Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Ojciec nie wrócił

"Całe moje życie to czekanie - mówi Henryka Milewska, córka zamordowanego na "Nieludzkiej Ziemi" starszego posterunkowego PP

- Całe moje życie to było czekanie - wzdycha pani Henryka Milewska. - Gdy spotykały mnie różne niepowodzenia, kłopoty, pocieszałam się, że po powrocie do domu może zastanę tam ojca... może wróci... A ja do tej pory nie mam nawet jego grobu.

Pani Henryka dziś ma 82 lata, ostatni raz widziała ojca jako czternastolatka.

(...)


- Po aresztowaniu ojca wezwano mamę na NKWD, poszłam razem z nią. Wyszła przejęta troską, jaką jej okazano. Wypytywano, czy ma jakąś rodzinę w pobliżu, bo oni rozumieją, jak ciężko jest samotnej matce w obcym mieście i przy pierwszej okazji przetransportują nas do krewnych. A oni się po prostu bali, że my znikniemy z tego terenu. Trzy tygodnie później pojechałyśmy na zesłanie. Ale też nam tłumaczyli, że na miejscu spotkamy ojca. Osiemnaście dni jechałyśmy bydlęcymi wagonami, ale przecież z nadzieją. I potem było to straszliwe rozczarowanie - pusty kazachski step, gdzie nie tylko ojciec, ale nikt na nas nie czekał.

Step

W potwornych warunkach kobiety przetrwały pierwszą zimę, wymieniając przywiezione rzeczy na jedzenie.

(...)

Nadzieja w obu kobietach trwała jednak cały czas. Gdy było już to możliwe, szukały ojca także przez Stowarzyszenie Memoriał. Bez rezultatu. Czarno na białym córka st. post. Emila Drobika zobaczyła jego nazwisko w 1994 roku w książce "Listy katyńskiej ciąg dalszy. Straceni na Ukrainie".

Córka przekonała się, że ojciec podzielił los ponad dwudziestu tysięcy zamordowanych w zbrodni katyńskiej.

- Moja matka jednak do końca życia wierzyła, że ojciec gdzieś żyje - mówi Henryka Milewska. - Nie mogła tylko zrozumieć, dlaczego nie dał żadnego znaku. Miała przecież okazję wyjść za mąż i poprawić swoje położenie, ale odpowiadała "Ależ skądże, przecież ojciec żyje, to jak ja mogę..."

(...)

Paweł Ostaszewski
zdj. i repr. autor

Nienawiść prowadzi donikąd

Rozmowa z Henryką i Andrzejem Milewskimi po premierze filmu Andrzeja Wajdy - "Katyń"

Podczas projekcji źle się Pani poczuła, musieliśmy pod koniec ostatniej sceny wyjść z sali...

- Ja cały czas widziałam ojca, że właśnie w ten sposób go potraktowano, że w tej ostatniej chwili był sam, że może też założono mu sznur na szyję, zarzucono płaszcz, związano ręce? To było dla mnie nie do zniesienia. Cały film był przeżyciem, ale sceny rozstrzeliwań szczególnie.

(...)



Czekamy na listy, artykuły, wypowiedzi (
gazeta.listy@policja.gov.pl). Najciekawsze z nich zamieścimy na naszych łamach.

Artykuł w pełnej wersji przeczytacie w tradycyjnym - papierowym wydaniu miesięcznika POLICJA 997.