Wcałej Europie najbardziej narażonymi na kradzieże są zabytki archeologiczne, w tym zwłaszcza militaria i numizmaty. Przedmioty te są nieskatalogowane, bo przecież nie do końca wiadomo, co kryje ziemia i tzw. poszukiwacze skarbów mają stosunkowo łatwy do nich dostęp.
W Polsce nie wolno prowadzić poszukiwań archeologicznych „na własną rękę”. Wszelkie takie działania, m.in. przy użyciu urządzeń elektronicznych i technicznych, wymagają pozwolenia wojewódzkiego konserwatora zabytków. Poszukiwaczom skarbów, którzy zwykle naruszają stanowisko archeologiczne, bezpowrotnie je niszcząc lub uszkadzając, grozi do 8 lat więzienia.
GRZYWNA ZAMIAST NAGRODY
W 2016 roku Krystian P. i Piotr K. z Miastka znaleźli prawdziwy skarb. Prowadząc nielegalnie poszukiwania zabytków, wykopali wystające z ziemi naczynie odwrócone do góry dnem i okazało się, że w środku znajduje się mnóstwo drobnych, pokrytych patyną, przedmiotów z brązu.
Szybko zorientowali się, że mają do czynienia z czymś zabytkowym i cennym. Pokazali zdjęcia niektórych przedmiotów pracownikowi muzeum, pytając o wartość znaleziska. Dowiedzieli się, że z całą pewnością jest to zabytek i powinni oddać te przedmioty do muzeum w zamian za nagrodę, jaka w takim przypadku może być przyznana jedynie przypadkowym znalazcom. Sprawa trafiła do mediów, a mężczyźni więcej nie skontaktowali się z muzeum.
Ponieważ zgodnie z prawem każde znalezisko tego typu jest własnością Skarbu Państwa, konserwator zabytków powiadomił Policję, która już miała własne informacje i prowadziła sprawę. Szybko ustalono, kim są znalazcy skarbu, zatrzymano ich i odzyskano wszystkie wykopane z ziemi przedmioty. Część była ukryta w pomieszczeniach gospodarczych u trzeciej osoby, a część znajdowała się w muzeum w innej miejscowości. Okazało się, że mężczyźni przestraszeni rozgłosem w sprawie i tym, że przywłaszczenie skarbu jest przestępstwem, oddali go, ale do muzeum w innym mieście.
Cenne znalezisko składało się z naszyjników, bransolet, zawieszek i ozdób z uprzęży końskiej, w sumie było to ponad 200 przedmiotów. Eksperci ocenili, że pochodzą one z VIII wieku przed naszą erą, z przełomu epok brązu i żelaza i stanowią unikatowe w skali kraju, najstarsze znalezisko archeologiczne w Polsce.
Zgodnie z ustawą o ochronie zabytków, ten kto przypadkowo znalazł przedmiot, co do którego istnieje przypuszczenie, że jest on zabytkiem archeologicznym, jest obowiązany zabezpieczyć ten przedmiot i oznakować miejsce jego znalezienia oraz niezwłocznie zawiadomić o znalezisku wojewódzkiego konserwatora zabytków lub przedstawiciela władzy – wójta, burmistrza, prezydenta miasta czy po prostu Policję.
Gdyby Krystian P. i Piotr K. od razu zgłosili znalezienie skarbu przedstawicielom władzy, sprawa zakończyłaby się inaczej. W tym przypadku zamiast nagród mężczyźni otrzymali zarzuty. Krystian P. i Piotr K., a także Krzysztof S., który pomagał w ukryciu części przedmiotów, zostali oskarżeni o wykopanie i przywłaszczenie skarbu. A także o uszkodzenie, ponieważ – mimo że zdawali sobie sprawę, iż mają do czynienia z przedmiotami zabytkowymi – postanowili „poprawić” ich wygląd i usunąć z niektórych patynę.
Wszyscy trzej uzgodnili z prokuratorem dobrowolne poddanie się karze. Piotr K. i Krystian P., których oskarżono o wykopanie, uszkodzenie i przywłaszczenie skarbu, musieli zapłacić po 3000 zł grzywny, natomiast Krzysztof S., który usłyszał zarzut paserstwa, został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok i grzywnę w wysokości 1000 zł.
Poszukiwanie skarbów jest legalne, jeśli uzyskało się pozwolenie od wojewódzkiego konserwatora zabytków, w którym określone jest miejsce i czas poszukiwań. Ale każde znalezisko poszukiwacz ma obowiązek przedstawić konserwatorowi, sporządzany jest wówczas protokół i konserwator decyduje, które znalezione przedmioty poszukiwacz może zatrzymać, a które należą do Skarbu Państwa.
