Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Nie jesteśmy przechowalnią

Budynek nie różniłby się niczym od otaczających go kamienic, gdyby nie gęsta krata w oknach. Bramę otwiera umundurowany policjant, a tabliczka na bramie informuje, że tu znajduje się Policyjna Izba Dziecka w Warszawie.

To jedna z pięciu najstarszych placówek tego typu w Polsce. Powstała w 1946 roku. Od ponad 60 lat mieści się w budynku przy ul. Wiśniowej, w którym wcześniej urzędował konsulat Wielkiej Brytanii.

PRZESTĘPCY, UCIEKINIERZY, SIEROTY

Obecnie, w obiekcie – przystosowanym do pełnionej funkcji – może przebywać jednorazowo do 28, a w razie potrzeby nawet 35 nieletnich dziennie. Trafiają tu nieletni od 13. do 21. roku życia zatrzymywani jako podejrzani o popełnienie czynu karalnego (jeśli nie jest ustalona tożsamość, istnieje obawa zacierania śladów lub zachodzi obawa ucieczki), uciekinierzy z placówek opiekuńczo-wychowawczych, nieletni zatrzymani na polecenie sądu oraz na skutek przerwy w konwoju.

Prawie połowa przywożonych do izby jest tu po raz kolejny. Rekordzistą, który wracał najczęściej, był przed laty niejaki Darek, który trafiał do PID ponad 50 razy w ciągu roku. Niektórzy nieletni byli wręcz zawodowymi przestępcami, jak ten, który okradł wystawę sreber w Warszawie, albo 16-letni oszust, który naciągnął kilkanaście osób na fałszywy wynajem mieszkań w Warszawie.

W dniu redakcyjnej wizyty w PID było sześcioro podopiecznych. Dwoje zostało rano przewiezionych do wskazanych przez sąd placówek opiekuńczych, czwórka, trzech chłopców i dziewczyna, czekało na decyzje sądu.

Marta trafiła tu już trzeci raz w ciągu tego miesiąca. Nie chodziła do szkoły, uciekła z domu, mieszkała ze starszym od siebie chłopakiem. Skierowana do placówki wychowawczej, uciekała z niej notorycznie. 16-letni Rafał jest w izbie po raz piętnasty. Uciekał z kolejnych placówek, popełniał przestępstwa, zatrzymany przez policjantów trafiał do policyjnej izby dziecka, stąd znowu do placówki, z której ponownie uciekał. Ojciec chłopaka jest w więzieniu, matka nie daje sobie z nim rady. Podobnie jest z drugim stałym „klientem” izby, 15-letnim Antkiem. Czwarty z tej grupy 14-letni Mariusz nie ma rodziców. W PID jest po raz pierwszy, czeka na przewiezienie go do młodzieżowego ośrodka wychowawczego.

KROPLA DRĄŻY SKAŁĘ

Cała czwórka siedzi z wychowawcą na świetlicy, oglądają film. Czyści, schludni, w fioletowych i zielonych mundurkach. Rozmowa o tym, jak wyobrażają sobie swoje dalsze życie, jest trudna. Ich wyobraźnia ogarnia przyszłość najwyżej na kilka dni do przodu. Dostać się do wyznaczonej placówki, a jak będzie źle, to uciec z niej. I tyle. Ale kropla drąży skałę i przez kilka dni pobytu tu, w izbie, będą rozmawiać z nimi pedagodzy i psychologowie. Jest szansa, że będzie coś po kropelce zapadać w młode umysły. Gdyby pracownicy izby w to nie wierzyli, to ich praca tu nie miałaby sensu. W PID pracuje 16 policjantów, większość po studiach z zakresu resocjalizacji, pedagogiki i psychologii. Placówką kieruje podinsp. Jarosław Fidos.

