Historia i teraźniejszość
– Nazwa Centralne Biuro Śledcze budzi respekt i uznanie, jest też gwarancją skuteczności w rozbijaniu przestępczości zorganizowanej – powiedział wiceminister spraw wewnętrznych Grzegorz Karpiński, otwierając obchody 15-lecia funkcjonowania CBŚ. – Wasze działania nie tylko wpłynęły na poprawę bezpieczeństwa w kraju, ale także uchroniły budżet państwa przed wielomilionowymi stratami. Jest to szczególnie ważne, ponieważ kluczowe znaczenie w walce z przestępczością zorganizowaną ma pozbawianie sprawców przestępstwa korzyści majątkowych z nielegalnego procederu – powiedział Grzegorz Karpiński, oceniając wysoko 15-letni dorobek biura.
Centralne Biuro Śledcze, jako nowa struktura w Policji, której zadaniem była walka z przestępczością zorganizowaną, rozpoczęło funkcjonowanie 15 kwietnia 2000 roku. Powstało z połączenia Biura dw. z Przestępczością Zorganizowaną KGP i Biura ds. Narkotyków KGP.
Uroczystości jubileuszowe obchodzone były w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie pod hasłem „Historia i teraźniejszość zwalczania przestępczości zorganizowanej w Polsce”. Gospodarzem był komendant CBŚP nadinsp. Igor Parfieniuk. W uroczystościach wziął udział Komendant Główny Policji nadinsp. Krzysztof Gajewski oraz wielu zaproszonych gości, wśród nich przedstawiciele innych służb. Byli główni kreatorzy CBŚ: ówczesny minister spraw wewnętrznych i administracji Marek Biernacki, ówczesny komendant główny Policji nadinsp. Jan Michna i jego zastępca nadinsp. Adam Rapacki – twórca obydwu biur, z których połączenia powstało CBŚ, a także wielu byłych funkcjonariuszy tej formacji.
Kilkadziesiąt osób zostało odznaczonych złotymi, srebrnymi i brązowymi Medalami za Zasługi dla Policji.
O historii, trudnych początkach, sukcesach i kłopotach opowiedzieli nam niektórzy z uczestników jubileuszowego spotkania, o teraźniejszości CBŚ – komendant nadinsp. Igor Parfieniuk, przypominamy też niektóre największe operacje i najważniejsze osiągnięcia tej formacji.
E.S.
zdj. Krzysztof Chrzanowski
Udane piętnastolecie
W ciągu 15 lat policjanci Centralnego Biura Śledczego przeprowadzili kilkaset udanych operacji i akcji zakończonych sukcesem. Największe z nich to:
Operacja „Enigma”
czyli rozgromienie mafii pruszkowskiej. W 2000 roku funkcjonujący od kilku miesięcy CBŚ uderzył w mafię pruszkowską, największą zorganizowaną grupę przestępczą zajmującą się kradzieżami samochodów, handlem narkotykami, przemytem alkoholu, wymuszaniem haraczy itp. W wyniku operacji „Enigma” zatrzymanych zostało prawie 40 członków gangu, w tym część zarządu. W ciągu roku w ręce policjantów wpadali kolejno pozostali członkowie gangu, w tym bossowie, tacy jak ukrywający się w Hiszpanii „Słowik”, przebywający w Bułgarii „Żaba” czy w Szwecji „Chińczyk”, a także drugi z braci Danielaków, ukrywający się pod Warszawą, „Malizna”. Gang pozbawiony zarządu już nigdy nie odzyskał swojej siły. Procesy pruszkowskich gangsterów trwały kilka lat. W tym samym czasie osłabiona została także druga co do wielkości przestępcza struktura, zwana mafią wołomińską. W 2001 roku został zatrzymany jej domniemany szef Henryk N., ps. „Dziad”.
Operacja „Elita”
czyli rozbicie w 2003 roku gangu handlującego narkotykami i bronią, powiązanego ze starachowickimi samorządowcami. W trakcie operacji prowadzonej w Świętokrzyskiem doszło do przecieku, za który odpowiedzialni byli posłowie SLD i ówczesny wiceminister SWiA. Mimo to operacja zakończyła się sukcesem, grupa przestępcza została rozbita, kilkanaście osób aresztowano. Za ujawnienie tajemnicy skazany został przez sąd wiceminister Zbigniew Sobotka, ułaskawiony następnie przez ówczesnego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, oraz kilku samorządowców ze Starachowic. Z zarzutu o ujawnienie tajemnicy uniewinniony został Komendant Główny Policji nadinsp. Antoni Kowalczyk.
