Prokuratura oskarżyła Andrzeja Sz. O to, że w latach 1999-2002, za 14,5 tys. zł przekazywał gangsterom informacje, w wyniku czego policyjne akcje przeciw grupie Sławomira O. ps. "Uchal", często kończyły się niepowodzeniem. Zdaniem prokuratora Andrzej Sz. "chciał sobie w ten sposób zapewnić spokój w obawie o dziecko".
Oskarżony i jego obrońca wnosili o uniewinnienie ponieważ ich zadaniem zeznania gangsterów są zemstą za "skuteczność". Obrońca oskarżonego zarzucił prokuraturze, że bezkrytycznie dała wiarę "Koczisowi" i podkreślał, że zeznań skruszonego bandyty nie poparto innymi "obiektywnymi dowodami".
Andrzej Sz. został aresztowany w kwietniu 2004 r. Proces zaczął się w połowie 2005 r. Na ławie oskarżonych zasiadło początkowo 15 osób: policjanci strażnicy więzienni, którzy mieli organizować nielegalne widzenia z osadzonymi i dostarczać im telefony komórkowe, ławnik sądowy, który miał "załatwiać" uniewinniające wyroki (nieskutecznie) i lekarze wystawiający fałszywe zaświadczenia dla przestępców. Dwunastu z nich dobrowolnie poddało się karze. Andrzej Sz. i dwaj inni policjanci postanowili, że będą walczyć o niewinność.
Wyrok nie jest prawomocny, prokuratura zapowiedziała wniesienie apelacji. (PAP)