najważniejsi są ludzie i ich bezpieczeństwo. Dużo rozmawiam z policjantami i pracownikami, a wszelkie problemy staramy się wspólnie rozwiązywać. Cenię sobie te relacje, ponieważ wiele godzin spędzamy wspólnie i dobra atmosfera w pracy jest dla mnie bardzo ważna. Nie jest tajemnicą, że pracując w CBŚP, musimy być przygotowani na działania w różnych godzinach i miejscach. Dobro służby wymaga od nas pewnych poświęceń i dobrze jest, jeśli rodzina to rozumie i nas wspiera.
POZA PRACĄ
Pani Sylwia trochę mniej mówi o swojej rodzinie. Powiedziała tylko, że ma męża i czwórkę dzieci. Bardzo docenia ich wsparcie i wyrozumiałość.
Trochę więcej można posłuchać o pasjach Sylwii Jasińskiej. W pierwszej kolejności jest bieganie. Nie wyczynowe, a bardziej rekreacyjne, choć chętnie uczestniczy we wszelkich biegach charytatywnych. Kolejnym zamiłowaniem jest gotowanie i pieczenie. Lecz najlepszym sposobem na odprężenie jest śpiewanie w chórze przy kościele garnizonowym w Kielcach. Śpiew wymusza na niej skupienie się tylko na tym, co tu i teraz. Jeśli w trakcie myśli się o czymś innym, to raczej nic nie wyjdzie. Wcześniej dla odprężenia nasza bohaterka trenowała karate kyokushin. Inną pasją pozwalającą na oderwanie się od pracy jest podróżowanie. Ulubiony rejon Europy to Półwysep Skandynawski, a w szczególności Norwegia. Jednak gdy czasu jest trochę mniej, to wystarczy wyprawa z rodziną na plażę do Świnoujścia i przysłowiowe akumulatory zos-taną naładowane.
Czy patrząc z perspektywy czasu, inaczej pokierowałaby swoim życiem?
̶ Niczego bym nie zmieniała. Chciałabym przejść przez te etapy jeszcze raz, nawet te najtrudniejsze, bo to one mnie ukształtowały. Każde z tych doświadczeń procentuje do tej pory. To coś jakby pancerz, dzięki któremu mogę przeć dalej. Miałam ogromne szczęście spotkać na swojej drodze bardzo wartościowych ludzi, przełożonych, podwładnych i współpracowników, dzięki którym spełniam się zawodowo. Jeden z moich kolegów powiedział kiedyś, że oddałam serce CBŚP. I tak jest.
KRZYSZTOF CHRZANOWSKI
zdj. archiwum CBŚP i Sylwii Jasińskiej