Olesno biegami stoi. Taki wniosek nasuwa się po randze imprez, które ostatnio się tu odbywają.
Zaczęło się podczas pandemii, gdy jedne po drugich odwoływane były zawody, także te o statusie mistrzostw Polski. Olesno podjęło się w 2020 r. organizacji Mistrzostw Polski w Biegu Maratońskim, po tym jak nie doszły do skutku najstarszy w kraju maraton w Dębnie oraz Orlen Warsaw Marathon. 6 grudnia 2020 r. polscy maratończycy właśnie na naszym terenie, oczywiście w reżimie sanitarnym, zdobyli kwalifikacje olimpijskie na igrzyska w Tokio. Notabene wśród kobiet wygrała aktualna mistrzyni Europy Aleksandra Lisowska. W tamtym czasie odbyły się tylko dwa maratony na Starym Kontynencie: w Hadze i u nas w Oleśnie. Dzięki dobrej współpracy z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki w ostatni weekend listopada odbędą się w Oleśnie 94. PZLA Mistrzostwa Polski w Biegach Przełajowych (rozmowa została przeprowadzona na kilka dni przez zawodami – przyp. P.Ost.). W sobotę będzie impreza dla zawodników z kartą PZLA, a w niedzielę bieg otwarty, podczas którego chcemy jako policyjni lekkoatleci zaznaczyć swoją obecność. Dodatkowo zostaną rozegrane I Małe Mistrzostwa Polski w Biegach Przełajowych, czyli de facto Mistrzostwa Polski dla Dzieci. Bardzo się cieszymy, że przypadła nam w udziale możliwość współorganizowania takich imprez.
Jakie były sportowe początki obecnego kierownika policyjnej reprezentacji lekkoatletycznej?
To były piłka nożna i rower. Potem w Wiśle Kraków uprawiałem strzelectwo sportowe. Mój tata był zapaśnikiem, więc sport zawsze był w domu obecny. Swego czasu trenowałem też sporty walki, ale nie zawodniczo, lecz z potrzeby aktywności i znalezienia adekwatnej formy odreagowywania stresu, który powstaje w służbie. Skończyłem AWF w Krakowie, trafiłem do Policji. Drugą moją pasją, oprócz sportu, jest fotografowanie. Będąc na studiach, pracowałem w zakładzie fotograficznym, publikowałem też zdjęcia w krakowskich gazetach. To były czasy jeszcze bez fotolabów, obróbka odbywała się ręcznie. W Lublińcu, gdzie mieszkałem, nagle zabrakło policyjnego technika i poszukiwali kogoś, kto z marszu będzie mógł się tym zająć. Jeszcze w ubiegłym wieku skończyłem studia podyplomowe w WSPol w Szczytnie i trafiłem do KMP w Gliwicach, gdzie byłem specjalistą do spraw szkolenia. W gliwickiej jednostce mieliśmy silną reprezentację w piłce nożnej, w której grał obecny Komendant Główny Policji gen. insp. Jarosław Szymczyk. Potem byłem zastępcą komendanta i komendantem KP IV w Gliwicach, KP w Pyskowicach, a teraz jestem komendantem powiatowym Policji w Oleśnie. Cały czas mieszkam w Lublińcu i jeżeli jest tylko znośna pogoda, to w ramach treningu dojeżdżam do Olesna rowerem. 35 km przed służbą i 35 km po niej. W Tour de Pologne amatorów też brałem udział, reprezentując Policję. Z racji mnogości obowiązków to najlepszy dla mnie sposób dbania o formę. Minęło już 30 lat mojej służby, ale bez wahania mogę powiedzieć, że gdybym jeszcze raz miał dokonywać wyboru, to ponownie wybrałbym Policję. To niesamowicie ciekawa, inspirująca praca, oczywiście z wieloma problemami, traumatycznymi, ryzykownymi sytuacjami, ale ja uwielbiam tę pracę i nie zamieniłbym jej na żadną inną.
Poznaliśmy się kilkanaście lat temu, gdy szczupła wtedy reprezentacja polskich sportowców wróciła z medalami z kolejnych międzynarodowych igrzysk strażaków i policjantów.
