Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Nasza pięćdziesiątka

Jak co miesiąc oddajemy w ręce Czytelników kolejny numer naszej gazety. Tym razem 50. Nie jest to może wielki jubileusz, ale uznaliśmy, że jest to dobra okazja, aby pokazać, jak powstaje „Gazeta Policyjna” i kto ją tworzy. Zapraszamy zatem do naszej redakcyjnej kuchni.

Pięćdziesiąty numer „Gazety Policyjnej” to w istocie 50. numer w jej drugim życiu. Gazeta powstała w 1990 r., była dwutygodnikiem, ukazywała się na przemian z „Magazynem Kryminalnym 997”, miała zaledwie 8 stron, była czarno-biała. Z czasem objętość wzrosła dwukrotnie, a kolor był coraz pełniejszy. Tamta pierwsza „Gazeta Policyjna” wychodziła przez 15 lat i ukazało się 476 numerów.

W 2005 r. została zastąpiona przez miesięcznik „Policja 997”, 52-stronicowy, kolorowy, który ukazywał się znowu 15 lat. Co ciekawe, tytuł „Policja 997” właściwie nigdy nie przyjął się w środowisku, policjanci nadal używali nazwy „Gazeta Policyjna”. I tak było do 2020 r., kiedy wróciliśmy do poprzedniej nazwy. W styczniu 2021 r. ukazał się pierwszy numer „Gazety Policyjnej” w nowoczesnej, atrakcyjnej szacie graficznej opracowany w naszym studio przez Edytę Banach-Rudzik. Pierwszym redaktorem naczelnym w tym drugim życiu gazety był Mariusz Ciarka, potem Piotr Maciejczak, obecnie jest nim Tomasz Dąbrowski.

Zespół redakcyjny, czyli ludzie nieprzypadkowi

Obecny zespół tworzący gazetę liczy 13 osób: pięcioro redaktorów, fotoreportera, dwie graficzki, korektorkę, dwie osoby odpowiedzialne za kolportaż oraz oczywiście redaktora naczelnego i sekretarza redakcji odpowiadającego za całość. Zespół niewielki, zwłaszcza dziennikarzy, których jest tylko pięcioro (a właściwie czterech i pół, bo pisząca te słowa jest redaktorem na pół etatu), a trzeba przecież zapełnić 52 strony ważnymi i ciekawymi tekstami. Oznacza to średnio około 20 artykułów do każdego numeru: materiałów prawnych, szkoleniowych, wywiadów, reportaży, sprawozdań i informacji.

Dziennikarze „Gazety Policyjnej” nie są osobami przypadkowymi. Nie każdy może pracować w tej redakcji, bowiem nie wystarczy przygotowanie dziennikarskie, niezbędna jest też znajomość specyfiki pracy policyjnej z różnymi jej niuansami. I odwrotnie – nie wystarczy być nawet najlepszym ekspertem policyjnym, trzeba umieć napisać dobry dziennikarski tekst. Nasz dziennikarski zespół spełnia obydwa te warunki.

Redaktor naczelny Tomek Dąbrowski, były dzielnicowy, obecnie policjant w stopniu podkomisarza, ma za sobą studia dziennikarskie, wieloletnie doświadczenie z pracy w innych czasopismach i 16-letnią służbę w Policji; sekretarz redakcji mł. asp. (wkrótce podkomisarz) Anna Krupecka-Krupińska związana z Policją od 14 lat, jest z wykształcenia i zamiłowania filologiem, autorką bloga o książkach; Andrzej Chyliński, były olimpijczyk z Atlanty, dziennikarz m.in. „Kulisów”, „Ekspresu Wieczornego” czy „Super Ekspresu”, od 12 lat w naszej gazecie jest fachowcem od tematyki policyjnej; Krzysiek Chrzanowski, od 18 lat w Policji, od 2008 r. opiekuje się stroną internetową gazety; mł. insp. w st. spocz. Elżbieta Sitek jest dziennikarką, autorką setek artykułów i kilku książek; Iza Pajdała – dziennikarka, jest związana z Policją od ponad 20 lat; fotoreporter Jacek Herok, w Policji od siedmiu lat, wcześniej współpracował z różnymi redakcjami, między innymi „Newsweekiem”. I wreszcie Katarzyna Chrzanowska z portalu policja.pl, studentka dziennikarstwa, która w natłoku innych obowiązków znajduje czas, żeby co miesiąc wybrać dla Czytelników najciekawsze interwencje do działu „Pomagamy i chronimy”.

