Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Między spacerem a marszem

Kto pierwszy rzucił ten kamień? Czy przemoc i mowa nienawiści muszą iść w parze z demonstracją?

Demonstracje i inne formy protestu w coraz większym stopniu kształtują wydarzenia polityczne w Polsce. Nie wyczerpiemy oczywiście na naszych łamach problemu, który sięga okresu panowania Ramzesa III w epoce Nowego Państwa, kiedy to niezadowoleni robotnicy domagający się zaległej wypłaty zablokowali świątynię dedykowaną Totmesowi III. Niemniej spróbujmy przyjrzeć się mechanizmom i strukturze samego protestu oraz roli policji w tym wydarzeniu.

TROCHĘ TEORETYCZNIE

Protest uliczny jest ważnym elementem każdego demokratycznego ustroju, mimo że każde zgromadzenie publiczne prowadzi do zaburzeń w funkcjonowaniu przestrzeni publicznej, społecznej i kulturowej. Od kilku lat, a szczególnie miesięcy, obserwujemy w Polsce i na świecie eskalację demonstracji. Przy każdym zgromadzeniu publicznym, bez względu na to, czy ma ono charakter pokojowy, czy konfliktowy powstaje triada zależności: manifestujący – policja – władza rządząca. W tym roku dołączyła jeszcze pandemia, która dziesiątkuje społeczeństwa wszystkich krajów i narzuca liczne obostrzenia. Pomimo tych ograniczeń tylko w ostatnim miesiącu odnotowano ok. 3200 zgromadzeń publicznych w całej Polsce.

Protest oznacza publicznie wyartykułowany brak zgody społecznej na jakieś działania. Za taką manifestacją sprzeciwu ukryty jest bardziej lub mniej jawny antagonizm interesów rozmaitych aktorów społecznych. Sam więc protest wydaje się narzędziem dążenia do ładu społecznego. Problem się zaczyna, gdy wytwarzają się duże antagonizmy społeczne wykorzystujące przemoc i mowę nienawiści w swoich działaniach. Analizując strukturę społeczną protestu, wielu badaczy zwraca uwagę, że głównymi aktorami biorącymi udział w takim zgromadzeniu są manifestujący swoje niezadowolenie i policjanci zabezpieczający zgromadzony tłum. Typową sytuacją w krajach europejskich jest opisywana przez P. Oliver, a przytaczana przez M. Tenderę: „trend w Europie ma jeden generalny kierunek, stroniący od konfrontacji i zmierzający ku regulacji i negocjacji (…); policja otrzymuje informacje dotyczącego tego, co będzie się działo, i jest lepiej przygotowana, aby minimalizować przeszkody związane z wydarzeniem”. Ale trzeba liczyć się również z tym, że trend ten zostanie odwrócony o 180 stopni, szczególnie gdy dochodzi do silnej potrzeby autoreferencji systemu i gdy można „zaobserwować okresy wzmożonej mobilizacji, podczas których te zaaranżowane sytuacje się sypią i czas, w których bycie aresztowanym jest kwestią honoru pośród aktywistów”.

Wydaje się, że obecnie coraz częściej obserwujemy ten drugi trend w protestach. Jednocześnie socjologowie i politolodzy zajmujący się szeroko rozumianym bezpieczeństwem zauważają też, że od ataków terrorystycznych z 11 września 2001 r. zmieniło się na całym świecie postrzeganie protestów przez policję jako zagrożenie.

W Niemczech powstał Instytut Badań nad Protestami i Ruchami (Institut für Protest und Bewegungsforschung), który w dużej mierze analizuje również rolę policji jako jednego z aktorów podczas demonstracji. Badacze doszukali się pewnego truizmu socjologicznego, w którym, owszem, policja jest apolityczna, ale jednak nigdy nie będzie neutralna podczas demonstracji. Spróbujmy to rozwikłać. „Przekonanie, że policja jest bezstronnym aktorem pozbawionym własnych interesów i kierującym się jedynie sprawiedliwością i prawem, jest powszechne w legitymizującej ją retoryce. Okazuje się to jednak fikcją, chociaż konieczną fikcją z uwagi na prawną strukturę policji. Na demonstracjach, szczególnie tych, na których policja odgrywa bardziej aktywną rolę niż kierowanie ruchem, może przyjąć rolę strony konfliktu”. Dzieje się tak, gdy policjanci „są często postrzegani przez protestujących jako przejmujący tę stronę konfliktu, stając twarzą w twarz z protestującymi”. Dr Peter Ullrich z niemieckiego Instytutu tłumaczy to tak: – Demonstracje są często konfliktowymi, gorącymi scenami, z długim czasem trwania, stresem, niekiedy starciami. Trudno wyobrazić sobie w tej sytuacji jedną stronę neutralną, jakby były robotami. Również media i komunikatory społecznościowe wzmacniają tożsamość grupową i solidarność podczas takiego konfliktu.

