W przeważającej większości policjanci nie odnoszą żadnych obrażeń ciała, co w policyjnej statystyce odnotowane jest jako wydarzenie bezskutkowe, ale co piąty zaatakowany doznaje obrażeń. Czasami nawet bardzo ciężkich.
To miała być zwykła interwencja domowa. Taka, jakich setki już przeprowadzili. Tuż przed północą młody mężczyzna powiadomił o awanturze domowej i dyżurny komendy w Mławie skierował do wsi koło Dzierzgowa policyjny patrol – policjantkę i policjanta. Podjechali pod wskazany adres, stwierdzili, że w domu jest ciemno, panuje cisza, a drzwi są uchylone.
CZEKAŁ Z SIEKIERĄ
Kiedy wchodzili do środka, policjantka została nagle uderzona siekierą w tył głowy. Upadła i straciła przytomność. Jej partner po krótkiej szamotaninie obezwładnił napastnika. Okazał się nim 15-letni chłopak. Policjantka w ciężkim stanie została odwieziona do szpitala. Zatrzymany napastnik miał 2 promile alkoholu we krwi. To on dzwonił do dyżurnego z fałszywą informacją o awanturze domowej, po czym przygotował siekierę i czekał na funkcjonariuszy z zamiarem zaatakowania. Młodociany bandyta został odwieziony do policyjnej izby dziecka. Prokuratura w Mławie wystąpiła do sądu, aby 15-letni przestępca odpowiadał tak, jak dorosły. Umożliwia to wprowadzona w 2011 roku, rok po śmierci podkom. Andrzeja Struja, nowelizacja kodeksu karnego (art. 223 par. 2 k.k.). Za usiłowanie zabójstwa grozi mu dożywocie.
Jak kilkanaście dni po zdarzeniu poinformowała kom. Alicja Śledziona, rzecznik prasowy KWP zs. w Radomiu, stan policjantki poprawił się, ale lekarze nie kryją, że czeka ją bardzo długa rehabilitacja.
BRUTALNOŚĆ ROŚNIE
W 2014 roku odnotowano 1957 czynnych napaści na policjantów. Oznacza to, że średnio każdego dnia 5 policjantów w Polsce było obiektem fizycznego ataku. Jeszcze cztery lata temu ta statystyka była ponad pięciokrotnie mniejsza. Ten gwałtowny wzrost wynika częściowo z innego niż wcześniej kryterium odnotowywania zdarzeń kwalifikowanych wstępnie jako czynna napaść na policjanta.
Ponieważ stale rośnie brutalność osób, wobec których policjanci prowadzą interwencje, od 2012 roku każdy przypadek naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza jest kwalifikowany wstępnie jako czynna napaść. Spowodowało to statystyczny wzrost liczby zdarzeń w tej kategorii, ale pozwoliło jednocześnie na uzyskanie pełniejszego obrazu stopnia agresji wobec policjantów podejmujących czynności służbowe.
W 2012 – było 736 zdarzeń, w 2013 – 1525, w 2014 – 1957. W liczbie zdarzeń w 2014 roku przodował Poznań – 409 przypadków, potem Łódź, Olsztyn, Warszawa i Radom 192–175 przypadków. Najrzadziej do czynnych napaści dochodziło w Kielcach, gdzie w ubiegłym roku miały miejsce tylko 2 takie przypadki, i w Białymstoku – 8.
NOŻEM, SIEKIERĄ, OGNIEM, WIERTARKĄ…
– Nie ma bardziej albo mniej bezpiecznych interwencji, nawet tak pozornie bezpieczna czynność, jak legitymowanie może zakończyć się atakiem na funkcjonariusza. W ubiegłym roku w Lubuskim policjanci poprosili do radiowozu młodego człowieka, bo w trakcie legitymowania coś nie zgadzało się w dokumentach. W samochodzie zostali zaatakowani nożem i odnieśli wiele poważnych obrażeń – mówi dyrektor Biura Prewencji i Ruchu Drogowego KGP insp. Marek Walczak. – To, co najbardziej gubi funkcjonariuszy w trakcie interwencji, to brak czujności i rutyna. Ciągle powtarzamy policjantom, że każdą interwencję trzeba traktować indywidualnie, w każdej zakładać możliwość ryzyka. I obowiązkowo wzajemnie się asekurować, czego niestety policjanci nie zawsze przestrzegają.
