Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Mundury w góry

Przez kilka dni turyści z Policji, Straży Granicznej i Wojska Polskiego oraz emeryci formacji wraz z rodzinami przemierzali bieszczadzkie szlaki. Jednym z głównych celów rajdu było upamiętnienie 90. rocznicy powstania lotnictwa Policji oraz 30. rocznicy katastrofy śmigłowca w Cisnej.

To już druga odsłona autorskiej imprezy, która, podobnie jak rok temu, została zorganizowana przez Koło nr 8 Oddziału „Mazowsze” Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego – Klub Górski „Orły”, funkcjonujące przy Komendzie Stołecznej Policji. Współorganizatorami przedsięwzięcia były: Koło Terenowe przy Oddziale PTTK Ziemi Pszczyńskiej „Plessino” oraz Klub Turystyki Górskiej „Neptun” przy Kaszubskim Dywizjonie Straży Granicznej. II Ogólnopolski Pieszy Rajd Górski „Mundury w góry” – Bieszczady 2021 zgromadził 103 uczestników. To czynni funkcjonariusze Policji, Straży Granicznej, żołnierze Wojska Polskiego, ale także emeryci formacji oraz ich rodziny.

INTEGRACJA ZAPEWNIONA

Wszystkich łączy wspólna pasja – turystyka górska. Niektórzy w góry chodzą regularnie, także indywidualnie, inni uczestniczą głównie w rajdach i zlotach. Wśród rajdowiczów byli tacy, którzy kilka lat temu pojechali na podobną imprezę po raz pierwszy w życiu i połknęli bakcyla górskiej przygody, byli też i tacy, którzy szlaki przemierzają od dziecka. W bieszczadzkim przedsięwzięciu uczestniczyli również cywile, więc pozytywna integracja między mundurowymi a ludźmi spoza formacji była zapewniona. Najważniejsze to przecież zarzucić plecak i razem ruszyć w góry!

Oprócz aktywizacji, integracji i kształtowania pozytywnego wizerunku służb wśród celów rajdu wymieniono także popularyzację krajoznawstwa i turystyki kwalifikowanej, propagowanie zasad ekologicznego współistnienia, doskonalenie w zakresie posługiwania się mapą oraz orientacji w terenie górskim, a także kształtowanie nawyków czynnego wypoczynku kompensującego stres związany ze służbą. Głównym celem tegorocznego rajdu było uczczenie dziewięćdziesięciolecia powołania policyjnego lotnictwa.

MUNDUROWI NA SZLAKU

Wieczorem 15 września 2021 r. uczestnicy z wielu zakątków Polski dotarli do Centrum Wypoczynkowo-Konferencyjnego „Bogdanka” w Kalnicy w gminie Cisna, który na kilka dni stał się bazą resortowych turystów. Uroczystego otwarcia rajdu dokonał jego komandor, a jednocześnie prezes „Ósemki” – Klubu Górskiego „Orły” . insp. Jacek Witas, na co dzień naczelnik Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Przygotowań Obronnych Policji Głównego Sztabu Policji KGP. Towarzyszył mu kmdr ppor. SG Adam Czystowski, kierownik sekretariatu rajdu, który w codziennej służbie jest zastępcą komendanta Kaszubskiego Dywizjonu Straży Granicznej, wchodzącego w skład Morskiego Oddziału Straży Granicznej im. płk. Karola Bacza.

Uczestnicy zostali zapoznani z trasami rajdu, możliwością ich korekty oraz zasadami bezpieczeństwa. Nasza redakcja przygotowała numery „Gazety Policyjnej”: specjalny o lotnictwie Policji i jeden z wcześniejszych, w którym opisywaliśmy kulisy katastrofy śmigłowca w Cisnej. Gazety cieszyły się popularnością wśród turystów.

Od ranka dnia następnego turyści wędrowali po szlakach w rejonie Bieszczadzkiego Parku Narodowego, doznając kaprysów górskiej pogody. Przez trzy dni zażyli upałów lata, aury jesiennej i ulewnych deszczów, które szlaki zamieniały w strumienie. Mimo to rajdowicze zdobyli m.in. najwyższy szczyt polskich Bieszczadów – Tarnicę (1346 m n.p.m.), a także Smerek (1222 m n.p.m.) i Jasło (1153 m n.p.m.), przeszli przez Połoninę Wetlińską i Połoninę Caryńską, a niektórzy znaleźli jeszcze siły i czas, aby przejechać się Bieszczadzką Kolejką Leśną czy… wykąpać się w Jeziorze Solińskim. Wszystko z uśmiechem na ustach i pogodą w sercu.