Wiele czynników wpływa na negatywne postrzeganie policji podczas protestów, m.in. badacze dopatrują się, że sama struktura organizacyjna i kultura policyjna zmierzająca do pełnej stabilizacji na wszystkich poziomach życia społecznego również stają się kontrą. Trudno jednak w tym dwubiegunowym świecie demonstracji póki co zrezygnować z kategoryzacji protestujących na spokojnych i niespokojnych. A protestującym przestać traktować przedstawicieli policji jako wroga i „przedmiot zastępczy” w tym pojedynku.

WEDŁUG BADAŃ I ANALIZ

– Zachowania demonstrantów zależą bardzo od kontekstu politycznego – mówi dr Piotr Kocyba, który prowadzi badania ankietowe podczas manifestacji, demonstracji i marszów w Polsce. Największym problemem na Marszu Niepodległości jest alkohol – podkreśla. – W ostatnich latach w społeczeństwie w Polsce obserwujemy dużą polaryzację i polityzację, które odzwierciedlają się na ulicach. Podkreślić trzeba, że niezależnie od tego, jaka jest to demonstracja, czy lewicująco-progresywna, czy prawicowa, zawsze mamy do czynienia z odsetkiem osób, które są bardzo nieufnie nastawione i widzą w nas wroga. Padają pytania, z jakiej uczelni jesteśmy, jakby to miało wpływ na badania naukowe – mówi dr Piotr Kocyba.

To, że na ulicę wychodzą coraz częściej ludzie wykształceni i w miarę dobrze sytuowani, potwierdzają nie tylko badania dr. Piotra Kocyby. Na ten aspekt zwraca również uwagę prof. Mirosława Marody, socjolog UW. Istotne stają się już nie protesty na gruncie ekonomicznym, ale kulturowym i społecznym. Gdy czyta się różne opracowania naukowe o obecnych nastrojach, niepokojące jest jedno powtarzające się słowo – pogarda. W badaniach prof. Marody wychodzi, że Polacy gardzą i czują się pogardzani przez innych. Trudno wówczas o jakiekolwiek porozumienie. Warto poruszać ten temat, ponieważ przekłada się to również na „uliczne” relacje, w których policja staje się tym punktem, wokół którego gromadzą się wszystkie emocje społeczne.

Sięgnijmy jeszcze do niemieckich badań prowadzonych przez dr. Petera Ullricha, w których m.in. zarejestrowano opinie niemieckich funkcjonariuszy. Jeden z niemieckich oficerów powiedział, że „na demonstracji nigdy nie spotkał rozsądnie inteligentnego człowieka”. Inna wypowiedź: „W dawnych czasach miałem wrażenie, że protestujący podążają za jakąś sprawą – czasami nawet rozmawialiśmy; ale dzisiaj – nic poza turystyką chuligańską. Nawet mali chłopcy są zainteresowani tylko rzucaniem kamieniami. To prawdziwy spadek wartości. Brak szacunku!”. „Problem stanowią tylko ci szukający kłopotów”. W prowadzonych badaniach rozróżnia się opinie policjantów na temat demonstracji politycznych i odpolitycznionych. Jeszcze jeden cytat z tych badań: „Podczas takich operacji policjanci stają się obiektem krytyki, obelg i czasami przemocy fizycznej. To sprawia, że czują się jak «wycieraczki do stóp» dla innych”.

