Prace na nim trwają od lipca, kiedy to członkowie Fundacji Rozwoju Strzelectwa w Polsce – inicjatorzy zmiany dotychczasowej ustawy – przekazali komisji zarys projektu nowych przepisów. Zakładają one powszechny dostęp do niektórych rodzajów broni sportowej, strzelb na śrut, wiatrówek i pistoletów gazowych; konieczność uzyskania pozwolenia na posiadanie dotyczyłaby jedynie broni palnej. Organem wydającym je byliby wójtowie gmin i burmistrzowie miast, a nie – jak dotychczas – wydziały postępowań administracyjnych komend wojewódzkich Policji. To najważniejsze, ale nie jedyne proponowane zmiany – opracowywany w komisji „Przyjazne państwo” projekt nowej ustawy można by nazwać wręcz rewolucją w dotychczasowym sposobie myślenia o dostępie obywateli do broni. Dlaczego? Odpowiedzi znajdziecie Państwo w wywiadzie z Jarosławem Lewandowskim.
Rozmowę tę traktujemy nie tylko jako przedstawienie poglądów inicjatorów prac nad zmianą ustawy, ale też jako wstęp do dyskusji o tym, jakie zapisy powinny znaleźć się w ustawie o broni i amunicji. Czy w obecnym kształcie jest ona wystarczająca, czy odstaje od oczekiwań obywateli?
Co Państwo o tym sądzicie? Jak oceniacie proponowane zmiany?
Czekamy na listy:
p.kacak@policja.gov.pl
Nie będzie rozdawnictwa
Z Jarosławem Lewandowskim, zastępcą redaktora naczelnego miesięcznika „Strzał”, członkiem Fundacji Rozwoju Strzelectwa w Polsce rozmawia Przemysław Kacak
Poseł Janusz Palikot zapowiedział projekt nowej ustawy, „trochę liberalizujący dostęp do broni”. Napisali go członkowie Fundacji Rozwoju Strzelectwa w Polsce...
– Sprostowanie. Sami używaliśmy takiego skrótu myślowego, ale oczywiście myśmy napisali tylko założenia do niego, czy raczej projekt projektu, który przekazaliśmy sejmowej Komisji Nadzwyczajnej „Przyjazne państwo”. Naturalnie to prawnicy komisji przygotowali projekt, obecnie już szóstą wersję, nowej ustawy. Różnic merytorycznych nie było, chodziło o nadanie formy właściwej pod względem formalnoprawnym.
Dlaczego fundacja tak lobbuje za zmianą dotychczasowej ustawy, skoro w różnych sondażach widać, że Polacy – jeśli nawet nie boją się łatwiejszego dostępu do broni – to nie widzą potrzeb jego zwiększania? Nie mamy takich tradycji, jak Amerykanie.
– Nie zgadzam się, wystarczy poprzeglądać fora internetowe, by przekonać się, że jest odwrotnie. Ludzie skarżą się, że obecnie uzyskanie pozwolenia na broń graniczy z cudem.
Nie obawia się Pan, że ograniczenie się jedynie do sprawdzenia niekaralności ubiegającego się o broń oraz zastąpienie badania psychologicznego sprawdzeniem, czy dana osoba nie choruje na chorobę wykluczającą możliwość posiadania broni, to nie „trochę zliberalizowany dostęp”, jak mówił poseł Palikot, ale „za bardzo zliberalizowany” dostęp?
– Projekt nie zakłada rozdawnictwa broni wszystkim. Stwarza dużo ostrzejsze kryteria możliwości jej posiadania, niż są w tej chwili. Sprawdzenie policyjne będzie nie tylko w momencie ubiegania się o broń, ale obligatoryjnie co trzy lata. I jeśli ktoś popełnił czyn karalny z określonego katalogu przestępstw, automatycznie nie będzie mógł otrzymać pozwolenia na broń, a jeśli już je ma, to je straci. Dziś jest tak, że przestępca może mieć broń legalnie, może otrzymać pozwolenie. Mieliśmy tego przykłady w Krakowie, Ząbkach, Wołominie.
Obecnie bowiem funkcjonuje stwierdzenie, że organ „może odmówić”, podczas gdy w projekcie nowej ustawy w takich przypadkach jest po prostu: „odmawia”. Również co trzy lata posiadacz broni będzie musiał przejść egzamin kompetencyjny, jeśli chciałby nosić broń przy sobie w miejscach publicznych. Miałby być on dość wymagający i aby go zdać, trzeba będzie naprawdę umieć posługiwać się bronią – i to w sytuacjach stresowych (strzelanie na czas, w ruchu i z wyjęciem broni spod ubrania).
