Od 1 cm odłamka do pocisku artyleryjskiego
Do zdarzenia niekontrolowanego wybuchu w pokoju nastolatka doszło w 2006 r.
Młody człowiek, który manipulował przy przedmiocie nieznanego pochodzenia w wyniku jego wybuchu doznał utraty wzroku. Sam wybuch, jeżeli chodzi o zniszczenia, był niewielki. W trakcie oględzin mieszkania ujawniono i zabezpieczono ślady – metalowe odłamki, które mogły pochodzić z urządzenia wybuchowego. W 2018 r. do CLKP wpłynęło postanowienie z sądu, z Wydziału Pracy i Ubezpieczeń Społecznych dotyczące tej sprawy w celu wykonania opinii z zakresu badania urządzeń i materiałów wybuchowych. Z ustaleń sędziowskich, tj. zeznań ojca nieletniego, wynikało, że wybuchowi mógł ulec pocisk z okresu II wojny światowej, nawiercany przez syna. W takiej sytuacji poszkodowanemu na mocy ustawy przysługiwałaby dożywotnia renta. Zlecona ekspertyza miała dotyczyć analizy materiału dowodowego zgromadzonego w sprawie i ustalenia czy można na jego podstawie wykazać, że przyczyną zdarzenia rzeczywiście była amunicja pochodząca z okresu II wojny światowej. Okazało się jednak, że ze względu na czas, jaki upłynął od zdarzenia, zabezpieczone dowody rzeczowe uległy przepadkowi, a jedyne zachowane fragmenty wybuchowego przedmiotu to dwa drobne fragmenty metalu usunięte z ciała nastolatka podczas operacji.
BADANIA CHEMICZNE
Zasada: Im bliżej materiału wybuchowego, tym więcej śladów chemicznych możemy znaleźć.
Apel: Śledztwa powybuchowe są bardzo złożone, gdyż wymagają współpracy ludzi z różnymi zakresami wiedzy specjalistycznej. aby nie stworzyć zagrożenia dla siebie i innych oraz zniszczyć materiałów dowodowych. Zanim rozpoczniemy czynności zawsze należy poświęcić czas na uzgodnienie schematu działania.
Łukasz Matyjasek – biegły z Wydziału Badań Chemicznych Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji
Ta sprawa, wydaje się na pierwszy rzut bardzo trudna, o ile wręcz niemożliwa do opiniowania. Niewielki ślad, długi okres od zdarzenia…
Łukasz Matyjasek: Sytuacja optymalna nie była, to prawda. Z drugiej strony są to sprawy o tyle ciekawe, że zdarza się, że nawet na podstawie niewielkiego fragmentu można powiedzieć zadziwiająco wiele. Ta sprawa pokazuje możliwości analityczne oraz wiedza eksperta dają nieraz większy efekt niż wydawałoby się na samym początku.
Upłynęło jednak sporo czasu.
Ł.M.: Między samą chwilą wybuchu a wpłynięciem postanowienia do CLKP upłynęło 11 lat. Wynikało to z tego, że postanowienie, które do nas trafiło nie dotyczyło kwestii typowo poruszanych przy sprawach związanych z wybuchami, oceny zagrożenia, kwestii legalności posiadania, tylko samej identyfikacji wyrobu, gdyż sprawa dotyczyła kwestii odszkodowania.
Ale materiału już nie było.
Ł.M.: Okazało się też, że nie była wykonana ekspertyza kryminalistyczna, w której byłaby określona budowa i pochodzenie tego przyrządu. Nie został on zidentyfikowany w sposób niebudzący wątpliwości. Informacje, zawarte w aktach i protokole oględzin wskazywały na prawdopodobieństwo, że był to pocisk małokalibrowy z okresu wojennego. Bardzo przydatne, jeżeli chodzi o identyfikację przyrządu, są dla biegłego oczywiście protokół oględzin i dokumentacja fotograficzna. Jakość tych materiałów zależy od dobrej pracy dochodzeniowca i technika. Na podstawie uszkodzeń można bardzo wiele powiedzieć: jaka była siła materiału wybuchowego, czyli jaki to był typ, np. materiał wybuchowy kruszący czy raczej mieszanina pirotechniczna.
Pan w tej sprawie nie dostał tych fragmentów materiału wybuchowego, ponieważ zostały zutylizowane.
