Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Zawodowcy i amatorzy

Obraz płatnego mordercy ukształtowały filmy i powieści sensacyjne. Jest to na ogół mężczyzna około 40-letni, sprawny, wysportowany, o nerwach ze stali, doskonale posługujący się bronią palną, która zazwyczaj jest narzędziem zbrodni, inteligentny i umiejętnie zacierający za sobą ślady.

Najbardziej znanymi fachowcami w tej profesji są bohaterowie filmów „Dzień szakala”, „Leon zawodowiec”, „To nie jest kraj dla starych ludzi” czy „Hitman”. Płatni mordercy podążają często śladem agenta 007 Jamesa Bonda, aby uniemożliwić mu wykonanie zadania, na zawodowego zabójcę był szkolony bohater filmu „Tożsamość Bourne’a”. Zawodowi mordercy występują w powieściach kryminalnych Raymonda Chandlera, Stephena Kinga, Roberta Ludluma, Toma Clancy’ego i innych. Zabójstwa na zlecenie nie są jednak wyłącznie domeną fikcji literackiej czy filmowej. Zdarzają się, i to wcale nierzadko, również w rzeczywistości.

Mafijne porachunki

Płatnych morderców wynajmują przede wszystkim zorganizowane grupy przestępcze dla pozbycia się konkurencji, niewygodnych świadków albo niepokornych członków. W latach dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych, czyli w okresie największej aktywności grup mafijnych w Polsce, gangsterzy regularnie eliminowali konkurencję w walce o wpływy i rejony działania. W sławnej wojnie między gangiem pruszkowskim i wołomińskim zginęło wiele osób po obu stronach, a sprawców i zleceniodawców nigdy nie ustalono. Za zabójstwo „Wariata” (brata „Dziada”), szefa gangu wołomińskiego, bossowie mafii pruszkowskiej oferowali podobno milion dolarów. „Wariat” zginął, gdy wychodził z zakupami ze sklepu, nieznany zabójca oddał do niego serię z broni maszynowej. Kim był cyngiel i ile dostał za wykonanie roboty, nie ustalono.

Na zlecenie łódzkiego gangu z rąk płatnego zabójcy, Ukraińca o ps. Pasza, zginął szef mafii na wybrzeżu Nikodem Skotarczak, ps. Nikoś, na zlecenie gangu „Szkatuły” wynajęty zawodowiec Czeczen o ps. Szach zastrzelił trzy osoby z konkurencyjnego gangu żoliborskiego. Zawodowymi zabójcami byli Ryszard Bogucki i Ryszard Niemczyk, ps. Rzeźnik, którzy działali wspólnie, co w tym fachu zdarza się niezwykle rzadko. Z ich rąk zginął szef mafii pruszkowskiej „Perszing”. Zawodowy zabójca Ukrainiec Siergiej S., „Sanitariusz”, były komandos specnazu i weteran wojny w Afganistanie, na początku lat 90. działał w Trójmieście, gdzie wykonał kilka wyroków na zlecenie, m.in. na „Szwarcenegera” i „Tatę”. Są teorie, że to on zamordował też generała Marka Papałę. Poszukiwany przez Interpol za dokonanie wielu zabójstw, w tym na zlecenie, w Polsce, Niemczech i na Bałkanach był Robert Kwiek ps. Ciolo. Był wyjątkowo brutalnym mordercą, swoim ofiarom łamał ręce, strzelał w kolana, potem w głowę. Został zatrzymany na Ukrainie, w 2001 r. skazany na dożywocie.

W przestępczym środowisku zabójstw na zlecenie było mnóstwo, ale wcale niemało jest też przypadków, kiedy zabójstwo zlecali tzw. zwykli obywatele: małżonkowie, chcący się pozbyć niewygodnego partnera, wspólnicy w biznesie czy zdradzeni kochankowie. Wystarczy przejrzeć kroniki kryminalne czy doniesienia medialne. O ile jednak za „sprzątnięcie kogoś” w środowiskach gangsterskich opłacani są zawodowi zabójcy, o tyle w konfliktach małżeńskich, rodzinnych, sąsiedzkich czy innych do wykonania takiego zlecenia wynajmowani są często przypadkowi, pospolici przestępcy. Stawki za zlecenie zabójstwa są różne, im bardziej prymitywny potencjalny wykonawca, tym niższa cena. Znane są przypadki, że zabójstwa dokonano za butelkę wódki lub dla 20 zł.

