Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Duet: policjant + pies

Wirus zawsze idzie najbliżej, tuż przy lewej nodze. Obok niego dostojnie kroczy Mamba, trzeci w kolejności jest Słodziak, szyk zamyka Biszop. Mamba, Słodziak i Biszop to prywatne psy sierż. sztab. Adama Wojciechowskiego. Wirus też jest jego, tyle że służbowo. Od czterech lat służą razem w Policji.

–Lepiej nie podawać mi ręki na powitanie i nie zbliżać się za bardzo, bo on tego nie lubi. Będzie się denerwował i rzucał – uprzedza rozmówców Adam Wojciechowski,

a Wirus gotowy do ataku szczerzy kły. Zdecydowanie nie podoba mu się, że ktoś podchodzi zbyt blisko, o uścisku dłoni pana nie mówiąc. W ogóle nie wchodzi w grę. Ale to nie znaczy, że Wirus jest agresywnym psem. Absolutnie. Jest pieszczochem, który uwielbia pakować się na kolana. Najchętniej na kolana Adama, ale jak kogoś bliżej pozna, też nie odmówi sobie chwili przyjemności. Początkowa agresja jest więc tylko reakcją na obcych, formą odstraszenia ich i pokazania gotowości do ataku. Znakomicie sprawdza się u psa patrolowego. Działa na zasadzie straszaka. Sprawca, widząc patrol z psem, nie ucieka, bo wie, że nie ma szans.

– Ostrzejszy pies jest lepszy – mówią policjanci. A także, że łatwiej psa wygasić, niż pobudzić.

Wirus, zwany też Gamoniem lub Wirnikiem, pracuje na co dzień w stołecznym Referacie Konnym i Przewodników Psów. Jest psem patrolowo‑tropiącym. Do służby został przyjęty cztery lata temu. Wybrał go Adam –na dwa dni przed rozpoczęciem kursu dla przewodników psów w Zakładzie Kynologii Policyjnej w Sułkowicach. Potem kibicował mu podczas egzaminów kwalifikacyjnych. Bo żeby pies został przyjęty do służby, musi przejść próbę charakteru. Pierwszym sprawdzianem jest aportowanie: pies musi lubić aport, musi się nim bawić, być nim zainteresowany, drugim – sprawdzian predyspozycji do pracy nosem, a kolejnymi – próba odwagi i reakcja na strzał. Pomyślne zdanie egzaminu wstępnego oznacza pięciomiesięczne szkolenie. Pies dostaje imię i mundur, czyli szelki, smycz, kaganiec, linkę.

I do nauki.

Kurs kończy się egzaminem z wyszukiwania śladów, posłuszeństwa, pokonywania przeszkód i z ćwiczeń obronnych, takich jak pościg za przestępcą. W ten sposób powstaje zgrany duet: policjant plus pies. Każdego roku umiejętności psa weryfikuje komisja z zakładu kynologii. Jeśli jest sprawny i zachował wszystkie umiejętności, dostaje atest na kolejny rok.

(…)

Ares, Borys, a także Maks i Niko są owczarkami niemieckimi i służą w tej samej jednostce co Wirus. Wszystkie cztery są szczęściarzami i mieszkają ze swoimi właścicielami w domach. Artur Grabowski w mieszkaniu oprócz Aresa ma jeszcze west highland white terriera, Emilia Hyb dwie suki, owczarki niemieckie. Przewodnikiem Maksa jest st. sierż. Marika Siwek, a Niko należy do sierż. Pawła Zawadki. Nieoficjalnie również do jego żony, która psa kocha, nigdy na niego nie krzyczy i oburza się, gdy głos na Niko podnosi Paweł. Dlaczego ty go nie kochasz?, pyta wówczas. Albo: Czy ty go kochasz?

– Mam sympatię do niego – mówi oględnie Zawadka. – A w ogóle prawda jest taka, że pies nie robi niczego z miłości. Owszem, będzie tęsknił, będzie przywiązany, będzie się kładł na grzbiecie, popiskiwał z radości i kładł uszy po sobie. Wszystko dlatego, bo wie, że będzie miał z tego korzyści.

Marika Siwek czuje inaczej. 2,5 roku starała się, żeby przejść do referatu przewodników psów. Gdy wreszcie się udało i kilka miesięcy później dostała Maksa, wiedziała, że spełniło się marzenie jej życia. O owczarku niemieckim mówi dziś, że jest członkiem rodziny. Z bólem zniosła tygodniowe rozstanie, gdy z mężem wyjechali na zagraniczne wakacje. Tęskniła, płakała. Po powrocie prosto z lotniska, o północy, pojechała do Maksa.

– Myślałam, że rozniesie kojec na mój widok – wspomina.

(…)

Raz w tygodniu policjant i pies mają dzień szkoleniowy. Powtarzają wtedy wszystko, czego się pies nauczył w szkole w Sułkowicach. Ćwiczą posłuszeństwo, tropienie, przeszkody, agresję. Tę ostatnią z różną częstotliwością. Zależy od potrzeb i od sprzętu.

– My pozoranta nie mamy. Kolega nam pomaga, ale jest ryzyko, bo nie mamy też kombinezonu. Jest tylko mufka – mówi sierż. sztab. Igor Jarzyna z KPP w Białogardzie.

(…)

Niedawno, bo w lutym 2009 r., na mocy rozporządzenia ministra SWiA, zmieniającego rozporządzenie w sprawie szczegółowych zasad otrzymywania i wysokości uposażenia zasadniczego policjantów, dodatków do uposażenia oraz ustalania wysługi lat, od której uzależniony jest wzrost uposażenia zasadniczego, w Policji powstało stanowisko przewodnika psa, z czwartą grupą zaszeregowania i stopniem etatowym aspiranta sztabowego. W stołecznym referacie wszyscy taki etat dostali. W niektórych jednostkach w Polsce policjanci wciąż czekają.

– W województwie pomorskim już wszyscy etaty dostali, a w woj. zachodniopomorskim nie. Na przykład w Koszalinie tylko dwóch na pięciu przewodników – mówi Igor Jarzyna z KPP w Białogardzie.

– Jesteśmy jedyni w województwie mazowieckim, którym nie przyznano grupy. 100 zł więcej byśmy mieli. To tak, jakby człowiek podwyżkę dostał – mówi sierż. sztab. Norbert Polesiak z KMP w Radomiu.

Anna Krawczyńska
zdj. Andrzej Mitura


Jest to fragment artykułu. Całość w tradycyjnej, drukowanej wersji miesięcznika „Policja 997”.
 

Liczba przewodników i psów służbowych

1180 – tylu policjantów przewodników pełni służbę z psami

1331 psów jest w służbie prewencyjnej Policji (stan na dzień 30 czerwca 2009 r.), w tym:
1011 psów patrolowo‑tropiących,
39 psów patrolowych,
95 psów do wyszukiwania zapachów materiałów wybuchowych,
172 psy do wyszukiwania zapachów narkotyków,
14 psów do wyszukiwania zapachu zwłok ludzkich