Z propozycją ujęcia takich uregulowań w tzw. dużej nowelizacji ustawy o Policji wystąpił do ministra spraw wewnętrznych Jacka Cichockiego komendant główny Policji nadinsp. Marek Działoszyński.
Komendant zasugerował, że w sytuacji, gdy nie ma możliwości pozyskania dodatkowych pieniędzy na nadgodziny, źródłem ich finansowania mogłaby być oszczędność w postaci skasowania zwrotów za dojazdy do miejsca pełnienia służby. Obecnie pieniądze z tytułu zwrotu kosztów dojazdu pobiera ok. 31 tys. funkcjonariuszy. Nadinsp. Działoszyński argumentuje, że tym samym ponad 60 tys. policjantów takiego świadczenia nie pobiera, choć niewątpliwie koszty dojazdu i tak ponosi (zwłaszcza w dużych aglomeracjach, gdzie zwykle koszt jest wyższy, a czas dłuższy niż w przypadku dojazdu z miejscowości pobliskiej). Ponadto, zdaniem komendanta głównego, dochodzi do patologicznych czy wręcz kryminogennych sytuacji, kiedy to policjanci uzyskują fikcyjne zamel-dowania w miejscowościach pobliskich jedynie w celu pobierania świadczenia. W 2011 r. wydatki na świadczenia za dojazdy do miejsca pełnienia służby wyniosły blisko 67 mln złotych.
Z kolei wartość wypracowanych przez funkcjonariuszy nadgodzin (gdyby całkowicie zrezygnowano z odbioru nadgodzin w postaci dni wolnych) wyniosłaby w 2011 r. okolo 77 mln zł.
Proponowana stawka godzinowa rekompensaty miałaby wynosić 1/170 przeciętnego uposażenia funkcjonariusza za czerwiec ub.r. (3749,36 zł), tj. 22,06 zł.
Różnica między zaoszczędzonymi środkami ze zwrotów za dojazdy i kosztami rekompensaty mogłaby być finansowana z niewykorzystanego funduszu płac (wakaty).
PK