Z zazdrości, z chciwości, z zemsty

Kroniki kryminalne w Polsce każdego roku odnotowują co najmniej kilkanaście zabójstw na zlecenie. W 2019 r. na warszawskim Grochowie zostało zamordowane starsze małżeństwo. Śledztwo wykazało, że zabójcami byli dwaj mężczyźni, karani wcześniej za kradzieże i włamania. Mokrą robotę zlecił im siostrzeniec ofiar. Chciał się pozbyć ciotki i wuja, miał nadzieję na przejęcie po nich mieszkania. Zleceniodawca zapewnił sobie alibi, wykupując wycieczkę zagraniczną. W 2023 r. zabójcy zostali skazani na 25 lat więzienia, a zleceniodawca na dożywocie.

W 2020 r. Paweł K. z Krosna Odrzańskiego zapłacił za zamordowanie swojego przyjaciela Dawida, ponieważ był jego rywalem. Za tysiąc złotych podjął się tej roboty jego kumpel Jakub S., drugi tysiąc miał być wypłacony po pozbyciu się ciała. Ofiara podstępem zwabiona do samochodu została wywieziona do lasu, tu zabójca zadał mu kilka ciosów nożem w szyję i plecy. Rannemu Dawidowi udało się uciec, ale nocą w lesie wykrwawił się i zmarł. Rano morderca odnalazł ciało i je zakopał. Zarówno wykonawca, jak i zleceniodawca zabójstwa zostali skazani na 15 lat więzienia.

W styczniu tego roku przed sądem w Bydgoszczy rozpoczął się proces studenta, który dwa lata wcześniej zlecił zabójstwo swojej dziewczyny za to, że go rzuciła. Mailem wysłał zlecenie do znajomego dealera narkotyków. Obiecał 140 tysięcy złotych w zamian za sprzątnięcie dziewczyny i ukrycie zwłok, tak, aby nigdy ich nie znaleziono. Dealer potraktował to jako żart, ale kiedy na jego konto wpłynęło obiecane 140 tysięcy, przestraszył się i zgłosił sprawę Policji. Nie udało się również 29-letniej kobiecie ze Śląska, która oferowała 30 tysięcy za zabójstwo męża. Potencjalnego wykonawcy szukała w środowisku osiedlowych lumpów, ktoś jednak przestraszony tym pomysłem powiadomił Policję. Niedoszła zleceniodawczyni odpowie przed sądem.

Badania brytyjskich kryminologów

W 2014 r. tematem płatnych zabójców zainteresowali się kryminolodzy z brytyjskiego uniwersytetu w Birmingham. Przypadki zabójstw na zlecenie z kilkunastu lat analizowali na podstawie materiałów sądowych i prasowych. Podzielili brytyjskich płatnych zabójców na cztery typy: nowicjuszy zabijających po raz pierwszy, amatorów, którzy zazwyczaj nie mają przestępczej przeszłości, a do przyjęcia zlecenia zmuszają ich tarapaty finansowe, czeladników, którzy mają co prawda kryminalną przeszłość, ale po raz pierwszy wykonują mokrą robotę, i wreszcie mistrzów, często wywodzących się z kręgów wojskowych. Wymiar sprawiedliwości dosięga zwykle przestępców zaliczanych do dwóch pierwszych kategorii, natomiast najmniej wiadomo o tych ostatnich. Średnia wieku zabójców na zlecenie w badanych sprawach wynosiła 38 lat, najstarszy miał lat 63, a najmłodszy – 15. Wśród zabójców była jedna kobieta. Średnia kwota, jaką trzeba było zapłacić za zlecenie zabójstwa, to 15 tysięcy funtów, najwyższa wynosiła 100 tysięcy funtów, najniższa 200, za które zabójca kupił sobie kapelusz.

Zabójstwa dokonywano najczęściej z użyciem broni palnej, rzadziej noża, czasem przyczyną zgonu było uduszenie.

– Płatni mordercy to postacie dobrze znane z literatury, filmów i gier komputerowych. Lecz rzeczywistość wygląda zgoła inaczej, tu kilerzy nie skaczą po dachach wieżowców z najnowszą bronią snajperską. Większość ofiar zabijanych na zlecenie ginie na ulicy czy gdzieś na przedmieściach, w trakcie zakupów albo spaceru z psem. Z literacką i filmową fikcją jedno jest wspólne – wynajęci zabójcy – czy to zawodowcy czy amatorzy – to zawsze ludzie bez skrupułów, gotowi za pieniądze podjąć się każdego zadania – stwierdził Dawid Wilson, szef zespołu badającego temat.

Elżbieta Sitek

zdj. unsplash, freepik, pexels