Ofiarami handlu ludźmi pada rocznie około 2 milionów osób na całym świecie, z czego jedna trzecia to dzieci. Jest najokrutniejszym rodzajem przestępstw przeciwko wolności i godności człowieka. Zgodnie z definicją wprowadzoną do polskiego kodeksu karnego w 2010 roku handlem ludźmi jest: werbowanie, transport, przekazywanie, przechowywanie lub przyjmowanie osoby, w celu jej wykorzystania, z zastosowaniem groźby lub użyciem siły bądź innych form przymusu. Wykorzystanie może obejmować prostytucję lub inne formy nadużyć seksualnych, przymusową pracę lub służbę, niewolnictwo lub praktyki podobne do niewolnictwa, zniewolenie albo usunięcie organów. Zwalczanie handlu ludźmi jest priorytetem Unii Europejskiej, a obchodzenie Dnia Walki z Handlem Ludźmi jedną z form uwrażliwiania społeczeństwa na ten problem.
Zgodnie z wytycznymi UE zwalczanie handlu ludźmi jest też priorytetowym zadaniem służb w krajach europejskich. W ramach projektów Europejskiej Multidyscyplinarnej Platformy przeciwko Zagrożeniu Przestępczością Handlu Ludźmi (EMPACT THB) koordynowanych przez Europol, przeprowadzone zostały w tym roku zakrojone na szeroką skalę wspólne operacje policji europejskich Joint Action Day. W Polsce krajowym koordynatorem EMPACT THB jest Wydział do walki z Handlem Ludźmi Biura Kryminalnego KGP, który nadzorował i koordynował działania podjęte przez wszystkie komendy wojewódzkie Policji oraz Komendę Stołeczną Policji.
Pierwsza z akcji przeprowadzona w czerwcu tego roku dotyczyła zwalczania handlu ludźmi w celu wykorzystywania ich do pracy przymusowej. Polscy policjanci skontrolowali ponad 1600 miejsc, gdzie, jak wynikało z rozpoznania, mogły znajdować się potencjalne ofiary. W trakcie działań zatrzymano 56 osób.
Druga akcja o kryptonimie Ciconia Alba przeprowadzona została w dniach 12–13 października i skierowana była przeciwko handlowi ludźmi w celu wykorzystywania seksualnego, w tym seksualnego wykorzystywania dzieci.
Policjanci skontrolowali ponad 9500 miejsc: agencji towarzyskich, klubów nocnych, tzw. domówek oraz miejsc uprawiania przydrożnej prostytucji wraz z przyległymi do nich parkingami, stacjami benzynowymi i kompleksami leśnymi. W akcji brało udział 5500 policjantów wspieranych przez funkcjonariuszy Straży Granicznej, Straży Leśnej, Urzędów Skarbowych, Urzędów Celnych, Żandarmerii Wojskowej i przedstawicieli organizacji pozarządowych.
Ujawniono 33 potencjalne ofiary handlu ludźmi, z czego 21 osób stanowili obywatele Polski, 8 Bułgarii, 4 Ukrainy. Zatrzymano w sumie 53 osoby. Pięciu osobom postawiono zarzuty handlu ludźmi, 10 osobom czerpanie korzyści z cudzego nierządu i 1 osobie zarzut obcowania płciowego z nieletnim. 19 obywateli państw trzecich zatrzymano, a następnie wydalono z kraju w związku z pobytem niezgodnym z deklarowanym. W ramach działań zatrzymano także 14 osób podejrzanych o inne przestępstwa i 4 osoby poszukiwane listami gończymi.
Europejski Dzień Walki z Handlem Ludźmi jest obchodzony w szkołach Policji, Straży Granicznej, Komendzie Głównej Policji, Komendzie Głównej Straży Granicznej, gdzie odbywają się seminaria naukowe na ten temat, panele dyskusyjne, projekcje filmów, wykłady, dystrybucja materiałów edukacyjnych itp.
W utworzonym w 2014 roku Wydziale do walki z Handlem Ludźmi, usytuowanym w strukturze Biura Kryminalnego KGP, działa specjalnie dla ofiar i świadków handlu ludźmi ogólnie dostępna skrzynka elektroniczna: handelludzmibsk@policja.gov.pl oraz specjalny telefon zaufania: (+48) 664 974 934. Zarówno skrzynka, jak i numer telefonu służą do przekazywania informacji o zdarzeniach mogących stanowić handel ludźmi oraz przypadków pedofilii i pornografii z udziałem dzieci.
