– Ta sprawa nas zbulwersowała – mówi Andrzej Skąpski, prezes Federacji Rodzin Katyńskich. – Prace poszukiwawczo‑ekshumacyjne miały na celu odnalezienie szczątków naszych ojców i wytyczenie terenu pod budowę przyszłego cmentarza, a nie wywożenie kości do Polski. Ich składowanie w jakichś zakładach medycyny sądowej czy innych placówkach nie miało żadnego sensu. Odbieramy to jako profanację. Oczekujemy odpowiedzi na dwa nurtujące nas pytania: kto i kiedy wydał decyzję o przewiezieniu szczątków oraz po co w ogóle to zrobiono?
ŚLEDZTWO W TOKU
Odpowiedzi na te pytania usiłuje znaleźć także Prokuratura Okręgowa Warszawa‑Praga, która prowadzi śledztwo w sprawie niecodziennego znaleziska.
– Co do dwunastu czaszek jest pewność, że pochodzą one z ekshumacji grobów oficerów polskich zamordowanych w 1940 roku w Charkowie – mówi jej rzecznik prasowy prokurator Renata Mazur.
Potwierdza to prof. dr hab. Bronisław Młodziejowski, który przed laty brał udział w pracach polskiej ekipy ekshumacyjnej jako ekspert z zakresu antropologii.
– Czaszki znalezione w CSP w Legionowie pochodzą z Charkowa, z pierwszej ekshumacji śledczej w 1991 r. – mówi. –
(...)
W trakcie wstępnych badań medycy sądowi: prof. Montoj i dr Baran, stwierdzili, że część czaszek nie ma przestrzelin typowych dla szczątków z Charkowa, a kule rozrywały górny odcinek kręgosłupa szyjnego. Ten osąd wymagał jeszcze potwierdzenia, a więc na polecenie prokuratury do trzech skrzyń, choć co do liczby mogę się mylić, spakowano pewną liczbę czaszek oraz innych szczątków celem dalszego badania.
PRZYWIEZIONE, ZOSTAWIONE
Ekipa ekshumacyjna wróciła do Polski autobusem. Skrzynie dotarły do kraju specjalnym pociągiem, w asyście kompanii reprezentacyjnej KSP. Trafiły do Centrum Szkolenia Policji w Legionowie. Czemu akurat tam, na czyje polecenie – sprawdza obecnie Prokuratura Okręgowa Warszawa‑Praga.
(...)
TYLKO DWIE
Prof. Młodziejowski wspomina, że ze skrzyniami przywiezionymi w 1991 roku zetknął się ponownie sześć lat później.
– W 1997 roku zadzwonił do mnie ówczesny komendant CSP Piotr Caliński, prosząc, bym spróbował ponaciskać prokuraturę, żeby zrobiła coś z tymi skrzyniami, bo on chce wyremontować magazyn – mówi. – Z nacisków nic nie wyszło. Wysłałem jednak swojego zastępcę (prof. Młodziejowski był wówczas dowódcą Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych – przy. aut.) generała Wojciechowskiego celem odebrania szczątków. Wydano mu dwie skrzynie, które przywiózł do dowództwa, a ja rozpocząłem trwające ponad dwa lata starania, by przejęła je Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
(...)
dwie skrzynie w końcu spoczęły na cmentarzu w Miednoje. Trzecia czekała na swój los w magazynie w CSP.
NIE TYLKO PRZEDWOJENNE
Odnaleziono ją, gdy komendant szkoły – po śmierci podwładnego – zarządził inwentaryzację pomieszczeń, którymi zajmował się zmarły. Wraz z nią odnaleziono i inne skrzynie, również ze szczątkami ludzkimi.
– Są one także opisane. Znaczna część z nich stanowiła materiał dowodowy w postępowaniach toczących się w latach 70. i 80. ubiegłego wieku – mówi prokurator Renata Mazur.
Zdaniem prof. Młodziejowskiego, szczątki te to pozostałość po ekspozycji dydaktycznej Zakładu Medycyny Sądowej zlikwidowanej po zmianie ustroju Akademii Spraw Wewnętrznych. Prokurator Mazur nie potwierdza i nie zaprzecza.
– Na obecnym etapie nie mogę ujawniać ustaleń śledztwa.
Przemysław Kacak
zdj. Aleksander Załęski
Jest to fragment artykułu. Całość w tradycyjnej, drukowanej wersji miesięcznika „Policja 997”.