Dzieci zatrzymywane w tego typu placówkach są w różnym wieku, na różnym poziomie intelektualnym i przebywają tu zbyt krótko, żeby można zorganizować im kontynuację nauki szkolnej. Maksymalny czas pobytu to dla uciekinierów – do 5 dni, dla podejrzanych o czyny karalne – 72 godziny łącznie z czasem na powiadomienie sądu.

– Mimo wszystko nie jesteśmy tylko przechowalnią, staramy się, żeby nawet krótkie pobyty dzieciaków u nas wykorzystać na oddziaływanie resocjalizacyjne – mówi podinsp. Andrzej Zaperty, od wielu lat pełniący służbę w stołecznej PID.

Programy resocjalizacyjne związane z pobytem dzieci w izbie każda placówka tego typu tworzy indywidualnie, w zależności od możliwości, kontaktów i potrzeb. W izbie warszawskiej z inicjatywy podkom. Karoliny Karwowskiej i podinsp. Andrzeja Zapertego zaczęto od spotkań z przewodniczącymi różnych fundacji czy organizacji i ustalenia, w jakim zakresie mogą pomóc w działalności resocjalizacyjnej skierowanej do podopiecznych izby, a także w działalności edukacyjnej skierowanej do młodzieży warszawskich szkół gimnazjalnych, bo taką działalność również prowadzą pracownicy warszawskiej Policyjnej Izby Dziecka.

WIĘŹNIOWIE, TERAPEUCI, ZAKONNICY, SPORTOWCY

Program resocjalizacyjny warszawskiej placówki jest bogaty. Dyskusje, pogadanki, rozmowy indywidualne z wychowawcami, spotkania z terapeutami, np. od uzależnień, łatwe do przyswojenia broszury o skutkach narkomani czy o zarażeniu HIV. Dzieciaki, które zażywały marihuanę, poddawane są terapii, te którym grozi uzależnienie od narkotyków, są kierowane na leczenie do odpowiednich placówek. Od kilku lat PID wspólnie z Fundacją „Sławek”, która pomaga więźniom wychodzącym na wolność, organizuje spotkania, podczas których byli więźniowie opowiadają młodym ludziom o tym, jak weszli w konflikt z prawem, o pobycie w więzieniu i o tym, jak trudno się odnaleźć po wyjściu na wolność. Organizowane są też wycieczki do zakładów karnych w Warszawie.

– Takie spotkania organizujemy nawet kilka razy w miesiącu. Robią duże wrażenie, dzieci wręcz namacalnie przekonują się, jak mogą sobie zmarnować życie, jeśli w porę nie zejdą z drogi, na którą właśnie wkroczyły – mówi Andrzej Zaperty.

Jakby z przeciwnego bieguna są spotkania z duchownymi z zakonu św. Andrzeja Boboli, którzy prowadzą zajęcia z etyki. W prosty, przystępny dla młodych ludzi sposób pokazują, co jest dobre, a co złe, uczą szacunku dla człowieka i przestrzegania podstawowych zasad. Ile z tego zostaje w młodych głowach, trudno powiedzieć, ale zostało usłyszane, więc jest jakaś szansa.

Alternatywą dla dotychczasowego trybu życia przebywających tu dzieci jest też pokazanie im wartości, jakie niesie sport. Sportowcy są często zapraszani na spotkania z nieletnimi przebywającymi w PID, zachęcają do aktywności fizycznej. Warszawscy malarze skupieni w Pracowni Grafiki Artystycznej Wolno oraz przy Europejskiej Akademii Sztuk przekazali izbie dziecka swoje prace, a polscy olimpijczycy swoje trofea sportowe, które następnie zostały zlicytowane na specjalnej aukcji. Za uzyskane w ten sposób 40 tys. zł w placówce została urządzona nowoczesna siłownia.

