Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Nie tylko „na wnuczka” (nr 122/05.2015)

Z oszustwami metodą na wnuczka policjanci walczą już kilkanaście lat. Ostrzegają, szkolą i prowadzą kampanie informacyjne skierowane do seniorów. We Wrocławiu wymyślili, że oprócz tego będą wychowywać społeczeństwo, zwłaszcza młodych ludzi. Z ich pomocą chcą uchronić seniorów przed oszustami, którzy żerują na naiwności i uczuciach, jakimi dziadkowie darzą najbliższych.

–To nowatorska koncepcja. Chcemy wyeliminować źródło problemu, a nie tylko gasić pożar – mówi sierż. sztab. Beata Borowicz z Zespołu Profilaktyki Społecznej, która od początku roku w Wydziale Prewencji KWP we Wrocławiu zajmuje się bezpieczeństwem seniorów. – Przez długi czas zastanawiałam się, co zrobić, jak można jeszcze pomóc. Bo przecież robione było bardzo dużo.

ŚWIADOMOŚĆ ROŚNIE

W ubiegłym roku prowadzili kampanię społeczną. Oprócz tego od lat w ramach policyjnego programu prewencyjnego „Akademia Bezpieczny Senior” na Uniwersytecie Trzeciego Wieku uczą osoby starsze, jak rozpoznać metody działania oszustów i nie stać się ofiarą przestępstwa. Do tych, którzy nie biorą udziału w takich zajęciach, docierają dzielnicowi. Policjanci proszą też o pomoc bankowców – żeby byli czujni i reagowali, księży – by przestrzegali nie tylko z ambony. Mają kontakt z opieką społeczną, zarządcami nieruchomości, administracją budynków. Przynajmniej raz w miesiącu w każdym powiecie organizują debaty społeczne z udziałem władz i wszystkich instytucji, które mogą pomóc w uświadomieniu osób starszych.

– I efekty są. Świadomość wśród seniorów jest coraz większa. Niestety te przestępstwa ewoluują i nie są takie same. Oszuści wciąż wymyślają nowe sposoby, wykorzystując bezradność starszych osób  – mówi sierż. sztab. Borowicz.

NOWA STARA METODA

Dziś to nie jest tylko sposób „na wnuczka”. Teraz jest tak, że przestępca dzwoni do starszej osoby, podaje się za wnuczka lub innego krewnego, prosi  o pomoc finansową i w tym momencie połączenie zostaje zerwane. Sekundę później dzwoni kolejny telefon. Tym razem rozmówca przedstawia się jako policjant albo funkcjonariusz CBŚ, mówi, że wie o wcześniejszym telefonie oszusta i że policja właśnie prowadzi działania operacyjne i namierza sprawcę. Prosi o pomoc. Starsza osoba ma się włączyć do akcji, przekazać pieniądze lub zostawić je w wyznaczonym miejscu. W ten sposób  pomoże w złapaniu oszusta na gorącym uczynku.

– Oszukane osoby są przekonane, że nam pomagają. Pod koniec ubiegłego roku jedna pani, 70-latka z Wrocławia, wierząc, że pomaga nam, zostawiła zgodnie z poleceniem oszustów ponad 30 tys. zł w koszu na śmieci – mówi sierż. sztab. Beata Borowicz.

EDUKACJA OGÓLNOSPOŁECZNA

Scenariuszy oszustwa „na wnuczka” może być więcej. 19 marca 2015 roku w Legnicy 91-letnia Ada M. przekazała młodej kobiecie podającej się za prokuratorkę 20 tys. zł. To miała być zapłata za zwolnienie z policyjnego aresztu wnuka, który spowodował wypadek drogowy. Zdarza się też, że sprawca podający się za policjanta sugeruje, by ofiara osobiście zadzwoniła pod numer 997 i potwierdziła jego tożsamość. Problem w tym, że najczęściej starsza osoba nie rozłącza się i wybiera numer policji na tzw. otwartym połączeniu. Wówczas do rozmowy włącza się kolejny oszust, który potwierdza tożsamość swojego kolegi. Ofiara przekonana, że rozmawia z policjantem, zgadza się na współpracę i przekazanie pieniędzy.

