Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

To cała Kasia (nr 114/09.2014)

Młodszy aspirant Katarzyna Wierzbicka, laureatka VII edycji ogólnopolskiego konkursu „Policjant, który mi pomógł”, wydaje się zaskoczona i nieco zmieszana wyróżnieniem. Przecież robi tylko to, co do niej należy – pełni służbę, chodzi w rejon, uczestniczy w spotkaniach Ośrodka Pomocy Społecznej na warszawskiej Woli. Nie wie nawet, kto zgłosił jej kandydaturę do konkursu. Nie pytała.

Osoby autentycznie skromne to dla dziennikarza problem. No bo jak uzyskać informacje od kogoś, kto niechętnie o sobie opowiada? Pani Kasia to przemiła dziewczyna o perlistym śmiechu. Emanuje optymizmem. Umie słuchać i chętnie uczestniczy w rozmowie. Tylko o swoich osiągnięciach jakoś mówić nie chce – potwierdza, że rejon trudny i pracy jest dużo, ale nie przychodzą jej na myśl żadne osoby, którym jakoś szczególnie pomogła. Jej za to pomagają wszyscy w wydziale – i koledzy, i przełożeni traktują ją świetnie i zawsze chętnie wspierają, gdy natrafi na problem, z którym nie może sobie dać rady...

Z MIŁOŚCI DO KONI

Do służby w Policji zgłosiła się w końcówce 2004 roku. Ukończyła szkolenie podstawowe w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie. Po powrocie odsłużyła miesiąc w stołecznym OPP, a później trafiła tam, gdzie ciągnęło ją najbardziej – do Ogniwa Konnego Komendy Rejonowej Policji Warszawa IV. Wychowała się pod miastem i konno jeździła od czasów podstawówki (ale wie Pan, nie od początku, dopiero gdzieś tak od ósmej klasy...), skończyła też biologię na Uniwersytecie Warszawskim. Praca z końmi wydawała się jej wymarzoną. Niestety, jej koń Jasyr okulał, przez co nie zawsze mogła uczestniczyć w patrolach. Po dwóch latach doszła do wniosku, że czas na zmianę.

STRZAŁ W DZIESIĄTKĘ

Kolejne dwa lat przepracowała na Żoliborzu, w Wydziale do walki z Przestępczością Gospodarczą. Ale praca dochodzeniowca to nie było to – ciągnęło ją w teren. I na kolejne dwa lat trafiła do Komisariatu Rzecznego Policji w Warszawie, w którym pracowała aż do Euro 2012. Potem był krótki epizod w KRP VII i powrót na Wolę, gdzie zwolnił się etat dzielnicowego. I to był strzał w dziesiątkę. Pracuje teraz z ludźmi, może też wychodzić w teren. Wprawdzie ma trochę papierkowej roboty, ale realnie może pomagać innym. A w jaki sposób? A wie Pan, tak po prostu...

Jej rejon to ulice Karolkowa, Żytnia, Płocka i Młynarska. W sumie kilka tysięcy mieszkańców. Na obrzeżach sporo domów komunalnych, zamieszkanych głównie przez osoby starsze, niezaradne życiowo, często dotknięte alkoholizmem, bezrobotne. Przemoc w tych rodzinach jest na porządku dziennym.

Przy Karolkowej 58a mieści się Dział Wsparcia i Pomocy Rodzinie Ośrodka Pomocy Społecznej Dzielnicy Wola. Tu dla odmiany chętnie mówią o swojej dzielnicowej. To oni zgłosili jej kandydaturę do konkursu „Policjant, który mi pomógł”. Bo Kasia bardzo na to zasłużyła.

– Wie Pan, do nas już od paru miesięcy docierały pozytywne sygnały o jej pracy – mówi Elżbieta Lesiak, kierownik Działu Wsparcia i Pomocy Rodzinie. – Chwalili ją przede wszystkim seniorzy, szczególnie ci doświadczający przemocy. Mówili, że często do nich przychodzi, rozmawia – także ze sprawcami. W wielu przypadkach odniosło to pozytywny skutek.

Tak było ze starszym małżeństwem, z którym mieszkał dorosły już syn. Wielokrotnie uciekał się do przemocy wobec swojego ojczyma, ale wyraźnie bał się konsekwencji i wizyt policjantki. No to zaczęła tam przychodzić tak często, że mężczyzna w końcu sam wyprowadził się z domu rodziców.

– Obecnie mamy też inny, trudny przypadek – opowiada Elżbieta Lesiak – Kobieta w ciąży, chora psychicznie i agresywna. Jej mąż już nie daje sobie rady. Pani Kasia jest w tę sprawę bardzo zaangażowana, nie tylko często się tam pojawia, ale również sama nawiązała kontakt z dalszą rodziną tej pani, aby udzielili pomocy w trudnej sytuacji.

POTRAFI ROZMAWIAĆ Z LUDŹMI

Osoby doświadczające przemocy to trudni rozmówcy. Nie chcą opowiadać o swoim nieszczęściu. Ale dali wyraz ogromnej sympatii do policjantki jesienią ubiegłego roku, podczas badań ankietowych skuteczności procedury „Niebieskie Karty”, prowadzonych przez OPS. Nazwisko dzielnicowej pojawiało się w nich bardzo często i to w pozytywnym kontekście. Bo mł. asp. Katarzyna Wierzbicka lubi i umie rozmawiać z ludźmi. I jeśli umówi się na spotkanie, to zawsze na nie przyjdzie.

Zdaniem pracowników Ośrodka Pomocy Społecznej umiejętności nawiązywania dialogu przez Panią Kasię sięgają dużo dalej – potrafi bowiem doskonale współpracować z różnymi instytucjami wchodzącymi w skład zespołu interdyscyplinarnego. Zawsze jest przygotowana, zawsze potrafi godzić zwaśnionych i doprowadzić do kompromisu. Dzięki temu praca staje się łatwiejsza.

Wszystko to rysuje obraz Katarzyny Wierzbickiej jako osoby bardzo skromnej, wrażliwej, czułej na ludzką krzywdę. Dlatego nie powinno dziwić, że wśród jej pasji znalazły się występy w Chórze Komendy Stołecznej Policji, do którego należy od momentu jego powstania w 2005 roku.

– To Pani Kasia śpiewa w chórze policyjnym? – dziwi się Elżbieta Lesiak. – My nic o tym nie wiemy! Nigdy się tym nie chwaliła. No, i widzi Pan? To cała Kasia...

PIOTR MACIEJCZAK
zdj. autor

Zobacz także:
Taki policjant to skarb (Nr 101 / 08.2013)