Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Moja droga do służby w Policji

O służbie w Policji po ukończeniu klasy mundurowej, szkoleniu podstawowym oraz o tym, jak wygląda praca policjanta grupy Speed, z mł. asp. Grzegorzem Łuczką – policjantem z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Elblągu rozmawia nadkom. Krzysztof Nowacki.

Jest Pan absolwentem Zespołu Szkół Technicznych w Elblągu, a dokładnie tamtejszej klasy mundurowej o profilu policyjnym. Czy już wtedy planował Pan, że zostanie policjantem? Skąd wybór takiej szkoły?

Trudno mi teraz określić, czym się kierowałem kilkanaście lat temu w wyborze drogi zawodowej. Nie miałem w swojej najbliższej rodzinie nikogo, kto pracował w mundurówce. Nie kultywowałem tradycji rodzinnych, bo ich nie było. Pochodzę z małej miejscowości, dalekiej od zgiełku miasta, gdzie widok policyjnego radiowozu jest czymś nadzwyczajnym. Nikt z moich rówieśników nie myślał o tym, aby iść w stronę służb mundurowych. Pamiętam tylko, że jeszcze w gimnazjum odbywaliśmy spotkania z reprezentacjami różnych szkół ponadgimnazjalnych, którzy przedstawiali nam swoje placówki i poszczególne profile. Tak właśnie dowiedziałem się o tym, że w Elblągu powstaje nowa klasa o profilu policyjnym. Doprecyzowując – „technik analityk z innowacją pedagogiczną – pragmatyka służby w Policji i straży pożarnej”. W tamtym momencie pomyślałem, że to coś dla mnie. W głównej mierze był to profil przygotowujący do pracy w laboratorium, charakteryzował się również tym, że w planie zajęć mieliśmy także zajęcia ze strażakami i policjantami. Już wtedy założyłem swój pierwszy mundur. W trakcie nauki zdałem sobie sprawę, że praca z próbówkami nie jest dla mnie. Zdecydowanie wolę pracę wśród ludzi. Zajęcia z zakresu samoobrony, praktyki, które odbywaliśmy w Komendzie Miejskiej Policji w Elblągu, poszczególne akcje i zabezpieczenia, w których jako uczniowie braliśmy udział, dały mi szerszy pogląd, jak ta służba wygląda od wewnątrz.

Czyli praktyki Pana nie zniechęciły, a wręcz przeciwnie, zachęciły do wstąpienia do służby.

Można powiedzieć, że wiedziałem, na co się piszę. Po ukończeniu szkoły było kilka osób, które próbowało dostać się do Policji lub straży pożarnej jednak udało się to nielicznym. Mimo czteroletniego okresu nauki, rozszerzonej chemii mam dobre wspomnienia z tą szkołą 
i z sentymentem wspominam tamten czas. Teraz zdarza mi się odwiedzać nowo przyjmowanych uczniów i opowiadać im, jak wyglądała moja droga do służby w Policji. I najważniejsza kwestia – tam też poznałem swoją żonę.

Jakie pierwsze wrażenie zrobiła na Panu Policja? Jak Pan wspomina szkolenie podstawowe i późniejszą służbę?

Po ukończeniu szkoły średniej zrobiłem przerwę w nauce, aby móc zgromadzić środki finansowe na studia. Nadal wiedziałem jednak, że będę chciał spróbować przyjąć się do Policji. W 2014 r. rekrutacja do służby w garnizonie warmińsko-mazurskim była zdecydowanie trudniejsza i dłuższa. Było wielu chętnych. Cały proces rekrutacji trwał ponad półtora roku. Mimo dobrego miejsca na liście rankingowej musiałem czekać na przyjęcie. Gdybym nie został przyjęty w październiku 2015 r., musiałbym powtarzać testy psychologiczne i multiselect, ponieważ straciłyby ważność.

Jeszcze przed przyjęciem do Policji zaczął Pan studiować. Można powiedzieć, że studiował i szkolił się Pan jednocześnie.

Tak. W momencie przyjęcia do Policji byłem już w trakcie studiów licencjackich na kierunku bezpieczeństwo wewnętrzne. To było chyba najtrudniejsze w trakcie całego okresu szkolenia podstawowego. Od poniedziałku do piątku ogrom wiedzy i intensywne zajęcia z taktyki i technik interwencji, a w weekend wyjazd do uczelni na wykłady. Samo szkolenie podstawowe wspominam pozytywnie. Myślę, że każdy policjant, który przeszedł „podstawówkę”, może się podpisać pod tym, że było dużo nauki i mało snu. Mimo to każdy wiedział, po co tam jest, starał się wynieść z tych zajęć jak najwięcej.

