Wygrali,
w kolejności alfabetycznej: podkom. Joanna Cichla, mł. asp. Agnieszka Makowska, nadkom. Ewa Nowak, sierż. Tomasz Pietrzak i mł. asp. Sławomir Sperkowski.
Ona mi pomaga przetrwać złe chwile
Chociaż w wyborze laureatów nie miała znaczenia liczba zgłoszeń, trzeba uczciwie przyznać, że Joanna Cichla z Polkowic dostała ich najwięcej. Pisały głównie kobiety. Wdzięczne, że jest ktoś, komu ufają, kto ich wysłucha, pomoże, ktoś, na kogo mogą liczyć. Ania, która była w ciąży, jest jej wdzięczna za to, że wysłuchała i poradziła co robić, gdy bił ją chłopak. Zdzisława za to, że odzyskała córkę, która uciekała z domu. Małgorzata dzięki Joannie odważyła się mówić o przemocy. Angelice policjantka przywróciła wiarę w siebie i chęć do życia.
– Zawsze chciałam pomagać ludziom. To jest sens mojej pracy – mówi laureatka, która w Polkowicach opracowała i realizuje program grupy psychoedukacyjnej dla osób dotkniętych przemocą.
Nie po raz pierwszy została doceniona. Rok temu Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia” przyznało jej „Złoty Telefon” – wyróżnienie dla osób i instytucji szczególnie zasłużonych w dziedzinie przeciwdziałania przemocy domowej.
Przede wszystkim ma na uwadze dobro dziecka
Na Agnieszkę Makowską z KRP Warszawa IV głosowały szkoły.
– Często u nas bywa, prowadzi zajęcia profilaktyczne, jest dyspozycyjna – mówi Teresa Szoplik, pedagog ze Szkoły Podstawowej nr 238 w Warszawie. – Interweniuje i pomaga dzieciom, szczególnie z rodzin, w których jest przemoc. Bardzo wrażliwa na krzywdę dziecka.
– To prawda – potwierdza Grażyna Liberadzka z Zespołu Szkół Integracyjnych nr 65 w Warszawie. – Otwiera serce i robi więcej, niż musi. Niestandardowo.
Na przykład wtedy, gdy mamę poniosły nerwy, wyrzuciła z domu córkę, ta nie wróciła na noc i nie pojawiła się w domu następnego dnia. Agnieszka Makowska przyjechała wtedy do szkoły z dwiema policjantkami.
– Tamte mówiły, że trzeba dziewczynkę znaleźć i natychmiast umieścić w pogotowiu opiekuńczym. A przecież ona zupełnie tam nie pasowała. Zmarnowałaby się, zepsuła. Tłumaczyłam im, ale nie chciały słuchać. Pani Agnieszka mnie poparła i przekonała je, że to nie jest najlepsze wyjście, że miała już taką sytuację, że umieściła dziecko w pogotowiu, a potem dostawała od dziecka sms‑y z planami samobójczymi – opowiada Liberadzka.
Poszły z Makowską szukać dziewczyny. A gdy ją znalazły, Makowska rozmawiała z jej matką.
– Ja wiem, że to wbrew procedurze, ale czasem tak lepiej... – przekonuje Liberadzka. – Chciałam policjantce podziękować, odwdzięczyć się. I wtedy ona powiedziała, że jeśli chcę, to jest taki konkurs. Wysłałam zgłoszenie.
Zasługuje na szczególne wyróżnienie
Nadkom. Ewę Nowak do konkursu zgłosiła Joanna Cieślik, kierownik MOPS w Przasnyszu.
– Wskazałam Ewę, bo trzeba było wskazać policjanta. Ale najlepiej byłoby nagrodzić całą Komendę Powiatową Policji w Przasnyszu. Za aktywność, nowatorskie rozwiązania, bardzo dobrą współpracę z innymi służbami w zakresie przeciwdziałania przemocy – mówi Joanna Cieślik. – To, co się u nas dzieje, jest niesamowite. Tak naprawdę jest to sukces nas wszystkich.
Chodzi o Przasnyską Koalicję na rzecz Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie, która powstała trzy lata temu i w skład której wchodzi 16 instytucji. Pomysłodawczynią była Joanna Cieślik, która poszła do komendanta powiatowego i powiedziała: Nikt z nas osobno dobrze tego nie realizuje, więc postarajmy się zrobić coś dobrze razem. Tak się zaczęło. Były szkolenia, punkt konsultacyjny dla ofiar przemocy, a potem powstał zespół interwencyjny, któremu szefuje właśnie nadkom. Ewa Nowak. To ona jest odpowiedzialna za organizację i prowadzenie spotkań. W skład zespołu wchodzą pracownicy socjalni, wszyscy dzielnicowi, policjanci, którzy prowadzą dochodzenia, pedagodzy, kuratorzy, terapeuci, prokurator, przedstawiciel Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Zbierają się raz na półtora miesiąca i po kolei omawiają wszystkie rodziny, historie, w których jest przemoc, a potem wspólnie ustalają plan działania.