Ł.M.: No właśnie, zaraz do tego dojdę. Materiał pisemny i zdjęciowy jest też bardzo ważny, a często tych informacji nie mamy. Bardzo dużo zależy od tego, czy osoby uczestniczące w oględzinach mają doświadczenie i przeszkolenie z zakresu śledztwa powybuchowego. Prowadzone są w tym zakresie kursy.
Wielu techników kryminalistyki nie ma takiego kursu.
Ł.M.: Niestety, to prawda. Najlepiej, gdy do takiego zdarzenia będzie wezwany biegły. Początkowo sprawa wydaje się błaha, jednak później pojawiają się dodatkowe okoliczności. Wiadomo, że czynności oględzinowe i dokumentacja są jednorazowe i niepowtarzalne. Technicy są profesjonalistami i materiał fotograficzny i filmowy jest bardzo starannie wykonywany. Jeżeli jednak ktoś nie zna specyfiki oględzin miejsca wybuchu, część ważnych cech może mu umknąć.
To co dla biegłego z zakresu materiałów wybuchowych jest najważniejsze i na co mają zwrócić uwagę technicy kryminalistyki?
Ł.M.: Ważna jest przede wszystkim rejestracja epicentrum wybuchu, czyli charakter zniszczeń tam, gdzie są one największe. A największe zniszczenia są tam, gdzie znajdował się materiał wybuchowy i w bezpośrednim pobliżu. Cenne informacje na temat siły wybuchu daje zwymiarowanie stref zniszczeń. Należy zwrócić uwagę na obecność charakterystycznych nalotów, np. sadzy, które mogą być produktami wybuchu oraz na odłamki, które mogą znajdować się w różnych, nieraz dość odległych miejscach, również powbijane w obiekty otoczenia. Nie można zapomnieć, że istotne części urządzenia mogą znajdować się w ciele poszkodowanego lub ofiary i w czasie sekcji lub operacji trzeba pamiętać o ich zabezpieczeniu.
Ta sprawa dotyczy właśnie podobnej sytuacji.
Ł.M.: Tak, fragmenty zabezpieczone na miejscu zdarzenia, metalowe elementy urządzenia zostały decyzją sądu zniszczone, ale w czasie operacji zostały wyciągnięte z ciała poszkodowanego dwa drobne elementy, które zostały włączone do akt jako dowód rzeczowy.
Z tak małych fragmentów da się tyle wyczytać?
Ł.M.: Elementy przyrządów wybuchowych są różne, czasami są one mało charakterystyczne, ale czasami przyrząd zawiera pewne części, które są bardzo specyficzne. W przypadku pocisków, ograniczając się do tego typu wyrobu, są to elementy, gdzie są obecne gwintowane łączenia, elementy z pierścieniem wiodącym, czyli tą częścią, która wymusza ruch obrotowy pocisku w lufie w czasie wystrzału, różnego rodzaju oznaczenia, wykończenia krawędzi, kąt i forma ich fazowania, promień krzywizny i grubość odłamków, które wskazują kaliber i typ pocisku. Nawet jeżeli element jest drobny, to te cechy mogą być w nim zachowane i stanowić cenny materiał do pracy dla biegłego. Niezależnie od cech makroskopowych, mamy jeszcze ślady chemiczne, czyli ślady materiału wybuchowego. Przy wybuchu z reguły nie mamy sytuacji, żeby przemiana wybuchowa materiału była całkowita. Niewielkie ilości materiału wybuchowego z zewnętrznej powierzchni ładunku są zwykle rozrzucone, rozpylone i osiadają na odłamkach, czy na powierzchniach w pobliżu epicentrum. Są to ilości naprawdę bardzo małe i tutaj metody klasyczne, testy barwne lub analiza przenośnymi detektorami są z reguły niewystarczające do identyfikacji.
To jak najlepiej zabezpieczyć tego typu ślady?
