Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Nadzieja na lepsze jutro (nr 129/12.2015)

W ośmioletniej historii konkursu „Policjant, który mi pomógł” po raz pierwszy wyróżniony został funkcjonariusz z województwa podlaskiego. Policjant, którego pasją jest pomoc innym.

W poprzednich numerach „Policji 997” przedstawiliśmy troje laureatów konkursu „Policjant, który mi pomógł”, organizowanego przez Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia” Instytutu Psychologii Zdrowia PTP. Dziś kolej na czwartego wyróżnionego – mł. asp. Tomasza Szepietowskiego. Tegoroczny laureat w Policji służy od 2008 r. Pierwsze trzy lata pracował w ogniwie patrolowo-interwencyjnym KPP w Siemiatyczach. Później został dzielnicowym i – ku zadowoleniu mieszkańców jego rejonu – jest nim nadal.

Mł. asp. Tomasz Szepietowski do Policji nie trafił z przypadku. Do formacji zbliżyły go opowieści wuja policjanta i kolegi, który był dzielnicowym.

– Służbami mundurowymi interesowałem się od dawna – wyjaśnia siemiatycki policjant. – Od zawsze chciałem też pomagać innym, a w Policji można to robić bardzo dobrze.

– Mł. asp. Tomasz Szepietowski to policjant wyróżniający się skrupulatnością i zrozumieniem potrzeb mieszkańców – dodaje jego szef insp. Arkadiusz Sidorski, komendant KPP w Siemiatyczach. – Jest zdyscyplinowany, sumienny, zaangażowany w swoją służbę. Dba o dobre imię i wizerunek Policji.

Charakterystykę dzielnicowego uzupełnia opinia, która podczas tegorocznych obchodów Święta Policji i uroczystości nagrodzenia laureatów okolicznościowymi statuetkami odczytywana była publicznie: „(…) Kontaktów z mieszkańcami nie ogranicza do czasu służby. Przyjmuje telefony i rozmawia z petentami również w czasie wolnym. Nie odmawia udzielenia porady lub innej pomocy, gdy zainteresowani przychodzą do jego miejsca zamieszkania. Takim zaangażowaniem zaskarbił sobie zaufanie mieszkańców, którzy dzielą się z nim swoją wiedzą o problemach występujących na dzielnicy.”

A dzielnica to niełatwa.

– Rejon zamieszkuje około 5 tysięcy osób – mówi policjant. – Jako dzielnicowy najczęściej mam do czynienia ze sprawami przemocy w rodzinie.

I właśnie dwie, niezależnie od siebie, kobiety, którym policjant pomógł, zgłosiły go do konkursu.

„Mój mąż to nałogowy alkoholik i sprawca przemocy wobec mnie i sześciorga dzieci. Od lipca 2012 r. opiekę nad moją rodziną objął ww. policjant. Od pierwszej rozmowy wiedziałam, że nie jestem sama i mogę liczyć na pomoc pana dzielnicowego. Jest to wyjątkowy policjant, swoje obowiązki spełnia bardzo dobrze, aby przerwać przemoc w rodzinie. Jest bardzo opanowany i wrażliwy na cierpienie osób krzywdzonych. Pan dzielnicowy odwiedzał nas regularnie, rozmawiał z mężem, ze mną, z młodszymi dziećmi. Starsze wyprowadziły się z domu na studia, do pracy, więc z nimi kontaktował się telefonicznie. Miał zawsze czas na rozmowę, nawet po godzinach pracy, na ulicy czy w sklepie. Dał mi wsparcie i nadzieję na lepsze jutro. Od 30 maja 2013 r. mąż nie pije, nie stosuje przemocy, uczęszcza do AA. Nawet założył grupę AA przy naszej parafii. Odzyskaliśmy spokój i radość życia. Obecny stan mojej rodziny zawdzięczam temu dzielnicowemu. Jest on wzorem policjanta i człowieka godnego naśladowania”. 

– Pamiętam tę rodzinę – policjant zamyśla się. – Nie było łatwo, aby kobieta otworzyła się i zaczęła mówić, jak jest naprawdę. A było strasznie, drastyczna przemoc fizyczna, mąż pił na umór i to od kilkudziesięciu lat.  Gdy była już wdrożona procedura „Niebieskiej karty”, pił nadal. Bywało, że nie doszedł do domu, że leżał pod drzewem, a jak przychodził, to była awantura. Praca z tą rodziną trwała ponad rok. Przetrwali najgorsze chwile. Zostali razem i dzisiaj to bardzo przykładna rodzina. Mimo że procedura została już zakończona, cały czas jesteśmy w kontakcie. Ten pan czasami mnie odwiedza. Żonę  spotykam na mieście. Jest zadowolona. Niedawno rozmawiałem z ich dorosłymi dziećmi. Też potwierdzają, że w domu wreszcie jest dobrze.

Wyjątkowy happy end? Niekoniecznie. Raczej wyjątkowy dzielnicowy. Przez cztery lata procedury „Niebieskich kart” w sprawach, które prowadził mł. asp. Tomasz Szepietowski, tylko jedna zakończyła się rozwodem. W pozostałych przypadkach wszyscy żyją razem w zgodzie. Naprawili swoje życie i teraz są szczęśliwi.

Do komendy przychodzi dużo listów z pochwałami i podziękowaniami za pomoc okazaną przez Tomasza Szepietowskiego.

– Najtrudniejsze sprawy to te, gdzie są małe dzieci, a rodzice wykorzystują je do swoich rozgrywek – mówi policjant. – Miałem też przypadek, że… dziecko krzywdziło matkę. To była przemoc dziewiętnastoletniej córki w stosunku do matki, przemoc fizyczna i psychiczna. Matka kryła postępowanie córki, choć była jego ofiarą. Dopiero przy kolejnym spotkaniu przełamała się i opowiedziała, co naprawdę się w domu dzieje. Dziewczyna skierowana została na terapię odwykową.

Dzielnicowy z Siemiatycz, jak sam przyznaje, odnajduje się w tym, co robi.

– W tę pracę trzeba się zaangażować – mówi. – Nie da się tylko sucho realizować obowiązki. No, niby można wypełniać druki, spędzić pięć minut z krzywdzoną rodziną, ale to nic nie da. Trzeba wczuć się  w rolę ofiary przemocy. I mieć czas na rozmowę. Niekiedy takie spotkania trwają i dwie godziny, ale efekty widać. To, że zostałem laureatem tego konkursu, to po części mój sukces, ale też duży sukces tych osób, które głosowały, bo one mają teraz w domu spokój i zgodę.

PAWEŁ OSTASZEWSKI
zdj. autor