Przy tworzeniu tych pięćdziesięciu numerów gazety pracowali też były naczelny Piotr Maciejczak oraz Paweł Ostaszewski, autor artykułów m.in. o sporcie w Policji i o kultywowaniu policyjnej tradycji. Mimo najlepszego nawet przygotowania i zaangażowania nie dalibyśmy jednak rady bez wsparcia ekspertów z biur Komendy Głównej Policji, szkół policyjnych, a także cywilnych piszących dla gazety teksty prawne i szkoleniowe. Nad takimi tekstami czuwa mł. insp. Klaudiusz Kryczka, dziennikarz, który sam również opracowuje materiały o tematyce prawnej. Jesteśmy także otwarci na środowiskową współpracę dziennikarską z każdym kto potrafi i chce napisać dla nas ciekawy tekst. Wydział Edukacji Historycznej KGP (wcześniej biuro) przygotowuje kalendarium najważniejszych wydarzeń z historii Policji od 1918 r., uzupełnieniem wątku historycznego są artykuły o pracy Policji w okresie międzywojennym i powojennym, o ważnych dla policji historycznych postaciach oraz pitawal o najciekawszych sprawach kryminalnych.

Kolegium, czyli planowanie

Każdy numer gazety ma swój początek na kolegium redakcyjnym. Raz w miesiącu (bywa, że częściej) zbieramy się w niewielkim pokoju redaktora naczelnego i ustalamy tematykę artykułów do kolejnych numerów. Podjęcie ważnych tematów zawodowych sygnalizują nam biura komendy głównej. Zgłaszamy też własne propozycje, reagując na bieżące wydarzenia w Policji oraz na sygnały ze środowiska policyjnego. Planujemy taki dobór artykułów, aby temat był pogłębiony i nie tylko teoretyczny. I tak na przykład, gdy Andrzej w Centralnym Laboratorium Kryminalistycznym Policji ma zgłębić zasady pracy z wariografem, Iza uzupełni to artykułem o historii badań poligraficznych, natomiast artykuł prof. Ewy Gruzy z Uniwersytetu Warszawskiego o prawnych i organizacyjnych aspektach poszukiwań zostanie uzupełniony reportażem pokazującym, jak to wygląda w jednostce, która prowadzi ponad 100 poszukiwań rocznie.

Układając zawartość gazety, sekretarz redakcji stara się utrzymać zdrową równowagę między tematyką szkoleniowo-informacyjną a artykułami o ludziach i ich służbie. Jesteśmy i zawsze byliśmy gazetą, w której policjanci mogą przeczytać o sobie, o kolegach, o podobnych albo różnych dylematach, porównać specyfikę służby w swojej i sąsiedniej jednostce, poznać pomysły na rozwiązanie problemów czy zainteresować się ciekawym hobby.

Dziennikarze w terenie, czyli z życia Policji

Najcenniejszą inspiracją dla dziennikarzy są sygnały ze środowiska policyjnego, które otrzymujemy dzięki telefonom, mailom i spotkaniom z policjantami jednostek w kraju. Stąd czerpiemy nie tylko tematy do reportaży, ale też poznajemy zapotrzebowanie na różnego rodzaju teksty szkoleniowe. Policjanci z tzw. terenu nie mogą poczuć się niedocenieni, to przecież nasz wspólny miesięcznik. Staramy się więc przybliżać także zwykłe, ludzkie historie, pokazać, jak mieszkańcy cieszą się z otwarcia komisariatu w małym Sztabinie na Podlasiu, jaki dramat dotknął policjantów w Stroniu Śląskim, w którym budynek komisariatu zabrała woda, jak wygląda praca dzielnicowego w małej Narewce czy opowiedzieć o przeżyciach policjantki w czasie misji pokojowej w Gruzji albo policyjnego pirotechnika podczas niebezpiecznych akcji.

Często spotykamy ludzi nietuzinkowych, pasjonatów o zainteresowaniach zarówno związanych z pracą w Policji, jak instruktor, który wychował wielu policjantów ruchu drogowego, a jest wielkim miłośnikiem motocykli, ale też takich, których hobby nie ma związku ze służbą. Prezentujemy ich, bo warto pokazać, że policjant to nie tylko służba, mundur i rozkaz, że można być świetnym dzielnicowym i jednocześnie fascynować się fotografowaniem ptaków, być dobrym dochodzeniowcem i wygrać w telewizyjnych „Milionerach”, czy uwielbianym przez dzieci funkcjonariuszem prewencji, który zasad bezpieczeństwa uczy z gitarą w ręku.

