Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Reksy, Smyki i Hultaje (nr 116/11.2014)

Paragraf 110 Instrukcji służby śledczej Policji Państwowej z roku 1920, dotyczący m.in. psów policyjnych, dzielił wszystkie szczekające czworonogi na pięć kategorii: A – psy policyjne etatowe, B – psy policyjne lokalne, C – psy policyjne „towarzysze”, D – psy prywatne „policyjne” oraz E – psy prywatne „towarzysze”.

Do kategorii „A” kwalifikowano liderów, wyszkolonych na 7-miesięcznych kursach w policyjnym ośrodku tresury, noszącym nazwę Tresura Psów Policyjnych Komendy Głównej Policji Państwowej. Ukończenie tej psiej akademii gwarantowało jej absolwentom zatrudnienie w policji śledczej.

Psy policyjne lokalne (kat. „B”) poziomem wytresowania nie odbiegały od swych etatowych kolegów, miały natomiast właścicieli spoza policji, na przykład instytucje samorządowe lub osoby prywatne. Policja zgodziła się te psy przeszkolić pod warunkiem, że będą służyć lokalnym organom policji, przyczem koszta ich utrzymania ponosić będzie ofiarodawca.

PIES „TOWARZYSZ”

Do kategorii „C” zaliczano psy określane mianem „towarzyszy”. Rekrutowały się one z grupy tych czworonogów, które przy klasyfikacji nie otrzymały najwyższych not wymaganych w służbie śledczej. A o takich decydowały: doskonały węch, czujność, siła, zwinność, ciętość (ostrość) czy brak reakcji na strzał. Miały za to inne zalety, np. silnie rozwinięty instynkt obronny lub poczucie posłuszeństwa (oddania) swemu przewodnikowi. Doskonale więc nadawały się do służby patrolowej, zwłaszcza wieczorem i nocą, oraz w rejonach szczególnie zagrożonych przestępczością. Jako psy towarzyszące ubezpieczały swego przewodnika w ekstremalnych sytuacjach. Psy te często zmieniały swe kategorie, przechodząc z „C” do „E”, czyli na własność swego przewodnika, kiedy ten przekonał się, ile znaczy obecność takiego towarzysza u nogi.

Na tę specyficzną więź między człowiekiem a jego wiernym przyjacielem zwracał wielokrotnie uwagę kom. Alojzy Grimm (na zdj. obok), kierownik zakładu hodowli i tresury psów policyjnych KG PP, pisząc na łamach branżowych tygodników „Na Posterunku” oraz „Gazety Administracji i Policji Państwowej: Wydajność pomocy psa jest zależna od stopnia przywiązania psa do swego przewodnika, a współpraca obu w służbie da odpowiedni wynik tylko wtedy, gdy się wzajemnie przenikną i zestroją.(…) Pies „towarzysz” jest jedynym skutecznym, niezastąpionym i pewnym środkiem, zdolnym do służby zapobiegawczej i w niej wyszkolonym. Pies ten z pogardą śmierci ostrzega i broni swego pana. („GAPP” nr 31/1935).

Kom. Grimm przytaczał przy tym liczne przykłady tragicznych zdarzeń z udziałem policjantów, którzy w samotnych patrolach, penetrując ciemne zaułki miast, ostępy leśne, parki i przeróżne meliny, stawali się łatwym celem bandyckich ataków. Obecność w takich sytuacjach psa ochronno-obronnego zdecydowanie poprawiłaby ich bezpieczeństwo – przekonywał. Niestety, mizeria finansowa ministerialnego budżetu skutecznie tę inicjatywę stopowała.

Instrukcja śledcza dopuszczała też posiadanie przez funkcjonariuszy własnych psów śledczych lub ochronnych (z kat. „D”). Trudno jednak powiedzieć, ilu z nich zdecydowało się na takie rozwiązanie, nie otrzymywali oni bowiem z tego tytułu żadnych gratyfikacji, a utrzymanie psa – przy niezbyt wysokim wynagrodzeniu posterunkowych i starszych posterunkowych – było dodatkowym obciążeniem ich kieszeni. Tym bardziej że – zgodnie z instrukcją służbową – każdy policyjny Reks czy Smyk musiał dwa razy dziennie (rano i po południu, stale o tej samej porze) dostać swoje: 2–3 kg odpadków mięsnych z ¼ kg kaszy jęczmiennej, z dodatkiem mączki kostnej, kości mielonych lub miękkich. Z niewielką ilością soli i niezbyt gęste.

