Jest Pan prezesem Stowarzyszenia „Rodzina Policyjna 1939 r.” w Łodzi, ale przecież cały czas działa Oddział Łódzki Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Rodzina Policyjna 1939 r., które ma siedzibę w Katowicach...
– I jestem przewodniczącym tegoż Oddziału Łódzkiego OSRP 1939 r. Droga do usamodzielnienia się była długa. Gdy funkcjonowaliśmy jedynie w strukturach stowarzyszenia katowickiego, powstała Fundacja Memoria Condita, która pomagała nam realizować przedsięwzięcia wydawnicze. Było to niezbędne, gdyż jako oddział nie mieliśmy osobowości prawnej. Teraz ją mamy. Fundacja pozostała i dalej wspiera naszą działalność związaną z kultywowaniem pamięci o przedwojennych policjantach.
Można być zrzeszonym w kilku organizacjach. W Stowarzyszeniu „Rodzina Policyjna 1939 r.” w Łodzi jest teraz ponad 200 członków, oddział liczy ponad 80 osób. Różnica wynika stąd, że obecnie ludzie zapisują się do Stowarzyszenia „Rodzina Policyjna 1939 r.” w Łodzi. W oddziale są rodziny przedwojennych policjantów. Uzyskać status członka wspierającego, czyli niespokrewnionego z funkcjonariuszem Policji Państwowej, nie jest tam łatwo. Stowarzyszenie łódzkie weryfikuje kandydatów pod względem rodzinnym mniej restrykcyjnie, wielu z nas ma policyjne korzenie. Zwracamy uwagę na dorobek kandydatów i to, jak chcą się włączyć w pracę. Wyszliśmy naprzeciw nowym czasom. Prawda jest okrutna – starsi ludzie odchodzą i jeżeli młodzi nie zajmą się działalnością, to takich stowarzyszeń za kilka, kilkanaście lat może już nie być.
Czyli zrobiliście w Łodzi rokosz czy raczej aksamitne wyjście i obyło się bez tarć?
– Na zebraniach katowickiego stowarzyszenia wielokrotnie zgłaszałem potrzebę usamodzielnienia się każdego z oddziałów. Zawsze jednak spotykało się to z dezaprobatą i informacją, że centrala musi być w Katowicach. Wiązało nam to ręce, gdyż trudno pozyskiwać fundusze w katowickich urzędach na inicjatywy łódzkie. Co innego na własnym terenie. Teraz mamy wsparcie władz samorządowych, bo wiedzą, że działamy w Łodzi i tu jesteśmy zarejestrowani. Korzystamy z dotacji Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, pomocy Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, bo przedstawiamy konkretne propozycje naszych przedsięwzięć i mamy osobowość prawną, nadany REGON, NIP itd.
Gdyby jednak wszystkie oddziały OSRP 1939 r. poszły drogą Łodzi, a wcześniej Warszawy, to jedyny ratunek byłby w federacji, którą należałoby powołać.
– I to był zawsze mój pomysł, aby dać oddziałom samodzielność i to w ramach OSRP 1939 r. Żeby każdy oddział miał osobowość prawną na swoim terenie, a Zarząd Główny OSRP 1939 r. spinałby całość. Proponowałem też rozmowy z Warszawskim Stowarzyszeniem Rodzina Policyjna 1939 r., aby powołać federację, na podobieństwo Federacji Rodzin Katyńskich, która miałaby nadzór organizacyjny nad samodzielnymi jednostkami. Nie udało się, więc poszliśmy inną drogą. Cały czas federację rodzin policyjnych można jednak zbudować. Komendantowi głównemu Policji też łatwiej byłoby rozmawiać z jedną osobą, reprezentującą całe środowisko niż z trzema prezesami stowarzyszeń: w Katowicach, Warszawie i Łodzi.
Pojawiały się zarzuty, że tylko podaje się Pan za wnuka przedwojennego policjanta.