PRZY POMNIKU W CISNEJ

Drugiego dnia rajdu, mimo ulewnego deszczu, mundurowi turyści po kilkugodzinnej wędrówce dotarli do miejsca katastrofy śmigłowca Mi-8T ze 103. Pułku Lotniczego Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych MSW, podczas której 30 lat temu zginęło 10 osób. Tragedia wydarzyła się 10 stycznia 1991 r. na zboczu górskim w lesie niedaleko Cisnej, w czasie kręcenia kolejnego odcinka popularnego programu telewizyjnego „997”. Dziś jest tu miejsce pamięci, gdzie stróże prawa z regionu w każdą rocznicę oddają hołd zmarłym tragicznie kolegom. Pomnik położony jest przy Głównym Szlaku Beskidzkim im. Kazimierza Sosnowskiego. W ostatnim czasie trasa szlaku została skorygowana w ten sposób, aby wszyscy turyści mieli możliwość odwiedzenia monumentu.

17 września br. przed obeliskiem wieniec od uczestników rajdu złożyli jego organizatorzy i reprezentanci: mł. insp. Jacek Witas z KGP, kmdr ppor. Straży Granicznej Adam Czystowski z MOSG oraz ppłk SG rezerwy Mariusz Skrzyński. Kwiaty w imieniu komendanta wojewódzkiego Policji w Rzeszowie, który objął rajd patronatem, złożyli komendant powiatowy Policji w Lesku podinsp. Grzegorz Koczera i jego zastępca – kom. Paweł Rysz.

Z uczestnikami rajdu na miejsce katastrofy przybyła także Magdalena Matusik z d. Marciniak, córka śp. asp. Zdzisława Marciniaka, komendanta Posterunku Policji w Cisnej, podległego ówczesnej Komendzie Rejonowej Policji w Lesku, który 30 lat temu zginął w katastrofie. Pani Magdalena pomagała przy obsłudze rajdu w CKW „Bogdanka”. Razem z asp. Zdzisławem Marciniakiem 10 stycznia 1991 r. zginęli: podkom. Marek Pasterczyk z KWP w Krośnie, st. sierż. Roman Górecki i sierż. Bogusław Szuba z KRP w Lesku, post. Marek Buda i post. Jacek Typrowicz z KRP w Krośnie, Kazimierz Wajda pracownik KWP w Krośnie, kpt. pilot Paweł Prorok, dowódca załogi śmigłowca, st. chor. pilot Roman Pakuła, drugi pilot śmigłowca i mł. chor. Jacek Główka, technik pokładowy.

Turyści w ulewnym deszczu minutą ciszy uczcili ich pamięć. Niestety, ze względu na warunki atmosferyczne na uroczystość nie doleciał śmigłowiec Zarządu Lotnictwa Policji Głównego Sztabu Policji KGP, który podczas uroczystości miał oddać hołd z powietrza. Tragedia jest wciąż żywa w regionie.

– Pamiętam, jakby wydarzyło się to dzisiaj – powiedziała naszej gazecie Magdalena Matusik, córka śp. Zdzisława Marciniaka. – Wtedy chodziłam do szkoły w Cisnej, usłyszeliśmy warkot helikoptera i wszyscy podczas lekcji, łącznie z nauczycielką, rzuciliśmy się do okien. Przylot śmigłowca był dla całej Cisnej wielką atrakcją. Patrzyliśmy jak leci, ale potem coś jakby od niego odpadło i zaczął spadać. Zobaczyliśmy grzyb wybuchu. Wszyscy wiedzieli, że mój tato służy w Policji i prosili, żebym dowiedziała się, co się stało, i następnego dnia opowiedziała. Były jeszcze dwie lekcje, ale wszyscy już żyli katastrofą. Gdy wyszłam ze szkoły, spotkałam zapłakane mamę i ciocię, powiedziały, że tato zginął, że był w śmigłowcu. Nie chciałam w to wierzyć, czekałam na wieczorne wiadomości, bo myślałam, że ktoś się uratował, wręcz, że tato musiał przeżyć, że wyskoczył… Ale gdy podali nazwiska, straciłam nadzieję.

Magdalena Matusik pochodzi z mundurowej rodziny. Bracia zmarłego tragicznie Zdzisława Marciniaka także służyli w Policji, ich ojciec również. Brat pani Magdaleny potem też wstąpił do Policji, mąż jest emerytowanym funkcjonariuszem SG, a teść był leśnikiem. Syn udziela się w Ochotniczej Straży Pożarnej i chce zdawać do szkoły pożarniczej w Warszawie. Państwo Marciniakowie przeprowadzili się w Bieszczady w 1989 r., półtora roku przed tragedią… Po katastrofie część rodziny wyjechała z Cisnej w ojczyste strony.

– Tato był oczarowany tymi górami, zawsze powtarzał, że to najpiękniejszy zakątek Polski – jego córka nie kryła wzruszenia. – Dlatego postanowiłam tu zostać. Pokochałam Bieszczady, tak jak tato. Jest ciężko, trochę biedniej się tu żyje, ale za to spokojniej. To cudowne miejsce, nie zamieniłabym go na żadne inne.

W niedzielę 19 września rajd się zakończył. Smutno było wyjeżdżać z Bieszczad, choć temperatura sięgała niewiele powyżej zera. Za rok mundury znów ruszą w góry!

PAWEŁ OSTASZEWSKI

zdj. uczestnicy rajdu