Każdego dnia wychowawcy organizują podopiecznym zajęcia sportowe. Spośród 18 policyjnych izb dziecka w kraju warszawska palcówka ma jedne z najlepszych warunków, co podkreśla raport pokontrolny NIK. Oprócz wspomnianej siłowni mogą, przy sprzyjających warunkach atmosferycznych, korzystać z placu z odpowiednim wyposażaniem do gry w piłkę nożną, siatkówkę czy w koszykówkę. Plac otoczony jest wprawdzie wysokim trzymetrowym murem, ale studenci z Europejskiej Akademii Sztuk kierowanej przez prof. Fałata namalowali na nim kolorowe murale i umieścili hasła, pod którymi podpisali się znani sportowcy: „Ból jest tymczasowy, duma jest wieczna” – Paweł Nastula i „Nigdy się nie poddawaj” – Roman Paszke.

UWAGI NIK

Kontrolerzy NIK, którzy wizytowali i oceniali warunki przebywania nieletnich w policyjnych izbach dziecka mieli do warszawskiej placówki dwie uwagi. Pierwsza z nich dotyczyła ubrań, w jakich przebywają tu dzieci. Zaznaczono, że nieletni mają prawo przebywać we własnych ubraniach, uwzględniono jednak fakt, że często jest to odzież brudna, a nawet zawszona, i dlatego muszą się przebrać, ale mundurki nie powinny być identyczne dla chłopców i dziewcząt. Warszawska PID zleciła uszycie uniformów w kilku kolorach, o nieco innym fasonie dla chłopców i dziewcząt. Krój jest specyficzny, pozbawiony kieszeni, zaszewek, wszystkiego, co umożliwiałoby ukrycie jakiegoś niebezpiecznego przedmiotu, np. żyletki. Stroje są estetyczne, kolorowe, w kilku rozmiarach.

Z drugą uwagą zawartą w sprawozdaniu pokontrolnym NIK pracownicy izby nie do końca się zgadzają. Według kontrolerów NIK fakt, że spotkanie nieletniego z rodzicami lub opiekunami odbywa się w obecności policjanta jest naruszeniem prawa do prywatności nieletniego. Tymczasem to wychowawcy policyjnych izb dziecka są odpowiedzialni za bezpieczeństwo i zdrowie podopiecznych.

– Poza tym nieletni podejrzani o dokonanie czynów karalnych nie mogą swobodnie kontaktować się z rodzicami czy z dotychczasowym środowiskiem ze względu na ryzyko przepływu informacji. Dlatego kontakty z rodzicami lub innymi osobami odbywają się za zgodą sądu, jednostki prowadzącej sprawę lub kierownika izby w obecności wychowawcy – mówi Andrzej Zaperty. – Bez obecności funkcjonariusza odbywają się natomiast spotkania z obrońcą. Ale zabiegamy o to, aby w pomieszczeniu była kamera, która pozwoli nam mieć tylko podgląd na zachowanie nieletniego. Oczywiście ta sytuacja dotyczy wyłącznie nieletnich, którzy zostali zatrzymani z powodu konfliktu z prawem.

Wszystkim kontrolowanym izbom dziecka w kraju NIK wytknęła, że regulaminy obowiązujące w placówkach napisane są językiem zbyt trudnym do zrozumienia dla nieletnich. W warszawskiej PID rozwiązano problem w ten sposób, że regulamin jest omawiany ze wszystkimi nowo przyjmowanymi do izby, a także przypominany codziennie podczas porannego spotkania z wychowawcą.

– Efekty naszej pracy pedagogicznej i resocjalizacyjnej są właściwie nie do zmierzenia. Około 30 proc. nieletnich trafia do policyjnych izb dziecka co najmniej kilkukrotnie – mówi podinsp. Andrzej Zaperty. – Więc w jakimś sensie można powiedzieć, że te pozostałe 70 proc., które trafiło tu raz, zabłąkało się przypadkiem, a my dołożyliśmy jakąś kropelkę do tego, żeby więcej nie wrócili.

ELŻBIETA SITEK
zdj. Andrzej Mitura

(Imiona dzieci zostały zmienione)