WALKA O INTERPRETACJĘ

Mimo że na scenie ulicznej demonstracji pozostaje dwóch aktorów, czyli demonstrujący i policjanci, to tak naprawdę liderami wytwarzania opinii publicznej są politycy i dziennikarze. Tworząc prawo i style komunikacji, wpływają na merytoryczny poziom wypowiedzi publicznych, kulturę polityczną i publicystyczną. Obie te grupy społeczne wpływają również na tworzenie narzędzi reagowania i przeciwdziałania mowie nienawiści. Tak to wygląda w świecie pozytywistycznym, idealnym, gdzie każdy dąży do wyższej świadomości kultury własnej wypowiedzi. W społeczeństwie spolaryzowanym dochodzi jednak do walki o interpretację wydarzeń w przestrzeni publicznej. Na tym polu wytwarza się również coraz silniej agresja informacyjna. Zdjęcie przeciwko zdjęciu, nagranie filmowe przeciwko nagraniu. Na spokój i stabilizację nie ma jednak co liczyć w najbliższym czasie, społeczeństwo wchodzi bowiem w erę radykalizmów, co podkreślają badacze ruchów społecznych.

MORALNOŚĆ TŁUMU

„Rozmaite przyczyny wpływają na powstawanie specyficznych cech tłumu. Pierwszą przyczyną jest to, że każda jednostka w tłumie, już choćby pod wpływem samej jego liczebności, nabywa pewnego poczucia niezwyciężonej potęgi, dzięki czemu pozwala sobie na upust tych namiętności, które będąc sama, z pewnością by stłumiła. Nie będzie ona panować nad sobą, bo znika z jej duszy poczucie odpowiedzialności, które hamuje jednostkę; tłum zawsze będzie bezimienny, jest tym samym i nieodpowiedzialny” – tak analizuje różne cechy i zachowania zbiorowości G. Le Bon w książce „Psychologia tłumu”.

To na poziomie odbywającego się protestu czy demonstracji konstruują się konkretne zachowania, motywy, wykorzystywane symbole i podatność na uwikłanie w wykorzystany język, kontekst kulturowy, społeczny i polityczny. Cała złość tłumu kieruje się w stronę stróżów prawa. Tak było w latach 30. XX wieku, tak było w okresie PRL-u, tak jest i dzisiaj. Przekonanie, że wolność zagrożona jest przez policję, stanowi typowy przykład świadomości fałszywej. Ten mechanizm jest niezmienny. Zmieniły się jedynie metody i narzędzia zabezpieczania i tłumienia protestów na bardziej humanitarne. Bardzo liczne pojawienie się grup młodzieży na demonstracjach, które organizowane są bez wymaganych pozwoleń i zgłoszeń, destabilizuje poczucie bezpieczeństwa i wskazuje, że protestujący są w stanie posunąć się bardzo daleko w demonstrowaniu swoich poglądów. Jest to niezaprzeczalne prawo młodości. Jednocześnie jednak coraz mniej obserwuje się miejsca na dialog i szukanie kompromisów. W całym mechanizmie protestu zaciera się bowiem myślenie, które jest najważniejszą sprawą dla człowieka i należy traktować je śmiertelnie poważnie – jak chciała Hanna Arendt, jedna z większych filozofów XX wieku.

ZAMIAST PUENTY

– To, że więcej jest wydarzeń ulicznych w Polsce, to nie jest wyjątkowe. Naukowcy badający ruchy społeczne w latach 80. i 90. na zachodzie zaczęli mówić o tzw. normalizacji protestów. Protesty są już czymś, z czym przyjdzie nam żyć, i staną się częścią naszego życia społecznego, naszych debat społecznych – mówi dr Piotr Kocyba.

Pamiętajmy jednak o przestrodze Alexisa de Tocqueville’a: „Znamy tylko jeden sposób uniknięcia deprawacji ludzi: nikomu nie przyznawać wszechwładzy, która posiada nieograniczone prawo poniżania”. Jak dotąd chyba w żadnym demokratycznym kraju nie udało się zniwelować tego antagonizmu powstającego na linii protestujący – policjanci. Być może te sprzeczne interesy wytwarzane podczas demonstracji nigdy nie znajdą obowiązującego wszystkich kompromisu. Niemniej nikogo nie zwalnia to z przestrzegania prawa, uważnego spojrzenia i myślenia, że po obu stronach stoją ludzie, których tak naprawdę powinna łączyć wspólna sprawa – sprawne i praworządne państwo.