Każdy przypadek ataku na policjanta jest inny, choć niektóre okoliczności zdarzeń są podobne. Sprawcy są najczęściej nietrzeźwi, rzadko atakują gołymi rękami, wykorzystując niebezpieczne narzędzie, jakie akurat mają pod ręką. W trakcie interwencji domowych jest to najczęściej nóż lub siekiera, jak było w opisanym zdarzeniu koło Mławy, zdarza się broń palna, jak to miało miejsce w styczniu tego roku podczas interwencji policjantów w Łukowie, którym pijany mężczyzna groził nielegalnie posiadaną bronią. Z kolei policjanci interweniujący koło Jarosławia na Podkarpaciu zostali przez mężczyznę, który groził, że wysadzi swój dom w powietrze, zaatakowani najpierw siekierą, a potem płomieniem z butli gazowej. W ujęciu napastnika pomogli strażacy, którzy ugasili ogień. W Ostrołęckim funkcjonariusze zostali zaatakowani wiertarkami i prętami metalowymi przez grupę mężczyzn broniących swojego kolegi, który, kierując po pijanemu ciągnikiem, podniósł do góry ładowaczem czołowym stojący na poboczu samochód z dwuletnim dzieckiem w środku. Kiedy przerażona kobieta kierująca autem wezwała policję, rolnik uciekł ciągnikiem na pobliską posesję i tam usiłowali go obronić koledzy. Dopiero wezwane na pomoc dodatkowe patrole opanowały sytuację. W Poznańskim policjanci, którzy interweniowali podczas bójki sąsiedzkiej, zostali zaatakowani pięściami i nożem kuchennym przez dwóch nietrzeźwych napastników. W tym przypadku skończyło się tylko na lekkich obrażeniach i zniszczeniu munduru, ale policjant, który brał udział we wspomnianej interwencji koło Jarosławia, z poparzeniami trafił do szpitala. To tylko kilka przykładów z pierwszych sześciu tygodni tego roku.
I SAMOCHODEM
Ofiarami czynnych napaści są też często policjanci pełniący służbę na drodze. Wiele było przypadków, kiedy kierowca, nie chcąc zatrzymać się do kontroli, celowo potrącił samochodem policjanta. Najtragiczniejszy w skutkach miał miejsce w roku 2004 kiedy policjant, który chciał zatrzymać do kontroli na Wisłostradzie uciekającego kierowcę, potrącony przez niego, poniósł śmierć na miejscu. W styczniu tego roku w Tomaszowie dwaj policjanci CBŚP zostali najechani samochodem przez uciekającego przed zatrzymaniem dilera narkotyków. Obaj funkcjonariusze trafili do szpitala, jeden z obrażeniami głowy, drugi nóg. Również na początku tego roku na Mazowszu nietrzeźwy kierujący zaatakował, w tym przypadku maczetą, policjanta, który chciał mu uniemożliwić dalszą jazdę, a kiedy funkcjonariusz wezwał posiłki, pijany rozbił maczetą drzwi radiowozu.
Z NARAŻENIEM ZDROWIA I ŻYCIA
1516 ubiegłorocznych przypadków ataku na policjanta w statystyce odnotowano jako bezskutkowe, to znaczy policjanci nie ponieśli żadnego uszczerbku. 435 funkcjonariuszy odniosło lekkie obrażenia ciała, a 5 policjantów ciężkie.
Nawet jeśli przeważająca większość czynów zakwalifikowanych jako czynna napaść nie zakończyła się dla policjantów obrażeniami ciała, to niepokojący jest fakt rosnącej liczby ataków. Nigdy nie wiadomo, czym się może zakończyć zwykła szarpanina. A przede wszystkim podnoszenie ręki na przedstawiciela państwa świadczy o braku szacunku dla funkcjonariusza państwowego.
„Ja, obywatel Rzeczypospolitej Polskiej, świadom podejmowanych obowiązków policjanta, ślubuję: służyć wiernie Narodowi, chronić ustanowiony Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej porządek prawny, strzec bezpieczeństwa Państwa i jego obywateli, nawet z narażeniem życia, (...)” – to słowa policyjnego ślubowania.
Nakazując policjantowi narażać życie, państwo bierze odpowiedzialność za jego życie i zdrowie. Czy naprawdę tak jest? Jak ma się to do wprowadzonej niedawno obniżki świadczeń dla policjantów za okres choroby do 80 procent?
– Nie może być tak, żeby rodzina policjanta, który odniósł poważne obrażenia w służbie i pozostaje na zwolnieniu lekarskim, była pozbawiona części dochodu przez wiele miesięcy. Czyli de facto, żeby policjant kredytował państwo, które powinno go chronić. Jeśli nie ma wątpliwości, że obrażeń ciała policjant doznał w związku i podczas wykonywania czynności służbowych, powinna więc być zastosowana szybka ścieżka, aby od początku choroby dostawał 100 procent uposażenia – mówi wiceprzewodniczący ZG NSZZ Policjantów Tomasz Krzemieński.
