Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Kryptonim „Hakowy”

To, że do rozwiązywania skomplikowanych śledztw trzeba mieć analityczny umysł i doświadczenie, jest oczywiste.

 

Ale znaczenie ma też intuicja,

tzw. policyjny nos, a czasem także przypadek. Bywa, że pomocne mogą być media. Tak było w sprawie o kryptonimie „Hakowy”. Sprawcę zabójstwa kobiety w Zakopanem policjanci z krakowskiego Archiwum X zatrzymali po latach dzięki pewnemu programowi telewizyjnemu...

30 września 1993 roku kobieta idąca rano do pracy przez Równię Krupową w Zakopanem zobaczyła wystającą z krzaków nogę w damskim bucie. Gdy zajrzała głębiej, przerażona wezwała Policję. W krzakach leżały obnażone i zmasakrowane zwłoki kobiety. Motyw seksualny był oczywisty. Ofiara zmarła od licznych ciosów nożem w klatkę piersiową i twarz. Kobieta była w zaawansowanej ciąży.

ŚLADY NIE PASOWAŁY

Zakopiańska policja przeprowadziła w tej sprawie dziesiątki czynności śledczych i operacyjnych. Na miejscu zbrodni zabezpieczono liczne ślady i wykonano wiele ekspertyz. Przeanalizowano prowadzone w ostatnich latach sprawy o zgwałcenie czy zabójstwo, ale ślady z miejsca zbrodni na Równi Krupowej nie pasowały do żadnego ze sprawców dotychczasowych przestępstw.

Ponieważ mordercą mógł być ktoś przyjezdny, przez kilka miesięcy obserwacji poddane były dworce kolejowy i autobusowy. Znalazł się świadek, mieszkający w pobliżu dworca PKP, który zeznał, że pewnego dnia wpadła do jego domu, prosząc o pomoc, zakrwawiona kobieta, która wcześniej została zaatakowana przez obcego mężczyznę. Gdy świadek pobiegł po pogotowie, kobieta znikła. Ustalono, że było to w tym samym dniu, kiedy doszło do zbrodni na Równi Krupowej. Kobiety nie udało się znaleźć.

Mimo wielu wykonanych w śledztwie czynności sprawa została po roku umorzona z powodu niewykrycia sprawcy.

NIETYPOWA RANA

10 lat później, w 2003 roku, podjął ją zespół policjantów z Wydziału Kryminalnego krakowskiej policji zajmujący się niewykrytymi zabójstwami. Oglądając zdjęcia zwłok i obrażeń, jakich doznała ofiara z Zakopanego, jeden z policjantów zwrócił uwagę na inną niż pozostałe ranę na udzie kobiety. Była w specyficzny sposób poszarpana i policjantowi skojarzyła się z obrażeniami powstającymi... po zawieszeniu bydła na rzeźnickim haku. Wkrótce słuszność tego spostrzeżenia potwierdzili biegli z Katedry Medycyny Sądowej Collegium Medicum UJ w Krakowie.

Krakowscy śledczy nie poprzestali na przeanalizowaniu 4 tomów akt dotyczących zabójstwa, ale sięgnęli do archiwum zakopiańskiej komendy i przejrzeli wszystkie odnotowane przypadki ataku na kobiety w dniach poprzedzających zabójstwo na Równi Krupowej. Wyniki były zaskakujące. Okazało się, że kilka dni przed wspomnianym morderstwem w okolicy dworca kolejowego jakiś mężczyzna biegał za kobietami, wymachując łańcuchem, jakby chciał je złapać na lasso. Do łańcucha przymocowany był rzeźnicki hak. Zważywszy na charakter rany na nodze zamordowanej kobiety, był to bardzo ważny ślad, wskazujący, że jej morderca szukał wcześniej jakiejkolwiek ofiary. 

Policjanci dotarli także do kobiety, która w tamtym dniu udzieliła pomocy nieznajomej dziewczynie, odwożąc ją do szpitala. Dziewczyna miała szarpaną ranę nogi, którą zadał jej nieznajomy. Niestety w szpitalu nie znaleziono zapisu tego faktu sprzed 10 lat.