– Panują partnerskie relacje, a współpraca jest po prostu modelowa – mówi Cieślik.
Udziela wsparcia, fachowych porad i ma wiele doskonałych pomysłów
O sierż. Tomaszu Pietrzaku już pisaliśmy. Na konkurs zgłosiły go dwie osoby: Renata, ofiara przemocy, i podinsp. Kazimierz Walijewski, zastępca naczelnika sekcji prewencji komendy w Suwałkach. Pietrzak tematyką przemocy zajmuje się od dawna. Od dwóch lat współpracuje z Niebieską Linią – najpierw stworzył forum internetowe, gdzie ofiary przemocy i eksperci mogą wymieniać się doświadczeniami i radami, a potem został moderatorem i aktywnym uczestnikiem tegoż forum. Opracował poradnik dla policjantów dotyczący pracy z ofiarami przemocy. Pisze w nim, jak rozmawiać z ofiarą, czego nie wolno robić i jak traktować sprawców przemocy.
– Stara się tworzyć linię pomocy w ramach Niebieskiej Linii i wciąż doskonali warsztat, wprowadzając innowacyjne i niespotykane dotąd rozwiązania – pisze w uzasadnieniu Walijewski.
Zorientował się bardzo szybko, że sprawcą awantur jest 15-letni syn
Mł. asp. Sławomir Sperkowski z komisariatu w Koronowie ma na swoim koncie nietypową sprawę, w której sprawcą przemocy był 15-letni chłopak, który terroryzował matkę i rodzeństwo. W uzasadnieniu zgłoszenia Robert Lubrant, prezes Stowarzyszenia „Bezpieczne dziecko”, pisze, że dzielnicowy przekonał matkę do zgłoszenia sprawy, po czym doprowadził do osadzenia nieletniego w policyjnej izbie dziecka. Od momentu sporządzenia Niebieskiej Karty do odizolowania nieletniego upłynęło tylko 5 dni. Obecnie rodzina funkcjonuje prawidłowo – pisze Lubrant. Jego zgłoszenie dotarło do Niebieskiej Linii w ostatnim dniu trwania konkursu.
– Dowiedziałem się, że nie ma jeszcze żadnych zgłoszeń z naszego rejonu. Trzeba było zebrać siły i coś zrobić. Przecież to byłby grzech. Trzeba wyróżniać dobrych gliniarzy – mówi Lubrant.
Wysłał trzy zgłoszenia – dwa opracował z pomocą policjanta z KMP w Bydgoszczy, trzeci kandydat był jego indywidualną propozycją, ale nie on wygrał. Wygrał Sperkowski i jego historia.
Anna Krawczyńska
zdj. Andrzej Mitura, Arkadiusz Dziczek
Nas urzekła inna historia. Pisaliśmy o niej w listopadowym numerze miesięcznika Policja 997. Lata temu dwaj policjanci, st. asp. Piotr Sałkowski i asp. sztab. Adam Piotrowski, wówczas dzielnicowi, pomogli Hannie M.
– Oni mnie uratowali – mówiła nam kobieta. – Nauczyli żyć, kochać siebie, być szczęśliwą.
Ich pomoc była absolutnie nietypowa: żeby odbudować zdeptane przez męża poczucie wartości kobiety, mówili jej, jak ma się ubierać, czesać, że ma się malować. Sprawili, że przestała się kulić, zlewać z otoczeniem, że zaczęła mieć własne zdanie i przestała się bać. Nabierała sił, wszystko po to, by stawić czoła mężowi. To była długa i kręta droga. Ale się udało. Dzięki Sałkowskiemu i Piotrowskiemu pani Hanna wygrała życie. I za to my, dziennikarze „Policji 997”, chcemy ich wyróżnić.
Po listopadowej publikacji pani Hanna napisała do nas e maila: Przeczytałam artykuł i jestem pod wrażeniem. Po wielu latach znów wróciły wspomnienia, przy czytaniu, i trochę dziwnie się poczułam. Po raz kolejny uświadomiłam sobie, jak długą i trudną drogę przeszłam, aż do dziś. Ale uważam, że warto było i cieszę się tym, co mam. Jestem naprawdę szczęśliwa i spotykam samych wspaniałych ludzi.