EWIDENCJONOWANE I NIEEWIDENCJONOWANE
Największego rabunku naszych skarbów narodowych dokonali Niemcy podczas II wojny światowej. Polska została wówczas ograbiona z ponad 500 tys. dzieł sztuki wartych setki milionów złotych. Tyle wymienia katalog strat wojennych, a przecież nie wiadomo, czy jest kompletny.
Oprócz katalogu strat wojennych prowadzony jest także krajowy wykaz zabytków skradzionych lub wywiezionych za granicę niezgodnie z prawem. Nie wszystkie zabytkowe przedmioty są zewidencjonowane, dlatego poszukiwanie ich w przypadku, gdy zostały skradzione, jest bardzo trudne.
– Często zabytkowe przedmioty mogą znajdować się w opuszczonych fabrykach, pałacach, przydrożnych kaplicach, parkach, na cmentarzach i w innych obiektach, które trudno nawet wymienić, a wiedza o ich utracie dociera zbyt późno. Przeważnie są to miejsca niedozorowane, a ich wyposażenie nie jest zewidencjonowane. Właściciele lub ich administratorzy sami dokładnie nie wiedzą, co się tam znajduje i jaką przedstawia wartość historyczną, artystyczną lub naukową. Również, mimo stosowanych zabezpieczeń, na kradzieże narażone są kolekcje osób prywatnych i wystawy muzealne. Liczba poszukujących i chętnych do nabycia wszelkiego rodzaju przedmiotów o wartości historycznej, artystycznej czy sakralnej wciąż wzrasta, nieadekwatnie do liczby zabytków i dzieł sztuki obecnych na rynku kolekcjonerskim – mówi nadkom. dr Adam Grajewski z Biura Kryminalnego KGP, krajowy koordynator działań związanych ze ściganiem przestępczości przeciwko zabytkom.
Twierdzi też, że prawie wszystkie skradzione w Polsce zabytki, jakie udało się odnaleźć, były odzyskane przez Policję albo we współpracy z nią. Z prośbą o włączenie się do poszukiwań zwracają się do Policji pracownicy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Instytutu Dziedzictwa Narodowego, archeologowie, pracownicy naukowi, wojewódzcy konserwatorzy zabytków. Ale najczęściej poszukiwania skradzionego zabytku policjanci prowadzą na podstawie informacji uzyskanych z własnych źródeł, z przeglądania aukcji, stron internetowych, na których odbywa się handel, z obserwacji giełd i różnych transakcji.
– Jeśli na przykład na portalu internetowym pojawia się fotografia zabytkowego przedmiotu oraz informacja, z której wynika, że oferent wszedł w posiadanie tego przedmiotu nielegalnie, sprawdzamy w krajowym wykazie zabytków skradzionych i konsultujemy sprawę z Instytutem Dziedzictwa Narodowego lub konserwatorem zabytków, a potem następują czynności jak w przypadku kradzieży – dokonujemy przeszukania u danej osoby, zatrzymania jej oraz zakwestionowanego przedmiotu, który przekazujemy konserwatorowi zabytków. On decyduje, co dalej: czy przekazać zabytek do muzeum albo na przykład do kościoła, zdeponować, czy przeznaczyć do konserwacji. Odzyskanie przedmiotu to połowa naszego zadania, druga część to śledztwo o przestępstwo przeciwko zabytkom – mówi nadkom. Adam Grajewski.
Zwalczaniem kradzieży i nielegalnego handlu zabytkami kultury zajmuje się w Polsce od 12 lat kilkunastu policjantów, zwykle jest to jeden funkcjonariusz pionu kryminalnego w komendzie wojewódzkiej, który jest koordynatorem takich działań. W wielu krajach europejskich, jak choćby we Włoszech, Hiszpanii czy Francji, ściganiem przestępczości przeciwko zabytkom kultury narodowej zajmują się w obrębie policji wieloosobowe, wyspecjalizowane struktury.
WSPÓŁPRACA KRAJOWA I MIĘDZYNARODOWA
Dzięki porozumieniu między Komendantem Głównym Policji a Generalnym Konserwatorem Zabytków w sprawie współdziałania w zakresie zapobiegania i zwalczania przestępczości skierowanej przeciwko zabytkom oraz innym dobrom kultury, podpisanym w lutym 2018 roku, współpraca w tym zakresie jest bardzo dobra. Policja współdziała z konserwatorami zabytków na terenie całego kraju. Konsultowane są informacje, a gdy dochodzi do przeszukania, policjantowi towarzyszy pracownik wojewódzkiego konserwatora. Policjanci mają też swoją bazę biegłych, którzy służą im pomocą.
Skradzione zabytki wywożone są przeważnie na zachód, gdzie kupują je kolekcjonerzy i handlarze. Policja, poszukując ich po całym świecie, korzysta z pomocy Interpolu i innych służb. Interpol i Europol prowadzą wspólne operacje wymierzone w zwalczanie kradzieży i nielegalnego handlu dobrami kultury, zwłaszcza nielegalnego obrotu zabytkami w internecie.