Zdarza się, że nasi dziennikarze trafiają w sam środek zdarzeń, doświadczając na własnej skórze pracy policjanta. Jacek i Andrzej towarzyszyli policjantom w nocnych służbach podczas kryzysu na granicy z Białorusią, Krzysiek i Tomek też spędzili trochę czasu na przygranicznym „pasku”. Andrzej, chcąc pokazać ćwiczenia policyjnych „specjalsów”, przeszedł z nimi jednego dnia 20 kilometrów (co akurat w tym przypadku nie jest niczym nadzwyczajnym, Andrzej jest bowiem byłym zawodnikiem i obecnym trenerem chodu sportowego), a innym razem, kiedy z policjantami i Strażą Graniczną patrolował Bieszczady, oko w oko zetknął się z watahą wilków, Iza dostała kamieniem, fotografując starcia demonstrantów z Policją na Marszu Niepodległości, a Jacek musiał skakać ze śmigłowca razem z kontrterrorystami, gdy okazało się, że wylądować się nie da.

No ale czego się nie zrobi dla dobrego materiału albo zdjęcia? Nawet ugryzienie przez psa (Jacek) albo przez pająka (Iza) można znieść. Wszystkich jednak przebił nasz „szalejący reporter” Andrzej, który dał się utopić razem z samochodem w Zalewie Solińskim, żeby w swoim reportażu wiernie oddać klimat akcji ratowniczej pod wodą z perspektywy ofiary wypadku.Spotkania z ludźmi to dla nas ta najprzyjemniejsza strona dziennikarskiej roboty. Potem pozostaje już „tylko” usiąść i napisać. Tymczasem z przysłowiowym natchnieniem bywa różnie... A z tyłu głowy słychać ponaglenia:„termin, termin, termin”…

Wywiady, czyli dziennikarska zmora

Zmorą dziennikarzy jest autoryzacja wywiadów. Podczas gdy sama rozmowa trwa zwykle około godziny, spisanie nagrania z dyktafonu i pisanie tekstu – kilka godzin, to czekanie na akceptację gotowego tekstu rozmówcy trwa czasem kilka dni, mimo telefonów i maili z ponagleniami. Zdarzają się czasem takie autoryzacje, które doprowadzają autora wywiadu do rozpaczy, bo rozmówca postanowił zmienić wypowiedzi na całkiem inne albo dodać nowe fragmenty, na które nie ma już miejsca. Niektórzy nie zmieniają nic w warstwie merytorycznej, tylko bawią się w adiustację, zastępując jedne określenia innymi, na przykład zamiast „gdyż” wpisując „ponieważ”, zamiast „zauważył” – „dostrzegł”, a zwrot „według mnie” zmieniając na „moim zdaniem”.

Korekta i szpigiel, czyli szlifowanie

Gotowe teksty czytają najpierw naczelny i sekretarz redakcji, sprawdzając je pod kątem merytorycznym, a potem szkiełko i oko przykłada nasza korektorka Małgosia Reks-Stabach. Można powiedzieć, że jest z założenia nieufna wobec pracy kolegów, bezwzględnie wychwytuje w ich tekstach wszystkie możliwe błędy ortograficzne, interpunkcyjne, stylistyczne, z wprawą szukając literówek, podwójnego światła, powtórzeń, braku kropki czy przecinka.

Gospodyni całego numeru Ania opracowuje tak zwany szpigiel, kolejność artykułów, układ, podział na strony, tytuły. Tak naprawdę ten szpigiel i tak będzie się zmieniał w ciągu miesiąca kilka razy, aż do momentu oddania gazety do drukarni. Pomysły na okładkę są różne, zgłaszają wszyscy, wybierają Ania i Tomek, a okładkowe zdjęcia to najczęściej robota Jacka.

Etap końcowy, czyli gorączka

Po czym można poznać, że zbliża się termin oddania gazety do druku? Po coraz bardziej gorącej atmosferze w redakcji. Spokojna i łagodna na co dzień Ania robi się nerwowa, biega między swoim pokojem a studiem graficznym, bo brakuje zdjęć, bo tu trzeba coś przyciąć, gdyż się nie mieści, a tam coś wstawić, żeby nie było dziury, albo co najgorsze, nagle nowy pilny temat, który „musi” trafić do numeru, rujnuje cały szpigiel i powoduje nawet tygodniowe opóźnienie wydawnicze. Na pocieszenie pozostaje fakt, że nie jesteśmy wyjątkiem, tak mniej więcej wygląda końcowy etap pracy nad wydaniem gazety w każdej redakcji.

