Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Warto pomagać (nr 126/09.2015)

Podczas tegorocznego Święta Policji na pl. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie laureaci VIII edycji Konkursu „Policjant, który mi pomógł” odebrali z rąk premier Ewy Kopacz statuetki zwycięzców. Wśród pięciu wyróżnionych znalazła się asp. sztab. Aldona Nowak z KPP w Gnieźnie.

W konkursie, organizowanym przez Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”, nagradzani są policjanci wzorowo wypełniający swoje obowiązki i pomagający ofiarom krzywdzonym przez najbliższych. 

Wieloletnie doświadczenie, niespotykane zaangażowanie w pracę z całymi rodzinami, człowiek-instytucja, rzetelność i oddanie, świetna znajomość kilku pokoleń gnieźnieńskich rodzin, skuteczność oddziaływania wręcz magiczna, świetnie współpracująca z mediami, dzięki czemu propaguje wiedzę o miejscach udzielania pomocy, a także zachęca do ujawniania przemocy i daje nadzieję na uwolnienie się z bezsilności, gotowość do udzielania pomocy bez względu na porę dnia i nocy, chorobę czy wakacje, różnorodność stosowanych metod i wiedzy z różnych dziedzin – psychologii, pedagogiki, pracy społecznej, prawa – takimi słowami można zdefiniować postać i służbę Aldony Nowak. W Gnieźnie jest synonimem pomocy!

To fragment zgłoszenia, które napłynęło do organizatorów konkursu. Jednego zgłoszenia, bo jest jeszcze drugie. Oba wysłały instytucje z Gniezna: w imieniu Urzędu Miasta prezydent Tomasz Budasz, a w imieniu Zespołu Interdyscyplinarnego ds. Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie w Gnieźnie jego przewodnicząca Renata Góralczyk-Zielonka.

O gnieźnieńskiej policjantce wszyscy wypowiadają się w samych superlatywach. Także jej szef insp. Artur Sobolewski, komendant powiatowy Policji w Gnieźnie.

– Pani Aldona to bardzo doświadczona policjantka, zaangażowana w to, co robi – mówi. – Rozumie problemy młodych ludzi. W zasadzie nie rozgranicza godzin pracy od czasu wolnego. Kiedy ludzie jej potrzebują, zawsze jest do ich dyspozycji. Wielu ludzi podziwia ją w Gnieźnie, nie tylko ja. Myślę, że każda komenda chciałaby mieć taką policjantkę, a ja chciałbym, aby było ich więcej.

Pani Aldona do Policji trafiła... ze szkoły.

– Jestem z zawodu nauczycielem i przez dziewięć lat pracowałam w szkole – mówi nagrodzona policjantka. – Zawsze miałam bardzo dobry kontakt z uczniami, ale zdecydowałam się wstąpić do Policji, ponieważ chciałam mieć możliwość szerszego oddziaływania  w sytuacjach, w jakich znajdują się osoby potrzebujące pomocy. Przeszłam kwalifikacje i w 1992 r. zaczęłam służbę.

Od 2007 r. asp. sztab. Aldona Nowak koordynuje pracę Zespołu Prewencji Kryminalnej, Nieletnich i Patologii Wydziału Prewencji KPP w Gnieźnie. Znana jest w całym mieście, a jej telefon dzwoni o najrozmaitszych porach. Jedni zwracają się do niej po imieniu, dla młodszych to „ciocia Aldona”. Nie tworzy niepotrzebnych barier. Uważa, że Policja jest od tego, aby wychodziła do ludzi i aby ci ludzie chętnie na Policję przychodzili.

– Pracuję właściwie 24 godziny na dobę – pani Aldona mówi wesoło, ale dobitnie. – Daję ludziom także mój prywatny telefon. Może ktoś będzie potrzebował zadzwonić w środku nocy, może będę dla niego ostatnią deską ratunku? Każdego człowieka trzeba wysłuchać, także takiego po przejściach, z wyrokiem. Nigdy nikogo nie można lekceważyć, czy odsyłać z kwitkiem. Każdego człowieka trzeba przyjąć, ponieważ jest człowiekiem i… trzeba pomagać, i to jest ważne.

Aldona Nowak zamyśla się i dodaje: – Wie pan, co jeszcze jest ważne, a może najważniejsze w tej pracy? Żeby ktoś nie przeszkadzał. Jeżeli nikt nie będzie przeszkadzał, to ja wiem, jak pomagać i robię to skutecznie. Ja akurat mam to szczęście, że mam świetnego szefa i dobrych współpracowników, ale nie wszędzie tak jest.

Gnieźnieńskiej policjantce gratulowało już całe miasto, ale mocno utkwiła jej w pamięci jedna scena. Policjantka idzie ulicą i nagle słyszy za sobą znajomy sznapsbaryton wykrzykujący „Pani Aldono, pani Aldono! Pani jest człowiekiem roku!”. Policjantka odwraca się i mówi: „Nie człowiekiem roku, tylko laureatką konkursu Policjant, który mi pomógł”. A sznapsbaryton na to „To tym bardziej! To jeszcze lepiej! Należy się pani!”.

– I to jest miłe, a tego pana znałam z Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, gdzie działam – pani Aldona uśmiecha się. – Miłe są też chwile, gdy ktoś przyjdzie i powie „bardzo mi pani pomogła, cieszę się, że panią spotkałem”. Warto żyć dla takiej chwili, warto pomagać.

PAWEŁ OSTASZEWSKI
zdj. autor