Rozbicie „grupy mokotowskiej”
kierowanej przez Andrzeja H., ps. „Korek”, która miała na koncie handel bronią i narkotykami, napady na tiry, rozboje i zabójstwa. Szef gangu wpadł w 2004 roku. Został aresztowany przez gdański sąd pod zarzutem przemytu 325 kg kokainy z Ameryki Południowej. Ostatecznie gang został rozbity pod koniec 2005 roku, gdy funkcjonariusze CBŚ zatrzymali 17 jego członków.
Zlikwidowanie tzw. szlaku bałkańskiego
którym przez wiele lat grupy przestępcze przemycały m.in. z Afganistanu przez kraje bałkańskie do Polski i dalej na zachód olbrzymie ilości narkotyków. W 2010 roku CBŚ rozbiło największą z tych grup, mającą na koncie przemyt ponad 8 ton heroiny. Zatrzymano ponad 80 osób, zabezpieczono mienie wartości 9 milionów złotych.
Rozbicie grupy „Bukaciaka”
powiązanej z grupą mokotowską. Gangsterzy dokonywali zabójstw, uprowadzeń, rozbojów, kradzieży, handlowali bronią i narkotykami, specjalizowali się w porwaniach dla okupu. Nazywano ich „obcinaczami palców”, ponieważ rodzinom porwanych ofiar wysyłali obcięty palec uprowadzonej osoby. Liderów gangu, w tym Rafała B., ps. „Bukaciak”, policjanci CBŚ zatrzymali we wrześniu 2013 roku, kilka miesięcy później zatrzymali kilkunastu członków grupy, zabezpieczając przy tym ponad 30 sztuk broni palnej i około 20 kilogramów środków odurzających. W sumie z rozbiciem gangu „Bukaciaka” wiązało się zatrzymanie łącznie kilkudziesięciu osób.
Zatrzymanie 20 osób wytwarzających bomby
i handlujących materiałami wybuchowymi. Przestępcy nie tworzyli zorganizowanej grupy, ale porozumiewali się ze sobą przez internet i pomagali sobie w dokonywaniu zakupów i konstruowaniu ładunków wybuchowych. Policjanci odzyskali m.in. ponad 10 kg materiałów wybuchowych i kilkadziesiąt urządzeń wybuchowych domowej produkcji.
Rozbicie kilkunastu grup nielegalnie obracających paliwami
na terenie całej Polski. Poszczególne grupy eliminowano systematycznie przez kilka lat. Jedną z rozbitych ostatnio była międzynarodowa grupa sprowadzająca do Polski paliwo z innych krajów unijnych bez wypełniania odpowiednich deklaracji, oszukująca w ten sposób państwo na podatku VAT. Jej członkowie przemycili prawie 500 milionów litrów paliwa o wartości około 2 mld złotych. W 2015 roku aresztowanych zostało 5 osób, policjanci ujawnili i zabezpieczyli mienie o wartości 167 milionów złotych.
E.S.
W sumie w ciągu 15 lat istnienia Centralnego Biura Śledczego:
• policjanci rozbili prawie 2300 grup przestępczych,
• 20 000 przestępców prokuratorzy postawili zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej,
• 2000 podejrzanych postawiono zarzut kierowania zorganizowaną grupą przestępczą,
• policjanci odzyskali około 350 milionów złotych,
• na poczet kar i grzywien zabezpieczono ponad 3 miliardy złotych,
• policjanci zlikwidowali ponad 200 wytwórni narkotyków syntetycznych i zabezpieczyli prawie 12 tysięcy kilogramów różnego rodzaju narkotyków,
• zlikwidowali ponad 570 plantacji konopi indyjskich,
• ujawnili i zabezpieczyli prawie 1,5 miliona litrów alkoholu bez znaków akcyzy i ponad 875 milionów sztuk papierosów.
Twórcy CBŚ
Jakie były okoliczności powstania Centralnego Biura Śledczego, jak kształtowała się struktura, jak szkolono policjantów i jakie problemy trzeba było pokonywać, mówią twórcy i pierwsi szefowie CBŚ.