P.S.

Uwaga! Uwaga! Policja informuje! Mamy stan epidemii. Narażasz na niebezpieczeństwo siebie i innych. – Prosimy o opuszczenie tego miejsca i rozejście się!

JA-TY-ONI=MY!

Pod koniec października media obiegło zdjęcie Jakuba Ositka wykonane podczas Strajku Kobiet, na którym policjantka stoi twarzą w twarz z demonstrującą kobietą. Na policyjnych i nie tylko policyjnych stronach przeważały komentarze z kciukiem do góry. Nasz redakcyjny kolega Andrzej Chyliński dotarł do tej policjantki. Zapytaliśmy również funkcjonariuszy z różnych części kraju, którzy dbają o bezpieczeństwo legalnych i nielegalnych zgromadzeń, o ich zdanie na ten temat:

Policjantka ze zdjęcia

– Nie pamiętam, który to już był dzień od ogłoszenia alarmu. Pracowaliśmy dzień w dzień. To mogło być 27 października. Byliśmy na pl. Trzech Krzyży w Warszawie przed kościołem. Zaczął zbierać się bardzo duży tłum. Atmosfera była bardzo napięta. W pewnym momencie zauważyłam po swojej prawej stronie, że część policjantów pobiegła do radiowozu i jeden z dowódców wołał, aby tam pomóc. Sytuacja była bardzo dynamiczna. Ludzie zaczęli otaczać radiowóz. Tłum był naokoło nas. Zobaczyli, że byłam jedyną dziewczyną wśród tych policjantów, i zaczęli krzyczeć: „Policjantko, czy ci nie wstyd?!”. To był właśnie ten moment, kiedy to zdjęcie zostało zrobione. Jedna z pań podeszła bardzo blisko. Dzieliło nas mniej niż pół metra, gdy patrzyłyśmy sobie w oczy.

Gdy tłum zobaczył, że w szeregach Policji są też policjantki, to nie było łatwo, bo ilość hejtu wylewana właśnie na nas była spora. Pewnie dlatego, że był to Strajk Kobiet, a protestujący myśleli, że jesteśmy wrogami protestu. Cała Policja była dla nich zła, a funkcjonariuszki szczególnie. Choć czasami ktoś uśmiechnął się do mnie, to w przeważającej części nie były to miłe konfrontacje.

Funkcjonariusz z Krakowa

Mundur nie ma politycznych barw. Zakładając go, zajmujemy się dbaniem o porządek i wykonywaniem swojej pracy, bez względu na to, czy prawo złamie ktoś o zbliżonych do moich poglądach, czy zupełnie przeciwnych. Jeden i drugi muszą ponieść konsekwencję swoich czynów, konsekwencje równe.

Funkcjonariusz służby ruchu drogowego

Protesty to bardzo intensywny czas w naszej służbie, bo trzeba nie tylko zapewnić bezpieczeństwo na drodze, ale również tak zorganizować ruch w mieście, żeby jak najmniej dotknęło to tych użytkowników, którzy aktualnie nie biorą udziału w takich zgromadzeniach. Zapewne większość z tych protestujących nie zdaje sobie kompletnie sprawy, że dzięki Policji mogą wyjść i zademonstrować swoje zdanie i wrócić bezpiecznie do swoich domów i rodzin. Policja zawsze będzie stała na straży bezpieczeństwa i porządku publicznego, to są pierwsze zdania zawarte w ustawie o Policji i tego nikt ani nic nie zmieni.

Funkcjonariusz z SPPP w Opolu

Każdy policjant, który bierze udział w takim zabezpieczeniu, chce, aby odbyło się ono przede wszystkim bezpiecznie i pokojowo dla obydwu stron. Wśród ludzi, którzy manifestują swoje poglądy z godnością, pojawiają się osoby, które wykrzykują hasła wulgarne w naszym kierunku, nawołują do nienawiści, mają w sobie olbrzymią złość i nienawiść do wszystkich. Prowokują, rzucają się na policjantów, nawet naruszają naszą nietykalność. Często celem tego działania jest pokazanie, że Policja jest brutalna, bo zatrzymuje „niewinną osobę”... Często takie interwencje są nagrywane i puszczane w mediach społecznościowych, pokazywane od momentu zatrzymania osoby, z prowokującym tytułem filmu „brutalne zatrzymanie lub potraktowanie gazem uczestników marszu”.

