Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

POLICJANT, KTÓRY MI POMÓGŁ

O asp. Andrzeju Joniaku koledzy z pracy i mieszkańcy Starej Białej mówią, że jest wspaniałym policjantem. Pomoże każdemu, powie, co zrobić, pokieruje, wytłumaczy. Jednym słowem: można na niego liczyć. To kolejny z laureatów ogólnopolskiego konkursu „Policjant, który mi pomógł”, którego przedstawiamy na łamach magazynu.

Mówi, że mundur zawsze go pociągał. Po odbyciu służby wojskowej było dla niego jasne, że wstąpi do Policji. I tak 20 lat temu zaczął służbę w Płocku. Miał wtedy 23 lata.

– Zabezpieczaliśmy mecze i manifestacje. Było też sporo wyjazdów, a na co dzień patrol pieszy – opowiada asp. Andrzej Joniak. – Po ośmiu latach chciałem większej stabilizacji, stałego grafiku i gdy okazało się, że jest miejsce w Komendzie Miejskiej Policji w Płocku, zdecydowałem się na zmianę.

Przez pierwsze lata służył w pionie prewencji w patrolu. W 2012 roku został dzielnicowym w Posterunku Policji w Starej Białej. Dziś mówi, że to jego wymarzona praca.

– Mam kontakt z ludźmi, większą samodzielność, zakres zadań i obowiązków. Sam układam plan i realizuję według swojej koncepcji – mówi.

Jego rewir to obszar wiejski z typowymi dla niego problemami. Są więc kłótnie sąsiedzkie. Jest nadużywanie alkoholu, przemoc, domowe awantury. Do każdej ze spraw podchodzi z takim samym zaangażowaniem. Dla niego ważne jest, żeby człowiek, który zgłasza się na policję, czuł, że jest wysłuchany. Żeby dostał radę, wsparcie. Był zadowolony.

– Muszę mieć dużą cierpliwość, bo czasem ktoś przychodzi z problemem i zanim dojdzie do sedna sprawy, przez godzinę opowiada całą historię – mówi asp. Joniak. – Są też sprawy błahe, ale nawet w takich nie odsyłam człowieka z niczym. Przykładowo, jeśli sąsiad nie potrafi się dogadać z sąsiadem i przychodzi do mnie z problemem, to ja obiecuję, że pojadę i porozmawiam. Ludzie potem dzwonią, dziękują, widzą, że nie są lekceważeni.

Oprócz pracy dzielnicowego jeździ też do wypadków drogowych, na interwencje, na zabezpieczenie miejsca zdarzenia.

– W posterunku dzielnicowy przychodzi do pracy i jest do dyspozycji dyżurnego – mówi policjant. – Ostatnio podczas służby razem z kolegą uratowaliśmy człowieka, który targnął się na własne życie.

Dostali telefoniczne zgłoszenie. Zadzwoniła płacząca kobieta. Jej mąż po domowej awanturze powiedział, że idzie się powiesić. Policjanci błyskawicznie pojechali na miejsce, ale mężczyzny już tam nie było. Zadzwonili do niego i tak prowadzili rozmowę, żeby się dowiedzieć, gdzie jest. Mimo zdawkowych informacji dzielnicowi, dzięki bardzo dobrej znajomości terenu, skojarzyli miejsce, w którym mógł być, i natychmiast tam pojechali.

– Gdy go znaleźliśmy, wisiał. Odcięliśmy sznur i zaczęliśmy go reanimować. Udało się – opowiada policjant. – Szczęśliwie pojechaliśmy na tę interwencję my, policjanci z długim stażem służby i dobrą znajomością terenu. Gdyby pojechał ktoś młodszy stażem, mógłby mieć problem z wytypowaniem miejsca, które ten człowiek wybrał, żeby odebrać sobie życie.

– To prawda. Tu trzeba było działać błyskawicznie. Mężczyzna był już przecież nieprzytomny, gdy nasi policjanci go znaleźli. Jeszcze chwila, a byłoby za późno – mówi sierż. Marcin Wrzochol, który od marca ub.r. pracuje w posterunku w Starej Białej. O asp. Andrzeju Joniaku mówi w samych superlatywach. – Zawsze pomoże, wszystko wytłumaczy. Mam w nim duże oparcie.

Osoby, które zgłosiły funkcjonariusza do konkursu „Policjant, który mi pomógł”, pisały podobnie. „Był wsparciem, zasługuje na najwyższe nagrody”, „Widać, że kocha ten zawód i ludzi”, „Cechuje go empatia, wnikliwość i zainteresowanie się losem drugiego człowieka”.

Konkurs już po raz dziesiąty zorganizowało Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia” Instytutu Psychologii Zdrowia PTP, we współpracy z Biurem Prewencji KGP. Jak co roku honorowy patronat nad konkursem objął Komendant Główny Policji. W lipcu ub.r. podczas centralnych obchodów Święta Policji pięciu laureatów dostało nagrody i listy gratulacyjne od ówczesnego ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Błaszczaka oraz od komendanta głównego Policji nadinsp. dr. Jarosława Szymczyka.

ANNA KRAWCZYŃSKA
zdj. Andrzej Mitura