Marek Biernacki – były minister sprawiedliwości, w latach 1999–2001 minister spraw wewnętrznych i administracji:
– Kiedy w 2000 roku tworzyliśmy Centralne Biuro Śledcze, Polska była zupełnie innym krajem niż dzisiaj. Nieustannie dochodziło do bandyckich napadów, wymuszeń, haraczy, rozbojów, różnych aktów terroru kryminalnego. Niektórzy patrzyli na nowo powstałą strukturę krytycznie i nieufnie, mówili, że tworzymy nową służbę specjalną. Dziś nawet dawni oponenci przyznają, że utworzenie CBŚ to był dobry pomysł.
Na powstanie CBŚ złożyło się kilka różnych przyczyn. Przede wszystkim należało zintegrować działające w komendzie głównej Biuro dw. z Przestępczością Zorganizowaną i Biuro ds. Narkotyków, stworzyć służbę, w która połączy ustalenia operacyjne i działania śledcze. W ustawach istniały już zapisy o zakupie kontrolowanym, o przesyłce niejawnie nadzorowanej, o agencie pod przykryciem i świadku koronnym, więc nowo tworzona służba miała narzędzia prawne do skutecznego działania. Dopracowaliśmy się też dobrej kadry, która w PZ i PN przećwiczyła wszystkie nowe formy pracy operacyjnej. Byli to świetni oficerowie, zdeterminowani, pełni pasji i poświęcenia, po specjalistycznych, zagranicznych szkoleniach. CBŚ od razu przeszło do gwałtownej ofensywy i choć niektórzy uważali, że z uderzeniem w gang pruszkowski jeszcze trzeba czekać, ja poparłem komendanta Jana Michnę i jego zastępcę Adama Rapackiego, żeby już przystępować do akcji. Uważałem, że trzeba od początku wysoko postawić poprzeczkę i pokazać bandytom, że Policja jest skuteczna. Operacja „Enigma” zakończyła się rozbiciem „Pruszkowa” i to był przełom w walce z przestępczością zorganizowaną. Pokazaliśmy, że jest wola polityczna, determinacja, udało się też odbudować autorytet Policji. Stworzyliśmy elitarną formację podporządkowaną tylko komendantowi głównemu, która pokazała, że będzie w sposób bezkompromisowy ścigać najbardziej niebezpiecznych przestępców. Pokazaliśmy też, że murem stoimy za naszymi policjantami, broniliśmy ich, jeśli doszło do jakichś potknięć w czasie akcji.
Natomiast porażką było stworzenie systemu odzyskiwania przestępczego mienia, na tym, niestety, połamałem sobie zęby. Mieliśmy to robić wspólnie z Ministerstwem Finansów, z urzędami skarbowymi, ale nie udało się i Policja została na placu boju sama. Prawdopodobnie urzędnicy obawiali się, że gdy nastąpi zmiana władzy, to ich działania mogą się nie spodobać następcom i zostaną z tego rozliczeni. Życie pokazało, że w jakimś sensie te obawy były uzasadnione, po zmianie ekipy rządzącej ja i kilku oficerów Policji przez długi czas byliśmy wzywani na przesłuchania do prokuratury w związku z niektórymi działaniami CBŚ.
Dziś zmieniły się formy przestępczości, nie dominuje już ta brutalna, bandycka, jaka była w 2000 roku, zmieniają się też formy i metody działania CBŚ. Wydzielenie CBŚ ze struktury KGP oceniam dobrze, ale za tym powinno iść pełne wydzielenie finansowe, żeby szef CBŚP był samodzielny także pod tym względem, a przez to jednostka jeszcze bardziej mobilna. Ale to dopiero początki działania tej formacji w nowej formule, każda zmiana wymaga trochę czasu, więc i tu wszystko z pewnością się dotrze.
