Pana przyjazd do Wielkiej Brytanii dwa lata temu wzmocnił istniejące od 2008 r. stanowisko oficera łącznikowego polskiej Policji. Czy było aż tyle pracy, że potrzebny był na Wyspach drugi funkcjonariusz z Polski?
– Decyzję o wzmocnieniu biura oficerów łącznikowych w Londynie i oddelegowaniu drugiego policjanta podjęto już w 2016 r. Wynikało to z rosnącej liczby spraw, w których konieczna jest niezwłoczna wymiana informacji kryminalnych oraz koordynacja działań, jak również ze złożonego charakteru czynności. Nasza współpraca z partnerem brytyjskim zazwyczaj dotyczy spraw z obszaru przestępczości zorganizowanej: narkotykowej, handlu ludźmi, współczesnego niewolnictwa, przemytu wyrobów akcyzowych, uprowadzeń czy oszustw gospodarczych na dużą skalę. Nie brakuje przestępczości kryminalnej i pospolitej – obecny rok jest rekordowy pod względem zabójstw i niewyjaśnionych zgonów.
Duża liczba spraw wynika ze struktury demograficznej i znacznej liczebności naszych obywateli na Wyspach. Ze statystyk rządu brytyjskiego z 2016 r. wynika, że oficjalnie zamieszkuje tu blisko milion Polaków. Oczywiście liczba ta nie obejmuje osób, które pracują nielegalnie i nie są zarejestrowane w systemach – podatkowym czy zdrowotnym. Liczba ta jest zdecydowanie niedoszacowana. Pracy dla oficerów łącznikowych w Londynie nie brakuje. Dobrze, że są dwa etaty, choć pracy starczyłoby dla większej liczby policjantów. Policja rumuńska, która w Wielkiej Brytanii ma również dwóch oficerów łącznikowych, delegowała czasowo dodatkowych dwunastu funkcjonariuszy.
My również korzystamy z podobnych rozwiązań, choć nie na taką skalę. W Londynie w strukturach Metropolitan Police od wielu lat funkcjonuje program NEXUS, w ramach którego oddelegowanych jest tu dwóch polskich funkcjonariuszy – rotacja odbywa się co 6 miesięcy. Polscy policjanci nie tylko wspierają londyńskich kolegów w wymianie informacji operacyjnych oraz przez udział w sprawach kryminalnych dotyczących naszych obywateli, ale są także dużym wsparciem w zadaniach realizowanych przez oficera łącznikowego na terenie aglomeracji londyńskiej, która liczy około 15 milionów mieszkańców. Obecnie prowadzone są prace nad wzmocnieniem obecności polskich funkcjonariuszy w Wielkiej Brytanii, ale jest za wcześnie, żeby zdradzać szczegóły.
Dlaczego zdecydował się Pan na taką specyficzną służbę?
– Lata pracy w pionie analitycznym i prawnym w KGP pozwoliły mi na poznanie funkcjonowania formacji na poziomie strategicznym. Kolejnym ważnym etapem była praca operacyjna. Suma tych wszystkich doświadczeń dała mi solidne podstawy do podjęcia nowych wyzwań i realizacji obecnych zadań. W Wielkiej Brytanii staram się koncentrować na współpracy w zakresie zwalczania poważnej, ciężkiej przestępczości zorganizowanej i wspierać polskich policjantów w realizacji spraw operacyjnych z wątkiem „brytyjskim”.
Na decyzję o ubieganiu się o to stanowisko miały wpływ pobudki zawodowe oraz to, co uważam za swoją „przypadłość” – poszukiwanie zmian dla zdobywania nowych umiejętności i utrzymywania się poza orbitą symptomów wypalenia zawodowego.
Jak odnalazł się Pan na Wyspach, gdzie nie tylko jest ruch lewostronny, ale i miejscowe służby funkcjonują w innych ramach niż w Polsce?
– Poruszanie się w ruchu lewostronnym jest początkowo wyzwaniem, zwłaszcza na rondach, ale szybko się można przyzwyczaić. Zdecydowanie gorzej jest z oznakowaniem, które jest mało czytelne. W samym Londynie ruch jest bardzo duży, a ulice wąskie, jednak kierowcy jeżdżą dużo wolniej niż w Polsce. Z kolei piesi masowo przechodzą na czerwonym świetle, na co jest powszechne przyzwolenie, również służb porządkowych. Odmienność formacji brytyjskich polega na tym, że jednostek i agencji policyjnych jest tu bardzo wiele, przez co panuje spore rozproszenie struktur i zadań.