POLICJA KUPI WILCZKÓW

Tresura Psów Policyjnych PP zakupi psy rasy owczarków alzackich (wilczków), dobermanów w wieku 1 do 2 lat, o prawidłowej i silnej budowie, wysokości 60–70 cm, bezwzględnie zdrowe i cięte (ostre). Oferty i zgłoszenia przyjmuje podany zakład. Poznań, Cytadela. Ogłoszenia tej treści zamieszczał kilka razy w roku w przedwojennej prasie, zarówno codziennej, jak i branżowej, kierownik zakładu kom. Alojzy Grimm, ekspert w dziedzinie kynologii, autor kilku książek i licznych publikacji na temat hodowli i tresury psów.

Kom. Grimm był absolwentem austriackiej wojskowej akademii w Wiener Neustadt. Prawdopodobnie już tam zainteresował się problematyką psów obronnych. W 1919 r., po powrocie z frontu I wojny światowej, mając niespełna 32 lata, wstąpił do Policji Państwowej. Tam powierzono mu – nowatorskie w odrodzonej Polsce – zadanie opracowania systemu wykorzystania psów służbowych w działaniach policji. Wzorem innych krajów także i u nas polem doświadczalnym miały być służba śledcza oraz prewencyjna.

Pierwszy zakład tresury i hodowli psów policyjnych powstał w marcu 1919 r. w Kielcach przy dowództwie żandarmerii WP. Działał, niestety, niespełna trzy miesiące. W wyniku reorganizacji tej formacji został zlikwidowany. Na szczęście powołane w tym czasie kierownictwo Policji Państwowej, z komendantem głównym PP Władysławem Henszlem na czele, nie zaniechało podjętej inicjatywy. Temat psów służbowych przekazano do realizacji Wydziałowi IV KG PP, czyli Centralnemu Biuru Inwigilacyjnemu (od września 1919 r. zmieniło nazwę na Wydział Rejestracyjno-Karny KG PP – przyp. J.Pac.), którym kierował wówczas podinsp. Wiktor Ludwikowski.

To prawdopodobnie za jego namową Alojzy Grimm trafił do Policji Państwowej, obejmując kierownictwo stołecznego zakładu hodowli i tresury psów policyjnych.

Warszawski zakład tresury psów pod jego kierownictwem zaczął funkcjonować w końcu 1919 r. przy ul. Powązkowskiej, która była wówczas peryferyjną ulicą Woli. Przezwyciężywszy kłopoty natury finansowej kom. Grimm zdobył 20 psów i rozpoczął z nimi kurs tresury. Dominowały owczarki alzackie, ale były także: airedale terrier, brodacz monachijski, trzy boksery i dwa rottweilery. Zdrowe, młode, silne, cięte, o odpowiedniej wysokości. Tak jak przewidywała instrukcja.

TRUDNE POCZĄTKI

Ten pierwszy kurs, jak i dwa następne, nie były, niestety, udane. Z powodu braku odpowiednio wyszkolonych przewodników (instruktorów), kłopotów z odpowiednią jakością psiego materiału, a także epidemii, która w 1920 r. uśmierciła blisko połowę psów. Mimo tych niesprzyjających okoliczności kom. Grimm zdołał przygotować i przekazać komendom okręgowym blisko 30 pełnowartościowych psów policyjnych i tyle samo ich przewodników.

Perspektywy były obiecujące. Kom. Grimm miał wizję zorganizowania nowoczesnego zakładu hodowli i tresury psów policyjnych. Świadczą o tym zarówno jego podręczniki („Jak układać psy policyjne” oraz „Jak używać psy policyjne”), liczne publikacje prasowe, wykłady w Szkole Głównej PP i szkołach okręgowych, a także współuczestnictwo w przygotowaniu programów wyszkolenia i tresury psów policyjnych.

