Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Moja cegiełka

Biuro Międzynarodowej Współpracy Policji KGP tworzą nie tylko umundurowani funkcjonariusze, ale także pracownicy, którzy z sercem, oddaniem i profesjonalizmem wspierają policjantów w codziennej służbie. Może się wydawać, że ich praca jest spokojna, tymczasem niekiedy bywa tak emocjonująca, jak sceny z filmu akcji.

Jestem pracownikiem Wydziału Wsparcia Poszukiwań Biura Międzynarodowej Współpracy Policji Komendy Głównej Policji. Pracuję w Policji od 15 lat, obecnie w Sekcji II tego wydziału. Zajmuję się koordynowaniem i przekazywaniem informacji na poziomie krajowym i międzynarodowym, dotyczących osób zaginionych, niejawnej i szczególnej kontroli oraz skradzionych przedmiotów, takich jak m.in. pojazdy, łodzie, statki powietrzne czy wartościowe urządzenia przemysłowe. Pracuję w wieloosobowym zespole, w którym korespondujemy głównymi kanałami międzynarodowej wymiany informacji: SIS, Interpolu oraz Europolu.

Biurowa (nie)codzienność

Standardowy dzień pracy trwa od 8.15 do 16.15, kilka razy w miesiącu mam drugą zmianę od 12.00 do 20.00 i wtedy realizuję najpilniejsze sprawy. Większość zadań, które prowadzę, jest dokładnie opisana w przepisach i procedurach. Są ciekawe, wymagają znajomości prawa krajowego oraz międzynarodowego, a także znajomości języka angielskiego. Od czasu do czasu zdarzają się sytuacje, kiedy początek dnia wydaje się spokojny, bez wydarzeń nadzwyczajnych, jednak jeden telefon bądź mail potrafi zmienić wszystko.

Właśnie taki dzień miałam, pracując podczas drugiej zmiany. Włączyłam swój komputer, zajęłam się pierwszymi sprawami. Żadnych zdarzeń nadzwyczajnych, kilka spraw zaginięć na terenie Polski, w których wskazania były na zagranicę, kradzież wartościowego auta z Niemiec – według GPS sprawca jechał w kierunku Polski. Najpilniejsze zadania wykonałam w pierwszej kolejności, a potem przystąpiłam do tych mniej pilnych – sprawdzeń w bazach, monitów przypominających jednostkom w Polsce i w innych krajach, że oczekujemy odpowiedzi na wcześniej wysłane zapytania. Około godz. 15.30 zadzwonił do mnie funkcjonariusz Policji pełniący służbę w Wydziale Poszukiwań i Identyfikacji Osób z Biura Kryminalnego KGP.

Ten jeden telefon

Opowiedział mi o nietypowej rozmowie telefonicznej, którą przed kilkoma minutami przeprowadził z osobą dzwoniącą z Belgii. Z jego relacji wynikało, że zadzwoniła do niego belgijska policjantka z małej jednostki policji. Mocno zdenerwowana, opowiedziała, że dwie godziny wcześniej na terenie podległej jej jednostki doszło do porwania polskiej dziewczynki. Dziecko zostało zabrane matce, która odprowadzała je do szkoły. Prawdopodobnym sprawcą był konkubent pozbawiony praw rodzicielskich. Porwania dokonał, uderzając matkę i wyrywając dziewczynkę z jej rąk, wspólnie z drugim nieznanym uczestnikiem zdarzenia. Znaliśmy dane matki i dziewczynki, po chwili również konkubenta oraz pojazdu marki Nissan X-Trail, którym przemieszczał się sprawca porwania. Kolega z Wydziału Poszukiwań BK KGP poprosił o sprawdzenie w bazach międzynarodowych, czy sprawca bądź dziewczynka są poszukiwani oraz czy posiadamy jakiekolwiek dodatkowe informacje na temat tego zdarzenia. Sprawa już na wstępie wyglądała na niestandardową, szczególnie ze względu na sposób, w jaki belgijska policja powiadomiła polską o zdarzeniu, ponieważ informacja o nim nie wpłynęła oficjalnym kanałem. Wiedziałam, że w takiej sytuacji każda chwila się liczy.

