Każdego dnia patroluje ulice, reaguje na zgłoszenia, pomaga ludziom w potrzebie. Po służbie zdejmuje mundur, ale się nie zatrzymuje – zakłada strój sportowy, wskakuje do basenu albo wsiada na rower – zdobywając przy tym medale. A później wraca do najważniejszej roli – mamy ośmioletniej córki. St. sierż. Natalia Szczytko pokazuje, że Policja może być miejscem nie tylko pracy, lecz także pasji. Udowadnia, że można łączyć służbę z życiem prywatnym – czasem w trudzie, ale zawsze z sercem.
Służbę w Policji rozpoczęła w 2018 r. Już na etapie szkolenia wiedziała, że jej miejscem nie będzie biurko – tylko ulica, rejon, kontakt z drugim człowiekiem. Przez pięć lat pracowała w Komendzie Miejskiej Policji w Suwałkach, obecnie od dwóch lat pełni służbę w Posterunku Policji w Raczkach, nadal w strukturach suwalskiej jednostki.
Z ulicy – dla ludzi
Od samego początku jest związana z ogniwem patrolowo-interwencyjnym – jedną z najbardziej wymagających form służby. – Patrol to żywa linia frontu. Nigdy nie wiesz, co cię czeka. To praca, w której codziennie podejmujesz decyzje, mające realny wpływ na czyjeś bezpieczeństwo – mówi. – I właśnie dlatego nie zamieniłabym jej na żadną inną. Jej dzień zaczyna się od odprawy. Rozmowy z dzielnicowymi, kierownikiem, ustalanie sytuacji w rejonie. Ale już chwilę później służba pisze własny scenariusz. Interwencje bywają nieprzewidywalne. – Możesz jechać pod znany adres, do tych samych osób – i za każdym razem zastać zupełnie inną sytuację. Czasem wystarczy spokojna rozmowa. Czasem potrzeba szybkiego działania i zdecydowania. Natalia nie ukrywa, że służba w patrolówce to wyzwanie fizyczne i psychiczne. – Widujemy ludzkie tragedie. Przemoc domowa, alkohol, bezsilność. Staram się nie oceniać, tylko być obecna. Być pomocna. I nie zatracić w tym siebie.
Z Suwałk do Raczek
Raczki to mniejszy rejon, inna skala niż Suwałki – ale więcej odpowiedzialności. W posterunku w Raczkach pełni nie tylko służby patrolowe. Zajmuje się również zadaniami administracyjnymi, prowadzi działania profilaktyczne, pomaga w organizacji życia posterunku.
– W mniejszych jednostkach jesteś nie tylko ogniwem, ale filarem zespołu. Masz więcej obowiązków, ale też więcej relacji. Znają cię mieszkańcy, rozpoznają cię dzieci w sklepach. Dla niektórych jesteś po prostu „naszą policjantką”. I to jest bezcenne. Na pytanie, czy inaczej traktuje się ludzi w małej miejscowości, odpowiada bez wahania: – Zawsze stawiam na rozmowę. Nie wszystko trzeba od razu rozwiązywać mandatem. Czasem wystarczy, że ktoś poczuje się wysłuchany. A jak trzeba – potrafię być stanowcza.
Pływanie to nie tylko sport – to styl życia
Pływanie towarzyszy jej od dziecka. Pierwsze zawody – już w szkole podstawowej. Potem gimnazjum, liceum, systematyczne treningi, sukcesy. Po maturze życie potoczyło się inaczej – wyjazd za granicę, praca w Anglii, długa przerwa. Ale po powrocie do Polski i rozpoczęciu służby w Policji – wróciła na basen. – Miałam niedosyt. I ogromną potrzebę ruchu. Woda daje mi spokój. Woda uczy pokory. I zawsze słucha. Dziś regularnie bierze udział w zawodach pływackich, reprezentując Komendę Główną Policji oraz Komendę Wojewódzką Policji w Białymstoku. Zdobywa medale, puchary, ale jak mówi – największą wartością jest możliwość pogodzenia pasji z mundurem. – To wspaniałe, że jako policjantka mogę być aktywna, rywalizować, reprezentować swoją formację. Czuję się wtedy częścią czegoś większego. Oprócz pływania posiada patent sternika motorowodnego i uprawnienia ratownika wodnego. W Suwałkach zdarzało się, że pełniła służbę na wodzie. Dziś, choć realizuje już inne zadania, to każde zdobyte wcześniej doświadczenie pomaga jej w działaniach profilaktycznych i pracy z młodzieżą.
