Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

I sportowo, i charytatywnie

Po pokonaniu w 2020 roku trasy z Zabrza na Westerplatte zapowiedzieli, że w tym roku również chcą podjąć rowerowe wyzwanie o nie mniejszym kalibrze. Dwóch policjantów ze Śląska połączyło sportową pasję z akcją pomocową dla chorego funkcjonariusza.

O asp. szt. Jordanie Kowalczyku, który jest kierownikiem rewiru dzielnicowych w KP II KMP w Zabrzu, oraz o . asp. Piotrze Dębickim, kierowniku ogniwa patrolowo-interwencyjnego KPP w Mikołowie pisaliśmy we wrześniu ub.r. w materiale „Rowerem dla Darka”. Policjanci wyruszyli rowerami ze Śląska pod Pomnik Obrońców Wybrzeża na Westerplatte. W ciągu niecałych 21 godzin pokonali 548 km. Swoim wyczynem wsparli akcję pomocową dla asp. szt. Dariusza Ratajczaka z Zakładu Kynologii Policyjnej w Sułkowicach, walczącego z ostrą białaczką limfoblastyczną.

ŁAŃCUSZEK DOBRA

Najpierw, w grudniu ub.r., była wiadomość na skrzynce służbowej od bardzo dawno niewidzianej osoby z danymi do portalu pomocowego – „Jeżeli możecie i przepisy nie zabraniają, rozpropagujcie link do zbiórki. Przysłowiowy «wdowi grosz» może człowiekowi opłacić życie”. Potem telefon i w słuchawce głos sprzed wielu lat – z prośbą o pomoc dla asp. szt. Rafała Dzwonnika z KPP w Pabianicach dzwoniła nadkom. Agnieszka Szer-Janicka z Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego pabianickiej jednostki. Akcja była bardzo szybka i wkrótce link z opisem zawisł także na policyjnych portalach, administrowanych przez KGP.

– Rafał to taki dobry duch naszej komendy – mówi policjantka. – Zawsze pomagał młodym funkcjonariuszom, służąc swym doświadczeniem. Prywatnie i zawodowo to bardzo dobry człowiek, taki nieuskrzydlony anioł, który chodził między nami.

Rafał Dzwonnik miał 46 lat i od ponad 20 służył w Policji. Zaczynał w Łodzi, a od 2006 r. służył w Pabianicach. W 2017 r. zajął się pracą z młodzieżą w Zespole ds. Nieletnich i Patologii, gdzie inicjował wiele akcji i programów skierowanych do młodych ludzi oraz ich opiekunów.

Dramat rozegrał się w sierpniu 2020 r., gdy rozpoczynający urlop policjant zemdlał nagle w domu. Wstępne badania nie dały odpowiedzi, co było przyczyną utraty przytomności Rafała. Wkrótce jednak okazało się, że funkcjonariusz ma glejaka IV stopnia w mózgu. Nazwa nowotworu brzmiała jak wyrok, ale nikt się poddawał, a już na pewno nie Rafał. Miał dla kogo walczyć – przede wszystkim dla żony Katarzyny i dwojga dzieci: Oli i Jakuba. Po jednym z ataków stracił mowę, potem ją odzyskał, ale porozumiewał się z pewną trudnością, dotknął go niedowład prawej ręki. Znajomi na portalu pomocowym założyli zbiórkę pieniędzy. W pomoc angażowali się policjanci i pracownicy komendy, ale także lokalna społeczność, bo Rafał to osoba znana w Pabianicach. Sam włączał się w akcje pomocowe dla innych. Ludzie to pamiętali, organizowane były koncerty, aukcje i licytacje, wszystko, co tylko mogło pomóc funkcjonariuszowi w zebraniu kwoty potrzebnej na leczenie.

Podczas operacji usunięto część obumarłych tkanek, ale nowotwór usadowiony był w takim miejscu, że nie dało się go wyciąć. Radioterapia, chemioterapia, kolejne pobyty w szpitalu nie złamały ducha walki policjanta. Pierwsza zbiórka pieniędzy skończyła się w styczniu 2021 r. Uzbierano nawet o kilka tysięcy więcej, niż zakładano, bo 196 395 zł (z planowanych 190 tys. zł). Ale wtedy przyszła diagnoza, że w Polsce nie da się zoperować Rafała, że jedyną szansą jest immunoterapia, której może poddać się w Niemczech. Ogłoszono drugą zrzutkę na leczenie, bo jego koszty – 520 tys. – przekraczały możliwości rodziny. Zgromadzona do stycznia kwota pozwoliła na rozpoczęcie leczenia za granicą, teraz trzeba było uzbierać resztę…

I wtedy odezwali się do naszej redakcji dwaj policjanci ze Śląska, którzy swoje sportowe wyzwanie chcieli połączyć z pomocą dla „potrzebującego pomocy funkcjonariusza albo kogoś z policyjnej rodziny”. Szukali osoby, której chcieli ofiarować swój wysiłek, rozpropagować akcję pomocy i dołożyć swoją cegiełkę wsparcia. Od nas dowiedzieli się o Rafale. W ten sposób nasza redakcja znalazła się w „łańcuszku dobra”. Może trochę przez przypadek, ale w takich sytuacjach, jak pokazuje doświadczenie, nie ma ślepych trafów.