Sprawdziliśmy, jak wyglądało to w przypadku policjantki z Mławy. Rzecznik prasowy komendy wojewódzkiej zs. w Radomiu poinformowała, że zastosowano tu wspomnianą szybką ścieżkę. Natychmiast po zdarzeniu komendant powiatowy wystąpił z takim wnioskiem do komendanta wojewódzkiego, który wydał decyzję, aby poszkodowanej wypłacać 100 procent uposażenia w okresie choroby i rehabilitacji.
ZAOSTRZENIE KAR W TEORII I PRAKTYCE
22 marca 2011 r., czternaście miesięcy po zabójstwie warszawskiego policjanta Andrzeja Struja, zmienione zostały przepisy kodeksu karnego i ustawy o Policji. Celem zmian miało być wzmocnienie ochrony prawnej funkcjonariuszy publicznych i osób, które – nie mając takiego obowiązku prawnego – reagują na naruszenie porządku publicznego. Do kodeksu karnego został wprowadzony typ kwalifikowany czynnej napaści – art. 223 par. 3 (jeżeli w wyniku czynnej napaści nastąpił skutek w postaci ciężkiego uszczerbku na zdrowiu funkcjonariusza publicznego lub osoby do pomocy mu przybranej), rozszerzony został katalog przestępstw, za które karnie może odpowiadać nieletni dopuszczający się czynu zabronionego po ukończeniu 15 lat, m.in. za czynną napaść, w wyniku której nastąpił skutek w postaci ciężkiego uszczerbku na zdrowiu funkcjonariusza lub osoby przybranej do pomocy, znowelizowano art. 233 par. 1 k.k., zmniejszając w zapisie liczbę atakujących do dwóch osób. W ustawie o Policji w art. 66 dodano ustęp 2, rozszerzając w ten sposób ochronę dla funkcjonariuszy podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, na policjantów podejmujących interwencję poza czasem służby.
Ze statystki wynika, że zaostrzenie kar przewidzianych w kodeksie nie miało wpływu na zmniejszenie liczby czynnych napaści na policjantów. Ale też same zapisy kodeksowe nie zmienią sytuacji, ważne jest, jak korzysta z nich orzecznictwo. A z tym, jak pokazuje praktyka, bywa różnie. Z analizy wyroków za czynne napaści, jakie zapadały w ostatnich dwóch latach, wynika, że w większości przypadków były to wyroki w zawieszeniu. Wydając takie wyroki, sądy często argumentują, że funkcjonariusze nie odnieśli poważnych obrażeń. Tymczasem w październiku 2013 roku wyraźnie wypowiedział się w tej sprawie Sąd Najwyższy. Oddalając kasację obrońcy oskarżonych o czynną napaść, SN nie podzielił argumentacji, że nie doszło do czynnej napaści, a jedynie do usiłowania, bo przecież funkcjonariusze nie odnieśli obrażeń. Sąd Najwyższy stwierdził, że „działanie, podjęte w celu wyrządzenia policjantom krzywdy fizycznej samo w sobie stanowi dopuszczenie się czynnej napaści – w stadium dokonania”.
ELŻBIETA SITEK
zdj. Andrzej Mitura
Czynne napaści – dlaczego?, jak zapobiegać?
W marcu 2011 roku, czternaście miesięcy po zabójstwie warszawskiego policjanta Andrzeja Struja, zmienione zostały przepisy kodeksu karnego i ustawy o Policji. Celem zmian miało być wzmocnienie ochrony prawnej funkcjonariuszy publicznych i osób, które, nie mając takiego obowiązku prawnego, reagują na naruszenia porządku publicznego. Jak pokazuje policyjna statystyka, zaostrzenie kar nie miało wpływu na zmniejszenie liczby ataków na funkcjonariuszy. Dlaczego tak się dzieje i co można zrobić, aby zmienić tę sytuację?
