Miejsce na konferencję Interpolu wybrano szczególne - kopalnia soli w Wieliczce od 1978 roku jest na liście Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO
|
Kiedy Polska przystąpi do strefy Schengen, otworzą się granice nie tylko dla turystów, ale i dla handlarzy dziełami sztuki.
Rok temu pisaliśmy o przestępczości przeciwko zabytkom w Polsce (nr 11, Zabytków coraz mniej). Teraz sprawdziliśmy, co zmieniło się na przemytniczym szlaku.
Niedługo znaczna część wschodniej Polski stanie się zewnętrzną granicą unii, znikną przejścia i kontrole celne między naszym krajem a Niemcami, Czechami, Słowacją i Litwą. Nie oznacza to, że turyści nie będą sprawdzani w ogóle - patrole celników, policjantów i Straży Granicznej będzie można napotkać w całym kraju. Uszczelniona ma być granica Polski z Rosją, Białorusią i Ukrainą.
Z POWROTEM NA WSCHÓD
Od 2005 r. polskie służby celne dostrzegają zmianę na trasach przemytu zabytków: obok tradycyjnego już szlaku wschód-zachód pojawił się kierunek "powrotny". W latach 90. na zachodzie Europy panowała swoista moda na ikony; od dwóch lat celnicy obserwują rosnące zainteresowanie Ukrainy i Rosji zabytkami pochodzącymi z Europy Zachodniej. Nasi wschodni sąsiedzi bogacą się bardzo szybko i stać ich na zabytkowe cacka sprzedawane w renomowanych domach aukcyjnych. Coraz więcej dzieł sztuki płynie z zachodu na wschód -są to głównie obrazy, numizmaty, porcelana, srebro, czasopisma oraz przedmioty związane z ruchem faszystowskim i II wojną światową. Celnicy zauważają też, że dobra, które w czasie wojen wywieziono na Zachód, teraz powoli wracają - do domów bogatych kolekcjonerów.
W KOPALNI Z MADONNĄ
Nielegalny obrót zabytkami to problem nie tylko polskiej Policji
|
Oprócz niezwykłego miejsca obradom patronował XV-wieczny wizerunek "Madonny w ogrodzie mistycznym", zwany też Madonną z Gościeszyna. Nie wiadomo, jak obraz trafił do tej miejscowości. Pierwszy zapis, że należy on do parafii, pochodzi z 1785 r.
W kwietniu 1992 r. w nocy ktoś wyciął malowidło z ołtarza głównego. Oprócz Madonny nic nie zginęło. Brano pod uwagę próby wywiezienia obrazu na Zachód, dlatego Policja zawiadomiła Interpol. Sprawców jednak nie wykryto, a śledztwo w końcu umorzono.
Dopiero w maju 1998 r. dolnośląscy policjanci trafili na ślad Madonny - obraz miał być przedmiotem transakcji jednego z gangów. Dzieło, z powodu uszkodzeń, do 2002 r. było w konserwacji. Kiedy odzyskało dawny blask, mogło już wrócić na swoje miejsce. Proboszcz gościeszyńskiej parafii zdecydował jednak, by oddać je do depozytu w skarbcu jasnogórskim. Uznał, że dopóki świątynia nie zostanie odpowiednio zabezpieczona, obraz, wyceniany na 3 do 5 mln zł, nie będzie w niej bezpieczny. Madonna wróciła do Gościeszyna ostatecznie po 13 latach, w 2005 r.
GDZIE SĄ SKARBY?
Uczestnicy konferencji na temat zabytków oglądali także... zabytki
|
KOBiDZ przekazuje Policji także wykazy stanowisk archeologicznych najbardziej zagrożonych nielegalnymi eksploracjami. Przydatnym do tego narzędziem jest AZP - Archeologiczne Zdjęcie Polski. To mapa miejsc, w których mogą znajdować się dawne osady lub np. cmentarzyska. Projekt powstaje od końca lat 70. Dostęp do tej katalogowo bezcennej wiedzy nadzorują KOBiDZ i wojewódzkie urzędy konserwatorskie. Strach pomyśleć, czym grozi dostanie się jej w niepowołane ręce.