Gen. insp. w st. spocz. Jan Michna, Komendant Główny Policji w latach 1998–2001:
– Idea połączenia biur PZ i PN zrodziła się jesienią 1999 roku. Wynikało to nie tylko z faktu, że przestępczość zorganizowana nabierała rozpędu, bo ona była już rozpędzona maksymalnie, ale głównie z tego, że coraz częściej zazębiały się działania PZ i PN i obie służby wchodziły sobie w drogę. Nieraz trzeba było ściśle rozdzielać im zadania. Uznaliśmy więc wspólnie z moim zastępcą Józefem Semikiem, że zamiast ciągle rozdzielać te kompetencje, lepiej stworzyć jedną strukturę, która będzie kompleksowo zajmowała się wszystkim, co stanowi przestępczość zorganizowaną, a przecież narkotyki do takiej należą. Tak powstał pomysł biura, nazwanego później CBŚ. Już od grudnia 1999 roku układaliśmy struktury, planowaliśmy, jak ma przebiegać rotacja kadry, kto za co ma odpowiadać. Z gotowymi projektami zapoznaliśmy ministra spraw wewnętrznych i administracji Marka Biernackiego, który od początku patronował temu pomysłowi. Minister przedstawił cały projekt premierowi Jerzemu Buzkowi i zyskał jego akceptację. I tak 15 kwietnia 2000 roku powstało Centralne Biuro Śledcze KGP. Nie dostaliśmy żadnych dodatkowych pieniędzy i jakoś musieliśmy sobie radzić za pomocą tych środków, które w Policji były. Podjąłem decyzję, żeby policjanci CBŚ, zwalczający przecież najgroźniejszą przestępczość i najbardziej narażający życie i zdrowie, byli wyróżnieni finansowo i podwyższyłem im dodatki służbowe. Niestety, kilka lat po moim odejściu z Policji te dodatki zrównano z dodatkami w pozostałych służbach, co uważam za błąd. Nie przekonuje mnie argument, że wszyscy jednakowo są policjantami, bo nie wszyscy wykonują taką samą pracę i tak samo się narażają. Dzisiaj rozwój przestępczości jest bardzo dynamiczny, powstają nowe rodzaje przestępstw, za którymi Policja nie zawsze nadąża, więc służba, która ma to zwalczać, musi szybko się uczyć i szybko działać. Do tego potrzebne jest wsparcie finansowe. A także dobra ochrona prawna policjanta, bo gdy zdarzają się potknięcia, to jeszcze zbyt często policjant zostaje pozostawiony sam sobie. W sytuacji dynamicznej musi być szybka decyzja, czasem bywa ona błędna, a skutki na ogół ponosi wyłącznie policjant.
W CBŚ muszą pracować ludzie odważni, którzy potrafią myśleć nieszablonowo. I przełożeni, którzy za swoimi policjantami stoją murem, nawet wtedy, gdy policjant popełnił niezawiniony, podkreślam niezawiniony, błąd. Mam wielką satysfakcję z tego, że byłem policjantem, a największą, że to właśnie ja jestem jednym ze współtwórców Centralnego Biura Śledczego.
Nadinspektor w st. spocz. Adam Rapacki, dyrektor Biura do walki z Przestępczością Zorganizowaną, Biura do spraw Narkotyków, zastępca komendanta głównego Policji w latach 2000–2003 i wiceminister spraw wewnętrznych w latach 2007–2012:
– Filozofię pracy obowiązującą w Centralnym Biurze Śledczym, czyli prowadzenie proaktywnych, wyprzedzających działań rozpoznawczych wobec największych grup przestępczych, wdrażanie nowych rozwiązań taktycznych i organizacyjnych wprowadzanych później w całej Policji, zaczęliśmy stosować już od 1994 roku, z chwilą powstania Biura dw. z Przestępczością Zorganizowaną.
15 lat temu, kiedy powstało CBŚ, wywalczyliśmy podstawy prawne i skutecznie stosowaliśmy już zakup kontrolowany, przesyłkę niejawnie nadzorowaną, instytucję świadka koronnego. Byliśmy doposażeni w środki techniczne, łączność, wyposażenie bojowe, środki techniki operacyjnej. Wraz z rozwojem technologii wyposażaliśmy CBŚ w coraz lepszy sprzęt i programy analityczne. Nasi ludzie uczestniczyli w targach międzynarodowych, szukali najlepszych propozycji i w miarę możliwości kupowaliśmy nowości, żeby nie odstawać od innych policji.
W wydziałach terenowych CBŚ rozwijaliśmy także, funkcjonujące wcześniej w biurach PZ i PN tzw. piątki realizacyjne, czyli zespoły supersprawnych, przeszkolonych i odpowiednio wyposażonych policjantów, którzy zatrzymywali niebezpiecznych przestępców.