Wtedy nie było podziału na reprezentacje pod względem dyscyplin. Ludzie czynni sportowo startowali w zawodach, których też było jak na lekarstwo. Organizowali się ad hoc, aby wspólnie wyjechać na międzynarodowe igrzyska i tym samym obniżyć koszty startu. Moja przygoda ze sportem policyjnym zaczęła się na poważnie w 2005 r., gdy za namową obecnego zastępcy kierownika Reprezentacji LA, czyli podinsp. Macieja Wojciechowskiego z WSPol w Szczytnie, postanowiliśmy w jakiś sposób uporządkować sprawę wyjazdów na igrzyska. Takie mistrzostwa to idealne miejsce, aby wyeksponować zarówno Polskę, jak i polską Policję. Tym bardziej że mieliśmy zawodników naprawdę z górnej półki, więc była szansa, aby pojechać i zawalczyć o najwyższe laury. Na WPFG 2005 w Quebec City w Kanadzie (World Police and Fire Games – Światowe Igrzyska Policji i Straży Pożarnych, rozgrywane co dwa lata – przyp. P.Ost.) wybraliśmy się w ośmioosobowym składzie, przywożąc 23 medale, w tym 12 złotych. Odbywało się to podczas naszych urlopów i za nasze pieniądze. Zmiany następowały powoli, pojawiały się delegowania na mistrzostwa, ale te wyjazdy i tak nie były do końca skoordynowane. Nasze występy w Kanadzie czy USA ściągały Polonusów, którzy wzruszali się niemal do łez, widząc orzełka na naszych piersiach, biało-czerwone barwy i słysząc „Mazurka Dąbrowskiego” podczas gali medalowej. Byli mile zaskoczeni, że polska Policja tak dobrze wypada na tle innych reprezentacji, i dzielnie nam dopingowali. W kwestii przynależności do międzynarodowych federacji skupiających policyjnych sportowców z całego świata jest jeszcze wiele do zrobienia, ale te ruchy muszą zostać wykonane z poziomu komendy głównej, a nie powiatowej w Oleśnie.
Miejmy nadzieję, że planowane na koniec tego roku spotkanie kierowników reprezentacji dojdzie w KGP do skutku i zapadną na nim wiążące decyzje. Pandemia COVID-19 przerwała ciągłość zawodów, to był trudny czas dla sportowców, jak udało się go przetrwać policyjnym lekkoatletom?
Trzeba pamiętać, że jesteśmy w pierwszym rzędzie policjantami. Oczywiście zapraszamy też cywilów z Policji i emerytów. Reprezentacja Polskiej Policji w Lekkoatletyce jest otwarta dla wszystkich, którzy uzyskują określone wyniki. Potrzebna jest też różnorodność – co innego bieg na 1500 m, a co innego ultramaraton po górach czy skok w dal.
Reprezentacja lekkoatletyczna była powołana już w 2013 r. równolegle z męską drużyną piłkarską, jako pierwsze takie zespoły. Przez te lata przewinęło się przez reprezentację wielu cudownych sportowców. Sporo z nich jest w niej nadal, bo osiągają wspaniałe wyniki, tyle że już w innych kategoriach wiekowych. Nie ma tu niestety miejsca, aby ich wszystkich wymienić, ale jedno nazwisko musi paść – Paweł Piotraschke z SP w Słupsku, cały czas z kartą zawodniczą PZLA w kategorii Masters, w ubiegłym roku pobił rekord Polski dla zawodników powyżej 40. roku życia, pokonując 3000 m w niecałe dziewięć minut – 8:57:01. Każdy z tych trzech kilometrów przebiegł poniżej trzech minut. Tacy zawodnicy, czynni przecież policjanci, jak on, jak Ania Ficner, jak Jakub i Kasia Burhardt, Szymon Kulka, Ania Wojtulewicz, Adam Thiel czy Witold Kreihs budują trzon tego zespołu. W naszej reprezentacji jest również zastępca komendanta głównego Policji nadinsp. Roman Kuster, który dzielnie biega z nami, nawet maratony, i podtrzymał decyzję pozostania w zespole już po powołaniu do KGP. Korzystając z ich umiejętności i sukcesów, chcemy budować masowość sportu w Policji. To zdrowy tryb życia, a w przypadku funkcjonariuszy, którzy muszą być sprawni, wręcz konieczność.
Policyjni lekkoatleci angażują się też w akcje charytatywne. W tym roku biegaliśmy dla Fundacji Pomocy Wdowom i Sierotom po Poległych Policjantach czy dla niewidomych dzieci z Lasek.
A wracając do pytania – pandemia to był bardzo trudny, a dla Policji dodatkowo bardzo pracowity czas. Sportowo udało się go przetrwać całkiem nieźle, bo jako lekkoatleci mamy ułatwione zadanie – nie potrzebujemy pływalni czy hal. Każdy z nas trenował indywidualnie, każdy radził sobie w taki sposób, jaki na danym etapie był możliwy, i liczył, że zawody znowu zaczną się odbywać. Gdy obostrzenia zostały zluzowane, zaczęliśmy odbudowywać drużyny. Teraz trzeba pójść dalej i uregulować nasz status w międzynarodowych federacjach sportu policyjnego. W jedności siła. Tworzymy zespół, w którym wszyscy jesteśmy równi i mamy jeden cel – godnie reprezentować Policję i Polskę na arenach krajowych i światowych.
Dziękuję za rozmowę.
PAWEŁ OSTASZEWSKI
foto archiwum Tomasza Kubickiego