Ł.M.: W czasie oględzin, lepiej je zabezpieczyć w całości, bez prób ekstrahowania, wymazywania, wykonywania testów barwnych, które najczęściej nic nie dadzą, a mogą przyczynić się do zniszczenia materiału dowodowego. Problemem jest różnorodność rodzajów materiałów wybuchowych. Każdy zostawia trochę inne ślady, o innych właściwościach fizyko-chemicznych. Tak samo wiele jest różnych powierzchni, na których te ślady mogą być osadzone. I w tym momencie, np. to czy ktoś zastosuje technikę wymazywania na suchy tampon czy na zwilżony rozpuszczalnikiem, może mieć bardzo duże znaczenie. Jeżeli powierzchnia jest chłonna i technik zastosuje materiał probierczy zwilżony, to może się okazać, że te ślady, które były na powierzchni rozpuszczą się, wnikną w cegłę, beton czy inny porowaty materiał i nawet jeżeli nie zostaną całkowicie utracone, to wydobycie ich będzie już znacznie trudniejsze. A na samym materiale probierczym nic nam nie zostanie. Dlatego ważny jest udział biegłego albo konsultacja z biegłym co do zabezpieczenia śladów do badań chemicznych.
A jeżeli nie mamy takich możliwości, to najlepiej zabezpieczać te ślady w sposób zachowawczy, czyli nie pobierać wymazów, ekstraktów, tylko wyciąć lub wymontować tę część, gdzie widoczne są zniszczenia powybuchowe, zabezpieczyć w całości i przekazać do laboratorium.
A przypadku w ziemi?
Ł.M.: Tutaj ważna jest dokumentacja fotograficzna leja i pomiar głębokości i średnicy. W tym momencie pobieramy już próbkę sypkiego materiału w postaci gleby lub innego podłoża. Należy również pamiętać o tzw. próbce kontrolnej, pobieranej spoza strefy oddziaływania wybuchu, pozwalającej stwierdzić biegłemu, jakie substancje chemiczne występowały w danym miejscu przed zdarzeniem.
W jakiejś określonej odległości?
Ł.M.: Zasada jest prosta, im bliżej materiału wybuchowego, tym więcej śladów chemicznych możemy znaleźć. Oczywiście, nie należy ignorować tego, że na jakimś fragmencie przyrządu, który odleciał kilkanaście czy kilkadziesiąt metrów dalej te ślady mogą być też zachowane w dużym stężeniu.
A ile próbek będzie ilością właściwą do przeprowadzenia badań? Da się to ustalić?
Ł.M.: Ilość próbek dotyczy nie tylko materiałów wybuchowych, ale ogólnie badań chemicznych, kiedy np. mamy jakąś substancję rozlaną, uszkodzenia powłoki malarskiej pojazdu albo jakąś substancję rozproszoną, np. wypaloną kałużę przy próbie podpalenia. Możliwości analityczne są bardzo duże, ale też często z drugiej strony stężenia substancji na miejscu zdarzenia są bardzo małe. Czasem spotykamy się z tym, że technicy podchodzą do tych śladów zbyt oszczędnie, mając plamę substancji pobierają tylko troszeczkę na koniec probierczy wymazówki.
I tylko jedną próbkę?
Ł.M.: Nawet jeżeli to będzie kilka to może się okazać, że stężenie jest jednak zbyt niskie. Może się okazać, że jesteśmy w stanie wykonać jedno badanie, ale powtórzyć je innymi metodami, żeby mieć szerszy obraz składu, już nie. Jeżeli mamy możliwość zabezpieczenia większej ilości substancji, nie należy się ograniczać. Należy wybierać te większe opakowania z zestawu dla techników. Są standardowe słoiki o pojemności 1 litra. Szkło z perspektywy badań chemicznych jest bardzo dobrym materiałem. Gwarantuje nam szczelność, obojętność chemiczną i brak kontaminacji. Jednym z największych problemów przy badaniach śladowych, czy to pozostałości po wybuchu czy pozostałości po pożarze jest możliwość utraty substancji już po zabezpieczeniu śladu na skutek parowania. Jeżeli do zabezpieczenia zostanie użyty materiał przepuszczalny dla pary, np. papier, nawet niektóre tworzywa sztuczne nie gwarantują hermetyczności, tak jak szkło. Ale i tak, tworzywo sztuczne będzie lepsze niż torba papierowa.
Nie pojawia się w tym momencie konflikt między różnymi specjalnościami badań kryminalistycznych? Badania biologiczne cenią sobie opakowania papierowe.
Ł.M.: Takie konflikty należy rozwiązywać na etapie zabezpieczania śladów. Kiedyś pytałem technika, dlaczego ślady, które są do nas kierowane na badania substancji łatwopalnych, jak każdy wie, że są lotne, są w papierowych kopertach. Dostałem odpowiedź, że często technik zabezpieczając ślad nie wie, jakie będzie jego przeznaczenie, czy ślad zostanie skierowany do badań biologicznych, chemicznych czy mechanoskopijnych.