500 km DLA DZWONNIKA

Jordan Kowalczyk i Piotr Dębicki znają się od lat i choć teraz służą w różnych jednostkach, to nadal tworzą zgrany kolarski team. Udziałem w wyścigu Tour de Silesia na trasie Classic, liczącej 500 km, chcieli włączyć się w akcję pomocową dla pabianickiego policjanta.

Niestety, organizator ze względu na ograniczenia epidemiczne przesunął termin imprezy. – To był dla nas cios, ale szybko się otrząsnęliśmy – opowiada Piotr Dębicki. – Ogłaszaliśmy, także w lokalnych mediach, że jedziemy właśnie w tym terminie, więc postanowiliśmy nie odpuszczać. Organizator touru na swojej stronie napisał o akcji pomocy, co przyniosło dodatkowy rozgłos.

Do policjantów zgłosił się jeszcze jeden kolarz, cywil, który razem z nimi chciał pokonać trasę. Już wtedy można było wziąć udział w zdalnej edycji wyścigu, więc cała trójka wsparta przez wóz techniczny, którym jechał ojciec Jordana, 22 maja o północy wyruszyła na trasę.

– Przed startem sprawdziliśmy pogodę, więc byliśmy przygotowani na deszcz, ale w tak ciężkich warunkach jechałem po raz pierwszy – mówi Jordan Kowalczyk. – Mieliśmy nadzieję, że będziemy uciekać przed chmurami, ale nasze oczekiwania rozpierzchły się już po paru minutach. Przez prawie 400 km jechaliśmy w ciągłym deszczu, miejscami były takie ulewy, że nie dało się jechać i musieliśmy schować się na przystankach.

– Nie dość, że byliśmy cali przemoczeni, to jeszcze były to te dni, kiedy temperatura spadała do 8°C – dodaje Piotr Dębicki. – Wszystko było przeciw nam, mnie po dziewięciokilometrowym podjeździe złapała kontuzja kolana. Zjeżdżając z Kocierzy, stwierdziłem, że może się to źle skończyć na cały sezon, i zszedłem z roweru. Przyjechała po mnie żona. Na szczęście Jordan i nasz przygodny kompan byli w pełni sił i przejechali ostatnie 100 km, pokonując całą trasę.

Policjanci postanowili wziąć udział także w normalnym Tour de Silesia, który przełożono na 10–11 lipca. Tym razem pogoda dopisała. Góry (a przewyższenia na całej trasie sięgnęły 6 tys. metrów) odnowiły kontuzję kolana Piotra. – Zacisnąłem zęby, obwiązałem kolano, tempo spadło – wspomina policjant z Mikołowa. – Poprosiłem Jordana, żeby dał mi trochę luzu, bo kolano mi siada. On ciągnął nas przez kolejne góry, potem znowu ja trochę pod koniec, razem daliśmy radę.

Po tak morderczym dystansie policjanci zdali jeszcze w formule online… dwa egzaminy na uczelni, na której podjęli studia. I to na oceny bardzo dobre i dobre!

W przyszłym roku zamierzają wziąć udział w imprezie Bałtyk – Bieszczady – Tour 1008. Start w Świnoujściu, meta w Ustrzykach Górnych, do pokonania 1008 km w limicie czasowym 72 godzin. I na pewno znów będą propagować jakąś szczytną akcję.

ZAWSZE WARTO

Pod koniec maja 2021 r. Rafał Dzwonnik odwiedził macierzystą jednostkę, gdzie spotkał się z komendantem powiatowym Policji w Pabianicach insp. Jarosławem Tokarskim. Podziękował zarówno jemu, jak i komendantowi wojewódzkiemu Policji w Łodzi nadinsp. Sławomirowi Litwinowi za pomoc i wsparcie. Przekazał pozdrowienia wszystkim, którzy wspierali go w tych trudnych chwilach.

Niestety, rokowania w przypadku glejaka IV stopnia, biorąc pod uwagę standardowe metody terapii, nie są zbyt pomyślne. Rafał o tym wiedział, chciał jak najdłużej być przy najbliższych, w jak najlepszej formie. Szansą była innowacyjna metoda leczenia, która określana jest jako przyszłość w zwalczaniu nowotworów. Immunoterapię w przypadku glejaka przygotowywano dla Rafała w Niemczech. Policjant wierzył, że jemu się uda. Niestety, po kolejnej diagnozie, w sierpniu br. Rafał znowu stracił przytomność. Był w domu, pod opieką rodziny, przyjaciół i osób z hospicjum domowego.

17 września br. asp. szt. Rafał Dzwonnik został odznaczony Srebrnym Medalem za Długoletnią Służbę, który przyznał mu Prezydent RP Andrzej Duda. Odznaczenie wręczył wojewoda łódzki Tobiasz Bocheński, któremu towarzyszyli: komendant wojewódzki Policji w Łodzi nadinsp. Sławomir Litwin i komendant powiatowy Policji w Pabianicach insp. Jarosław Tokarski. Z uwagi na stan zdrowia uroczystość odbyła się w miejscu zamieszkania policjanta.

Bez względu na wszystko zawsze warto pomagać. O tym wiedział Rafał i tym się kierował, gdy mógł działać dla innych. Dobro, zawsze, w tej czy innej formie wraca. Cześć Jego Pamięci!

PAWEŁ OSTASZEWSKI

zdj. z archiwów KPP w Pabianicach, Jordana Kowalczyka i Piotra Dębickiego

Niestety, 28 września o godz. 11.00, asp. szt w st. spocz. Rafał Dzwonnik zmarł. Pogrzeb odbył się 4 października w Pabianicach.