Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Wojna o życie

„W czasie patrolu siedzisz w rosomaku i w myślach odmawiasz Ojcze nasz, żeby nic nie wybuchło pod nami. Przy każdym wyjeździe z bazy jest obawa: zapinać pasy bezpieczeństwa czy nie? Lepiej móc szybciej wybiec z maszyny czy zabezpieczyć się przed skutkami wybuchu? Otwierać opelotkę czy jej nie otwierać?

Jak pod nami wybuchnie duży ajdik (z ang. IED– Improvised Explosive Device; improwizowany ładunek wybuchowy, przyp. red.), to przy zamkniętej opelotce zabije nas ciśnienie. Ale jak otworzymy włazy, to przez całą jazdę będziemy się dusić od kurzu” – opowiada o służbie na misji w Afganistanie jeden z rannych żołnierzy.

Książka Jarosława Rybaka „Ból. Mocna opowieść o rannych i medykach na wojnie” zawiera kilkanaście autentycznych historii walki o życie. I to od pierwszego momentu udzielenia pomocy na linii frontu po opiekę w Wojskowym Instytucie Medycznym. Szczegółowe relacje rannych są uzupełnione opowieściami ratujących medyków. Te dwie perspektywy pozwalają czytelnikowi na dwa równoległe spojrzenia. Tym bardziej że nikt tu nie „bawi się” w okrągłe słowa, żeby nikogo nie zabolało. Bo ból jest obecny w każdym rozdziale tej książki, nie tylko na stronie tytułowej. Na szczęście dzięki wielkiemu profesjonalizmowi medyków ta walka o życie jest częściej wygrana niż przegrana.

Przez 66 lat w ponad 90 misjach i operacjach poza granicami państwa wzięło udział 115 tys. polskich żołnierzy i pracowników wojska. Podczas tych działań poległo 120 polskich żołnierzy i pracowników wojskowych, a ponad 800 zostało rannych. Wśród policjantów, którzy w misjach pokojowych uczestniczą od 27 marca 1992 r., śmierć poniosło trzech polskich policjantów, a 52 zostało rannych (dane ze strony Stowarzyszenia Weteranów Działań Poza Granicami RP). W książce wprawdzie znajdują się historie żołnierzy, ale medycyna taktyczna nie dzieli przecież na „zielonych” czy „niebieskich”. Tu liczą się tylko czas i umiejętności. I trochę też pewnie szczęście.

KOŚĆ JAK PORCELANOWY TALERZYK

Kaliber dla ran ma ogromne znaczenie. Ośmiogramowy pocisk leci z prędkością 715 metrów na sekundę. Gdy przebije skórę, oddaje w ciele posiadaną energię i tworzy tzw. jamę pulsacyjną, a najmniejszy fragment kości na jej drodze działa na tkanki miękkie jak mały pocisk. Kierownik Oddziału Zakażeń Narządu Ruchu WIM w latach 2001–2017, dr Mariusz Barański, o którym wśród rannych w misjach krążą legendy jak o cudotwórcy, tłumaczy: „Złamanie w wyniku wypadku jest jak porcelanowy talerzyk upuszczony z niewielkiej wysokości. Popęka, ale bez większych trudności można go posklejać. Natomiast rana postrzałowa daje takie efekty, jakby ten talerzyk położyć na podłodze i uderzyć w niego młotem. (…) Przejście pocisku przez ciało człowieka trwa ułamki sekund. Ale spustoszenie, jakie powoduje, rozwija się przez kilka tygodni. Leczenie zaś i dojście do zdrowia zajmuje długie miesiące, a niekiedy nawet i lata”. Najwięcej poszkodowanych miało rany postrzałowe i powybuchowe.

KREW I KREATYWNOŚĆ MEDYKÓW

Tamowaniem krwotoków trzeba się zająć w pierwszej kolejności. Szybciej niż udrażnianiem dróg oddechowych. Takie są wytyczne TCCC (Taktyczno-Bojowej Opieki nad Poszkodowanym), najważniejszego standardu postępowania ratunkowego z poszkodowanym w poszczególnych strefach zagrożenia kontaktem ogniowym.