NIELEGALNE WYKRYWACZE
Zgodnie z ustawą o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami za "poszukiwanie ukrytych lub porzuconych zabytków" bez pozwolenia i "przy użyciu wszelkiego rodzaju urządzeń elektronicznych i technicznych oraz sprzętu do nurkowania" grozi aresztowanie, ograniczenie wolności lub grzywna. Warunki używania wykrywaczy metali określają ta sama ustawa oraz rozporządzenie ministra kultury z 2004 r. O wartości tego, co się znajdzie, decyduje konserwator wojewódzki - przecież nie każde znalezisko to zabytek klasy zero.
Nawet jeśli przyłapie się kogoś na nielegalnej eksploracji, zwykle orzekana jest niska szkodliwość czynu. Wykroczenia przeciwko dziedzictwu archeologicznemu są zazwyczaj lekceważone - sankcje umieszczone są poza k.k. i nie każdy o nich wie, nie mówiąc już o ich interpretacji. Może gdyby zastosować kary przewidziane w ustawie, czyli "obowiązek przywrócenia stanu poprzedniego lub zapłaty równowartości wyrządzonej szkody", chętni do szukania skarbów zastanowiliby się, czy warto kopać, gdzie dusza zapragnie.
Teraz najbardziej dotkliwą karą dla nielegalnych poszukiwaczy jest odebranie wykrywacza, sprzętu wartego kilka tysięcy złotych.
ZALECENIA V KONFERENCJI
Madonna z Gościeszyna patronowała konferencji Interpolu w Wieliczce
|
Ważne jest też ciągłe monitorowanie internetu - zwłaszcza aukcji, gdzie oferowane są dzieła sztuki niewiadomego pochodzenia - i wzmocnienie kontroli przesyłek pocztowych, które coraz częściej zawierają dobra kultury pochodzące zarówno z internetowych aukcji, jak i z kradzieży lub przemytu.
Wspominany już obraz "Madonna w ogrodzie mistycznym" ma wymiary 80 x 120 cm. Ustalono, że po kradzieży przekraczał polską granicę dwukrotnie. Wywieziono go najpierw do Szwecji, a ponieważ nie miał tam kupca, wrócił do kraju. Nie został zatrzymany na granicy ani razu...
SKRUSZONY HISTORYK
Trwa proces dwóch historyków z krakowskiego Archiwum Państwowego, którzy wynosili i sprzedawali rękopisy powierzone ich pieczy. Sąd musi rozpatrzyć wszystkie dowody, a zebrano ich całkiem sporo. W toku jest także proces krakowskiego antykwariusza, oskar-żonego o ukrywanie dzieł skradzionych z biblioteki seminarium w Sandomierzu. Świadkiem jest były pracownik UJ, sam skazany w tej sprawie.
Stanisław Szczur (sąd zezwolił na podanie danych oskarżonego) przyznał się do kradzieży ponad 70 starodruków i inkunabułów oraz do uszkodzenia innych druków (wyrywał z nich mapy i rysunki) o łącznej wartości blisko 880 tys. zł. Poprosił o wyrok skazujący bez rozprawy i w lutym tego roku dostał trzy lata więzienia w zawieszeniu na pięć. Dodatkowo ma zapłacić 72 tys. zł grzywny, naprawić szkody w wysokości 91,7 tys. zł i ponieść koszty postępowania ocenione na 30 tys. zł.
Większość ksiąg odzyskano, ale kilka pozycji, o wartości około 15 tys. zł, niestety, przepadło.
Wróciły natomiast naczynia z epoki neolitu, wystawione na sprzedaż w internecie wiosną tego roku. Właścicielem okazało się Muzeum Diecezjalne we Włocławku. Kustosz nie zauważył ich zniknięcia, nie było więc zgłoszenia policji. Postępowanie umorzono, sprawców (ewentualnej) kradzieży nie odnaleziono. Wartość naczyń jest nieoszacowana.
ALEKSANDRA WICIK
zdj. OOZP, KWP w Krakowie
Artykuł w pełnej wersji przeczytacie w tradycyjnym - papierowym wydaniu miesięcznika POLICJA 997.