– Na szczęście dzięki wszystkim naszym działaniom starsze osoby coraz częściej nie dają się oszukać. Prawda jest taka, że jest więcej usiłowań, a mniej przekazań pieniędzy – mówi policjantka. Wierzy, że z czasem będzie jeszcze lepiej. Że uda się zatrzymać ten proceder, uświadamiając ludzi, co jest powodem takich sytuacji.

– Stworzona przez nas koncepcja profilaktyczna „Kochana babciu, najdroższy dziadku…” ma zmienić kierunek działania z edukacji tylko i wyłącznie seniorów na edukację ogólnospołeczną – mówi sierż. sztab. Borowicz.

WINNA SAMOTNOŚĆ

– Znalazłam gdzieś taki cytat: „Starość nie chroni przed miłością, ale miłość potrafi ochronić przed starością” – tłumaczy dalej Beata Borowicz z Wydziału Prewencji KWP we Wrocławiu. – A potem uzmysłowiłam sobie, że tym, co ułatwia oszustom działanie, jest często przerażająca samotność osób starszych. Oni nie rozumieją dzisiejszego świata, są mniej ostrożni,  mają problemy z pamięcią, koncentracją, racjonalną oceną rzeczywistości, a przy tym chcą czuć się potrzebni. Czekają na gest ze strony najbliższych, w ogóle na gest drugiego człowieka. Sami nie chcą się narzucać, przeszkadzać, prosić.

Wychodząc z założenia, że policjant nie jest w stanie wejść do każdego domu, Borowicz uznała, że najlepszą metodą będzie zaangażowanie i uwrażliwienie najbliższych: córek, synów i wnuków. Ale też sąsiadów, bankowców, pielęgniarek, pracowników poczty. Bo oni też mają rodziny. Być może mają też samotną babcię, dziadka, wujka, ciocię. Jeśli uświadomi im się, jakie konsekwencje niesie za sobą pozostawianie najbliższych zupełnie samych, będą potrafili inaczej spojrzeć na obcych ludzi.

– Chodzi o zbudowanie, utrwalenie i wzmocnienie pozytywnych postaw. O pobudzenie aktywności w relacjach międzyludzkich, rodzinnych i zwrócenie uwagi na procesy psychologiczne, które warunkują zdarzenia przestępcze – mówi Borowicz.

NAUKA OD MAŁEGO

Tyle w teorii. A konkretnie? Jednym z elementów programu jest konkurs skierowany do młodzieży szkolnej, polegający na przygotowaniu happeningu pt. „Babciu, dziadku – nie daj się oszukać”. Będzie też ulotka i naklejka, którą wnuczek będzie mógł nakleić babci czy dziadkowi  na telefon.

– Tak jak teraz uczymy w szkole o bezpieczeństwie na drodze, chcemy edukować dzieci pod kątem zagrożeń, jakie czyhają na osoby starsze, ale też wytłumaczyć przyczynę takiego zjawiska. Uczniowie będą mogli iść do dziadków z naklejką zaprojektowaną specjalnie dla nich – mówi Borowicz. – Będą pamiętać, uczyć ich, przypominać.

Oprócz tego w ramach współpracy z operatorem telefonii ulotka wraz z naklejką trafi do każdego odbiorcy posiadającego stacjonarny telefon. Jest też plan, żeby starsze osoby dostały ulotki razem z korespondencją z ZUS. Skąd taki pomysł? Borowicz obserwując swoją mamę, zauważyła, że z wielką uwagą otwiera listy z informacją o składce emerytalnej. Wtedy zapaliła się jej lampka.

– Imienna korespondencja jest ważna, jest czytana – mówi policjantka. – Nasza ulotka nie zniknie w koszu. To jest jej moc!

Na ulotce widać starszą kobietę. To mama Beaty Borowicz. Policjantka celowo wybrała zdjęcie, na którym się uśmiecha. Bo dziadkowie cieszą się, gdy bliscy do nich dzwonią, gdy o nich pamiętają.

ANNA KRAWCZYŃSKA