Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Komisariat po kwarantannie

Komisariat Policji III w KMP Lublinie przez dwa tygodnie był zamknięty przez wirus SARS-CoV-2. Decyzja o zamknięciu jednostki zapadła natychmiast po potwierdzeniu zakażenia u pierwszego funkcjonariusza.

Tym pierwszym zakażonym był młody policjant, który niedawno trafił do służby. Przez kilka dni przebywał na zwolnieniu lekarskim, a 26 marca otrzymał wynik pozytywny badania na obecność koronawirusa. Jeszcze tego samego dnia, zgodnie z zaleceniami Sanepidu, zamknięto KP III i odizolowano policjantów, którzy byli na służbie. Jak się wkrótce okazało, chorych funkcjonariuszy lubelskiej „trójki” było więcej.

TEMPERATURA NIE SPADAŁA

– Gorączki około 38 stopni dostałem 23–24 marca – mówi asp. Robert Wójtowicz z Referatu Dochodzeniowo-Śledczego Wydziału Kryminalnego KP III w Lublinie, który był wśród pierwszych zakażonych wirusem. – Od razu zadzwoniłem do naczelnika i powiedziałem, że biorę urlop. Gdy temperatura nie spadała, postanowiłem go przedłużyć. Informacja o pierwszym zakażonym policjancie przyszła razem z wysypem zachorowań na naszym komisariacie. Jak się okazało, w jednostce było wiele osób z podobnymi objawami do moich.

Lubelska policja sporządziła listę osób, z którymi pierwszy zakażony policjant miał bezpośredni kontakt, a pozostałym funkcjonariuszom pobrano wymazy do badań na obecność koronawirusa.

– Karetka przyjechała pod blok i wyszedłem zrobić test razem z żoną. Ona też jest funkcjonariuszem. Po 24 godzinach były wyniki. Mój był pozytywny, a żony negatywny. Co ciekawe, z relacji kolegów wiem, że choć niektórzy z nich też byli zarażeni, to nie zawsze spotykało to wszystkich członków ich rodzin – mówi asp. Robert Wójtowicz. – Po otrzymaniu wyniku miałem telefon z KMP w Lublinie, bym sporządził listę osób, z kim miałem kontakt i z jakimi osobami prowadziłem czynności procesowe. To musiałem zrobić natychmiast. Prawdę mówiąc, gdy pytano mnie o tego pierwszego zarażonego funkcjonariusza, nie od razu wiedziałem, o którego chodzi. Pracujemy w różnych pionach, a on u nas służy od niedawna. Dopiero jak pokazano mi jego zdjęcie, wiedziałem, o kogo chodzi, ale kiedy ostatni raz go widziałem w komisariacie, tego już bym nie potrafił powiedzieć.

IZOLATORIUM

KP III w Lublinie został czasowo zamknięty 26 marca. W budynku oraz w pojazdach służbowych przeprowadzono dezynfekcję. 29 marca zakażonych było 13 funkcjonariuszy, a kwarantannie poddano 66 osób, z którymi mieli oni kontakt. Dwóch policjantów objęto leczeniem szpitalnym w Puławach, a jedenastu oraz pracownicę cywilną KP III przewieziono do hotelu „Huzar” w Lublinie, gdzie stworzono tzw. izolatorium. Każdego z nich umieszczono w osobnym pokoju, którego nie mieli prawa opuszczać. Otrzymali termometry i dwa razy dziennie przekazywali pielęgniarkom wyniki pomiarów. Pielęgniarki trzy razy dziennie przynosiły posiłki, a nadzór nad chorymi sprawowały za pośrednictwem monitoringu na korytarzu oraz głośników w pokojach.

– Nie mogliśmy nawet wychylić głowy na korytarz, bo od razu pielęgniarki przywoływały nas do porządku – mówi asp. Robert Wójtowicz. – Z kolegami przebywającymi w izolatorium miałem kontakt za pośrednictwem grupy stworzonej przez nas w sieci. Stąd dowiedziałem się, że u niektórych z nich tak jak u mnie pojawiły się kolejne objawy choroby: brak lub zaburzenie smaku i węchu. Ja rozróżniałem tylko, co jest kwaśnie lub słodkie, ale nic poza tym.

Przez kolejne dwa tygodnie nastąpił w Lublinie przyrost zachorowań na COVID-19 wśród policjantów. Wykryto go u 24 funkcjonariuszy KMP w Lublinie i dwóch Oddziału Prewencji Policji w Lublinie.

– Możemy przyjąć, że zachorowania te pochodzą z jednego ogniska – mówi oficer prasowy KMP w Lublinie kom. Kamil Gołębiowski. – Wszystkie osoby przechodzą chorobę w sposób łagodny. Część odbywała leczenie szpitalne, ale zdecydowana większość przybywała w jednym z izolatoriów pod opieką medyczną. Zdecydowana większość policjantów, która miała związek z tym pierwszym zachorowaniem, zakończyła kwarantannę i może powrócić do służby. Na kwarantannie policjanci przebywali przede wszystkich w miejscach zamieszkania, a w „Husarze” były tylko osoby zakażone. W naprawdę nielicznych przypadkach zaistniała konieczność hospitalizacji. Z punktu widzenia bezpieczeństwa mieszkańców nic się nie zmieniło, bo patrole pełniły radiowozy z sąsiednich komisariatów.

11 kwietnia KP III w Lublinie został otwarty, a funkcjonariusze, którzy zakończyli kwarantannę lub po uzyskaniu dwóch negatywnych wyników na obecność koronawirusa opuścili izolatorium, wrócili do służby. Wśród nich był asp. Robert Wójtowicz.

ANDRZEJ CHYLIŃSKI

zdj. Krzysztof Martirosjan