Przystąpiłam do działania, poinformowałam kierownika zmiany o zdarzeniu, wspólnie zaczęliśmy sprawdzać bazy, weryfikować dotychczas uzyskane informacje. Wstępne ustalenia pokazały, że dziewczynka nie jest poszukiwana jako zaginiona, tak samo jak sprawca tego zdarzenia. Zadzwoniłam do biura SIRENE w Belgii, opisując, co ustaliliśmy oraz w jaki sposób pozyskaliśmy informację o porwaniu. Pracownik biura SIRENE w Belgii przyjął od nas informację, a także powiedział, że kilka minut wcześniej dzwoniła do jego biura ta sama policjantka. Potwierdził, że takie zdarzenie wystąpiło, a belgijska policja jest w trakcie przyjmowania zawiadomienia od matki porwanej dziewczynki. W ciągu kilkunastu minut informacje o poszukiwanej dziewczynce, sprawcy oraz pojeździe pojawiły się w bazie SIS, dzięki czemu każdy policjant w strefie Schengen w przypadku kontroli mógł wiedzieć, że taka osoba czy pojazd są poszukiwane. Wszystkie dane niezwłocznie przekazałam koledze z Wydziału Poszukiwań BK KGP, który również miał nowe ustalenia.

Polski trop

Okazało się, że opisany nissan pochodził z jednej z warszawskich wypożyczalni, i ustalono, że auto przemieszcza się w stronę niemieckiej granicy. Szybko wymieniliśmy się pomysłami, co jeszcze można zrobić, aby jak najszybciej zatrzymać sprawcę i odzyskać dziecko. Podzieliłam się z kolegą zadaniami. Wszystkie informacje mailowo przekazałam do policjantów z biur SIRENE w Niemczech i Belgii, natomiast funkcjonariusz z Wydziału Poszukiwań BK KGP, zgodnie z moją sugestią, zatelefonował do oficera łącznikowego polskiej Policji pracującego na terenie Niemiec. Podczas rozmowy opisał mu całą sprawę, podając dane osób poszukiwanych oraz pojazdu, i poprosił go o pomoc w poszukiwaniach. Dodam, że wielokrotnie współpracowałam z oficerem łącznikowym i wiedziałam, że podejmie się pomocy szybko i z zaangażowaniem. Po kilku minutach zadzwonił z informacją, że przekazał wszystko swoim kolegom z Niemiec, ale on sam niestety nie włączy się w działania, ponieważ jest w tej chwili na autostradzie i jedzie do Polski, do Komendy Głównej Policji, zgodnie z wcześniejszym poleceniem swoich przełożonych. Wiedziałam, że sprawa jest bardzo dynamiczna i wiele zależy od naszego działania i kolejnych ruchów. Cały czas wymienialiśmy się informacjami, które krążyły między policją niemiecką, belgijską i polską.

Decydujący przypadek

Po około 30 minutach od poprzedniego telefonu ponownie zadzwonił do mnie oficer łącznikowy, twierdząc, że jedzie za czerwonym nissanem X-trail. Sprawdziliśmy jeszcze raz tablice rejestracyjne i okazało się, że sprawca porwania przypadkowo znalazł się na tej samej trasie co nasz oficer łącznikowy i właśnie go wyprzedził. Poprosiłam oficera łącznikowego, aby nie podejmował pochopnych decyzji i żeby zachowując ostrożność, w miarę możliwości obserwował poszukiwanego. W odpowiedzi stwierdził, że już zadzwonił do wspólnej placówki polsko-niemieckiej w Świecku, gdzie służby pełnią razem celnicy, strażnicy graniczni oraz policjanci z obu państw, i poinformował ich, że za 45 minut będzie przekraczał granicę za samochodem, w którym są porwane dziecko oraz sprawcy przestępstwa. Przed dotarciem do granicy miał jeszcze raz powiadomić telefonicznie o zamiarze jej przekroczenia oraz dać sygnały świetlne funkcjonariuszom na granicy z Polską.

Tymczasem belgijska policja napisała do nas, że tamtejsza lokalna jednostka wspólnie z organami sądowo-prokuratorskimi jest w trakcie wydawania europejskiego nakazu aresztowania za porywaczem. Około godziny 18.15 cała skoordynowana akcja dobiegła końca – dziecko całe i zdrowe trafiło pod opiekę policjantów w Świecku, podobnie jak dwaj bardzo zaskoczeni sprawcy porwania, z tym że oni zostali zatrzymani do wyjaśnienia. Poinformowałam mailowo biuro SIRENE w Belgii o odnalezieniu dziewczynki i zatrzymaniu poszukiwanych. Po trzech godzinach matka zaginionej trzymała swoje dziecko w ramionach zapłakana i szczęśliwa, że tak szybko odzyskała córkę. Byłam bardzo zadowolona z tego, że cała akcja tak sprawnie przebiegła. Tego dnia wykonałam kilkadziesiąt połączeń telefonicznych, wysłałam około 30 pism, nawet już nie liczę, ile wykonałam sprawdzeń w bazach. Siedziałam przy biurku, ale miałam wrażenie, jakbym była tam na miejscu i brała udział w akcji. Czułam ogromną satysfakcję, że dołożyłam cegiełkę do odnalezienia dziewczynki.

Anna Kocemba

Wydział Wsparcia Poszukiwań BMWP KGP