ELŻBIETA SITEK
il. archiwum
Krajowy plan działań
Handel ludźmi to rodzaj współczesnego niewolnictwa. Jest nim wszelkie wykorzystywanie człowieka, któremu towarzyszy naruszenie praw i godności, a zatem wykorzystywanie seksualne, handel organami, zmuszanie do żebractwa lub przymusowego małżeństwa, a także coraz częstsze zmuszanie do niewolniczej pracy.
Handel ludźmi to przestępstwo o charakterze globalnym, jego ofiarami padają obywatele większości krajów świata, w tym Polacy.
W UNII EUROPEJSKIEJ
O zapobieganiu, zwalczaniu i karaniu za handel ludźmi mówią Konwencja Narodów Zjednoczonych przeciwko międzynarodowej przestępczości zorganizowanej i uzupełniające ją protokoły. Przeciwdziałanie handlowi ludźmi jest też jednym z priorytetów Unii Europejskiej, a ze względu na szczególny charakter przestępstwo to zostało wprost zakazane w artykule 5 Karty praw podstawowych Unii Europejskiej.
Zwalczaniu handlu ludźmi UE nadała priorytetowy charakter w Europejskiej strategii bezpieczeństwa wewnętrznego z 2010 roku. Do monitorowania zjawiska w krajach unii ustanowiono Nieformalną Sieć Krajowych Sprawozdawców/Mechanizmów Ekwiwalentnych ds. Handlu Ludźmi i powołano koordynatora UE ds. handlu ludźmi. Dyrektywa Parlamentu Europejskiego z 2011 roku zobowiązała kraje członkowskie do przyjęcia rozwiązań przeciwdziałających handlowi ludźmi, a w 2012 Komisja Europejska ogłosiła Strategię UE na rzecz wyeliminowania handlu ludźmi na lata 2012–2016, przedłużoną do roku 2020. Wyznaczono w niej 5 priorytetów, są to: identyfikacja ofiar handlu ludźmi, ochrona pokrzywdzonych i udzielanie im pomocy, lepsza prewencja, intensywniejsze ściganie sprawców przestępstw handlu ludźmi, ściślejsza koordynacja i współpraca z najważniejszymi podmiotami oraz spójność podejmowanych działań, zwiększenie wiedzy o pojawiających się nowych problemach i skuteczniejsze reagowanie.
W strategię tę wpisuje się polski Krajowy plan działań przeciwko handlowi ludźmi na lata 2016–2018 będący dokumentem kontynuującym wprowadzony w roku 2003 Krajowy program zwalczania i zapobiegania handlowi ludźmi.
W POLSCE
Liczba postępowań przygotowawczych prowadzonych w Polsce o przestępstwa z art. 189a par. 1 i 2 jest niewielka, od kilku lat w granicach 60 postępowań rocznie. W ubiegłym roku status pokrzywdzonych w śledztwach dotyczących handlu ludźmi otrzymało 115 osób, w tym 41 cudzoziemców i 10 dzieci. Osoby te były wykorzystywane i zmuszane do pracy niewolniczej, prostytucji i żebractwa.
W Polsce przestępstwa handlu ludźmi dotyczą najczęściej cudzoziemców pochodzących głównie z Ukrainy, Rumunii, Bułgarii, a także Wietnamu i Sri Lanki. Do Krajowego Centrum Informacyjno-Konsultacyjnego dla Ofiar Handlu Ludźmi zwraca się o pomoc około 200 ofiar rocznie.
Polscy obywatele padają ofiarami niewolniczej pracy głównie za granicą. Według raportu Eurostatu z 2015 roku, zawierającego dane z lat 2010–2012, odnotowano 976 Polaków – ofiar handlu ludźmi, z czego 713 przypadków miało miejsce poza Polską. Najczęściej występowały one w: Wielkiej Brytanii – 405 przypadków i Holandii – 187, a także w Niemczech – 92, Francji – 12, Belgii – 6, Irlandii – 5.
Z kolei według danych Centrum dw. z Handlem Ludźmi (UKHTC), w 2014 roku spośród 2340 ofiar handlu ludźmi w Europie 81 to obywatele polscy, spośród których 71 proc. stanowili mężczyźni.