Funkcjonariusz z województwa śląskiego

Ta służba dla mnie jako pasjonata jest służbą zaszczytną. Moje zaangażowanie ma na celu zapewnienie bezpieczeństwa w miejscach zgromadzeń, imprez masowych oraz tam, gdzie mogą się spotkać grupy ludzi o skrajnych poglądach, mogące naruszyć chroniony prawem porządek publiczny. Niestety w trakcie ostatnich wydarzeń oraz bezpośrednio po nich często kłębią się myśli, dlaczego obywatele naszego kraju, którym na co dzień pomagam na wiele sposobów, i których ślubowałem chronić, wykrzykiwali, że mam „ściągnąć mundur i przeprosić matkę” lub „jak spojrzę córce i żonie w oczy?”. Fala hejtu w internecie i coraz to nowi „znawcy” tematyki policyjnej starali się udowodnić prowokacyjny styl działania Policji podczas ostatnich demonstracji. Szkoda, że tak naprawdę ludzie kierują agresję tam, gdzie ktoś jest po prostu pod ręką, czyli w tym wypadku Policja, a co odważniejsi starają się upolityczniać naszą formację, nie rozumiejąc, że tam gdzie jest zgromadzenie ludzi, tam Policja będzie zawsze, niezależnie od tego, kto w tej chwili zasiada w rządzie lub kto jest ministrem spraw wewnętrznych.

Funkcjonariusz z Krakowa

Jeżeli miałbym tak obiektywnie powiedzieć, to 80 proc. manifestujących jest agresywnych, a ta agresja, jaką w sobie mają, nie ma nic wspólnego z protestowaniem i wyrażaniem swoich poglądów. To są zazwyczaj młodzi ludzie, 15-20--latkowie, którzy chcą zademonstrować swoją siłę, opór, nagrać to i wrzucić do sieci. Dwa tygodnie temu, o godz. 16 w piątek, powrót do domu zajmował ludziom, którzy nie brali udziału w manifestacji, prawie 5 godzin. Ci ludzie też byli zdenerwowani, a ty stoisz i się zastanawiasz, z której strony oberwiesz i czym. Tak to wygląda. Ja tam nie jestem po to, by chronić kogokolwiek z rządu, to nie jest moja robota. Idzie demonstracja, widzą policjantów, zwłaszcza młodych, i zaczyna się stek wyzwisk. Jeżeli ktoś nie rozumie, że jestem tam po to, by bronić ich bezpieczeństwa i porządku publicznego, zapraszam do przeczytania chociaż pierwszych siedmiu punktów ustawy o Policji. Tam nie jest napisane, że policjant ma być po stronie demonstrujących. Manifestacja to jest machina. Ludzie w tłumie nie mają żadnych zahamowań. Bardzo łatwo jest podnieść kamień  i rzucić nim w policjanta.

Funkcjonariusz z powiatu olkuskiego

Przez dwa ostatnie tygodnie 5 demonstracji było u mnie, niedużych, ok. 500 osób, a jedna – z 50 osób. To małe miasteczko. Podczas pierwszej demonstracji było rzucanie kamieniami i wyzwiska „JP”. A podczas kolejnej dostaliśmy brawa od tych samych demonstrujących. Łatwiej się zabezpiecza „kiboli” niż demonstracje polityczne. Przy politycznych protestach, nawet w małych wioskach, pojawiają się radni, posłowie i zaczyna się eskalacja. Pilnowaliśmy kościołów, chociaż tu nie było żadnych ataków. Jak ktoś by pomalował kościół w miejscowości, gdzie jest tysiąc mieszkańców, to by mu chyba dom spalili. Tu wszyscy protestują bardzo spokojnie i grzecznie raczej. Ostatnio, jak był „marsz spacerujących”, który zabezpieczaliśmy, jak jedna osoba krzyczała w naszą stronę „JP”, to tłum chciał go zlinczować.