Akredytacja oficera łącznikowego obejmuje nie tylko Londyn czy Anglię, ale także Walię, Szkocję i Irlandię Północną. Współpracuję z 45 komendami o takim statusie, jak nasza Komenda Główna Policji, posiadającymi własne komórki do współpracy międzynarodowej. Struktura jest silnie zdecentralizowana i każda formacja terytorialna działa samodzielnie, niezależnie od innych, często w oparciu o odmienne algorytmy. Poza tymi jednostkami funkcjonuje dziesięć struktur ponadregionalnych do zwalczania przestępczości zorganizowanej tzw. ROCUs (Regional Organised Crime Units). Są one odpowiednikiem struktur CBŚP i bardzo skutecznym partnerem we wspólnych przedsięwzięciach. Do tego dochodzą służby celno-skarbowe (HM Revenue & Customs), graniczne (Border Force), imigracyjne (Imigration Enforcement), kontrterrorystyczne (SO15) oraz policja transportowa (British Transport Police), której zadania nie są związane z ruchem drogowym, a ze zwalczaniem każdego rodzaju przestępczości, również o charakterze terrorystycznym, na dworcach, stacjach kolejowych, drogach i w obrębie całej infrastruktury transportowej. Nad wszystkim czuwa National Crime Agency (odpowiednik FBI) i Home Office (odpowiednik MSW w innych krajach).
Każdy z tych partnerów rządzi się odmiennymi procedurami, trochę innym sposobem postępowania w poszczególnych sprawach oraz innym podejściem do międzynarodowej wymiany informacji kryminalnych. Nie jest to łatwy partner. Wyzwaniem jest, aby w każdej z wymienionych organizacji nawiązać dobre kontakty, które zaprocentują przy konkretnych sprawach. Decentralizacja powoduje wiele trudności w moim codziennym funkcjonowaniu, ale z drugiej strony ta rozmaitość, różnorodność formacji policyjnych stanowi ciekawy koloryt i składa się na bogactwo doświadczeń, które zdobywam.
Jeżeli chodzi o realizację spraw operacyjnych i dochodzeniowych, to system prawny jest odmienny od polskiego i potrafi rodzić frustrację po obu stronach. W wielu przypadkach, w szczególności w pracy operacyjnej, decydują czynniki ekonomiczny i finansowy, co bardziej przypomina funkcjonowanie organizacji z sektora prywatnego. Choć póki co w wielu działaniach bazujemy na dorobku prawnym Unii Europejskiej, niekiedy brakuje prawnych podstaw do wymiany informacji.
Inaczej zorganizowany jest nadzór merytoryczny przełożonych nad pracą operacyjną i dochodzeniową – również bardziej przypominający modele biznesowe. Gdy z Polski przychodzą wnioski o natychmiastową pomoc, to trzeba znać konkretne osoby w danych jednostkach, żeby szybko móc reagować na zagrożenia. O ile w modelu polskim szukamy zawsze przełożonych i osób decyzyjnych do ustanowienia zasad współpracy i uzyskiwania informacji, o tyle na Wyspach najcenniejszy i najbardziej skuteczny jest kontakt z oficerem prowadzącym.
Jaki jest charakter spraw, którymi zajmuje się oficer łącznikowy polskiej Policji w Wielkiej Brytanii?
– Jest sporo przestępczości zorganizowanej, z mojej perspektywy dostrzegam narastający problem przestępczości narkotykowej oraz prania pieniędzy pochodzących z tej działalności. Grupy przestępcze, złożone również z Polaków, rywalizują między sobą o rynki wpływu. Dlatego mamy tu do czynienia z zabójstwami, uprowadzeniami, haraczami. Są też grupy pseudokibiców z przeszłością kryminalną w Polsce. Nie wahają się używać przemocy względem siebie i swoich rywali. Klasyczne sprawy handlu ludźmi nie zdarzają się często, natomiast prawdziwym wyzwaniem są sprawy z zakresu współczesnego niewolnictwa – pracy niewolniczej czy czerpania korzyści z prostytucji.
Nie brakuje przestępczości pospolitej. W pamięci utkwiła mi sprawa napadu na tle rabunkowym na stuletnią obywatelkę Polski, idącą do kościoła ze znaczną sumą pieniędzy, którą chciała ofiarować. Została zaatakowana przez dwóch Polaków i bardzo dotkliwie pobita. Miała wybite oko, złamaną szczękę, uszkodzony kręgosłup. Wkrótce zmarła. Współpracowałem w tej sprawie z Derbyshire Police, która ostatecznie zatrzymała sprawców.