Program wyszkolenia, ujęty w par. 107 Instrukcji służby śledczej, informował, że każdy kurs tresury psa policyjnego składa się z dwóch części: wyszkolenia przewodnika oraz ułożenia psa. Przewodnik musiał zaliczyć wykłady z: kynologii, użycia oraz tresury psa policyjnego, a także wykazać się znajomością instrukcji służby śledczej, ze szczególnym uwzględnieniem przepisów dotyczących psów policyjnych. Ułożenie psa podzielono na cztery okresy. W pierwszym, określonym jako „posłuszeństwo”, ćwiczono chodzenie przy nodze, siadanie, warowanie, podawanie głosu, a także gimnastykę, pływanie i zajęcia zbiorowe (w oddziale).

Okres drugi, to „aport”: zwykły, przez przeszkodę, po drabinie i z wody, aport zguby własnej i obcej, w tym również zakopanej. Kolejny „semestr” obejmował tresurę węchową i tropienie śladów (świeżych i przestarzałych). Na koniec pozostawiono „prace przy figurze”, czyli uczenie nieprzyjmowania pokarmów od obcych, pilnowania przedmiotów i osób, przytrzymania osoby, obrony przewodnika, zachowania w eskorcie oraz reakcji na strzał (w tym odróżniania huku broni przewodnika od strzałów napastnika).

GAŁKA NA TROPIE

W roku 1922 Zakład Tresury Psów Policyjnych KG PP przeniesiono do Poznania, lokując go w rozległym parku, na terenie dawnego fortu pruskiego. Choć warunki do hodowli i tresury zwierząt były tu znacznie lepsze (zwłaszcza po przeprowadzonych remontach pomieszczeń), to – niestety – „moce przerobowe” ośrodka nie uległy zmianie. Głównie z przyczyn finansowych.

Popyt na psy policyjne wzrósł znacznie, kiedy dotychczasowi ich posiadacze zaczęli przytaczać statystyki przestępczości, z których wynikało, że po zatrudnieniu czworonogów stan bezpieczeństwa w ich rejonie poprawił się o jedną czwartą, podobnie jak wykrywalność przestępstw kryminalnych. Gazety codzienne i prasa policyjna zaczęły rozpisywać się o sukcesach policyjnych owczarków, dobermanów, terierów i brodaczy monachijskich o wdzięcznych imionach Hultaj, Mongo, Azor, Luks czy Rozbój w tropieniu złodziei, wyszukiwaniu ukrytych łupów, chwytaniu uciekających bandytów oraz ratowaniu atakowanych policjantów.

O Gałce, wilczycy z Urzędu Śledczego w Bydgoszczy, napisał w tygodniku „Na Posterunku” (nr 35/1935) sam szef Centrali Służby Śledczej KG PP, insp. Antoni Sitkowski, urzeczony jej niecodziennym wyczynem. W nocy z 24 na 25 maja 1935 r. we wsi Lipa (pow. Chodzież) dokonano bandyckiego napadu na dom jednego z gospodarzy. Nim wezwano policję, minęło przeszło 11 godzin. Mimo to Gałka podjęła ślad, chwyciła wiatr i ruszyła – wraz ze swym przewodnikiem st. post. Leonem Pokornowskim, przed siebie. Przebiegła... 24 kilometry, niekiedy w trudnym piaszczystym terenie, ale dobrnęła do celu – miejsca zamieszkania dwóch bandziorów. Zajęło jej to 2 godziny i 45 minut. St. post. Leon Pokornowski nie miał wyjścia, musiał dorównać kroku swemu zwierzakowi.

JERZY PACIORKOWSKI
zdj. ze zbiorów st. post. Tomasza Witańskiego z WRD KMP w Katowicach


Zobacz także:
Śledczy (nr 115/10.2014)
Na służbę do teatru (nr 114/09.2014)
Stawiano je za wzór (nr 111/06.2014)