– Starszy posterunkowy Policji Państwowej Edward Olbrychowski był moim dziadkiem stryjecznym, czyli bratem mojego dziadka rodzonego. W rodzinie mówiło się po prostu „Dziadek”. Edward Olbrychowski służył w Komendzie Powiatowej PP w Radomsku, skąd na własną prośbę został przeniesiony do Posterunku PP w Gomunicach. W 1939 r. wraz z innymi policjantami z Radomska został ewakuowany na Wschód. Po agresji sowieckiej dostał się do niewoli i w kwietniu 1940 r. został zamordowany w Miednoje. Mój rodzony dziadek – Bolesław Olbrychowski, był żołnierzem I Dywizji Pancernej generała Maczka i bezskutecznie poszukiwał brata w armii generała Andersa, której udało się wyjść z ZSRR. Oto cała historia.
Stowarzyszenie „Rodzina Policyjna 1939 r.” w Łodzi zostało wpisane do Krajowego Rejestru Sądowego 12 marca 2015 roku Działacie więc niespełna rok, a o waszych przedsięwzięciach jest głośno nie tylko w regionie.
– Staramy się. Zebrania stowarzyszenia odbywają się co tydzień. I przychodzi na nie po czterdzieści, pięćdziesiąt osób. Spotykamy się w pomieszczeniach użyczonych przez KWP w Łodzi. Siedzibę, pokój mamy w komendzie, ale tam nie pomieściliby się wszyscy chętni. Policjanci w Łódzkiem wiedzą o nas. W naszych wydawnictwach wyszczególniamy, ilu policjantów z każdego łódzkiego powiatu zostało zamordowanych w zbrodni katyńskiej. To konkretna wiedza, która buduje tożsamość współczesnej Policji. Mamy dostęp do unikatowych źródeł – materiałów rodzinnych, które wcześniej nie były ujawniane. W kwietniu ub.r. powołaliśmy komitet w sprawie ufundowania sztandaru i w kwietniu tego roku odbędzie się uroczyste nadanie go stowarzyszeniu. W 75. rocznicę zbrodni katyńskiej udało nam się wydać trzecią edycję albumu „Miednoje”. Powołaliśmy kapitułę Krzyża Miednoje 1940 r., czyli odznaczenia stowarzyszenia, którym w 2015 r. uhonorowaliśmy pierwsze dziewięć osób zasłużonych w kultywowaniu pamięci o przedwojennych policjantach, w tym członkinię naszego stowarzyszenia, jedną z nielicznych żyjących wdów po policjancie II RP, Marię Czernek.
Teraz planujemy nowe wydawnictwo pod roboczym tytułem „Policjanci widziani oczami pokoleń”, gdzie historię formacji chcemy przedstawić przez wspomnienia współczesnych. Pokazać dzieje policjantów, ale także historię ich rodzin, często tragiczną, naznaczoną wywózkami w głąb Związku Sowieckiego. Cały czas organizujemy także lekcje pamięci dla młodzieży. Marzy mi się utworzenie mobilnego muzeum Policji, które mogłoby dotrzeć do każdej gminy. Część merytoryczną, a więc pamiątki, odznaczenia, nagrane rozmowy i filmy z rodzinami przedwojennych policjantów mamy, brakuje do tego opakowania, czyli samochodu z naczepą, gdzie taką ekspozycję można by urządzić. Trzy takie muzea, oczywiście o innej tematyce, w Polsce już działają, więc dla chcącego…
A co z pomnikiem przedwojennego policjanta?
– Miejsce już mamy: ogólnodostępny teren przed KMP w Łodzi na ul. Sienkiewicza, koncepcję także. W Katowicach i przy KGP pomniki martyrologiczne są na terenie jednostek i dostęp do nich jest utrudniony. Nie ma co ukrywać, że sprawa pomnika wiąże się z dużymi kosztami, więc jego odsłonięcie planujemy zorganizować w 2020 r. przy okazji obchodów 80. rocznicy zbrodni katyńskiej. Ten termin spotkał się z aprobatą JE ks. arcybiskupa Marka Jędraszewskiego, metropolity łódzkiego, oraz wojewody łódzkiego Zbigniewa Raua, którym jako pierwszym został ten pomysł przedstawiony. Będzie to wysoki romb – bryła niebieskiego granitu, na której wisiałby wykonany z brązu uniform przedwojennego policjanta: płaszcz, czapka, mundur, obok stałyby buty. Na pomniku tylko jeden krótki napis: „Policjantom II RP”
Dziękuję za rozmowę.
PAWEŁ OSTASZEWSWKI
zdj. autor