Jak Pan trafił do ruchu drogowego i w konsekwencji do grupy Speed?

Do wydziału ruchu drogowego trafiłem wraz z pierwszym rozkazem, więc wiedziałem już o tym, będąc na szkoleniu podstawowym. I tak już pozostało. Inni policjanci ze szkolenia podstawowego twierdzili, że to głęboka woda i rzeczywiście na początku tak było. Początkowo pełniłem służbę z różnymi policjantami, a także z funkcjonariuszami Żandarmerii Wojskowej, Służby Celnej czy Straży Granicznej. To ciekawe doświadczenie. Od każdego można było się nauczyć czegoś innego. A tematyka ruchu drogowego jest niezwykle szeroka – od stanu technicznego pojazdów, obsługi wypadków drogowych do ścigania przestępców drogowych. Na przełomie 2018 r. i 2019 r. komendant wojewódzki Policji w Olsztynie powołał w kilku większych jednostkach garnizonu zespoły Speed. Decyzja dotycząca włączenia mnie do tego dość wąskiego grona w KMP w Elblągu należała do moich przełożonych. Nie miałem jeszcze wtedy dużego doświadczenia, jednak dałem się już poznać z dobrej strony.

Na co dzień w służbie jeździ Pan sportowym BMW, które ma silnik o mocy 250 koni mechanicznych. Czy jazda szybkim samochodem robi jeszcze na Panu wrażenie?

Konsekwencje tego, co może się wydarzyć, gdy popełnię błąd, są nieodłącznym elementem mojej służby. Zdarzają się kierowcy, którzy przekraczają dopuszczalną prędkość lub chcą uniknąć kontroli drogowej, z różnych względów. Przy prędkości 250 km/h, zaczyna się robić „wąsko” i nie ma miejsca na błąd. Zawsze powtarzam takim kierowcom po ich zatrzymaniu, że nawet najlepsze samochody nie oszukają praw fizyki. Mimo najlepszych umiejętności nie jesteśmy w stanie przewidzieć tego, jak zachowają się inni kierujący na drodze. I chyba jeden z najbardziej docierających do świadomości argumentów, oprócz konsekwencji prawnych, jest ten, że w przypadku zdarzenia przy takich prędkościach moglibyśmy mieć problem z identyfikacją zwłok i „pozbierania” ich na miejscu zdarzenia – brzmi to brutalnie, ale takie są realia i chciałbym przemówić też do wyobraźni kierujących. Podsumowując – mimo że duża prędkość i dynamiczna jazda, kiedy oczywiście wymaga tego sytuacja, nie robią już na mnie wrażenia, to nadal podchodzę do tego z dużym respektem.

Czy zmieniłby Pan coś w swoich wyborach i czy uważa Pan, że były to właściwe decyzje?

Na pewno nie zmieniłbym swojej decyzji co do podjęcia służby w Policji. Daje ona dużą satysfakcję, a każdy dzień jest inny. Po 10 latach noszenia białej czapki uważam, że nasza służba nie wiąże się tylko z nakładaniem mandatów, choć tak to odbiera społeczeństwo. Jednak wielu kierujących nie zdaje sobie sprawy z tego, co tak naprawę robimy. Dbamy o to, aby każdy mógł bezpiecznie dotrzeć z punktu A do punktu B, bez wyrządzenia po drodze krzywdy sobie lub komuś innemu. Za każdym razem, kiedy eliminujemy z drogi kierowcę, który zdecydowanie przekracza prędkość albo kieruje pod wpływem alkoholu lub mimo zakazu prowadzenia pojazdów, być może ratujemy czyjeś życie lub zdrowie. I chyba to jest dla mnie najbardziej motywujące.

Mimo że dla niektórych służba w grupie Speed byłaby wystarczającą nobilitacją w Policji, Pan dalej dba o swój rozwój, również zawodowy.

Nadal się rozwijam. Ukończyłem studia magisterskie na kierunku administracja i zarządzanie kryzysowe. Zdobyłem kolejne uprawnienia prawa jazdy. Nie zapominam o samodoskonaleniu i poszerzaniu swoich kompetencji. Jednocześnie staram się dzielić swoimi dotychczasowymi doświadczeniami z młodszymi stażem funkcjonariuszami i liczę, że przyjdzie czas, kiedy będę mógł też przekazać „kierownicę” i wykorzystać swoje umiejętności w innych wydziałach.

Dziękuję za rozmowę.

zdj. Jakub Sawicki