Szkolenie przygotował mł. asp. Tomasz Wojtanowski z Wydziału Prewencji Policji KWP w Rzeszowie, który oprócz wykwalifikowanych instruktorów i ratowników zaprosił dwa zespoły ratownicze z psami: Stowarzyszenie Cywilnych Zespołów Ratowniczych z Psami STORAT oraz Sekcja Psów Ratowniczych Związku Kynologicznego w Polsce Oddział w Rzeszowie K9 Training Squad z Rzeszowa. Obie grupy współpracują w podkarpacką policją od lat i mają swój wkład w poszukiwaniach osób zaginionych.
– Nasze psy prowadzą poszukiwania osób głównie w terenie otwartym, 90 proc. to poszukiwania nocne, jeden pies z przewodnikiem zastępuje kilkudziesięciu funkcjonariuszy. Robi to efektywniej i skuteczniej niż człowiek, w ciągu godziny jest w stanie przeszukać nawet 10 hektarów. Rocznie bierzemy udział w około 20 akcjach poszukiwawczych organizowanych przez Policję – mówi Tomasz Maciejewski ze Storat-u.
Psy z K9 Training Squad oprócz poszukiwań na lądzie specjalizują się w odnajdywaniu osób żywych i martwych w zbiornikach wodnych. Są w stanie dopłynąć do topiącego się człowieka i przyholować go do brzegu, jednak ich największą zaletą jest to, że potrafią zlokalizować człowieka znajdującego się pod wodą. W szkoleniu na Solinie brały udział cztery takie psy, które znajdując się na policyjnych łodziach, potrafiły w przybliżeniu wskazać miejsce, gdzie pod wodą znajdował się uczestniczący w szkoleniu nurek. Motorówka krążyła wokół wskazanego miejsca, a zwierzak szczekał za każdym razem, gdy przepływała obok ukrywającego się człowieka.
– To samo się dzieje, gdy szukamy już tylko zwłok – mówi Witold Sieracki z K9. – Z żywego czy martwego cały czas uwalniają się molekuły zapachowe, wyczuwane przez psa, który sygnalizuje obecność człowieka głośnym szczekaniem.
Dobrze wyszkolony zwierzak jest w stanie wyczuć zwłoki znajdujące się nawet 10 metrów pod wodą. Czasami uda się zlokalizować ciało, które pod wodą jest nawet rok. Psi nos potrafi być lepszy od sonaru.
– Zapraszamy każdego, kto chce się dzielić z Policją swoją wiedzą, jesteśmy otwarci na współpracę, razem uczymy się od siebie – powiedział na koniec asp. Wojtanowski i wskoczył na ostatnią łódkę, która po chwili zniknęła w ciemności i mgle, aby realizować kolejny punkt nocnego szkolenia dla stermotorzystów.
Jacek Herok
zdj. autor