Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Na trasie Runmageddonu

18 września na terenie zalewu w Kryspinowie w dwudniowych zawodach wzięło udział siedmiu funkcjonariuszy Wydziału Prewencji Komendy Powiatowej w Oświęcimiu: asp. szt. Dariusz Jakubowski, mł. asp. Jakub Ciągło, mł. asp. Mariusz Syrek, sierż. szt. Mateusz Kowalówka, st. sierż. Paweł Jarosz, st. sierż. Adrian Stanek i st. sierż. Sebastian Tobiasz, pokonując 12 km i 60 przeszkód.

Każdy z uczestników miał niepowtarzalną okazję pokazać na trasie swoje emocje, siłę i charakter. . asp. Jakub Ciągło, st. sierż. Adrian Stanek oraz st. sierż. Sebastian Tobiasz podzielili się w rozmowie swoimi wrażeniami z udziału w tych wyczerpujących sportowych zmaganiach.

 

Panowie, jak się zaczęła Wasza przygoda ze służbą w Policji?

Sebastian Tobiasz: Do służby przyjęto mnie w grudniu 2016 r. Chciałem pracować w mundurze, byłem ciekawy, nastawiony na kontakt z ludźmi i pomaganiem im. Służbę od początku pełnię w Ogniwie Patrolowo-Interwencyjnym KPP w Oświęcimiu.

Adrian Stanek: Do Policji wstąpiłem w 2015 r. Moja decyzja wynikała z tego, że zakończyłem karierę sportową. Służyłem w OPI, następnie w Zespole ds. Nieletnich i Patologii KPP w Oświęcimiu, a  obecnie jestem dzielnicowym.

Jakub Ciągło: W 2011 r. wstąpiłem do Policji i zacząłem służbę w OPP w Katowicach, a rok później w KPP w Oświęcimiu, gdzie pracuję na stanowisku dzielnicowego. Wcześniej w latach 2003–2004 odbyłem zasadniczą służbę wojskową w Batalionie Reprezentacyjnym Wojska Polskiego. Następnie w latach 2004–2011 była zawodowa służba wojskowa w 18. Batalionie Powietrznodesantowym w Bielsku Białej. Brałem udział w I i V zmianie Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie.

Udział w Runmageddonie to nie bułka z masłem. Wymaga porządnej kondycji. Jakie dyscypliny sportu Panowie uprawiają?

ST: Siłownia, bieganie, pływanie, tenis i piłka nożna.

AS: Od dziecka grałem w piłkę nożną. Swoją przygodę rozpocząłem w klubie sportowym Unia Oświęcim, następnie trafiłem do drużyny Wisły Kraków. Tam przeszedłem wszystkie szczeble – od trampkarza do seniora. Rozegrałem ponad 50 spotkań w drużynie Młodej Ekstraklasy oraz zadebiutowałem w pierwszej drużynie seniorów 26 października 2011 r. w Pucharze Polski. Cały sezon 2011/2012 byłem zawodnikiem pierwszej drużyny Wisły Kraków, jeździłem na mecze ligowe, jednak nie udało mi się zadebiutować w Ekstraklasie. Byłem również powoływany do reprezentacji drużyn juniorskich Polski. W 2012 r. odszedłem z Wisły Kraków i wróciłem do rodzinnego miasta, gdzie grałem do 2015 r. w drużynie Soła Oświęcim, która występowała w III lidze. Oprócz sportu lubię muzykę.

JC: Lubię praktycznie każdą formę aktywności fizycznej. Siłownia, bieganie, rower, jazda na nartach, wspinaczka, wędrówki po górach, skitouring, pływanie…

Skąd pomysł na Runmageddon?

ST: Do udziału zostałem namówiony przez kolegów z rewiru dzielnicowych, którzy wspólnie organizują wypady w góry, na narty. Ponieważ ze sportem jestem związany od dziecka, to chętnie się zgodziłem. Lubię próbować nowych rzeczy i chętnie podejmuję wyzwania.

AS: Udział w każdych zawodach to kolejne doświadczenie i dobra zabawa.

JC: Podczas zdobywania kolejnego szczytu w Tatrach (nie pamiętam już którego) narodził się pomysł wzięcia udziału w Runmageddonie. Spróbowania czegoś nowego, sprawdzenia się i dobrej zabawy, a także współpracy, poprawienia sprawności fizycznej oraz integracji.

Jakie przeszkody napotkaliście na trasie?

ST: We wrześniowym Runmageddonie, który był naszym drugim do pokonania, mieliśmy około 60 przeszkód, m.in. ścianę z opon, kilkumetrowe ścianki, podwieszane drabinki oraz zjeżdżalnię wodną i zasieki błotne.

JC: Przeszkody są różnorodne. Każdy znalazł zarówno te, których pokonywanie nie sprawiało mu zbytnich kłopotów, jak i te, których nie mógł pokonać. Każdy z nas ma inne predyspozycje, ale my biegliśmy drużynowo i pomagaliśmy osobie, która z daną przeszkodą nie za bardzo sobie radziła. Moim zdaniem to główna istota tego biegu.

Nie tylko przeszkody, ale pewnie również teren był trudny?

ST: Bieg trwał około trzech godzin, na dystansie 12 km w błotnistym, grząskim terenie. Na trasie było również kilka ostrych wzniesień. Ślizgaliśmy się po błocie, próbując wejść na górę.

AS: Ważne jest pokonanie przeszkód. Walka z samym sobą.

JC: Błoto i woda, do tego niska temperatura, która każdemu dała się we znaki.