Bardzo ważne dla całej służby kryminalnej, w tym także CBŚ, było wprowadzenie analizy kryminalnej. W 2000 roku Holendrzy i Brytyjczycy wyszkolili pierwszych naszych 24 analityków w ramach tzw. programu twinningowego. Ta grupa szkoliła później kolejnych. Analiza kryminalna rozwijała się wraz z postępem w informatyce. Dziś trudno sobie bez niej wyobrazić rozpracowanie na przykład tzw. mafii paliwowej, gdzie występuje kilkadziesiąt osób, setki podmiotów gospodarczych, kiedy trzeba przeanalizować tysiące billingów, ustalić, kto z kim się kontaktował, o której godzinie, z jakiego miejsca, jakie zdarzenia po tym nastąpiły, co z czym mogło mieć związek, jakie były przepływy finansowe itd., itd.
Niemniej istotne dla pracy CBŚ było umożliwienie wykorzystywania wiedzy operacyjnej w procesie karnym. Po długich sporach z prokuraturą udało mi się przeforsować obniżenie klauzuli tajności ze „ściśle tajnej” na „poufną”, co dawało możliwość wykorzystania wielu materiałów z podsłuchów czy operacji specjalnych przed sądem.
Od początku w naszych założeniach CBŚ miało być forpocztą wdrażającą nowe rozwiązania w pracy policyjnej. Tak było i tak powinno być nadal, bo jeśli nie, to decydenci mogą dojść do wniosku, że inne ogniwa policji kryminalnej poradzą sobie z przestępczością i CBŚ przestanie być potrzebne. Skoro bowiem prowadzi działania przeciwko najbardziej wyrafinowanym przestępcom, którzy wciąż wprowadzają coś nowego, to musi za nimi nadążać i wciąż szukać nowych rozwiązań.
W chwili powstania w 2000 roku Centralne Biuro Śledcze liczyło około 1200 policjantów: 800 z PZ i 400 z Narkotyków. Dzisiaj policyjnych etatów jest blisko 2000 plus kilkaset etatów cywilnych i moim zdaniem wystarczy. Trzeba tylko, żeby tych 2000 policjantów prowadziło działania przeciwko zorganizowanej przestępczości, a nie ratowało statystykę, prowadząc sprawy, z którymi równie dobrze poradzą sobie policjanci z innych pionów.
Korzystając z okazji 15-lecia CBŚ, wszystkim policjantkom i policjantom życzę pasji, sukcesów, satysfakcji z pełnionej służby i dobrego budżetu.
Inspektor w st. spocz. Andrzej Borek, pierwszy dyrektor Centralnego Biura Śledczego KGP, wcześniej dyrektor Biura dw. z Przestępczością Zorganizowaną:
– Cała moja służba w Policji była związana ze służbą kryminalną. Byłem naczelnikiem wydziału PZ w Krakowie, od 1998 dyrektorem Biura dw. z PZ, a kiedy zapadła decyzja o połączeniu PZ i Biura ds. Narkotyków i utworzeniu CBŚ, zostałem jego dyrektorem. Moimi zastępcami byli Tadek Kotuła i Wojtek Walendziak oraz Andrzej Domański, dotychczas dyrektor Biura ds. Narkotyków.
Połączenie tych dwóch biur wiązało się z problemami właściwie tylko natury formalnej i strukturalnej, robota była ta sama. I ci sami policjanci, wyselekcjonowani już wcześniej podczas przyjmowania do PZ, przeszkoleni, sprawdzeni w bojach. Przeszli do nowego biura niejako automatycznie, nadal prowadzili sprawy rozpoczęte wcześniej, zmieniła się tylko nazwa jednostki, w której teraz pracowali, i w niektórych przypadkach także przełożeni, bo nastąpiły pewne zmiany kadrowe.
Nie dostaliśmy dodatkowych pieniędzy na wyposażenie jednostki, mieliśmy wszystko to, co wcześniej w PZ i PN. Dopiero kiedy weszła instytucja świadka koronnego, CBŚ dostało dodatkowy, spory fundusz na ochronę, infrastrukturę i wszystko, co wiązało się ze świadkiem koronnym. Powstał Zarząd Ochrony Świadka Koronnego, który działał na terenie całego kraju.
Policjanci bardzo dobrze przyjęli utworzenie CBŚ, uważali, że fakt, iż jest to jednostka centralna, która ma to nawet w nazwie, podnosi prestiż formacji. W biurze panowała bardzo dobra atmosfera, ludzie się lubili, wspierali, mieli silne poczucie więzi ze sobą i z Policją. W tej grupie, pierwszych cebosiowców, spotykamy się do dziś.
