Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Pierwsze takie centrum w Europie

Na świecie istnieją tylko dwa antynarkotykowe centra szkoleniowe, uczące policjantów i funkcjonariuszy innych służb, jakie zagrożenia mogą na nich czyhać podczas likwidacji nielegalnych laboratoriów narkotykowych. Jedno, prowadzone przez DEA w Akademii w Quantico; drugie - przez Centralne Biuro Śledcze w Legionowie.

Polskie jest większe, lepiej wyposażone i nastawione na szkolenia międzynarodowe – w przeciwieństwie do odpowiednika z USA, szkolącego tylko Amerykanów.

Międzynarodowe Centrum Szkoleniowe do walki z Nielegalnymi Laboratoriami Narkotykowymi (International Training Centre for Combating Clandestine Laboratories – ITCCCL) rozpoczęło działalność w maju. Pomysł jego powstania narodził się po 2008 roku, kiedy to Europol zaprzestał wyjazdowych szkoleń dla policjantów z różnych krajów zwalczających przestępczość narkotykową. 65 proc. z 300 tys. euro, które trzeba było przeznaczyć na projekt, wyłożyła Komisja Europejska w ramach programu „Prevention of and Fight against Crime” Programme (program „Prewencja i Zwalczanie Przestępczości”); 35 proc. – strona polska.

JAK W REALU

Centrum składa się z 20 pracowni, w których odtworzono warunki produkcji: amfetaminy, metaamfetaminy, LSD, MDMA i heroiny; szkoleni zetkną się w nich także z prekursorami. Ponadto w budynku znajdują się dwa pomieszczenia do dekontaminacji oraz dwie sale wykładowe, w których można prowadzić zajęcia teoretyczne lub obserwować pracę szkolących się funkcjonariuszy. Specjalnie, by warunki nie odbiegały od rzeczywistych, w jakich pracują nielegalne laboratoria, zachowano surowy wygląd korytarza i pomieszczeń. W jednym z nich znajduje się ukryte wejście do suszarni narkotyków, którą powinni odnaleźć funkcjonariusze likwidujący laboratorium. W innym – system ostrzegający przestępców w głębi nielegalnego laboratorium o wdarciu się niepożądanych gości.

„ZDOBYTE W WALCE”

Wyposażenie – 24 tony różnego rodzaju linii produkcyjnych – było kiedyś rzeczywiście wykorzystywane do produkcji narkotyków. Zostało przejęte podczas likwidowania nielegalnych wytwórni w Polsce i Europie Zachodniej, głównie w Holandii.

– Wszystko, co tu mamy, z czym stykają się szkoleni policjanci, to sprzęt, na którym robiono narkotyki – mówi podinsp. Marcin Karnaś z CBŚ. – Trudno zresztą byłoby te rzeczy gdzieś kupić. Nikt ich nie produkuje, robione są na jednostkowe zamówienia przestępców. W związku z tym ich wykonanie jest szalenie drogie. To specjalne rodzaje stali i spawów, specjalne kolby o rozmiarach, których nie spotyka się na legalnym rynku.
Imponujące wrażenie robi linia produkcyjna złożona z ośmiu 20-litrowych kolb, z których każda dostarcza podczas jednego ciągu produkcyjnego 4 kg amfetaminy. Dla kontrastu w innej pracowni funkcjonariusze znajdą urządzenie niewiele większe od kociołka na trójnogu – również do wytwarzania amfetaminy, tyle że inną metodą.

„IM WIĘCEJ POTU PODCZAS TRENINGU...”

Dotychczas – w ramach pierwszego, związanego z rozpoczęciem działalności centrum projektu – odbyło się pięć szkoleń międzynarodowych, w ramach których przeszkolono 75 funkcjonariuszy z 42 krajów. Do ich przeprowadzenia strona polska była zobowiązana jako beneficjent środków unijnych; teraz ośrodek będzie prowadził szkolenia już zgodnie z napływającymi zamówieniami policji innych państw. Zajęcia prowadzone są w językach angielskim i rosyjskim.

– Ludzie doskonale dogrywają się już po pierwszym dniu, od razu też wyłaniają się naturalni liderzy – mówi podinsp. Karnaś.
Wykładowcy przygotowują im zaskakujące niespodzianki. Niekiedy jest to szklanka z wodą postawiona na lekko uchylonych drzwiach, innym razem zatrzaskujące się drzwi lub po prostu kupa gratów za drzwiami, które mają sforsować.

– Wydaje się, że to tylko szczegóły, że poradzenie sobie z nimi jest takie oczywiste – dodaje Karnaś. – Tylko że jeżeli wchodzi się w gazo i kwasoodpornym kombinezonie, w którym człowiek poci się; w ograniczającej pole widzenia masce przeciwgazowej, wszystko wygląda inaczej. Do tego nerwy związane z akcją. Zdarzają się laboratoria z zatrzaskowymi drzwiami, które od wewnątrz nie mają klamek. Jeśli wchodzący nie zastawi ich czymś od razu, znajdzie się w pułapce. Dlatego uczymy tego nawyku, by od razu czymś drzwi blokować. Inny przykład: ludzie sprawdzający uchylone drzwi, zwykle patrzą tylko w dół i przed siebie, rzadko w górę. Jeśli nawet, to nie zadzierają głowy aż tak, by sprawdzić, czy coś nie stoi na drzwiach przy samej futrynie. Jeżeli komuś spadnie na głowę szklanka z wodą, zapamięta taką lekcję na zawsze. I dobrze, bo w rzeczywistości to nie byłaby woda, a na przykład kwas solny. O to chodzi, by błędy popełniać tu, a nie podczas rzeczywistej akcji. Cena może być wtedy zbyt wysoka.

Przemysław Kacak
zdj. Andrzej Mitura