KRAJOWY PLAN DZIAŁAŃ PRZECIWKO HANDLOWI LUDŹMI
Główne cele przedstawione w opublikowanym w sierpniu br. dokumencie to: podnoszenie świadomości o zjawisku handlu ludźmi, podnoszenie kwalifikacji przedstawicieli instytucji zobowiązanych do przeciwdziałania handlowi ludźmi, poprawa skuteczności działania tych instytucji, rozszerzanie oferty wsparcia udzielanego ofiarom, wzmacnianie współpracy międzynarodowej.
Nad realizacją zawartego w dokumencie programu czuwa Międzyresortowy Zespół ds. Zwalczania i Zapobiegania Handlowi Ludźmi, do którego wchodzą przedstawiciele kilku podmiotów administracji rządowej (m.in. Komendanta Głównego Policji) i instytucji państwowych (m.in. GIP, RPO, RPD). Program wspierany jest przez liczne organizacje pozarządowe.
PREWENCJA
W Krajowym planie działań... najwięcej uwagi poświęcono prewencji. Działania prewencyjne skierowane są zarówno do ogółu społeczeństwa (kampanie informacyjne, filmy, wystawy mobilne, spotkania, dystrybucja różnych materiałów informacyjnych), jak też do osób szukających pracy za granicą (kampanie informacyjne, broszury i ulotki informacyjne, spotkania) oraz do przedstawicieli służb odpowiedzialnych za zwalczanie tego procederu (np. szkolenia dla funkcjonariuszy prewencji z zakresu metodyki prowadzenia zajęć o handlu ludźmi, czy przygotowanie scenariuszy zajęć o handlu ludźmi do wykorzystania przez pedagogów). Do ofiar handlu ludźmi kierowane są też działania mające m.in. na celu upowszechnianie w zrozumiałym dla nich języku informacji dotyczących ich praw, a w celu lepszego zapewnienia im pomocy prowadzona jest analiza długofalowych potrzeb i oczekiwań. Ma ona na celu opracowanie modelu zintegrowanego systemu pomocy przez służby socjalne i organizacje pozarządowe.
Osobne zadania Krajowy plan działań przeciwko handlowi ludźmi wyznacza służbom zajmującym się ściganiem przestępstw związanych z handlem ludźmi. W tym celu niezbędna jest ścisła współpraca między Policją, Strażą Graniczną, Prokuraturą, Państwową Inspekcją Pracy i oficerami łącznikowymi polskiej Policji pełniącymi służbę w krajach europejskich. Wdrożony zostanie algorytm postępowania funkcjonariuszy Policji i SG w przypadku ujawnienia przestępstwa handlu ludźmi, a także opracowany podręcznik dla organów wymiaru sprawiedliwości, organów ścigania i innych organów zaangażowanych w zwalczanie handlu ludźmi o postępowaniu w tych sprawach. Dla funkcjonariuszy Policji, SG i prokuratorów organizowane będą warsztaty szkoleniowe, a także szkolenia kaskadowe dla koordynatorów właściwych do zwalczania handlu ludźmi z KWP/KSP i CBŚP oraz KMP, KRP, KPP.
Szkolenia odbywać się będą też dla pracowników ośrodków pomocy społecznej, Urzędu ds. Cudzoziemców oraz instytucji i organizacji mogących mieć kontakt z ofiarami handlu ludźmi.
Systematycznej analizie poddawana będzie zarówno sytuacja ofiar handlu ludźmi, jak i sprawy karne o to przestępstwo, a także stan społecznej świadomości na ten temat. Polska uczestniczyć będzie w inicjatywach UE dotyczących problematyki handlu ludźmi.
ELŻBIETA SITEK
Wyzysk w pracy
W Holandii i nie tylko
Pracują najczęściej w szklarniach, na farmach, na budowach, ostatnio, coraz częściej także w rzeźniach. Za minimalną stawkę wykonują pracę, której nie chcą wykonywać Holendrzy. Pracują kilkanaście godzin na dobę, bez zapłaty za nadgodziny, często w skandalicznych warunkach. Są wykorzystywani, ale nie skarżą się w obawie przed utratą pracy. Ofiary współczesnego niewolnictwa.