Ostatnia taka operacja prowadzona była w październiku 2018 roku. Wzięły w niej udział policje 21 państw europejskich, a także Światowa Organizacja Celna i FBI. W wyniku tych działań zatrzymano w Polsce kilka osób związanych z nielegalnym obrotem dobrami kultury. Na podstawie zgromadzonych materiałów wszczęto 26 postępowań. Odzyskano 2479 zabytkowych przedmiotów, z czego większość stanowiły cenne zabytki archeologiczne, wykopane za pomocą detektorów metali. Odzyskano również kilka starodruków oraz cenny zabytek malarstwa skradziony w 2015 roku w Szwecji.
NAMIERZENI W INTERNECIE
Poszukiwanie zrabowanych zabytków trwać może kilka miesięcy albo kilkanaście lat. Czasem złodzieje wpadają przy okazji prowadzenia przez policjantów innej sprawy, najczęściej jednak w wyniku żmudnego przeszukiwania przez nich odpowiednich portali internetowych.
W taki właśnie sposób wpadł pewien 36-latek z Andrychowa, poszukiwacz skarbów, który wystawił na jednym z portali aukcyjnych zabytkowy toporek. Informację namierzyli policjanci i mężczyzna został zatrzymany, a obiekt odzyskany. Okazało się, że toporek ma ponad 3 tys. lat.
Czasem decyduje przypadek. Tak było niedawno w Bartoszycach, kiedy to policjanci poinformowani o tym, że pewien mężczyzna może mieć w domu broń palną i amunicję, dokonali przeszukania jego domu. Broni nie znaleźli, trafili natomiast na zabytkowe toporki z epoki brązu. Mężczyzna nie posiadał pozwolenia na prowadzenie poszukiwań, miał natomiast profesjonalny wykrywacz metali, przy użyciu którego eksplorował teren.
Niedawno funkcjonariusze CBŚP z Olsztyna dostali informację, że dwaj mężczyźni próbują sprzedać na miejscowym bazarku jakieś zabytkowe przedmioty. Zatrzymani twierdzili, że kupili je wcześniej od handlarza i teraz chcieli odsprzedać z zyskiem. Zakwestionowane przedmioty okazały się częścią XV-wiecznego skarbu ze Środy Śląskiej, odnalezionego w 1988 roku, które od 30 lat krążyły z rąk do rąk. Policjanci odzyskali element złotej korony królewskiej z orłem z pierścieniem w dziobie, złoty pierścień z perłą i srebrny grosz praski. Ich wartość wyceniona została na 700 tysięcy złotych.
Komenda Stołeczna Policji prowadziła w ubiegłym roku 8 spraw, w których odzyskano skradzione zabytki i dzieła sztuki. Koordynator z KSP kom. Piotr Grabowski mówi, że te sprawy dotyczyły pełnego przekroju przestępstw przeciwko zabytkom – od strat wojennych przez artefakty zrabowane z kościoła, z kolekcji prywatnej i zabytki archeologiczne. Odzyskano m.in. dwa obrazy z XVIII wieku, lichtarze z XVII wieku, naczynie z wykopalisk itp.
W lutym 2019 roku stołeczni policjanci odzyskali największy zbiór zabytków archeologicznych, jaki został zabezpieczony przez Policję. Mokotowscy kryminalni zajmujący się ściganiem przestępstw przeciwko mieniu dowiedzieli się, że na jednym z portali internetowych sprzedawane są zabytki archeologiczne. Prześledzenie aukcji doprowadziło ich do 33-letniego obywatela Ukrainy, jego matki i jej konkubenta. Spokrewnieni wspólnicy założyli kilka kont sprzedażowych na polskich oraz zagranicznych portalach aukcyjnych, na których umieszczali setki przedmiotów. Według oceny specjalisty z Narodowego Instytutu Dziedzictwa przedmioty te mogą pochodzić z wykopalisk w Polsce oraz krajach wschodnich. Skupowali i umieszczali na licytacjach amulety, krzyże, bransolety, groty, topory, sierpy, naszyjniki, nakładki na zbroje, fajki i setki innych przedmiotów pochodzących z różnych epok, nawet z IV wieku p.n.e. Za paserstwo umyślne w stosunku do dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury wszystkim aresztowanym grozi kara do 10 lat więzienia.
– Oprócz odzyskiwania przedmiotów już skradzionych prowadzimy też działania prewencyjne, uczulamy na tę problematykę policjantów, prowadzimy kampanie szkoleniowe, włączamy się w tego typu akcje prowadzone przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego – podsumowuje nadkom. Adam Grajewski.
ELŻBIETA SITEK