Pani esej zaczyna się bardzo osobistą historią, która zakończyła się szczęśliwie.
– Długo się zastanawiałam, czy chcę się tym podzielić, nigdy wcześniej o tym nie opowiadałam. Ale od marca tego roku jestem w wydziale dw. z przestępczością gospodarczą, co od zawsze było moim marzeniem, więc uznałam, że chcę się podzielić moim szczęściem. Napisałam o mojej drodze do Policji, która, w pewnym sensie, zaczęła się w szpitalnym łóżku. Zawsze interesowała mnie praca dochodzeniowo-śledcza i mam ogromną satysfakcję, że zawodowo osiągnęłam to, czego pragnęłam.
Pisze Pani, że szukała swojego miejsca na ziemi, a decyzja o służbie w Policji była niespodziewana i nielogiczna.
– W eseju chciałam pokazać, że czasem nie widzi się przed sobą żadnej drogi czy wręcz sensu, ale wiem po sobie, że marzenia się spełniają. To naprawdę cud, że żyję, dlatego mam poczucie, że muszę się odwdzięczyć. Zanim wysłałam esej na konkurs, przeczytał go mąż: był bardzo wzruszony i powiedział mi, że nie mam się czego wstydzić i bać. Mam nadzieję, że policjanci, którzy to przeczytają, inaczej spojrzą na swoją służbę.
A jak przyjęła Pani wyróżnienie dla swojego eseju?
– Dowiedziałam się o tym z naszego biuletynu, koledzy przeczytali tę informację i przyszli do mnie z czekoladkami... Widziałam uznanie w ich oczach, bo obawiałam się, jak to przez nich zostanie odebrane. Ale teraz też jestem z siebie dumna.
Dziękuję za rozmowę.
ALEKSANDRA WICIK
zdj. archiwum Anety Tekień