Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Interwencja w sytuacji kryzysowej to nie pomoc psychologiczna

Kwestie pomocy psychologicznej w sytuacjach kryzysowych – klęsk żywiołowych, zdarzeń losowych – reguluje ustawa o pomocy społecznej, mówiąca, że mają to robić organy rządowe i samorządowe w postaci ośrodków interwencji kryzysowych. Czemu zatem tak często słyszymy w mediach: „na miejsce katastrofy wysłani zostali policyjni psychologowie”; „rodziny ofiar są pod opieką policyjnych psychologów”?

To pytanie jest zaledwie wstępem do kilku następnych.

PYTANIE NR 1: KIEDY POMAGAĆ?

W dziesięć lat po ataku na wieże WTC branżowe pismo „American Psychologist” opublikowało raport amerykańskich psychologów powstały na podstawie badań prowadzonych po zamachu z 11 września 2001 roku. Wynika z nich, że 70 proc. ofiar bądź ich rodzin nie potrzebuje pomocy psychologicznej w chwilę po katastrofie i nigdy nie będzie jej potrzebowało. Ludzie sami uporają się ze swoimi emocjami.

– Nie ma sensu mówić o udzielaniu pomocy psychologicznej wkrótce po sytuacji kryzysowej – mówi insp. Małgorzata Chmielewska, szefowa psychologów policyjnych. – Ofiary, ich rodziny są w szoku, który trwa około 24–72 godziny. Później wchodzą w stan kryzysu, w którym płaczą, krzyczą, mają zaburzenia snu, uwagi, łaknienia lub są „odrętwiali”. Są to normalne reakcje na nienormalne sytuacje. Dobrze, że ludzie tak reagują, bo zwiększa to prawdopodobieństwo, że wrócą do zdrowia, do normalnego funkcjonowania. Dopiero po upływie około sześciu miesięcy, jeśli te objawy się utrzymują, potrzebna jest psychoterapia, farmakoterapia.

Według „American Psychologist”, doświadcza tego 30 proc. uczestników zdarzeń traumatycznych lub rodzin ofiar. I tylko im potrzebna jest pomoc psychologiczna.

– Zbyt wczesne udzielanie pomocy psychologicznej może być wręcz szkodliwe, bo wtórnie traumatyzuje osoby, a ponadto może powodować tzw. wyuczoną bezradność – mówi insp. Chmielewska. – Błędem jest rozpoczynanie udzielania pomocy psychologicznej w momencie, kiedy naturalną reakcją człowieka jest płacz. Ludzie uważają wówczas, że mamy „cudowną pigułkę” i następnego dnia dzwonią, mówiąc: „ten psycholog mi nie pomógł, dajcie mi następnego”.

Zdaniem insp. Chmielewskiej, psycholog obecny na miejscu zdarzenia lub wkrótce po zdarzeniu wykonuje podobne zadania, jak ratownik czy pracownik socjalny. Nie jest to pomoc psychologiczna, lecz działania psychospołeczne, interwencja kryzysowa.

PYTANIE NR 2:

NA JAKIEJ PODSTAWIE?

Dla polskich psychologów policyjnych istotne są również, gdyby ich działania miały charakter pomocy psychologicznej, kwestie prawne, zabezpieczające interesy osób objętych opieką.

– Udzielanie pomocy psychologicznej wiąże się z tworzeniem dokumentacji psychologicznej, a co za tym idzie ze zbieraniem danych osobowych, w tym danych wrażliwych – mówi insp. Chmielewska. – Ponieważ administratorami danych są komendanci wojewódzcy, nie możemy zbierać tych danych od osób cywilnych, gdyż naruszalibyśmy ustawę o ochronie danych osobowych.

Według niej, jedyna realna podstawa do udania się policyjnego psychologa na miejsce zdarzenia to polecenie służbowe. Ustawa o zawodzie psychologa mówi o uzyskaniu zgody klienta na pomoc, co w sytuacji kryzysowej jest niewykonalne. Trudno z ludźmi w szoku rozmawiać o zakresie pomocy, proponowanych działaniach itd.

– Media nagłaśniają, że na miejscu zdarzenia byli policyjni psychologowie, a uczestnicy zdarzenia zostali objęci ich opieką psychologiczną, co nie jest do końca prawdą – mówi szefowa policyjnych psychologów. – Mamy przez to jednak coraz więcej zgłoszeń z prośbą o wystawienie zaświadczenia o stanie psychicznym, o wpływie traumy na zdrowie. Takich zaświadczeń nie możemy wydawać. I dochodzi do sytuacji, że ludzie piszą skargi, bo uznali, że policyjny psycholog udzielał im pomocy psychologicznej, a później nie mogą otrzymać stosownej dokumentacji.

Bywa również, że po upływie kilku miesięcy ludzie szukają policyjnych psychologów, z którymi się zetknęli po tragedii. Pragną być pod ich stałą opieką psychologiczną. To także nie jest możliwe, lecz nie każdy rozumie meandry prawa – część czuje się po prostu odrzucona.

Kiedy media informują, że policyjny psycholog objął opieką dziecko, to również informacja odległa od prawdy.

– Na co dzień pracujemy z osobami dorosłymi, nie szkolimy się w pracy z dziećmi, nie mamy uprawnień do zajmowania się dziećmi – mówi insp. Chmielewska. – Jesteśmy profesjonalistami, uczestników zdarzeń traumatycznych traktujemy podmiotowo i te względy sprawiają, że nasza pomoc w tej sytuacji jest niemożliwa.

PYTANIE NR 3:

DLACZEGO WIĘC JEŻDŻĄ?

Mimo że o pomocy psychologicznej w sytuacjach kryzysowych mówią: ustawa o pomocy społecznej, ustawa o państwowym ratownictwie medycznym i Zarządzenie nr 39 ministra SWiA z 29 października 2010 r. w sprawie wytycznych do wojewódzkich planów zarządzania kryzysowego, wciąż jest zbyt mało wyspecjalizowanych placówek, których zadaniem jest interwencja psychospołeczna (pierwsza pomoc psychologiczna) w sytuacjach kryzysowych.

– Oprócz braku ośrodków interwencji kryzysowej nie ma też systemu, który koordynowałby ich poczynania w przypadku dużej sytuacji kryzysowej – mówi insp. Chmielewska. – Policyjni psychologowie łatają tę dziurę. Raz jeszcze jednak podkreślę: oczywiście, ofiary tragedii i ich rodziny wymagają pomocy, ale my nie obejmujemy ich pomocą psychologiczną, a po prostu interweniujemy w sytuacji kryzysowej, niemal tak samo, jak ratownik czy pracownik socjalny.

Przemysław Kacak
przemyslaw.kacak@policja.gov.pl