Sporą część mojej aktywności zajmuje tematyka osób poszukiwanych na podstawie europejskiego nakazu aresztowania. Nasi policjanci w kraju wykonują znakomitą pracę, która przekłada się na wyniki w Wielkiej Brytanii. Ciągle jesteśmy najskuteczniejszym państwem zaangażowanym w proces ekstradycyjny. Regularnie organizowane transporty lotnicze pozwalają na powrót do kraju i pociągnięcie do odpowiedzialności karnej około 800 osób rocznie.
Na obraz „polskojęzycznej” przestępczości na Wyspach składa się również liczba około 1000 Polaków odbywających kary pozbawienia wolności w brytyjskich zakładach karnych.
Jak zmieni się Pana służba po Brexicie?
– Perspektywa Brexitu, w szczególności w opcji „no deal”, wprowadza nas na nieznane wody. Nie jesteśmy także w stanie powiedzieć, jakie będzie porozumienie w Wielkiej Brytanii w kontekście współpracy policyjnej. Sami policjanci brytyjscy nie do końca wiedzą, jak będzie wyglądała ta współpraca. Tworzone są kolejne struktury policyjne i ponadagencyjne do koordynacji międzynarodowej wymiany informacji na wypadek Brexitu. Z mojej perspektywy najbardziej dotkliwa dla wzajemnej współpracy byłaby utrata przez partnera brytyjskiego dostępu do SIS II, kanału wymiany informacji kryminalnych Europolu oraz narzędzi prawnych w postaci europejskiego nakazu aresztowania oraz europejskiego nakazu dochodzeniowego. Akredytowani w Zjednoczonym Królestwie oficerowie łącznikowi zgodnie zauważają, że ewentualną lukę w wymianie informacji operacyjnych i kryminalnych będą musieli wypełnić właśnie oni. To oczywiście przełoży się na obciążenie pracą. Ze swojej perspektywy również mogę to potwierdzić. Rozmaite służby brytyjskie i agencje dążą do nawiązania współpracy z oficerami łącznikowymi i wymiany informacji operacyjnych tym kanałem. Dla mnie oznaczało to wzrost liczby spraw operacyjnych w przededniu uprzednio planowanego Brexitu o 100 proc. w porównaniu do analogicznego okresu roku poprzedniego.
Jak rodzina podchodzi do Pana służby za granicą?
– Rodzina od początku wspierała mnie w decyzji o wyjeździe, argumentując, że to niezwykle cenne doświadczenie zawodowe dla mnie, a także szansa na edukację córki w języku angielskim. Najwięcej obaw mieli moi rodzice, którzy oczywiście tęsknią za wnuczką i namawiają mnie do jak najszybszego powrotu. Moja żona wspiera mnie i zajmuje się organizacją naszego codziennego życia w Wielkiej Brytanii. Tylko w takiej sytuacji mogę spokojnie skupić się na tych najważniejszych, merytorycznych aspektach służby. To jest nieoceniona pomoc.
Dziękuję za rozmowę.
PAWEŁ OSTASZEWSKI
zdj. Marcin Bryszak
Mł. insp. dr Bartosz Furgała
W 2003 r. skończył studia na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. W Policji służy od 2004 r. W maju br. obronił na macierzystej Alma Mater pracę doktorską z zakresu prawa konstytucyjnego w kontekście prawnych aspektów prowadzenia czynności operacyjno-rozpoznawczych przez służby policyjne.
Pierwsze lata w Policji związane były z pracą w komórkach analitycznych w Gabinecie Komendanta Głównego Policji. Od 2010 r. pełnił funkcję naczelnika Wydziału Analiz GKGP. Następnie był zastępcą dyrektora Biura Prawnego KGP, a od 2013 r. zastępcą dyrektora Gabinetu Komendanta Głównego Policji do spraw prawnych. W latach 2015–2017 służył w Wydziale w Rzeszowie Biura Spraw Wewnętrznych KGP. Od 17 listopada 2017 r. jest oficerem łącznikowym polskiej Policji w Wielkiej Brytanii.
Jego hobby to włoska motoryzacja lat 80. i 90. XX w. Pasjonuje się narciarstwem i jest fanem ciężkiego brzmienia. Wolne chwile najchętniej spędza podróżując lub majsterkując w garażu.
P.Ost.