IZABELA PAJDAŁA

Wypowiedzi policjantów zebrał SZYMON GŁUSZEK

zdj. autor

Tekst powstał na podstawie:

Tandera M., Protest społeczny – struktura zgromadzenia, „Przegląd Kulturoznawczy” 2014, nr 1.

Urllich P., „Normal Citizens” versus „Rowdies”. Police categorisations of protesters in Germany, Center for Technology and Society, Technische Univesität, 2019 Berlin.

Urllich P., Postdemokratische Empörung Ein Versuch über Demokratie, soziale Bewegungen und gegenwärtige Protestforschung

Rozmowy z dr. Piotrem Kocybą – kierownikiem projektu badawczego „Wzburzenie społeczeństwa obywatelskiego w Polsce” realizowanego we współpracy z Instytutem Filozofii i Socjologii PAN.

Koleżanki i Koledzy, Funkcjonariusze i Pracownicy Cywilni polskiej Policji!

Zbliżający się do końca rok 2020 był niezwykle trudny dla naszej formacji. Pandemia koronawirusa, która dotarła do Polski na początku marca, postawiła przed nami wiele dodatkowych zadań, nie zwalniając z dotychczasowych.

Często nasze obowiązki wiązały się z rygorystycznymi ograniczeniami dla obywateli, a ich egzekwowanie spotykało się ze społecznym niezadowoleniem. Mieliśmy jednak świadomość, że działania te są niezbędne, bo pozwalają ograniczyć liczbę osób chorujących na COVID-19 i chronią tych, dla których z uwagi na stan zdrowia wirus był szczególnie niebezpieczny. W ten sposób wspieraliśmy także służby medyczne stojące w pierwszej linii walki z epidemią.

Odbywająca się w połowie roku kampania wyborcza to również był czas wielu trudnych zabezpieczeń i naszego ogromnego zaangażowania w jej bezpieczny przebieg, czego nikt nie może kwestionować. Najgorszy czas przyszedł jednak wraz z drugą falą epidemii. Jej skala zaskoczyła wszystkich i wciąż zbiera swoje tragiczne żniwo, także w naszych szeregach. Ponownie trzeba było wprowadzić liczne obostrzenia, tyleż pomocne w walce z wirusem, co powodujące społeczne niezadowolenie. Ich lekceważenie przez – podkreślmy to – nieznaczną część obywateli naszego kraju skutkowało kolejnymi interwencjami z naszej strony.

Na ten stan nałożył się sprzeciw kobiet po ogłoszeniu przez Trybunał Konstytucyjny wyroku w sprawie tzw. aborcji eugenicznej. Ogromna fala protestów była kolejnym wyzwaniem dla naszej formacji. Ich siła i skala, mimo uzasadnionych stanem epidemii ograniczeń gromadzenia się, spowodowały, że znów musieliśmy podjąć działania niepopularne, jednak ukierunkowane na zapewnienie bezpieczeństwa ludzi.

Sytuację utrudniał fakt, że jak zawsze podczas dużych zgromadzeń wśród ich uczestników pojawiły się osoby, dla których demonstrowanie swoich poglądów czy wartości jest kwestią wtórną, a podstawową – atakowanie innych i niszczenie mienia. Tak było podczas Marszu Niepodległości czy niektórych zgromadzeń Strajku Kobiet.

Jednak wszędzie tam, gdzie łamano prawo, na jego straży staliście WY. Widziałem, jak bez względu na stopień zagrożenia szybko i skutecznie je neutralizowaliście, a przede wszystkim podejmowaliście interwencje z zachowaniem pełnego profesjonalizmu – nie zwracając uwagi ani na pozycję osób łamiących prawo, ani na ich czy własne poglądy. To właśnie Wasz profesjonalizm jest gwarancją tego, że Polska jest państwem, w którym nie ma przyzwolenia na łamanie stanowionego przez konstytucyjne organy RP prawa. Bardzo Wam za to dziękuję.

Dziękuję też za ogromny trud, wysiłek i poświęcenie. Za Wasze zaangażowanie i oddanie służbie mimo częstej krytyki, zarówno politycznej, jak i medialnej, oraz za odporność na płynący w naszą stronę hejt. Dziękuję po prostu za to, że jak zawsze liczyć mogą na Was Polska i Polacy.

gen. insp. Jarosław Szymczyk

Komendant Główny Policji