Studio graficzne, czyli składanie numeru

Kiedy już pokonane zostają wszystkie kłopoty, zaczyna się kolejny etap – opracowanie graficzne gazety. W studio graficznym Edyta Banach-Rudzik i Wioleta Kaczańska mogą zacząć działać. Układają teksty na szpaltach, dobierają rodzaj fontów i kolory, wielkość zdjęć, miejsce, gdzie je umieścić, dopracowują ich techniczną jakość, ścieśniają, rozluźniają, powiększają, zmniejszają. Całość zapisują w PDF i przekazują redaktorowi naczelnemu. Ich praca wymaga artystycznej kreatywności. Edyta z wykształcenia jest plastykiem, Wioleta specjalistką w dziedzinie grafiki komputerowej.

Akceptacja wydawcy, czyli do drukarni

Ostatnie słowo ma wydawca, czyli Komendant Główny Policji, któremu przekazujemy próbny wydruk gazety – tzw. szczotki oraz dwie propozycje okładki. Nierzadko numer wraca do nas z uwagami wypisanymi na przyklejonych karteczkach. Po ich naniesieniu i ostatecznej akceptacji graficzki zapisują całość w plikach PDF i wysyłają do drukarni. Drukowanie zaczyna się od okładki.

Po kilku dniach gotowa gazeta trafia do redakcji. Wtedy na stronach policja.pl oraz gazeta.policja.pl pojawia się podcast nagrany i zmontowany przez Patrycję Długoń. Podcast opowiada o kulisach powstania aktualnego numeru czasopisma. Zostaje ostatni etap – kolportaż. Zajmują się tym Sławek Katarzyński i Konrad Bucholc. Obydwaj stworzyli od podstaw cyfrowe archiwum fotografii policyjnej. Mają też w swoim portfolio m.in. filmy promocyjne, reportaże, słuchowiska czy albumy okolicznościowe.

Odbiorcami gazety są nie tylko policjanci. Pismo trafia także do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, sejmu, senatu, Biblioteki Narodowej i kilku innych instytucji państwowych. I tak oto co miesiąc kolejny numer „Gazety Policyjnej” trafia do rąk Czytelników. W redakcji następuje chwila ulgi… Ale tylko chwila, bo naczelny już zwołuje kolegium i zaczyna się planowanie kolejnego…

***

Skoro czytacie Państwo ten tekst, to znaczy, że pięćdziesiąty numer „Gazety Policyjnej” trafił do Waszych rąk. Dziękujemy, że zechcieliście odbyć z nami tę wędrówkę po naszej redakcji, ale przede wszystkim wyrażamy wdzięczność za zaufanie i nieustającą inspirację, jaką nam dajecie. I już zabieramy się za następny, 51. numer „Gazety Policyjnej”. Waszej gazety.

Elżbieta Sitek i zespół redakcyjny

zdj. archiwum redakcji

Gazeta w liczbach

Papierowe wydanie „Gazety Policyjnej” ukazuje się w comiesięcznym nakładzie 25 tys. egzemplarzy. Tam, gdzie dystrybucja nie natrafi na żadne nieprzewidziane trudności, miesięcznik Komendanta Głównego Policji powinien dotrzeć do wszystkich komend powiatowych, miejskich oraz komisariatów. Mamy świadomość, że publikowanymi przez nas treściami zainteresowani są nie tylko policjanci, dlatego uzupełnieniem miesięcznika jest wydanie internetowe. Znajduje się tu także archiwum sięgające numerów z lat 90. Dzięki tej wersji miesięcznika znamy statystyki czytelnictwa i wiemy, które tematy cieszyły się największym zainteresowaniem.

W 2020 r. zaczynaliśmy od oglądalności na poziomie 400 tys. odsłon miesięcznie. Przez 50 kolejnych numerów oglądalność sukcesywnie rosła, by w ostatnich miesiącach przekroczyć pułap 700 tys. odsłon. W styczniu 2025 r. uzyskaliśmy 744 291 odsłon. Przez cztery lata na stronie internetowej opublikowaliśmy 183 artykuły z działu „Tylko służba”, gdzie ukazaliśmy pracę policjantów w garnizonach, relacjonowaliśmy konkursy policyjne oraz obserwowaliśmy szkolenia.

Co miesiąc pokazujemy historie funkcjonariuszy ratujących życie, przedstawiane w działach „Pomagamy i chronimy”, „Policjant, który mi pomógł” i „Odznaczeni za narażenie życia”. Te rubryki generują największą liczbę odsłon, których w styczniu 2025 r. było 2748. Drugie miejsce zajmuje mający 1368 odsłon dział „Prawo”, gdzie znalazło się 67 materiałów. Zaraz za prawem jest dział historyczny, czyli materiały traktujące o zagadkach kryminalnych sprzed lat i policyjne kalendarium.

Krzysztof Chrzanowski