Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Detalista w mundurze

Asp. sztab. Józef Styczyński z Posterunku Policji w Przecławiu odtworzył umundurowanie wyjściowe aspiranta Policji Państwowej z 1935 r. I niezmiernie zadbał o szczegóły.

Jest w Policji od ponad 22 lat, od 2005 r. służy w Posterunku Policji w Przecławiu (woj. podkarpackie), gdzie zajmuje się prowadzeniem spraw kryminalnych i postępowaniami karnymi. A w wolnym czasie studiuje dokumenty i zarządzenia przedwojennych komendantów Policji Państwowej w poszukiwaniu kolejnych informacji, np. takich jak wygląd płaszcza zimowego z 1927 r. czy hełmu policyjnego z roku 1925.

– Jestem detalistą, dlatego tyle czasu zajmuje mi odnajdywanie wskazówek, jak dany element umundurowania wyglądał – wyjaśnia asp. sztab. Józef Styczyński. – Problem polega na tym, że gdy część rzeczy jest opisana bardzo szczegółowo, o innych trzeba się domyślać, jak wyglądały, przyjmując trendy w mundurach tamtej epoki.

Od niemal roku policjant należy do Stowarzyszenia Kawalerii Konnej w Dobryninie im. 5. Pułku Strzelców Konnych. Prowadzi je jego kolega Paweł Betlej, który go namawiał do zostania strzelcem konnym. Dlatego Józef Styczyński w swoim historycznym mundurze bierze udział m.in. w pokazach jazdy konnej z szablą czy lancą. W początkach służby (w latach 1995–1997) należał do kompanii reprezentacyjnej KSP w Warszawie: wspomina, że przez pierwsze miesiące było bardzo ciężko, ale to, czego się wtedy nauczył, przydaje mu się teraz podczas uroczystości i pokazów.

OFICER Z WYSZYWANYM ORZEŁKIEM

Zaczęło się od czytania po nocach dokumentów, co zajęło niemal cztery miesiące. Gdy powoli kiełkowała myśl, by uszyć przedwojenny mundur, pojawiło się pytanie: ale według jakiego wzoru?

– Lubiłem okres międzywojenny od zawsze, interesowałem się Policją Państwową, która na początku miała bardzo kolorowe mundury, wręcz pstrokate. Mundur z roku 1920 czy 1925 wyglądał inaczej, w 1927 r. pojawiły się skomplikowane oznaczenia stopni i dopiero mundur z 1935 r. był ujednolicony – opowiada Józef Styczyński. – W Policji Państwowej funkcjonariusze musieli sami sobie szyć mundury, a oficer PP powinien wyglądać porządnie i świecić przykładem, np. orzełek na czapce miał być wyszyty podobnie jak stopnie, a nie wykonany z metalu.

Na szycie munduru udało się otrzymać środki ze starostwa w Mielcu, szył go doświadczony krawiec. Na buty kawaleryjskie (wzór 1932) zlecenie przyjął szewc szyjący dla kompanii reprezentacyjnych. Koszt takich butów z drewnianymi prawidłami to ok. 2,5 tys. zł – na pastowanie idzie prawie cała puszka pasty. Do tego dwie białe, szyte koszule, halsztuk, czapka, brązowe rękawiczki, pas z koalicyjką, brązowa kabura do naganta – i peleryna na okresy przejściowe. Policjant szacuje, że, jak do tej pory, kosztowało to 6 tys. zł, a kompletny wzór umundurowania przedwojennego policjanta to około 15 tys. zł.

– W przygotowaniu jest jeszcze płaszcz zimowy z 1927 r. na dwa rzędy guzików. Po lewej stronie jest w nim kieszeń ukośna z nacięciem. Znalazłem takie jej wyjaśnienie: ponieważ do 1935 r. oficerowie nosili mundur i szablę na co dzień, to gdy byli na służbie, pas i broń mieli na wierzchu, a po służbie pas znajdował się na bluzie munduru, a rękojeść szabli tylko wystawała z kieszonki spod płaszcza.

HEŁM MARZEŃ

Józef Styczyński zakłada mundur nie tylko na Święto Policji czy uroczystości państwowe, ale spotyka się też z młodzieżą w szkołach, by przybliżać jej historię Policji Państwowej. Przez 10 lat był dzielnicowym w Mielcu, więc potrafi rozmawiać z młodymi, ale przyznaje, że trudno ich zachęcić do czegoś innego niż nowoczesne technologie. Jednak udaje mu się zainteresować ich detalami, np. pyta, czy wiedzą, co oznacza jedna gwiazdka na jego naramiennikach albo cyfra 7 (to oznaczenie okręgu krakowskiego).

– Wydaje mi się, że ciekawiej i skuteczniej nauczać o historii właśnie w taki sposób niż przez nudne pogadanki. Podobnie uważają członkowie naszego Stowarzyszenia Kawalerii Konnej: promują historię i wspierają inicjatywy służące kultywowaniu tradycji kawalerii konnej i jeździectwa na Podkarpaciu.

Aby mundur wyjściowy aspiranta Policji Państwowej z 1935 r. był kompletny, potrzebne są jeszcze rewolwer (najlepiej nagant przerobiony na broń hukową, bo prawdziwej amunicji nie wolno używać na pokazach), szabla bojowa według wzoru z 1921 roku i hełm policyjny z 1925 r. – jest dość drogi w wykonaniu, bo cały ze skóry. Takich hełmów używał na paradach garnizon konny w Warszawie, oficerowie młodsi mieli na nich grzebienie z czarnego włosia, a starsi – z białego. Dokumentację na temat hełmu gromadzi też Biuro Historii i Tradycji Policji KGP, na stronie biura można przeczytać artykuł o tym elemencie umundurowania.

– W przedwojennym mundurze najbardziej podoba mi się jego elegancki krój, w którym stójka przy kołnierzu wymuszała wyprostowaną postawę policjanta. Odtworzenie elementów tego umundurowania z dbałością o szczegóły sprawia mi ogromną przyjemność i pozwala na oderwanie się od monotonii codziennej służby – wyznaje podkarpacki policjant. – Zawsze chciałem służyć w wojsku, a trafiłem do Policji i wiem, że nie ja jeden interesuję się jej historią. Jednak im więcej będzie się mówiło o naszej przeszłości, tym większa szansa, że nie będzie ona zakłamana i nie odejdzie w zapomnienie.

ALEKSANDRA WICIK
zdj. z archiwum Józefa Styczyńskiego