Kierowałem tym biurem rok, potem odszedłem na emeryturę. Mam ogromną satysfakcję, że pracowałem z tak wspaniałymi ludźmi i nie mniejszą z tego, że byłem pierwszym dyrektorem CBŚ KGP.
Inspektor w st. spocz. Wojciech Walendziak, zastępca dyrektora Biura dw. z PZ, następnie zastępca dyrektora CBŚ, twórca nazwy Centralne Biuro Śledcze:
– Pomysł tej nazwy wziął się od nazwy amerykańskiego Federalnego Biura Śledczego, które miało podobny, choć znacznie szerszy, zakres działania, jak nasza nowo tworzona struktura. Podobnie jak FBI mieliśmy obejmować działaniem cały kraj, ale ponieważ nie jesteśmy państwem federalnym, więc zaproponowałem, żeby nasze Biuro Śledcze było Centralne. I to zostało zaakceptowane.
Zanim zostałem zastępcą dyrektora CBŚ, wcześniej było Biuro dw. z PZ, do którego w 1996 roku ściągnął mnie Adam Rapacki. Pracował tam wtedy Jerzy Nęcki, późniejszy dyrektor Biura Kryminalnego. Obydwaj przybyliśmy spoza Warszawy i mieszkaliśmy w służbowej kwaterze, w jednym pokoju. Byliśmy zapaleńcami tej nowej roboty, ciągle o tym rozmawialiśmy, wymyślaliśmy, co by tu jeszcze zrobić, żeby Policja była bardziej skuteczna w łapaniu bandytów. Wtedy powstał projekt operacji specjalnej. Zasadniczym problemem było, jak wprowadzić tę nową formę pracy, żeby nie budziła oporów politycznych. Prowokacja policyjna bardzo źle się kojarzyła, więc operacja specjalna musiała być zaprojektowana i opisana mądrze. Ówczesny komendant główny nadinspektor Jerzy Stańczyk zatwierdził nasz projekt i tak operacja specjalna została wprowadzona zarządzeniem komendanta, przez załącznik piąty do instrukcji o pracy operacyjnej. Zapis określał ramy tworzenia operacji, zakupu kontrolowanego i przesyłki niejawnie nadzorowanej. Trochę zastrzeżeń miało kierownictwo ówczesnego Biura Kryminalnego, bo w instrukcji było zapisane, że taką operację może stosować wyłącznie PZ.
Operacja specjalna, czyli pod przykryciem, to było całkowita nowość w pracy polskiej Policji. Adam Rapacki i koledzy dużo jeździli po świecie, podglądali, jak przeprowadza się je w Anglii, w Niemczech, w Stanach. Przywozili pomysły i wzory, a my je modyfikowaliśmy, dostosowując do naszego prawa. Zależało nam najbardziej na bezpieczeństwie policjantów i w tym celu stworzyliśmy zupełnie nową strukturę, tzw. ZBZ, czyli zespoły bliskiego zabezpieczenia. Policjanci z tych zespołów mieli za zadanie pilnować bezpieczeństwa przykrywkowców będących bezpośrednio w akcji.
Później do systemu prawnego weszła instytucja świadka koronnego. Pracowałem przy projekcie tej ustawy razem z naczelnikiem Zdzisławem Ratowskim, który ma największe zasługi w tworzeniu całego naszego systemu prawnego związanego ze świadkiem koronnym.
Kiedy w 2000 roku powstało CBŚ, mieliśmy już wszystkie środki prawne, przeszkolonych ludzi, sprawdzone struktury. Zostałem zastępcą dyrektora nowego biura, którym był Andrzej Borek. Odszedłem z Policji w 2004 roku na własną prośbę. Za kulisami tej decyzji stały przyczyny polityczne, ale o szczegółach nie będę mówił.