I to jest chyba istota problemu. Nie tylko badań chemicznych.
Ł.M.: To jest rzeczywiście duży problem. Należałoby ulepszyć komunikację między prowadzącym czynności, funkcjonariuszem dochodzeniowo-śledczym, technikiem i biegłym. Już na etapie oględzin powinniśmy mieć wypracowany schemat dotyczący postępowania z dowodami rzeczowymi i można się zastanowić, czy nie istnieje możliwość pobrania dwóch zestawów próbek, w dwóch różnych opakowaniach. Jeden dla potrzeb badań biologicznych, drugi dla potrzeb badań fizyko-chemicznych.
Wróćmy jeszcze do tej sprawy. Mamy akta i dwa odłamki.
Ł.M.: Były to fragmenty metalowe, większy o wielkości 1 cm. Analiza chemiczna pozwoliła nam na wykrycie śladu materiału wybuchowego, był to heksogen.
Utrzymał się po tylu latach i poddany procesom biologicznym w organizmie?
Ł.M.: To jest o tyle ciekawe, że nigdy nie możemy z góry zakładać, że jak coś jest stare to jest już bezwartościowe do badań. Wszystko zależy od rodzaju materiału wybuchowego. A heksogen nie jest materiałem lotnym. Materiały wybuchowe, często wojskowe, to substancje trudno rozpuszczalne w wodzie, małolotne i trwałe chemicznie, więc to, że odłamek trafia w ciało paradoksalnie powoduje, że ślady te zostają utrwalone, ponieważ odłamki po wybuchu są bardzo gorące, a ciało je bardzo szybko chłodzi. Sytuacja jak tutaj, czyli operacja zaraz po wybuchu i zabezpieczenie usuniętych fragmentów dała najlepszy dowód – wyraźny sygnał pochodzący od heksogenu. Jeszcze nie był to dowód, że przyrząd stanowił amunicję z okresu II wojny światowej, ale kolejna przesłanka.
Co jeszcze trzeba wziąć pod uwagę?
Ł.M.: W przypadku zdarzeń wybuchowych biegły zbiera informacje z różnych źródeł. Należą do nich: wynik analizy chemicznej, okoliczności samego zdarzenia, wygląd epicentrum wybuchu, wielkość i kształt odłamków. Dopiero zbierając te wszystkie elementy w całość możemy w sposób kategoryczny odpowiedzieć na pytanie, jak był przyrząd zbudowany i co doprowadziło do jego wybuchu. Tutaj musiałem zebrać te wszystkie informacje. Czyli analizę chemiczną, cechy konstrukcyjne i najważniejsza rzecz zbiory danych. Biegły musi dysponować dużą wiedzą, nawet jeśli ograniczymy się tylko do amunicji, to ilość wzorów na przestrzeni dziesięcioleci jest ogromna. W pracy wykorzystujemy różnego rodzaju opracowania, książki, katalogi, ale też w coraz większym zakresie, zasoby internetowe. Biegły cały czas musi nadążać za technologią, nie zostawać w tyle.
Ale dużo też zależy od zabezpieczających ślady.
Ł.M.: Bardzo dużo. Czasem spotykamy się z sytuacjami, że prowadzący oględziny stwierdza, że nie ma wiedzy do tego, żeby rozpoznawać od czego jaki ślad pochodzi. Wszystko jest więc zabezpieczane razem do jednego worka. Miałem kiedyś zdarzenie, wybuch i pożar samochodu, bodajże sześć wielkich papierowych worków, do których wszystko zostało zamiecione, wrzucone i przekazane do badań. Na zasadzie, biegły sobie przejrzy i coś znajdzie, co będzie potrzebował. To jest podejście bardzo mało skuteczne. Po pierwsze jest nieekonomiczne. Ekspertyza, która mogłaby trwać np. miesiąc, trwa pół roku, bo te wszystkie elementy trzeba już opisać, to są dowody rzeczowe i w ramach opinii musimy je udokumentować. Po drugie, tak zamiatając miejsce zdarzenia często pomijamy to, co najistotniejsze. Drobny detal, szczegół.
