Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Uniewinnieni po raz trzeci (nr 127/10.2015)

Już po raz trzeci Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił policyjnych dowódców: Grażynę Biskupską, Kubę Jałoszyńskiego i Jana P. od zarzutów popełnienia błędów, które zdaniem prokuratury przyczyniły się do śmierci dwóch antyterrorystów podczas akcji w Magdalence w marcu 2003 roku.

Uniewinnieni po raz trzeci

 

Akcja miała być zwieńczeniem wielomiesięcznych poszukiwań przez stołeczną policję dwóch niebezpiecznych bandytów Roberta Cieślaka i Igora Pikusa, przestępców działających w gangu, który dokonywał napadów z bronią na tiry.

W 2002 r. w czasie próby odbicia tira zabezpieczonego przez Policję w Parolach w wymianie ognia z bandytami zginął policjant Mirosław Żak. 

Grupa została częściowo rozbita przez stołecznych policjantów, poszukiwano jeszcze Pikusa i Cieślaka. Wydział dz. Terroru Kryminalnego i Zabójstw Komendy Stołecznej Policji kierowany przez Grażynę Biskupską ustalił, że obaj bandyci wynajmują dom w Magdalence. W nocy z 5 na 6 marca oddział antyterrorystów otoczył dom i wszedł na teren posesji. Wtedy gangsterzy odpalili ukrytą w kwietniku bombę. Dwóch policjantów zginęło, 16 zostało rannych. Bandyci ostrzeliwali się z okna na poddaszu. Mieli kilka sztuk broni i granaty. Obydwaj zginęli.

Natychmiast po tym zdarzeniu ówczesny Komendant Główny Policji nadinsp. Antoni Kowalczyk powołał niezależną komisję ekspertów, złożoną ze specjalistów od działań antyterrorystycznych. W jej skład wchodzili generał Sławomir Petelicki, pułkownik Roman Polko, emerytowani oficerowie, m.in. były dowódca antyterrorystów Edward Misztal. Komisja orzekła, że akcja policji była przygotowana i prowadzona prawidłowo, a zastosowania przez bandytów bomby-pułapki nie można było przewidzieć.

Ta opinia przedstawiona na konferencji prasowej w komendzie stołecznej wywołała wiele nieprzychylnych komentarzy. Potem program na temat akcji w Magdalence wyemitowała telewizja. Jego wydźwięk był taki, że to dowódcy są winni tragedii. Media cisnęły polityków, politycy komendanta. W efekcie powołana została druga komisja, która  orzekła, że odpowiedzialni za akcję popełnili liczne błędy i że należy wszcząć śledztwo.

Śledztwo wszczęła prokuratura w Ostrołęce. Akt oskarżenia o niedopełnienie obowiązków przeciwko trójce dowódców trafił do Sądu Okręgowego w Warszawie w 2005 roku. Prokurator zarzucał m.in. brak planu akcji, niewłaściwe rozpoznanie, niezabezpieczenie pomocy medycznej. Proces trwał kilkanaście miesięcy. W 2006 roku sąd uniewinnił oskarżonych. Prokurator (i oskarżyciele posiłkowi reprezentujący rodziny zmarłych policjantów) złożył apelację i w efekcie sprawa trafiła do ponownego rozpoznania. W roku  2010 sąd po raz drugi wydał wyrok uniewinniający.

Prokurator odwołał się po raz kolejny i sprawa znowu trafiła do ponownego rozpatrzenia. Prokurator  domagał się dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć dla wszystkich oskarżonych, za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób, skutkiem którego była śmierć.

Tym razem sąd również nie uznał argumentów prokuratora. Podzielił natomiast argumenty obrońców, którzy zwracali uwagę, że choć podczas akcji zostały popełnione błędy, to nie miały one wpływu na jej tragiczny przebieg. Obrońcy podkreślali m.in., że nikt nie był w stanie przewidzieć użycia przez gangsterów bomby-pułapki, ponieważ był to pierwszy tego typu przypadek. Takie zdanie wyraził także biegły Paweł Moszner, były komandos, którego wcześniejsza opinia była podstawą aktu oskarżenia. Sąd odrzucił także powtarzany kolejny raz przez prokuraturę zarzut o to, że w akcji nie użyto snajpera. Zgodził się z argumentem obrony, że to nie była operacja wojskowa, której celem było zabicie przeciwnika, ale akcja policyjna, której celem było zatrzymanie osób podejrzewanych.

Uzasadniając wyrok sędzia Anna Wierciszewska-Chojnowska podkreśliła, że obaj policjanci, którzy ponieśli śmierć, zginęli w wyniku wybuchu bomby-pułapki. Sędzia uznała, że pomoc rannym nie była możliwa, ponieważ znajdowali się oni pod ostrzałem (od pierwszego wybuchu bomby-pułapki do możliwości ewakuowania rannych minęło 17 minut), ponadto nawet gdyby zaraz po wybuchu udzielono im pomocy, nie mieli oni szans na przeżycie ze względu na odniesione obrażenia.

Sąd uniewinnił oskarżonych. Prokurator Andrzej Ołdakowski z prokuratury w Ostrołęce powiedział dziennikarzom, że uzasadnienie sądu było prawidłowe, jednak decyzja prokuratury, czy zaskarżać wyrok po raz trzeci – zapadnie później.

ELŻBIETA SITEK
zdj. Piotr Maciejczak