Unifikacja procedur medycznych i wyposażenia pozwala na podejmowanie szybkich decyzji ratujących życie i zdrowie. Jednak cierpliwość i kreatywność w rozwiązaniach medycznych polskich lekarzy uratowały niejedną nogę i rękę. „Pamiętam kilka przypadków naszych żołnierzy, którzy na własną prośbę wypisywali się z Ramstein, gdzie Amerykanie chcieli dokonać amputacji. Trafiali do nas, udało się ich uratować. To nie znaczy, że robimy rzeczy, których nasi koledzy zza oceanu nie potrafią. Mamy po prostu inną filozofię podejścia do pacjenta” – opowiada w książce dr Mariusz Barański.

W szpitalu polowym w Afganistanie nie ma możliwości długotrwałego przechowywania krwi. Amerykanie opracowali więc „chodzący bank krwi”. Na każdej zmianie kontyngentu odbywał się nabór ochotników do banku krwi. Kandydaci byli badani, kwalifikowani i czekali, aż ich krew będzie komuś potrzebna. Przez megafon padał komunikat: „Uwaga, uwaga! Potrzebna grupa krwi…!”. Za każdym razem było więcej ochotników niż potrzebnej krwi. Medycy w szpitalu polowym mieli też do dyspozycji „cudo techniki” – jak sami określają podgrzewacz krwi i płynów infuzyjnych do masowych przetoczeń Level 1, który pozwala na przetoczenie w 20 sekund takiej ilości krwi, jak przez godzinę w standardowych warunkach szpitalnych.

BYŁO, A JEST

Dziś medycy potrafią uratować 90 proc. ciężko rannych żołnierzy. Przez ostatnie 20 lat medycyna taktyczna skompensowała całą wiedzę cywilną i tę zdobytą podczas wojen w wytycznych TC3 i licznych opracowaniach. Książka Jarosława Rybaka to również mocna opowieść o rozwoju medycyny pola walki oraz opieki nad rannymi weteranami w polskich warunkach.

„Początki Iraku i Afganistanu były niezwykle trudne, obnażyły wszystkie problemy wojska” – mówił w książce gen. dyw. prof. Grzegorz Gielerak, dyrektor WIM-u. Po likwidacji Wojskowej Akademii Medycznej w 2002 r. istniały problemy z kadrą medyczną, a poszkodowani weterani byli traktowani jak wszyscy cywilni pacjenci. Przełom w sposobie opieki nad poszkodowanymi w działaniach wojennych nastąpił w 2010 r. Powołano Pełnomocnika Dyrektora ds. Weteranów w WIM-ie. Została nim pielęgniarka Urszula Marszałkowicz-Flis. W środowisku weteranów ostatnie 20 lat dzieli się na „do czasu pani Uli” i „od czasu pani Uli”. W 2010 r. ppłk dr Robert Brzozowski stworzył również Zakład Medycyny Pola Walki w WIM-ie. W 2015 r.

z kolei ruszył unikatowy na skalę światową program „Afgan” – kompleksowe badania weteranów poszkodowanych w wyniku wybuchu ajdików. Analizowano również wpływ rozmieszczenia żołnierzy w rosomaku i zastosowane w nim materiały na obrażenia, co pozwoliło na jego liczne modyfikacje.

Zadbano również o „głowę” podczas opieki nad weteranami z objawami PTSD.

***

Ta mocna opowieść o rannych i medykach na polu walki i późniejszym czasie rehabilitacji poszkodowanych to opowieść nie tylko dla środowiska medycznego. To też opowieść o przyjaźni, odpowiedzialności za siebie, innych i wielkiej woli życia.

IZABELA PAJDAŁA

Jarosław Rybak, Ból.

Mocna opowieść o rannych i medykach na wojnie, Wydawnictwo Creatio PR,

Warszawa 2020