O sytuacji Polek pracujących w pieczarkarni odważyła się opowiedzieć jedna z nich. Mieszkały po kilka w jednym pokoju, śpiąc na materacach na podłodze. Ze względu na oszczędność wody musiały kąpać się po dwie naraz. Pracowały po 16–18 godzin na dobę, pierwszy wolny dzień miały po kilku tygodniach. Do tego tkwiły ciągle w spirali długów, za wszystko bowiem potrącano im z zarobku: za mieszkanie, za rzekomy kurs przyuczający do pracy, za przymusowy lunch.
NIE ZNAJĄ SWOICH PRAW
Hanna Mongard, Polka, która po studiach wyjechała do Holandii, pracuje od 7 lat jako ekspert organizacji pozarządowej „FairWork”, finansowanej m.in. przez tamtejsze Ministerstwo Spraw Społecznych i Zatrudnienia. Pani Hanna zajmuje się sprawami dotyczącymi Polaków, którzy stanowią największą, około 300-tysieczną, grupę pracowników sezonowych w Holandii. Wielu z nich nie zna swoich praw, bo przyjeżdżają do Holandii nieprzygotowani. Są wykorzystywani przez nieuczciwych pracodawców, nie wiedzą, gdzie szukać pomocy albo boją się o nią poprosić, ponieważ nie chcą stracić pracy. Do organizacji, którą reprezentuje Hanna Mongard, trafia rocznie około 300 skarg od Polaków pracujących w Holandii. Wydawać by się mogło, że to niewiele, ale po pierwsze „FairWork” jest jedną z wielu organizacji pomocowych dla Polaków w Holandii, a po drugie liczba skarżących się z pewnością nie jest równa rzeczywistej liczbie pokrzywdzonych.
– Naszym celem jest przede wszystkim ujawnianie przypadków wyzysku i niewolnictwa. Szukamy ich, uczestnicząc w kontrolach prowadzonych przez lokalne władze i na podstawie informacji od pokrzywdzonych. Osobom pokrzywdzonym udzielamy informacji i kierujemy je do odpowiednich instancji, do adwokatów od prawa pracy czy organizacji zajmujących się uzyskiwaniem odszkodowań. Jeśli skarga dotyczy np. pobicia, doradzamy zgłoszenie się na posterunek policji, jeśli wskazuje na poważny wyzysk, kierujemy ją do tzw. policji gospodarczej – policyjnej struktury przy Ministerstwie Spraw Społecznych i Zatrudnienia – mówi Hanna Mongard.
Od dwóch lat Polka zaangażowana jest także w działania profilaktyczne prowadzone w Polsce, których celem jest uświadamianie praw i zagrożeń chętnym do pracy w Holandii. Te działania to polsko-holenderski projekt o nazwie „Twoje bezpieczeństwo – nasza sprawa. Praca w Holandii”.
ZANIM WYJADĄ
Pomysł narodził się trochę przypadkiem. W 2014 roku asp. sztab. Jacek Musiolik, zastępca naczelnika Wydziału Prewencji KPP w Raciborzu, uczestniczył w programie „Leonardo da Vinci. Uczenie się przez całe życie”, w ramach którego przebywał z grupą polskich policjantów w Holandii, gdzie funkcjonariusze obu krajów wymieniali się wiedzą i umiejętnościami z zakresu działań o charakterze międzynarodowym. W ostatnim dniu, podczas pożegnalnej kolacji, poznał panią Irenę de Ruig, holenderską policjantkę polskiego pochodzenia, która zajmuje się problemami dotyczącymi polskich migrantów zarobkowych w Holandii. Długa rozmowa na temat tych problemów wkrótce zaowocowała współpracą. Bo kiedy spotykają się ludzie z pasją, musi z tego wyjść coś dobrego.
– Niedługo po tym spotkaniu pan Jacek Musiolik zadzwonił do mnie z pytaniem, czy policja holenderska byłaby zainteresowana wspólnym projektem prewencyjnym dotyczącym pracy Polaków w Holandii. Bardzo się ucieszyłam, problem wykorzystywania tych ludzi przez pracodawców narastał bowiem od długiego czasu. A nie umieliśmy dotrzeć do nich, bo w większości są to ludzie, którzy nie przygotowują się do wyjazdu, więc nie da się trafić do nich z informacją przez foldery czy informatory – wspomina Irena de Ruig.