Inspektor w st. spocz. Tomasz Warykiewicz, współtwórca systemu operacji specjalnych w Biurze dw. z PZ, później naczelnik Zarządu Operacji Specjalnych w CBŚ:
– Taka struktura, jak PZ, a później CBŚ musiała powstać, to po prostu wymuszało życie. Zawsze pracowałem w pionie policji kryminalnej, widziałem, jak zmienia się przestępczość, jak coraz lepiej się organizuje. W latach 90. w komendzie w Krakowie stworzyliśmy grupę nazwaną antygangiem, która zajmowała się rozbijaniem grup dokonujących rozbojów, wymuszających haracze, kradnących samochody itp. Gdy Andrzej Borek zaproponował mi pracę w nowo tworzonym w komendzie głównej Biurze dw. z PZ, zgodziłem się od razu. PZ miał fantastyczną perspektywę, bo Adam Rapacki i Marek Ochocki załatwiali wszystko, co w tamtym czasie było możliwe – zagraniczne szkolenia, etaty, wysokie normy wyposażenia itd. Szkoliliśmy się w zakresie obserwacji, nowoczesnego prowadzenia śledztw, operacji pod przykryciem. Tego ostatniego najlepiej uczyliśmy się w Anglii, ponieważ Anglicy mieli w tym względzie ponad 20-letnią tradycję, opracowane standardy i mnóstwo edukacyjnych procedur, których uczyli się także na popełnionych wcześniej błędach. W pezecie na początku wszystko robiliśmy sami, tzn. łapaliśmy bandytów, uczyliśmy się i szkoliliśmy innych. Przy naborze do PZ obowiązywała bardzo ścisła selekcja. Pracowaliśmy z ogromnym kredytem zaufania wobec siebie i przełożonych. W biurze byłem policjantem biorącym udział w operacjach pod przykryciem i jednocześnie uczyłem nowych kolegów. Szkolenie przykrywkowców jest bardzo szczególne. Ich muszą uczyć wyłącznie praktycy wciąż wykonujący tę robotę. Adept, który się szkoli, musi widzieć w swoim nauczycielu mistrza, a nie kogoś, kto tylko przekazuje wiedzę. Przestrzegaliśmy też zasady, żeby kandydat na przykrywkowca najpierw przeszedł kurs dla służby kryminalnej, po to, żeby wiedział i czuł, że nie jest jakimś Jamesem Bondem tylko policjantem, cząstką całej formacji.
Biuro dw. z PZ, które stało się potem podstawą CBŚ, tworzyła grupa pasjonatów i zapaleńców. Mirek Nowacki, Sławek Śnieżko i ja wspólnie tworzyliśmy cały system operacji specjalnych. A znalazł nas wszystkich i skupił w PZ Adam Rapacki, dał nam to zadanie, wierzył, że ogarniemy temat i czuwał nad nami. Razem zaczynaliśmy na szkoleniach w Londynie, potem budowaliśmy system operacji specjalnych i ciągle to doskonaliliśmy. Kiedy w 2000 roku powstało CBŚ, zostałem naczelnikiem Zarządu Operacji Specjalnych. Wtedy tylko praktycy z tzw. linii zostawali naczelnikami, musieli wiedzieć, na czym polega ta robota, żeby nie popełnić błędu, żeby nie skrzywdzić ludzi.
Odszedłem z Policji, ponieważ zostałem, jako ekspert Unii Europejskiej, wysłany na Bałkany, a kiedy po roku wróciłem do kraju, Komenda Główna Policji nie miała dla mnie żadnej propozycji pracy...
wysłuchała ELŻBIETA SITEK
zdj. Krzysztof Chrzanowski
Jesteśmy realistami
Rozmowa z nadinsp. Igorem Parfieniukiem, komendantem Centralnego Biura Śledczego Policji
Doczekaliśmy kryształowego jubileuszu Centralnego Biura Śledczego. Ciągłość służby zachowana, a więc w Szczytnie świętowali dawni funkcjonariusze CBŚ KGP i obecni policjanci z CBŚP.
– Święto upłynęło w bardzo przyjemniej atmosferze. Było to połączenie młodości z doświadczeniem. Byli funkcjonariusze doradzali obecnym, opowiadali, jak było przed laty, tłumaczyli ówczesne niuanse służby. Oni cały czas obserwują, co dzieje się w biurze, oceniają naszą działalność, podpowiadają, co można by zmienić.
Czym różni się CBŚP od CBŚ KGP?
– W zasadzie tylko tym, że jest odrębną jednostką organizacyjną Policji. Zadania mamy te same, przybyło też trochę nowych, bo doszły sprawy typowo administracyjne. Przy okazji wydzielenia z KGP powstał także Zarząd III specjalny, który w odróżnieniu od dwóch pierwszych, których zadaniami są: ochrona świadka i operacje specjalne, zajmuje się innymi, niejawnymi działaniami Policji.
