Rekord świata juniorek, który Kamila Skolimowska ustanowiła 9 września 2001 r. w Melbourne (71,71 m), do tej pory nie został pobity. Jest jedenastokrotną mistrzynią Polski w rzucie młotem. Szkoda, że przy kolejnych sukcesach sportowych prawie nikt z komentatorów nie dodaje, że jest także policjantką.
(...)
Pani Kamila często zastanawia się nad rolą przypadku i zbiegów okoliczności w życiu. Gdyby na początku 1996 r. nie zabolał ją ząb, może nie moglibyśmy dziś pasjonować się wynikami polskiej młociarki?
- Mój ojciec, jako że startował w barwach Legii, był wojskowym - wspomina Kamila Skolimowska. - Poszłam więc z bolącym zębem na Legię do dentysty. Po wizycie zobaczyłam, że na boisku ćwiczy brat. Postanowiłam, jak to młodsza siostra, trochę mu poprzeszkadzać. Potem znalazłam jakiś oszczep i próbowałam nim rzucać. Tę zabawę zobaczył mój późniejszy trener Zbigniew Pałyszko i spytał brata, kim jestem. Powiedział, że mam świetne warunki, aby rzucać młotem i zaprosił na trening. Nie powiem, żebym była tym zachwycona, przede wszystkim nie wiedziałam, z czym to się je, ale 4 marca 1996 r. razem z bratem poszłam na pierwszy trening na Warszawiankę.
Kamila szybko złapała bakcyla nowej wśród kobiet dyscypliny. Po dwóch miesiącach zajęć pobiła rekord Polski. Rok później była już mistrzynią Europy juniorek.
Odtąd co roku poprawia rekordy. Jej obecny wynik życiowy - 76,83 m - jest rekordem Polski.
(...)
Rekordzistka służy w Policji od czterech lat. Początkowo w OPP komendy stołecznej, potem w KRP na warszawskiej Pradze, a od stycznia tego roku w Wydziale Doskonalenia Zawodowego KSP w Tomicach. Starsza posterunkowa Kamila Skolimowska po olimpiadzie chce skończyć kurs instruktorski i, podobnie jak inni sportowcy służący w WDZ, zająć się doskonaleniem taktyki i technik interwencji policjantów.
Dlaczego wybrała Policję? Już w dzieciństwie fascynowała się bohaterami filmów kryminalnych. Realna propozycja pojawiła się w 2004 r., przy zmianie klubu z Warszawianki na Gwardię.
(...)
O sytuacji wokół organizacji igrzysk w Pekinie Pani Kamila mówi krótko:
- Myślę, że w pierwszej kolejności powinni zastanowić się ludzie, którzy osiem lat temu decydowali o wyborze Pekinu, przecież nie od dzisiaj wiadomo, jaka jest tam sytuacja. Nie podoba mi się, gdy teraz wszystko chce się załatwić sportowcami, biorąc ich pod włos. To w rękach polityków, szczególnie tych z najpotężniejszych państw, są odpowiednie instrumenty, które mogą wymóc przestrzeganie praw człowieka. W karcie olimpijskiej jest zapis, że nie możemy prezentować swoich poglądów politycznych na arenie sportowej, na podium i konferencjach prasowych. Myślę, że najlepszą formą wyrażenia solidarności będzie nasz brak uczestnictwa w ceremonii otwarcia. Ciężko pracowaliśmy przez cztery lata, aby wziąć udział w olimpiadzie, bojkot samych zawodów jest nieporozumieniem. Przypomnę tylko, że Sydney zapowiedziało, że w pół roku jest w stanie przygotować olimpiadę. Nikt nie zdecydował się na jej przeniesienie.
PAWEŁ OSTASZEWSKI
zdj. autor (4), East News/AFP
Artykuł w pełnej wersji przeczytacie w tradycyjnym - papierowym wydaniu miesięcznika POLICJA 997.