Obydwoje wiedzieli, że oprócz działań, które są podejmowane już po zaistnieniu przestępstwa, potrzebna jest profilaktyka, uświadamianie zagrożeń jeszcze zanim wyjadą do pracy w Europie.
– Ustaliliśmy, że potrzebne są cykle spotkań z osobami zamierzającymi wyjechać do pracy w Holandii czy innym kraju europejskim, bo problemy są podobne wszędzie, które to spotkania pod względem merytorycznym przygotuje strona holenderska, a strona polska, czyli Komenda Powiatowa Policji w Raciborzu, zapewni obsługę organizacyjną – mówi asp. sztab. Jacek Musiolik.
Pierwsze spotkanie odbyło się w październiku 2014 roku ze studentami i uczniami ostatnich klas szkół średnich i zawodowych powiatu raciborskiego. Podczas kolejnego dołączyli też pedagodzy i pracownicy socjalni. Prelekcje i prezentacje prowadziły Irena de Ruig, jej koleżanka policjantka Sietska Johannes z Wydziału Przestępczości Migracyjnej i Handlu Ludźmi z garnizonu Haaglandem oraz Hanna Mongard z organizacji „FairWork”. Podczas dwudniowego pobytu w Raciborzu panie przeprowadziły 4 cykle prezentacji składającej się z trzech części każda. W części pierwszej przedstawiły, co Polak powinien wiedzieć, zanim pojedzie do pracy w Holandii, zwłaszcza w zakresie prawa pracy, w części drugiej – jakie zagrożenia czyhają w obszarze warunków pracy, płacy i zakwaterowania, i w części trzeciej – gdzie można zgłosić się o pomoc i na jaką można liczyć, oraz jakie są procedury w policji holenderskiej związane z ochroną ofiar handlu ludźmi.
Program pilotażowy nazwany „Twoje bezpieczeństwo – nasza sprawa. Praca w Holandii” okazał się sukcesem. Ankieta przeprowadzana wśród uczestników wykazała, że 98 proc. osób ocenia spotkania jako przydatne i że należy je kontynuować. Z taką opinią przedstawicielki Holandii wróciły do kraju, a program autorstwa asp. sztab. Jacka Musiolika objął patronatem honorowym ówczesny komendant wojewódzki w Katowicach nadinsp. Jarosław Szymczyk.
Z RACIBORZA NA CAŁĄ POLSKĘ
Program spotkał się z przychylną oceną holenderskiej policji, a kierownictwu polskiej Policji rekomendował go ówczesny oficer łącznikowy w Holandii nadinsp. Władysław Padło. Decyzją kierownictwa postanowiono przeprowadzić go jeszcze tego samego roku w woj. opolskim, a w następnym rozpropagować w całej Polsce. W 2015 roku koordynatorem programu zostało ówczesne Biuro Prewencji i Ruchu Drogowego KGP, obecnie Biuro Prewencji.
Spotkania i prelekcje odbywają się już drugi rok w coraz to innych województwach. Wybór miejsc nie jest przypadkowy.
– Organizujemy spotkania na podstawie zapotrzebowania ze strony jednostek organizacyjnych Policji – mówi opiekująca się programem z ramienia KGP podkom. Katarzyna Świątek z Biura Prewencji. – A także na wniosek naszych holenderskich kolegów, którzy, między innymi na podstawie pojawiających się w Holandii rejestracji samochodowych, typują interesujące ich rejony.
W ubiegłym roku projektem objętych było 31 jednostek organizacyjnych Policji. Spotkania odbywały się w województwach: warmińsko-mazurskim, dolnośląskim, wielkopolskim, lubuskim, łódzkim, śląskim, podlaskim oraz zachodniopomorskim, w 2016 roku w kujawsko-pomorskim, mazowieckim, warmińsko-mazurskim, zachodniopomorskim, małopolskim i opolskim. Tegoroczna edycja polsko-holenderskiego przedsięwzięcia zakończy się w listopadzie spotkaniami w województwach wielkopolskim i łódzkim.