Jan Widacki – profesor nauk prawnych, adwokat, dyrektor Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości Krakowskiej Akademii im. Frycza Modrzewskiego, były wiceminister spraw wewnętrznych, były poseł na Sejm
– Wysokość orzekanych kar nie ma wpływu na przestępczość. Byłem przeciwny, gdy w 2011 roku zaostrzano kary za czynną napaść na policjanta. To, czy do takich przestępstw dochodzi, zależy od autorytetu społecznego Policji i w dużej mierze od zachowania samego policjanta, a nie od wysokości zagrożenia karą. Potencjalny sprawca nie zna kodeksu, nie kalkuluje, czy mu się to opłaci. W latach 70. XX w. , jeszcze w czasach milicji, robiliśmy badanie tego zjawiska i z analizy wynikało, że obiektem ataków byli przeważnie funkcjonariusze młodzi, niedoświadczeni albo tacy, których pracę przełożeni słabo oceniali. Brak doświadczenia funkcjonariusza był najczęstszym czynnikiem wiktymogennym. Jest też kwestia odbioru społecznego policji w pewnych kręgach. W Anglii na przykład czynna napaść na policjanta jest źle postrzegana w światku przestępczym, bo niesie to za sobą skutki przykre dla całego środowiska. U nas przeciwnie – „napaść na psa” jest w środowisku więziennym notowana wysoko. Myślę, że stosunek do policji, szacunek dla niej, zależy także od ogólnej, szeroko pojętej edukacji, od tego, jak ludzie reagują, gdy widzą interweniującego policjanta. Może warto byłoby zrobić badania na ten konkretny temat dotyczący przypadków czynnej napaści, a nie tylko na temat poczucia bezpieczeństwa, sprawdzić, jak była prowadzona interwencja, jacy byli policjanci, z jakim stażem itd., a także, jak reagowali ewentualni świadkowie zdarzenia.
Barbara Piwnik – sędzia Sądu Okręgowego Warszawa-Praga w Warszawie
– Policjant ma wpisane w zawód ryzyko, że może zostać zaatakowany, dlatego też jest specjalnie prawem chroniony. To, czy będzie dochodziło do ataków na niego, zależy w dużej mierze od samego policjanta. Od dawna obserwuję, że w Policji coraz mniej jest starych doświadczonych funkcjonariuszy. Kiedyś dzielnicowy cieszył się takim respektem w swoim rejonie, że nikt nie śmiałby tknąć go palcem podczas interwencji. Dziś w Policji jest przewaga młodych, niedoświadczonych ludzi. W dodatku nie każdy nadaje się do tego, żeby być policjantem, jak i nie każdy potrafi przeprowadzić interwencję. Dawniej młody uczył się, pracując z doświadczonym kolegą, dziś za takiego uchodzi policjant z 5-letnim stażem. A doświadczenie w tym zawodzie jest po prostu bezcenne. Myślę, że skoro coraz częściej dochodzi do podnoszenia ręki na policjanta, to gdzieś zawinił system szkolenia, a przede wszystkim praktycznego wdrażania do nauki tego zawodu. Ale także brak wiedzy prawnej w społeczeństwie. Nie odstraszymy od popełniania przestępstw jedynie grożąc karami, choćby były one ciągle podwyższane. Kara to ostateczność. Trzeba wychowywać społeczeństwo w poszanowaniu prawa. To proces długotrwały, dlatego zacząć trzeba już od dzieci. To zadanie także dla odpowiednich służb policyjnych.
Renata Mazur – prokurator Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Południe
– Zaostrzenie kar za czynną napaść na funkcjonariusza nie odniosło spodziewanego skutku, ponieważ w społeczeństwie nie ma zbyt dużej świadomości prawnej, ludzie nie znają wysokości kar grożących za poszczególne przestępstwa. To po pierwsze. Po drugie, myślę że rosnąca liczba ataków na policjantów podczas wykonywania przez nich obowiązków służbowych wynika z tego, że za mały jest szacunek do służb państwowych, w tym do policjantów. Z pewnością przyczynia się do tego także polityka mediów goniących głównie za sensacją i czarnym PR. Zapanowała jakaś swoista moda na polowanie na każde potknięcie policjanta, każdy błąd, nagrywanie filmików, umieszczanie ich w internecie, wyśmiewanie. Oczywiście trzeba piętnować niewłaściwe zachowania policjantów, ale nie może być tak, że przez takie wykpiwanie każdego potknięcia kształtuje się brak szacunku dla policji. Uważam, że szacunku do funkcjonariusza państwowego na służbie powinno się uczyć od dziecka. Niestety nie robimy tego ani w domu, ani w szkole, w mediach dzieci mają mnóstwo przykładów, takich jak mówiłam i w efekcie kilkunastolatek lekceważy policjanta, a potem to już tylko krok do tego, żeby rzucić się na niego z pięściami albo z nożem. Uczyć szacunku dla funkcjonariusza państwowego – od tego powinno się zacząć i dużą rolę mają tu do odegrania media oraz wasze, policyjne służby PR.
wysłuchała E.S.