Rowerem – 60 kilometrów służbowo, 100 prywatnie
Rower to druga, obok pływania, wielka miłość. – Kiedy czuję wiatr na twarzy i kręcę kolejne kilometry, wiem, że jestem wolna. Jako policjantka brała udział w patrolach rowerowych – dziennie potrafiła przejechać 60 kilometrów, patrolując rejon, zatrzymując się przy sklepach, rozmawiając z mieszkańcami.
– To nie wyścig. To forma służby – inna, ale bardzo potrzebna. Pozwala szybko i sprawnie zajrzeć w zakamarki miasta, które ciężej jest patrolować radiowozem. Prywatnie jeździ znacznie więcej – najdłuższa jej trasa to ponad 100 kilometrów jednego dnia. Rower traktuje jako formę relaksu, ale też treningu i oczyszczenia głowy po trudnych interwencjach.
Mama z misją
Najważniejszą rolą, jaką odgrywa, jest bycie mamą. Samotnie wychowuje ośmioletnią córkę. – Jesteśmy dla siebie wszystkim. Jesteśmy zespołem. Ona jest moją motywacją, a ja chcę być dla niej przykładem. Codziennie starają się wspólnie aktywnie spędzać czas – najczęściej na rowerach. Natalia podkreśla, że łączenie samotnego macierzyństwa ze służbą i sportem to ogromne wyzwanie. – Czasami brakuje sił. Ale nie mogę się poddać. Ona patrzy. Ona ufa.
A ja chcę być silna – nie tylko fizycznie, lecz także psychicznie. Nie ukrywa, że są trudne dni. Kiedy trzeba zostawić córkę pod opieką innych, kiedy służba trwa dłużej, kiedy interwencja odbija się echem w domu. Ale dzięki silnej więzi i wsparciu najbliższych, daje radę. – Jestem mamą na pełen etat. I jestem z tego dumna.
Nie w cieniu
Na pytanie o to, jak czuje się jako kobieta w mundurze – szczególnie w patrolówce, która bywa postrzegana jako męska robota – odpowiada stanowczo: – Nie czuję się słabsza. Czuję się równa. Silna. Pewna siebie. Sport, treningi, siłownia – wszystko to ją wzmacnia, ale prawdziwa siła tkwi w podejściu. – Nie muszę nikomu nic udowadniać. Robię swoje najlepiej, jak potrafię. I wiem, że mogę być dla kogoś inspiracją. Zdarza się, że interweniuje w sytuacjach, które wymagają stanowczości, siły, opanowania – i zawsze sobie radzi. – Nie ma miejsca na wątpliwości. Jest człowiek w potrzebie – trzeba działać. A gdy po służbie wraca do domu i patrzy na swoją córkę, wie, że każdy dzień, nawet ten najtrudniejszy, ma sens.
Natalia urodziła się w Suwałkach i jest związana z regionem całym sercem. – Tu jest moje miejsce. Tu mam wspomnienia, rodzinę, znajomych. Tu czuję się częścią czegoś większego. Na pytanie, czy wyobraża sobie życie gdzie indziej, odpowiada: – Nie. Suwalszczyzna to nie tylko piękne krajobrazy. To ludzie. Społeczność. Codzienność, którą znam i w której chcę być obecna. Służbę porównuje do dobrej książki. – Każdy dzień to nowy rozdział. Nie zawsze łatwy, ale nigdy nudny. Z ciekawością przewracam kolejną kartkę. Bo wiem, że ta historia ma sens.
Na koniec dodaje: – Może jestem trochę powyginanym puzzlem, z innego zestawu. Ale właśnie taki element czasem jest tym brakującym. Tym, który sprawia, że obraz jest pełny. W Policji czuję się na miejscu. I wiem, że mam tu coś do zrobienia.
sierż. Konrad Karwacki
zespół prasowy KWP w Białymstoku
zdj. archiwum policjantki