„Policjant, który mi pomógł to dzielnicowy Arkadiusz Bober. Pracuje on w Komendzie Powiatowej Policji w Kępnie i jest dzielnicowym w Gminie Perzów. (…). Chciałabym się zwrócić o podziękowanie Dzielnicowemu Panu Arkadiuszowi Bober za wszelką pomoc, życzliwość i porady w trudnym dla mnie czasie. Od kilkunastu lat byłam żoną alkoholika, który poniżał mnie i moje dzieci. Bił mnie, krytykował, kontrolował na każdym kroku, nie mogłam spóźnić się z pracy o pięć minut, nie mogłam odbierać telefonów, np. gdy dzwonili rodzice lub ktoś z pracy, oraz znęcał się psychicznie i fizycznie nade mną. (...) Mój były mąż (jesteśmy już po rozwodzie) groził mi siekierą. Bardzo się przestraszyłam, że zabije mnie lub nasze dzieci. Wtedy powiedziałam: Dość! Zadzwoniłam do naszego Dzielnicowego o pomoc, podczas gdy ten miał wolne od służby. (…) Mimo to służył mi pomocą. I to on poinformował innego policjanta, który był w tym czasie na służbie o całym zdarzeniu u nas w domu. I dzięki Panu Arkowi, który podjął szybką interwencję przyjechali policjanci i zabrali mojego byłego męża na izbę wytrzeźwień. Tego samego wieczoru wyprowadziłam się z dziećmi z domu. Po tym zajściu byłam załamana, czułam się bezsilna, bezradna i zastraszona. Miałam chwilę zwątpienia i wyrzuty sumienia, że zrobiłam źle. Ale On Pan Bober umocnił mnie (…) Nawet, gdy nie był na służbie dzwonił do mnie i pytał o naszą sytuację i jak się czujemy. Pocieszał mnie. Mówił, że całe życie przede mną, że mam dla kogo żyć, że dzieci są najważniejsze. Dawał rady. (…) Rozmowy z nim dały mi więcej niż rozmowy z psychologiem. Z każdym dniem nabierałam coraz więcej zaufania do niego. Dzięki tym rozmowom stałam się silniejsza, bardziej pewna siebie. Mogłam dzwonić do niego o każdej porze dnia i nocy. Z biegiem czasu widzę, że gdyby nie on, to w mojej rodzinie mogłoby dojść do tragedii”.
To słowa płynące z serca od jednej z mieszkanek rejonu, którym zajmuje się wyróżniony dzielnicowy. To ona zgłosiła policjanta do konkursu. Z listu przebija prawdziwe ciepło i wdzięczność jednego człowieka dla drugiego człowieka.
Asp. Arkadiusz Bober uśmiecha się lekko i mówi – pamiętam tę sprawę. List przyszedł także do jednostki. Komendant bardzo się ucieszył i powiedział – no wreszcie podziękowania, a nie tylko skargi i zażalenia.
– Arkadiusz Bober to bardzo dobry policjant – mówi jego przełożony mł. insp. Waldemar Tyrański, komendant powiatowy Policji w Kępnie (woj. wielkopolskie). – Był wielokrotnie wyróżniany, także w tym roku. Jego nominacja na wyższy stopień również była przedterminowa. W rozmowach z samorządowcami, ale i osobami z podległego mu rejonu słyszę same dobre opinie. Jest to policjant, który wszystkim się interesuje. Angażuje się także w pomoc ludziom starszym. Ostrzega przed oszustwami „na wnuczka”, „na hydraulika”, „na policjanta”. Wyróżnia się na każdym polu.
Asp. Arkadiusz Bober mimo 36 lat ma duże doświadczenie, ale co ważniejsze – wyczucie w podejściu do ludzkich problemów. Ma dwie pasje: pomaganie ludziom i motocykle, szczególnie stare. Do munduru ciągnęło go od zawsze, choć żadnych tradycji rodzinnych nie miał. Chciał zostać albo strażakiem, albo policjantem. Startował i tu, i tu. Dostał się do Policji i widząc dziś odznakę „Policjanta, który mi pomógł” na jego mundurze, nie można mieć wątpliwości, że było to trafne posunięcie. Służy od dwunastu lat, od trzech jest dzielnicowym.
– To niełatwy rejon – mówi asp. Arkadiusz Bober. – Jest tu dużo terenów popegeerowskich. Są interwencje domowe, których przyczyną jest alkohol. To pociąga za sobą dalsze problemy – pobicia, znęcanie się. Jest dość dużo „Niebieskich kart”. Są rodziny, w których po wdrożeniu procedury sprawca awantur zmienia się. Niektórych uda się wysłać na leczenie odwykowe, innych nie. Mam dwa przypadki, że ludzie po rozmowach sami zadeklarowali, że nie będą nadużywać alkoholu i rzeczywiście nie ma u nich interwencji. Ale są i tacy, którzy wracają z odwyku i tego samego dnia zaczynają pić. Bardzo trudne są interwencje, gdzie przemoc jest typowo psychiczna. Prowadziłem sprawę mężczyzny, który w ogóle nie pił, ale robił awantury i psychicznie wykańczał żonę. Kobiecie, która zgłosiła mnie do konkursu, udało się pomóc. Teraz to szczęśliwa osoba, która nie musi drżeć o bezpieczeństwo swoje i dzieci. Najbardziej szkoda mi właśnie dzieci, które są w takich rodzinach. Ludziom trzeba pomagać. Każdy ma prawo godnie żyć.
PAWEŁ OSTASZEWSKI
zdj. autor