Naszym zdaniem ci, którzy decydują się na noszenie broni pod marynarką, powinni bezwzględnie umieć się nią posłużyć, tak aby nie stwarzać zagrożenia dla osób postronnych. Projekt nie określa dokładnie, kto miałby przeprowadzać taki egzamin, o tym decydować ma organ wydający pozwolenie. Nie widzę przeszkód, by egzaminy przeprowadzała Policja. Co do badania psychologicznego potencjalnego nabywcy broni, to w obecnej formie jest ono farsą. W przypadku większości pozwoleń przeprowadzone zostaje raz w życiu. A co później? Tymczasem projekt nowej ustawy przewiduje, że jeśli dana osoba choruje na którąś z chorób wymienionych w opracowanym przez lekarzy wykazie, nie może mieć broni. Jest także założony mechanizm automatycznego cofania pozwolenia, jeśli wystąpi taki stan chorobowy. Teraz nie ma takiej możliwości.
A jak odniósłby się Pan do słów posła Marka Wikińskiego z SLD: „To bzdura, żeby wójt czy burmistrz, którzy często są uwikłani w lokalne układy, przyznawali broń. Na pewno nie są bardziej obiektywni od Policji”?
– Pan Wikiński w ogóle nie zna projektu nowej ustawy, wypowiada się na temat czegoś, czego nie przeczytał. Takie twierdzenia to bzdura. Po pierwsze: decyzja o przyznaniu pozwolenia nie byłaby uznaniowa, w związku z czym byłoby wszystko jedno, kto by ją podejmował. Skoro burmistrz czy prezydent miasta może dopuszczać do użytkowania strzelnice, co rodzi potencjalne zagrożenie dla setek tysięcy ludzi, jeśli podejmie błędną decyzję, to dlaczego ten sam organ nie miałby podpisywać zezwoleń na posiadanie broni. Podpisywać, bo wójt czy burmistrz nie decyduje w sensie uznaniowym, ocenia tylko występowanie przesłanek. Jeśli występują negatywne, np. dotknęła cię choroba z wykazu, nie wydaje ci pozwolenia.
(…)
Przy czym Policja nie traciłaby kontroli, bo projekt zakłada istnienie bazy danych o posiadaczach broni, do której dostęp miałyby służby, którym przychodzi czasami prowadzić tzw. działania realizacyjne.
(…)
Umieszczone w uzasadnieniu propozycji zmian zapisy: „Polska ma w tej chwili unikalny w swej historii okres spokoju na granicach. Ale taki stan nie będzie trwał wiecznie. Już nieraz wydawało się, że nasz kraj będzie stał niezagrożony przez wieki, co wkrótce okazywało się bolesną ułudą (...) w dobie armii zawodowej, która sama nie jest w stanie obronić kraju przed agresją, niezbędne jest posiadanie obywateli odpowiednio wyszkolonych w umiejętności posługiwania się bronią” zadziwiają. Nawet poseł Palikot przyznaje, że brzmią „nieco absurdalnie”. Zmiany w ustawie na pewno są proponowane ze względu na dobro obywateli, czy może sprzedawców broni?
– Uzasadnienie było pisane dawno temu, tak, żeby kogoś zainteresowało, więc specjalnie kilka spraw było przerysowanych. Potem było to zmieniane, nawet nie umiem teraz powiedzieć, czy ten fragment jeszcze jest, czy to jakaś beta‑wersja. Zresztą teraz chyba napisze je komisja, to było fundacyjne. Zmiana przepisów ma pomóc zwykłym strzelcom, takie były intencje i łatwo to zweryfikować.
(…)
Dziękuję za rozmowę.
zdj. autor
Cały wywiad oraz informacje o tym, jak dostęp do broni jest uregulowany w innych państwach, czytaj w tradycyjnym, papierowym wydaniu „Policji 997”
W lipcu 2009 r., kiedy Fundacja Rozwoju Strzelectwa w Polsce przekazała komisji „Przyjazne państwo” zarys projektu nowej ustawy, TSN OBOP przeprowadził na zlecenie TVP sondaż, w którym 83 proc. ankietowanych opowiedziało się przeciwko łatwiejszemu dostępowi do broni.