Czy w życiu można coś osiągnąć, zdobyć, chwycić w danej chwili, chwycić w rękę, zatrzymać, nie wypuścić? Wydaje się, że dla każdego z nas w życiu jest coś cennego, do czego ciągle dążymy, postępujemy zgodnie z zakładanym planem, realiami, aby móc później powiedzieć: tak, zrobiłem to, udało się, mam to. O czym mowa? O naszych priorytetach, nieodłącznej części egzystencji. Tak jak dla nauczyciela ważne będzie przekazanie wychowankom swojej wiedzy, pasji, by mogli zdobyć świat nie tylko przez pryzmat komputera, dostępnej techniki, ale otworzyć oczy wyobraźni, tak dla mnie ważne jest to, co robię od kilkunastu miesięcy – służyć człowiekowi, bo służba to przede wszystkim walka o drugiego człowieka, jego życie, zdrowie, wolność.
Podjąć tak ważną decyzję, zmienić dotychczasowy tryb życia, przekształcić przyzwyczajenia, pokonać miliony myśli i obaw nie było łatwo, lecz teraz wiem i piszę to z całą odpowiedzialnością: było warto – mimo że od założenia munduru minęło tak niewiele czasu. W ujęciu psychologicznym ludzie boją się zmian, boją się dotychczasowej utraty statusu, stanowiska, znajomości, niechętnie też podejmują decyzję o zmianie pracy, stylu życia. Jest to zbyt duże ryzyko. Niektórzy w tym miejscu mogą zadać pytanie, dlaczego dokonałeś tak dużych zmian? A ja w tym miejscu odpowiem jeszcze raz – było warto.
Przed wstąpieniem w szeregi Policji zastanawiałem się, czym jest dla mnie służba, co dla mnie tak naprawdę oznacza słowo służba, czy jest to tylko kolejne słowo, na które, otwierając słownik, znajdę definicje? Nie podejrzewałem, że odpowiedź na to pytanie może sprawić tyle trudności, tym bardziej że każdy z nas interpretuje, definiuje je w inny sposób.
Społeczeństwu praca policjanta często kojarzy się tylko z działaniami związanymi z upomnieniami, karami w postaci mandatów czy po prostu ciepłą posadką państwową. Nikt natomiast nie zastanowi się choć przez chwilę, że wychodząc do pracy, zostawia się rodzinę, żonę, męża, dzieci, naraża swoje zdrowie, a nawet życie, poprzez niesienie pomocy innym. Bo tak naprawdę takie znaczenie ma ww. sformułowanie.
Dla mnie służyć, to nieść pomoc, ratować, wspierać, zapewniać bezpieczeństwo, zapobiegać złu. To każdorazowy ogromny wysiłek na rzecz ludzkiego życia. Myśli, co się dzisiaj wydarzy, jakie interwencje będą miały miejsce, ilu pijanych kierowców zagrozi codzienności innych osób, czy jaka krzywda będzie wyrządzona beztroskim, niewinnym dzieciom. W moich przekonaniach i odczuciach wszystkie te odpowiedzi łączy słowo „człowiek”, dla którego codziennie jestem, jesteśmy, aby mógł czuć się bezpiecznie. Dla mnie służba to praca, ciężka praca, którą wykonuję z poświęceniem i zaangażowaniem. W mojej ocenie trwa ona 24 godziny, 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku, nie tylko w mundurze, ale także w ubraniu cywilnym, po zakończonej pracy lub przed jej rozpoczęciem. Czy widząc zagrożenie dla życia, zdrowia, wolności innej osoby można odwrócić głowę, nie reagować? Myślę, że jest to nieetyczne, a wręcz, choć może to mocne słowo, niegodne. Każda taka sytuacja daje do myślenia. Mamy rodziny, przyjaciół, mam dla kogo żyć, więc lepiej powiedzieć: nic nie widziałem, nic nie słyszałem. Tylko czy następnego dnia, siedząc przy śniadaniu z rodziną, czytając gazetę, będziemy mogli spojrzeć w głąb siebie, gdy dowiemy się, że pijany kierowca zabił troje dzieci, a ja (czy ty) widziałem tego człowieka, jak pił alkohol, po czym wsiadł w samochód, a ja (czy ty) nie zareagowałem? Służba to coś więcej niż tylko osiem godzin, rozpisanie notatnika, wykonanie poleceń przełożonych, to walka, to pomoc, to zaangażowanie.
Służbą dla mnie jest też relacja międzyludzka, budowanie komunikacji dwóch stron, wzajemnego zaufania, poznawania siebie, swoich kompetencji w różnych kryzysowych sytuacjach. Mówienia tym samym językiem, rozpoznawania mowy ciała, oczekiwania pomocy w razie niebezpieczeństwa czy zagrożenia życia, ponieważ w patrolu liczy się współpraca.
