Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Systemy antydronowe

Pod koniec września ub.r. funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu zatrzymali Rosjanina, który bez pozwolenia sterował dronem latającym w okolicach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Bezzałogowiec wypatrzył jeden z borowców. Szybko się okazało, że lata tam bezprawnie. Funkcjonariusze błyskawicznie znaleźli jego operatora. Był nim Ivan K. z Federacji Rosyjskiej. Został zatrzymany, a następnie przekazany Policji. Mężczyźnie postawiono zarzut naruszenia przepisów o ruchu lotniczym, bo wykonywał lot bez zgody Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej oraz Biura Ochrony Rządu. Po czynnościach procesowych został przekazany Straży Granicznej, a następnie wydalony do swojego kraju. Niby nic złego się nie stało, ale ta sytuacja pokazała, że w przyszłości mogą pojawić się zagrożenia wynikające z użycia dronów. W ostatnich latach ich liczba rośnie lawinowo. Można je kupić w wielu sklepach, a ich cena z każdym rokiem maleje. Do tego są łatwe w obsłudze. To zwiększa ryzyko, że będą wykorzystywane np. do zamachów terrorystycznych, bo w łatwy sposób mogą przenosić ładunki wybuchowe. Dlatego naukowcy opracowują systemy antydronowe, które pozwalają na dezaktywację bezzałogowców, stanowiących zagrożenie dla bezpieczeństwa.

PREZENTACJA

Pokaz jednego z takich systemów odbył się w listopadzie ub.r. przed budynkiem Biura Operacji Antyterrorystycznych KGP. Przeprowadziła go firma z Zielonej Góry. Ich system służy do wykrywania, rozpoznawania i neutralizacji dronów.

Składa się m.in. z radaru z kamerą, który znajduje się w terenowym samochodzie. Na czas pracy wysuwa się z niego na specjalnym podnośniku.

Radar ma zasięg 9 km, ale dokładna identyfikacja drona jest możliwa w odległości 1,2 km od niego.

– Gdy namierzy bezpilotowy obiekt latający, automatycznie nakierowuje na niego obrotową kamerę. Obraz z niej jest przesyłany do stanowiska dowodzenia, gdzie na ekranie można m.in. śledzić tor lotu drona, jego prędkość, a także dokładnie go zobaczyć – mówi Zygmunt Trzaskowski, dyrektor generalny w Hertz Systems Ltd Sp. z o.o.

Ostatnim elementem systemu jest broń elektromagnetyczna. Po wycelowaniu w drona i naciśnięciu spustu zagłusza się sygnał między nim a urządzeniem do jego nawigacji. Po utracie łączności bezzałogowiec przełącza się w tryb awaryjnego lądowania, gdy taki posiada, i opada pionowo na ziemię.

– Trzeba widzieć miejsce, nad którym się go dezaktywuje, żeby nie spowodować zagrożenia – wyjaśnia Zygmunt Trzaskowski. – Po wylądowaniu można z niego przejąć dane, np. zdjęcia lub nagranie – dodaje.

Opisywany system antydronowy w wersji mobilnej przydaje się np. do zabezpieczania imprez masowych lub granic państwa. Co ciekawe, istnieje też jego wersja stacjonarna, która służy m.in. do ochrony obiektów państwowych, zakładów karnych i stadionów. Obie działają przy każdej pogodzie.

INNE SPOSOBY

Z danych ze strony internetowej CNBC, czyli największej na świecie sieci telewizyjnych kanałów informacyjnych o tematyce ekonomicznej, wynika, że w 2015 r. producenci dronów sprzedali ich 700 000. Rynek ten dynamicznie się rozwija. Szacuje się, że wartość tego przemysłu przekracza 3 miliardy dolarów, a za 10 lat ma wynosić 90 miliardów. Przewiduje się, że do 2025 r. sprzedaż bezzałogowców zwiększy się – uwaga – o 2600 proc.! To może spowodować wzrost zagrożeń. Dziś drony stwarzające jakieś niebezpieczeństwo można wykrywać nie tylko za pomocą radaru, ale korzystając też z systemów wizyjnych, termowizyjnych i akustycznych. Można je też po prostu wypatrywać. Sposobów na neutralizację bezzałogowców jest kilka. Można je m.in. zagłuszać, zestrzeliwać z broni palnej, strącać działkami wodnymi, przechwytywać z pomocą sokołów, a także łapać w siatki. Ten ostatni sposób wykorzystuje policja w Japonii. W kraju tym ogromna liczba dronów cywilnych spowodowała, że powstała specjalna jednostka „antydronowa”, wyposażona w bezzałogowce z siatkami. Należy się spodziewać, że w innych państwach też zaczną powstawać podobne komórki przechwytujące drony zagrażające bezpieczeństwu. Będą na pewno przydatne na lotniskach. Z danych opublikowanych na stronie internetowej National Public Radio wynika, że w 2015 r. w USA było 300 „bliskich spotkań” dronów z samolotami, a 594 razy zauważono je w pobliżu lotnisk lub tras lotów.

ARTUR KOWALCZYK
zdj. Katarzyna Chrzanowska (1), Andrzej Mitura