Zebrane informacje pozwoliły policjantom określić z grubsza profil mordercy. Wskazywały, że poszukiwany sprawca jest prawdopodobnie mordercą seryjnym, który atakuje łańcuchem z hakiem, aby przewrócić ofiarę, a następnie zadać jej ciosy nożem. W kilku przypadkach to mu się nie udało, bo zaatakowane kobiety zdołały uciec. Kobieta napadnięta na Równi Krupowej nie miała tyle szczęścia.

Śledczy nie wykluczali jednak, że sprawca mógł popełnić inne zabójstwa, tylko nie znaleziono ciał jego ofiar, prawdopodobnie uznając je za zaginione…

NIE ZAPAMIĘTAŁY WYGLĄDU

Chociaż stwierdzonych ataków „Hakowego”, jak go nazwano, było co najmniej kilka, napadnięte kobiety uciekały w takim przerażeniu, że żadna nie zapamiętała, jak wyglądał napastnik.

Niezidentyfikowane ślady zabezpieczone na miejscu zbrodni i brak jakichkolwiek informacji o wyglądzie sprawcy zapowiadały bardzo trudną sprawę. Ale to nie znaczy, że niemożliwą do wykrycia, bo jak mówią policjanci z krakowskiego Archiwum X, nie ma spraw beznadziejnych. Jest tylko kwestia pracy, intuicji i czasu. A także szczęścia. Zaczęło się żmudne sprawdzanie kolejnych hipotez.

Jedna z nich zakładała, że mordercą może być mężczyzna chory psychicznie, sprawdzano więc pacjentów szpitali psychiatrycznych w Polsce. Przypuszczając, że „Hakowy” mógł zaatakować kolejny raz, szukano w placówkach medycznych osób z obrażeniami podobnymi jak u ofiary z Zakopanego. Krakowscy śledczy odwiedzali komendy Policji w kraju i osobiście analizowali odnotowane przypadki ataku na kobiety. Czas płynął, a wszystkie te poszukiwania kończyły się fiaskiem.

W PROGRAMIE TELEWIZYJNYM

Działanie śledczych zawsze otoczone jest tajemnicą, ale bywa, że niezwykle przydatne okazują się media. Sprawę konsekwentnie nagłaśniano w prasie i telewizji. We wrześniu 2004 r. obszerny materiał na temat śledztwa w sprawie „Hakowego” przedstawiono w telewizyjnym programie „Bez przedawnienia”. Kilka dni później do jednej z krakowskich jednostek Policji zgłosiła się młoda kobieta, informując, że poszukiwanym sprawcą zabójstwa z Zakopanego jest… jej mąż.

Opowiedziała, że po obejrzeniu wspomnianego programu telewizyjnego, jej mąż przyznał się do tej zbrodni i opowiedział, jak do niej doszło. Kobieta była w szoku. Męża poznała kilka lat wcześniej, pobrali się, mają małe dziecko, są zgodnym małżeństwem. Mąż pracuje jako elektryk. Kazała mu zgłosić się do Policji, ale ponieważ odmówił, postanowiła zrobić to sama.

Mężczyznę zatrzymano na stadionie podczas meczu piłkarskiego. Przyznał się do zabójstwa, a w trakcie wizji lokalnej potwierdził wszystkie dotychczasowe ustalenia śledczych. Później zaczął zmieniać wyjaśnienia, podając coraz to inne wersje wydarzeń. Został poddany obserwacji psychiatrycznej, z której wynikało, że dokonując zabójstwa był niepoczytalny, a stany chorobowe mają u niego tendencję nawracającą. Wcześniej nie leczył się psychiatrycznie. Sąd orzekł umieszczenie go w zakładzie psychiatrycznym o zaostrzonym rygorze.

ELŻBIETA SITEK

W wydaniu specjalnym „Policji 997” przedstawiliśmy pracę i sukcesy zespołów Archiwum X z wszystkich garnizonów