Jak można się dobrze przygotować do tak wymagających zawodów jak Runmageddon? Czy potrzebne są regularne treningi?

ST: Myślę, że bez przygotowania fizycznego nierozsądne byłoby podchodzenie do takiego biegu. W moim przypadku dużo dało mi to, że regularnie biegam, ponieważ wydolnościowo trasa nie sprawiła mi problemu. Na pewno dużym ułatwieniem są treningi na siłowni, gdyż wszystkie podwieszane przeszkody, takie jak drabinki czy liny, wymagają siły w rękach. W przypadku niepokonania jakiejś przeszkody sędziowie każą wykonać karnie dodatkowe ćwiczenie polegające na przysiadzie, przejściu do pozycji pompki, a następnie wyskoku (burpees).

AS: Naturalnie, bez systematycznych treningów nie ma szans, aby pokonać tor przeszkód.

JC: Według mnie tak. Można oczywiście podejść do zawodów z tzw. marszu, ale jest to mało odpowiedzialne, bo można nabawić się poważnych kontuzji.

Co sprawia Panom najwięcej satysfakcji i trudności podczas tych zawodów?

ST: Satysfakcję niewątpliwie sprawia mi współpraca w naszej drużynie. Pomagamy sobie wspólnie pokonywać przeszkody. Podstawowym celem każdego biegu jest dla mnie ukończenie go w jak najlepszym czasie i pokonanie jak największej liczby przeszkód bez wykonania karnych burpeesów, gdyż są wyjątkowo męczące. Na metę zawsze wbiegamy całą drużyną. Razem startujemy i razem przekraczamy linię mety.

JC: Dla mnie to było wychłodzenie organizmu. Podczas pierwszej przeszkody zmoczyłem odzież. Mogłem przyspieszyć i biec, nie patrząc na innych, aby rozgrzać organizm, ale nie o to chodziło. Musiałem zwolnić i poczekać, pomóc innym osobom. Warto zaczekać też czasem na pomoc od innych osób, to sprawia największą satysfakcję.

Czyli najważniejsza jest współpraca?

ST: Myślę, że jakakolwiek rywalizacja schodzi na dalszy plan. Dla nas liczy się współpraca. Razem startujemy i razem przekraczamy linię mety. Na trasie sobie pomagamy. Jeśli widzimy osobę, która przy jakiejś przeszkodzie czeka na pomoc, to jej udzielamy. Na ostatnim biegu zdarzyło się, że dołączył do nas zawodnik, który nie miał drużyny i pokonywał trasę razem z nami. Myślę, że gdybym miał podjąć decyzję o starcie w Runmageddonie sam, to nie wiem, czy bym się w ogóle tego podjął. Ale gdy bieg miał się odbyć wspólnie z kolegami, to nie zastanawiałem się przy podjęciu decyzji.

JC: Tak, przede wszystkim współpraca. Tu nie ma miejsca dla indywidualistów.

Czy za Waszymi sportowymi sukcesami kryje się również odpowiednia dieta?

AS: Najważniejsza jest kaloryczność. Staram się dostarczać swojemu organizmowi ok. trzech tysięcy kcal dziennie. Oczywiście piję dużo wody, ok. 2–3 litrów dziennie. Ponadto cztery razy w tygodniu mam zajęcia na siłowni.  Staram się ograniczać słodycze. Jedzenie wieczorem i podjadanie zakłócają gospodarkę żywieniową organizmu.

JC: Od dawna staram się zdrowo odżywiać, ale nie stosuję żadnej diety. Natomiast przed zawodami spożywam więcej węglowodanów.

W jakich innych zawodach Panowie uczestniczycie?

ST: W przyszłym roku mamy ambitny plan. Chcemy zdobyć statuetkę Weterana Runmageddonu. W tym celu musimy pokonać trzy formuły, tj. Rekrut – 6 km i 30 lub więcej przeszkód, Classic – 12 km i 50 lub więcej przeszkód oraz Hardcore – 21 km i 70 lub więcej przeszkód. Drugie wyzwanie, z którym chcemy się zmierzyć, to zdobycie statuetki Korony Runmageddonu, czyli pokonanie łącznie czterech tras w czterech stronach Polski.

AS: Obecnie gram rekreacyjnie w piłkę nożną w w drużynie LKS Zatorzanka Zator.

JC: Biorę udział w biegach szosowych i terenowych oraz półmaratonach.

Myślę, że to znakomita okazja, aby zachęcić innych, a zwłaszcza młodzież, do aktywnego trybu życia.

ST: Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie, bo mnie nigdy zachęcać nie trzeba było. Najlepszą motywacją jest przykład idący z góry, czyli przez promowanie sportu. Na trasie Runmageddonu nieraz spotykaliśmy osoby dużo starsze od nas, co było naprawdę dopingujące. Potrzebne są tylko chęci.

AS: W obecnych czasach jest ciężko. Zawsze podaję swój przykład. Uważam, że niewiele mi zabrakło, aby zawodowo uprawiać sport. Jestem również trenerem UEFA C i zajmuję się trenowaniem najmłodszych dzieci do 12. roku życia. Chętnie dzielę się doświadczeniem.

JC: Pokazywanie w lokalnym środowisku sukcesów, startów w zawodach. Miło słyszeć np. w sklepie za plecami: „Patrz, to ten, który skończył bieg, brał udział w tych zawodach…”.

Dziękuję za rozmowę.

Artur Bartkowiak

Wydział Prezydialny KWP w Krakowie

zdjęcie Jakub Ciągło