Płacili, żeby zostać policjantami. Dziś już nimi nie są i w dodatku staną przed sądem. Za przyjmowanie i wręczanie łapówek w zamian za pracę w komendzie stołecznej prokurator postawił zarzuty 35 policjantom i 27 cywilom. Spośród nich 21 policjantów i 8 cywilów zostało aresztowanych. Śledztwo trwa i liczby te mogą być większe.
ZAŁATWIACZ
Czy Adam F. mógł kiedykolwiek przypuszczać, że swoje 50. urodziny będzie spędzał w areszcie? Jak to się stało, że dobry glina, lubiany przez podwładnych dowódca, stał się głównym podejrzanym w aferze, która zatacza coraz szersze kręgi? Że zamiast zasłużonej emerytury czeka go sąd i być może więzienie?
Ponad 25 lat był szefem kompanii w Oddziale Prewencji Policji KSP. Pod jego okiem pierwsze kroki w zawodzie stawiało kilka tysięcy młodych funkcjonariuszy. Z wieloma z nich się zaprzyjaźnił i utrzymywał kontakty przez lata. Chwalił się, że w całej Polsce ma swoich wychowanków - dziś komendantów powiatowych i miejskich, dowódców, naczelników prewencji. Nieraz powoływał się też na nazwiska z wysokiej policyjnej półki, kierownictwa KSP, dyrektorów i naczelników KGP.
Wśród znajomych miał opinię człowieka, który wiele może, dla którego nie ma sprawy nie do załatwienia. Życie polega na załatwianiu - to była jego dewiza. Wszystkiego i z każdym. Jest tylko kwestia ceny.
(...)
NIEZADOWOLENI
Nie zawsze jednak Adamowi F. udawało się załatwić to, co obiecał. Problem w tym, że pieniądze pobierał z góry. Czasem więc proponował w zamian coś innego. Na przykład Andrzej K. zapłacił 6000 złotych za załatwienie mu pracy w Policji, ale nie zdał testu Multiselect. Ustalono, że w ramach tych samych pieniędzy dostanie pracę w BOR. Obawiając się, żeby i tym razem nie skończyło się klapą, Adam F. zorganizował podstawienie "sobowtóra" - funkcjonariusza wydziału bojowego z KGP, który za kandydata zdał egzamin ze sprawności fizycznej. "Sobowtór" wziął 100 złotych plus słodycze...
Od braci Michała i Tomasza K. "załatwiacz" dostał 17 000 złotych. Kiedy nie udało się ich przepchnąć przez sito eliminacyjne, aby nie pozbawiać się forsy, zaoferował im pracę w jednostce wojskowej i skontaktował w tym celu ze swoim kolegą. Ten pracę załatwił i podzielili się kasą.
(...)
Zarząd III Biura Spraw Wewnętrznych KGP prowadzi czynności operacyjne i śledcze w tej sprawie od października 2005 roku. Krąg podejrzanych staje się coraz szerszy, liczba zarzutów rośnie.
W listopadzie br. bilans nadal rozwijającego się śledztwa to: 91 zarzutów postawionych łącznie 35 funkcjonariuszom (w tej chwili już byłym), spośród których 21 aresztowano, 130 zarzutów postawionych 27 osobom cywilnym, 8 z nich aresztowano. Przeważająca większość zarzutów dotyczy przestępstwa płatnej protekcji, ale w trakcie dochodzenia ujawniono też i inne przestępstwa, jak choćby poświadczenie nieprawdy dotyczące zameldowania osób spoza Warszawy ubiegających się o pracę w KSP.
Takich policjantów nam nie potrzeba
mówi insp. Marek Działoszyński, dyrektor Biura Spraw Wewnętrznych KGP
- Pozornie wygląda na to, że w tej sprawie kilku bezwzględnych cwaniaków wykorzystało niewiedzę i naiwność młodych ludzi. Ale tak naprawdę nie była to tylko naiwność. Ci, którzy chcieli za pomocą łapówki dostać się do służby w Policji, wykazali się przede wszystkim lenistwem i również cwaniactwem. Lenistwem - bo młodzi, nowocześni - wydawałoby się - ludzie, nie zadali sobie trudu, żeby przez internet czy rozmowę w wydziale kadr sprawdzić, jak wygląda procedura przyjmowania do Policji. Zawierzyli jakimś pośrednikom, którzy udawali wtajemniczonych, a przecież przekazali im wiedzę ogólnie dostępną. Cwaniactwem, bo nie podjęli najmniejszego wysiłku, aby poddać się procedurze, z góry zakładając, że pewniejsze, ale i wygodniejsze jest zapłacenie łapówki. Co z nich byliby za policjanci? Po pierwsze i najważniejsze: zaczynali służbę od przestępstwa, co pozwala przypuszczać, że dawanie albo branie łapówek mogliby później powtarzać bez żadnych skrupułów. Po drugie: czy nam w Policji potrzeba cwaniaków i leni? Ludzi, którzy nie mają odwagi i determinacji, żeby poddać się określonej procedurze? Dobrze, że ich wyeliminowaliśmy z naszego grona.
Śledztwo w tej sprawie trwa, rozwija się i być może podejrzanych będzie więcej. Sprawa warszawska spowodowała, że problem przyjęć do Policji postanowiliśmy zbadać w całym kraju. Są przesłanki, że takie rzeczy działy się również w innych komendach. Badamy to i chcę tu wyraźnie powiedzieć: Niech nikt, kto dostał się do Policji przez łapówkę, nie czuje się bezpieczny! Może więc dla takich osób lepiej będzie, jeśli decyzję o odejściu ze służby podejmą same, póki jeszcze jest czas.
ELŻBIETA SITEK
zdj. Andrzej Mitura
Czekamy na listy, artykuły, wypowiedzi (gazeta.listy@policja.gov.pl). Najciekawsze z nich zamieścimy na naszych łamach.
Artykuł w pełnej wersji przeczytacie w tradycyjnym - papierowym wydaniu miesięcznika POLICJA 997.