Służba jest również czymś więcej, jest kształtowaniem świadomości i dojrzałości psychologicznej. Niełatwo jest jechać do wypadku samochodowego, wypadku w pracy czy na interwencje z udziałem dzieci. Podejmować decyzję często w bardzo silnych emocjach, aby chronić kogoś czy siebie. Na to wszystko narażony jest policjant. Na ocenę innych, kiedy słuszność decyzji często rozpatrywana jest krytycznie przez kolejne miesiące, a czasami i lata.
Zakładając mundur, czuję, że to, co robię, czym się zajmuję, jest ważne, choć wokół słychać słowa, cytaty, hasła, komentarze negujące moją pracę – nie poddaję się, robię krok do przodu, idę dalej z przekonaniem, że serce, które wkładam w wykonywanie powierzonych mi codziennych obowiązków, będzie przynosiło mi na co dzień satysfakcję, zadowolenie i motywację do dalszych poświęceń. Przecież słowo „dziękuję” tak niewiele kosztuje, a tak rzadko można je usłyszeć. Występuje bardzo dużo stereotypów o pracy policjantów, co robią w trakcie służby i po służbie. Niestety to jest przykre, bo co jakiś czas w mediach pojawiają się informacje o poczynaniach funkcjonariuszy, ich zachowaniach względem drugiego człowieka.
Życzyłbym sobie i wszystkim spokojnych służb, bez presji, bez działań w emocjach, ciężkich interwencji, a przede wszystkim ogromnego wsparcia rodziny i społeczeństwa każdego dnia w roku. Jednocześnie, będąc w mundurze, nieważne czy się pracuje pięć, dziesięć, dwadzieścia lat, pamiętać słowa: „Ja, obywatel Rzeczypospolitej Polskiej, świadom podejmowanych obowiązków policjanta, ślubuję: służyć wiernie Narodowi (…), strzec bezpieczeństwa Państwa i jego obywateli, nawet z narażeniem życia. (...) Ślubuję strzec (...) honoru, godności i dobrego imienia służby oraz przestrzegać zasad etyki zawodowej”, bo służba jest dla mnie i dla innych...
sierż. DARIUSZ WITCZAK
KMP w Kaliszu
Polonista w mundurze
Rozmowa z sierż. Dariuszem Witczakiem
Od jak dawna pełni Pan służbę w Policji?
– W kwietniu będą dopiero trzy lata, więc jestem dość młodym stażem policjantem, służę w Wydziale Kryminalnym KP w Stawiszynie, podlegającym KMP w Kaliszu.
W swoim eseju napisał Pan, że ważne jest dla Pana służyć człowiekowi, bo służba to przede wszystkim walka o drugiego człowieka, jego życie, zdrowie, wolność. Wcześniej był Pan nauczycielem, to też rodzaj służby.
– Jestem z wykształcenia polonistą, i podobnie jak inny wyróżniony w konkursie policjant z Katowic, uczyłem polskiego w szkole. Z mojej perspektywy w każdym zawodzie w pewnym sensie służy się drugiemu człowiekowi. Czasami jednak wyobrażenie o zawodzie, dążenie do osiągnięcia założonego celu i spełnianie marzeń nie mają pokrycia z rzeczywistością. Tak było w moim przypadku, a w związku z tym, że życie bazuje na ciągłych wyzwaniach i podejmowaniu trudnych decyzji, trafiłem do wydziału kryminalnego, w którym takowych nie brak.
To jakie cechy polonisty przydają się w Policji?
– Nigdy nie byłem ścisłym umysłem. Humanistę charakteryzuje przede wszystkim lekkie pióro, które jest na co dzień olbrzymim ułatwieniem chociażby przy uzupełnianiu dokumentów czy sporządzaniu notatek. Umiejętność słuchania i analizowania – niezwykle ważne, zważając na osoby, z jakimi przyjdzie się spotkać czy współpracować. Zdolność przekazywania wiedzy – czasami zdarzają się konsultacje z kolegami dotyczące pisowni poszczególnych wyrazów...
Czyli decyzja o udziale w konkursie była, w pewnym sensie, oczywista.
– Oczywista... nie do końca. O konkursie dowiedziałem się z poczty wewnętrznej, przyniosłem wiadomość do domu i po rozmowie z małżonką postanowiłem wykorzystać możliwość powrotu do przeszłości. W ramach relaksu mogłem powrócić do chwil sprzed kilkunastu lat, kiedy byłem studentem I roku filologii i ponownie wyrazić swoją opinię, czym jest dla mnie służba. Żona postawiła ostatnią kropkę w eseju i poszło. Ona również poinformowała mnie o wynikach konkursu, które były dla nas obojga ogromnym zaskoczeniem przy tak dużym (jak się później okazało) zainteresowaniu.
Dziękuję za rozmowę.
ALEKSANDRA WICIK