– Liczba migrantów zarobkowych w Holandii nie maleje, przeciwnie, gospodarka Holandii się rozwija i są takie opinie, że za dwa lata będzie potrzebowała pół miliona dodatkowych pracowników, zwłaszcza w rolnictwie i ogrodnictwie. Ponadto zamyka się rynek pracy w Wielkiej Brytanii, więc można się spodziewać, że Polacy będą szukali zajęcia gdzie indziej – mówi Irena de Ruig. – Mam więc nadzieję, że w 2017 roku projekt będzie kontynuowany, bo zapotrzebowanie jest duże. Dotychczas wzięło w nim udział kilka tysięcy osób.
ELŻBIETA SITEK
rys. Piotr Maciejczak
Rozmowa z Ireną de Ruig, pochodzącą z Polski funkcjonariuszką holenderskiej policji.
Czym Pani zajmuje się w holenderskiej policji?
– Mieszkam w Holandii od 25 lat. Jestem funkcjonariuszem policji, moje stanowisko w dosłownym tłumaczeniu brzmi: specjalny pracownik śledczy. Od 2004 roku, z racji mojego polskiego pochodzenia, znajomości języka i kultury zajmuję się także problemami polskich migrantów zarobkowych. Uczestniczę w kontrolach zakwaterowania, staram się nawiązać kontakt, aby poznać szczegóły ich pobytu. Sprawdzam, czy nie są łamane ich prawa, poznaję problemy. Uczulam na tę problematykę moich kolegów policjantów: byłam koordynatorem szkoleń na temat migrantów zarobkowych, prowadziłam też dla policjantów kursy języka polskiego.
Jaki jest największy problem dotyczący Polaków pracujących w Holandii?
– Wykorzystywanie migrantów zarobkowych do niewolniczej pracy. Z migrantami innego rodzaju nie ma problemu, ci którzy przyjeżdżają do Holandii z zamiarem pozostania tu na stałe są przygotowani, znajdują mieszkanie, wiedzą, gdzie nauczyć się języka, wiedzą, czego chcą i czego mogą oczekiwać. Natomiast z tymi, którzy przyjeżdżają tylko do pracy zarobkowej, jest problem. Wśród pracowników sezonowych największą grupą są Polacy, przyjeżdża ich około 330 tys. rocznie. To są oczywiście dane szacunkowe. Nie mamy możliwości pełnej kontroli, taka jest struktura zatrudniania w Holandii. Ci ludzie powinni zarejestrować się w gminie, ale albo o tym nie wiedzą, albo pracodawca zapewnia ich, że nie muszą tego robić, bo nie chce, żeby władze wiedziały, że na przykład w małym domku jednorodzinnym mieszka 20 osób.
Jak migracja zarobkowa ma się do niewolniczej pracy traktowanej przez prawo jako handel ludźmi? Przecież te osoby przyjeżdżają do pracy dobrowolnie i dobrowolnie godzą się na zaproponowane im warunki?
– Problem polega na tym, że jeśli jedyną motywacją jest zarobek, ludzie akceptują wszelkie warunki na zasadzie: „przetrzymam, jakoś to będzie”. A te warunki często są nieludzkie i niezgodne z prawem. To jest praca po 18 godzin dziennie, zaniżanie zarobków, skandaliczne warunki zakwaterowania, odmawianie tym ludziom ich podstawowych praw. Kiedyś na przykład kontrolowaliśmy miejsce zamieszkania Polaków pracujących na farmie: mieszkali w jednej sali, w której nie było nic poza dziesięcioma materacami na podłodze. Spało na nich 30 osób na zmianę – jedni szli do pracy, drudzy do spania. Każdy płacił za to 80 euro tygodniowo.
Mówi Pani „kontrolowaliśmy”. Kto oprócz Pani zajmuje się problemem wykorzystywania ludzi do niewolniczej pracy?
– Samorządy lokalne wraz z policją, strażą pożarną i urzędem podatkowym organizują tzw. kontrole interwencyjne w wytypowanych miejscach, tam gdzie spodziewamy się zastać duże grupy migrantów zarobkowych. W policji jest wydział do zwalczania handlu ludźmi, wydział o takim profilu jest również w Ministerstwie Spraw Społecznych i Zatrudnienia, problematyką migrantów zajmuje się także wiele organizacji pozarządowych.
Czy pokrzywdzeni zgłaszają się do was sami?