Pod nowym szyldem, do którego jeszcze nie wszyscy się przyzwyczaili i ciągle w mediach słychać o sukcesach CBŚ, pracuje się lepiej?
– Szybciej. Sprawniejszy jest proces decyzyjny. Chodzi o art. 19 i 20 ustawy o Policji. Już nie trzeba czekać na komendanta głównego, który jest przecież wystarczająco zajęty, ponieważ ja i moi zastępcy mamy uprawnienia do występowania o zastosowanie kontroli operacyjnej. Wejście w nową strukturę było łagodne. Szeregowi policjanci nawet tego nie odczuli, cały czas normalnie pracowali, tropiąc przestępców.
Oddaliła się za to w czasie perspektywa oddania nowej siedziby CBŚP…
– Oprotestowany był przetarg na wykonanie adaptacji, ale jesteśmy już na ostatniej prostej do podpisania umowy z firmą, która go wygrała. Ma ona, zgodnie z ofertą, 17 miesięcy na wykonanie prac, czyli na gwiazdkę 2016 r. CBŚP dostanie nową siedzibę.
Do końca tego roku trzeba stworzyć Centrum ds. Uprowadzeń, które miało także mieścić się w nowej kwaterze głównej, inaczej przepadnie 9 mln zł przeznaczone na ten cel, zdążycie?
– Z racji przedłużającej się adaptacji budynków przygotowaliśmy tzw. tymczasowe miejsce na terenie jednej z naszych baz. Firma montująca aparaturę przygotuje nam stanowisko z opcją, aby w prosty sposób przenieść je potem do docelowej siedziby. Policjanci już testują urządzenia. Ujawniają drobne błędy, które firma od ręki koryguje. Montowane jest także mobilne centrum – odbiór przewidziany jest w czerwcu. Wtedy sprawdzimy, jak zadziałają wszystkie aplikacje.
Samochody, którymi poruszają się policjanci, pozostawiają wiele do życzenia. Planujecie zakup nowych?
– Rzeczywiście, wiele pojazdów już parę lat temu wykazywało wartość amortyzacyjną „zero”. My nimi ciągle jeździmy. Służą głównie do wożenia akt albo zatrzymanych do prokuratury, bo na realizację policjanci mogliby nimi nie dojechać. Mamy pieniądze, także z ujawnianych przez nas przestępstw ekonomicznych, i w tym roku większość przeznaczymy na kupno kilkudziesięciu aut, a resztę na sprzęt informatyczny.
A skoro jesteśmy przy pieniądzach, to ponoć chcą Państwo teraz pełnej niezależności budżetowej, choć przy wydzieleniu nie było o tym mowy…
– Początkowo obawiałem się, czy sobie poradzimy, ale widząc gospodarność naczelników, jestem pod wielkim wrażeniem. Jesteśmy realistami. Aby wpisać komendanta CBŚP jako dysponenta budżetu państwa drugiego stopnia, trzeba zmienić rozporządzenie Ministra Finansów. Teraz jest już za późno, bo prace nad budżetem trwają. Myślę, że realna szansa to wejść z własnym budżetem w 2017 rok.
Przestępczość zorganizowana coraz częściej skupia się na przestępczości gospodarczej, pojawiają się także nowe wyzwania…
– W pierwszym kwartale tego roku, razem z funkcjonariuszami Kontroli Skarbowej i Służby Celnej, podczas realizacji sprawy paliwowej we Wrocławiu zabezpieczyliśmy w gotówce i nieruchomościach 170 mln zł. To obrazuje skalę zjawiska. Zza granicy płyną bez akcyzy alkohol, paliwo, papierosy. W Polsce powstają nielegalne fabryki wyrobów tytoniowych. Cały czas ujawniamy karuzele VAT-owskie. Rozwija się cyberprzestępczość. Ostatnio coraz częściej pojawiają się skradzione na Zachodzie maszyny budowlane. Walczymy z bojówkami pseudokibiców, które angażują się w ruchy ekstremistyczne, a działalność finansują z handlu narkotykami, anabolikami, papierosami i alkoholem.
– Życzę dalszych sukcesów i dziękuję za rozmowę.
PAWEŁ OSTASZEWSKI
zdj. autor