A w przypadku przyrządów wybuchowych jest taka zasada, że: TO, CO STANOWIŁO CZĘŚĆ PRZYRZĄDU WYBUCHOWEGO, BYŁO NAJBLIŻEJ MATERIAŁU WYBUCHOWEGO, JEST WIĘC TEŻ NAJSILNIEJ ROZDROBNIONE I ZNISZCZONE.
Czasami uczestnicy oględzin się cieszą, że mają dobry ślad, bo znaleźli poszarpane, okopcone ślady, a potem się okazuje, że są to elementy pojazdu lub bankomatu, a z samego urządzenia wybuchowego nie ma nic. Bo elementy z przyrządu wybuchowego są niewielkie, nieraz wielkości łebka od szpilki. Na pewno mniejsze niż fragmenty zniszczonych obiektów.
Zbiory materiałowe są niezbędne przy tego typu badaniach?
Ł.M.: Kryminalistyczne bazy danych są bardzo ważne. Nie mogą to być tylko zasoby elektroniczne, zdjęcia czy chromatogramy analiz chemicznych. Najlepszą bazą jest zbiór broni prowadzony w CLKP. Jest problem pozyskiwania takich materiałów, nie są to rzeczy, które można nabyć. Nawet jak trafia mi się materiał z przeszukań, to jest to materiał dowodowy, który zwykle w procesie badawczym podlega zniszczeniu, bo trzeba wykazać, czy ten materiał wybuchowy jest sprawny. Ale możemy też korzystać ze zbiorów muzeów.
I jaki to był pocisk? Udało się ustalić?
Ł.M.: Zbierając wszystkie elementy udało mi się w sposób niebudzący wątpliwości ustalić, że doszło tutaj do wybuchu niemieckiego pocisku artyleryjskiego kalibru dwóch centymetrów, tzw. flak, wypełnionego heksogenem. Sprawa, można powiedzieć, małego kalibru, ale dla osoby poszkodowanej, wynik był bardzo ważny.
Poruszmy jeszcze kwestię formułowania pytań do biegłych, bo w innych wydziałach ten problem się pojawił.
Ł.M.: Kwestia formułowania pytań wymusza od biegłego pewien sposób postępowania. Jeżeli prowadzący np. zada mi pytanie: czy na każdym z nadesłanych do badań śladów są pozostałości materiału wybuchowego, to wola zlecającego jest dla nas rzeczą nadrzędną, nawet jeżeli nie widzimy sensu w takim pytaniu. Ale my nie znamy wszystkich okoliczności sprawy. Często pracujemy nad odtworzeniem budowy i zasadami działania przyrządu wybuchowego oraz oceny zagrożenia. Najlepszym pytaniem w takiej sytuacji będzie: czy na podstawie zabezpieczonego materiału dowodowego można ustalić budowę, zasady działania i zagrożenie. Ale jeśli padnie pytanie: czy na każdym śladzie, a jest np. 200, to wymusza analizę chemiczną dla każdego z tych śladów, co generuje koszty oraz czas pracy. Najlepiej przemawia wówczas czas oczekiwania na opinię. Istotne w sprawach wybuchowych są najczęściej: całokształt, czyli budowa, zasada działania i zagrożenie oraz sposób odpalenia.
Co ważne, zawsze można do nas zadzwonić i skonsultować sformułowanie pytania z biegłym. Na tym też polega ta współpraca. Jako biegli Wydziału Badań Chemicznych koncentrujemy się na śladach chemicznych, ale z perspektywy dochodzenia, śledztwa, taka sprawa powybuchowa jest sprawą wybitnie kompleksową. Jedna rzecz to uzyskanie informacji na temat przyrządu wybuchowego, ale najważniejsza jest identyfikacja sprawcy i powiązanie osoby z miejscem zdarzenia i przyrządem, a tego nasz wydział już nie wykona. Nawet jeżeli mamy odzież od osoby podejrzanej i nawet jeśli znajdę tam ślady trotylu. I trotyl był użyty, to jeszcze nie jest dowód, bo przecież ten trotyl mógł pochodzić z innego miejsca. Wiadomo, decydują daktyloskopia, genetyka oraz wiele innych, np. ślad traseologiczny. Ktoś kto podkłada bombę musi dojść na miejsce albo uciec, chociaż nieraz, jak robi to nieudolnie, to zostaje na miejscu zdarzenia.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Izabela Pajdała
zdj. CLKP