– Rzadko. Problem polega na tym, że ludzie wykorzystywani do niewolniczej pracy nie czują się ofiarami. Jeśli ktoś pracuje po 19 godzin na dobę, to cieszy się, że więcej zarobi. Teoretycznie pracodawca powinien mu zapłacić za nadgodziny. W Holandii jest tak, że w rolnictwie czy ogrodnictwie nie można sobie czasem pozwolić na przerwę, bo truskawki zgniją, bo tulipany przekwitną. W związku z tym prawo holenderskie pozwala na pracę 60 godz. tygodniowo, czyli po 12 godzin dziennie. To jest jednak obwarowane różnymi prawami pracownika, ma on potem dłuższą przerwę i wyższą wypłatę za nadgodziny czy pracę w weekendy. Migrantom często się tego nie płaci, mówi się im: „Jak ci się nie podoba, to się wynoś!”. To powoduje, że ludzie zaciskają zęby i pracują dopóki dają radę.
Ale przecież nie wszyscy Polacy pracują tam w warunkach niewolniczych?
– Oczywiście, my badamy tylko patologiczne przypadki, inne nas nie interesują. Mamy świadomość, że to, co do nas dociera, jest zaledwie wierzchołkiem góry lodowej. Większość ofiar wyzysku nigdzie tego nie zgłasza, bo powtarzam, oni często nie czują się pokrzywdzeni. Utrudnieniem jest też bariera językowa.
W takim razie po co wy się, przepraszam za wyrażenie, wtrącacie, skoro ludzie akceptują swoją sytuację?
– Jeśli widzimy, że ktoś korzysta na tym, że pozbawia innego człowieka humanitarnych warunków życia i pracy, podstawowych praw do prywatności, do godności, to nie możemy na to pozwolić. Bo zgodnie z prawem osoba, która przyjeżdża do pracy do Holandii, ma takie same prawa jak Holender. Jesteśmy przecież jedną Europą. Tymczasem nieuczciwi pracodawcy uważają, że jeżeli Polak mógłby zarobić 100 euro, a zarobi 10, to i tak się cieszy i nie będzie pytał, gdzie poszło te 90. A my pytamy. Bo to jest zarówno niehumanitarne, jak i nieuczciwe. Poza tym to nie są tylko pojedynczy pracodawcy, ale konkretne struktury, które pompują z ludzi wysiłek i zarabiają na tym ogromne pieniądze. W zwalczaniu tej patologii bardzo pomagają nam organizacje pozarządowe, do których najczęściej zgłaszają się o pomoc pokrzywdzeni, budzą one bowiem większe zaufanie niż policja. Razem uczymy migrantów, że mają swoje prawa i muszą umieć o nie się upomnieć. Problem byłby o wiele mniejszy, gdyby Polacy byli solidarni.
A nie są?
– Nie. Gdyby stali za sobą murem, byłoby inaczej. Tymczasem, widząc, że jak ktoś zaprotestuje, to zostaje wyrzucony z pracy, wolą się nie wychylać.
Od jak dawna uczestniczy Pani w polsko-holenderskim projekcie „Wasze bezpieczeństwo – nasza sprawa. Praca w Holandii”?
– Od chwili jego powstania, czyli od dwóch lat. Jestem w Polsce już dziewiąty raz, prowadzimy spotkania z potencjalnymi kandydatami do pracy w Holandii, najczęściej jest to młodzież i te spotkania cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem.
Pani praca jest dwutorowa: z jednej strony dotyczy migrantów i kandydatów na migrantów zarobkowych, z drugiej policjantów. Na czym polega praca z policjantami?
– Pojęcie wyzysku w pracy jako forma współczesnego niewolnictwa było wśród moich kolegów słabo rozumiane. Zaczęłam więc przy wsparciu przełożonych organizować warsztaty dla policjantów, żeby im uświadamiać ten temat. Wielu było zdumionych, że wyzysk w pracy to przestępstwo handlu ludźmi. Pokazuję im konkretne przypadki, uczulam na sygnały, na które powinni reagować. I widzę duże zainteresowanie. Podobnie zresztą ze strony polskich policjantów, z którymi ostatnio spotykałam się w WSPol. w Szczytnie i spotykam się w różnych jednostkach. Myślę, że w problematyce wyzysku w pracy jest jeszcze sporo do zrobienia i w Holandii, i w Polsce.
Dziękuję za rozmowę.
ELŻBIETA SITEK
zdj. KWP w Olsztynie