Strona główna serwisu Gazeta Policyjna

Najgorsza służba w życiu

W akcji ratowniczej w Chorzowie brało udział około 900 policjantów. Po jej zakończeniu 100 funkcjonariuszy nadal zabezpiecza miejsce katastrofy, a kilkudziesięciu wykonuje czynności procesowe i robić to będzie jeszcze przez wiele miesięcy.

KRYPTONIM "CHORZÓW"

- Szykowałem się do wyjazdu na narty. Przygotowując sprzęt, poważnie skaleczyłem się w rękę i w efekcie zrezygnowałem. Oglądałem telewizję, kiedy o 17.20 zadzwonił dyżurny KWP z informacją o zawaleniu się dachu hali targowej. Przyjechałem do komendy. Wyszedłem z niej dopiero następnego dnia późnym wieczorem... - mówi nadinsp. Kazimierz Szwajcowski, komendant wojewódzki Policji w Katowicach.

(...)

POD NAMI BYLI LUDZIE

- Trzeba było myśleć o wszystkim, nawet o takich drobiazgach, żeby posypywać solą wyślizgane drogi dojazdowe. Wydałem też polecenie, żeby ruch drogowy zabezpieczył samochody stojące na parkingu przed halą, ponieważ najprawdopodobniej część z nich należała do poszkodowanych - mówi insp. Stanisław Olewiński, komendant miejski z Katowic.

(...)

- Chodziliśmy po rumowisku, wszystko trzeszczało pod nogami, było ciemno, ślisko, wystawały jakieś pręty, kable, potykaliśmy się. Mieliśmy świadomość, że pod nami mogą być ludzie. Około północy ktoś zawołał, że znaleziono policjanta. Aż do tego momentu mieliśmy nadzieję, że żyje... Wyciągało go kilku kolegów. Zabrali jego pas i broń - mówi st. post. Błaszczyk.
- Słyszeliśmy krzyki przywalonych, idąc za ich głosem odwalaliśmy łopatami śnieg, rękami i butami odginaliśmy blachę, spod zwałów złomu wyciągaliśmy rannych. Wyjęliśmy mężczyznę, który miał połamane nogi, przecięte udo, uszkodzone żebra. Wył z bólu. Powiedział, że obok powinien leżeć jego kolega. Strażacy wycięli dziurę w blasze, zobaczyliśmy nogę. To była kobieta. Nie żyła... - post. Damian Maślany ze służby kandydackiej na nowo przeżywa to zdarzenie.

(...)

- Straszne były zwłaszcza telefony komórkowe. One dzwoniły bez przerwy. Biorę taką komórkę do ręki i wyświetla się napis "mama" albo "dom". A ja wiem, że ten człowiek już nie żyje... Nie odbierze, nie uspokoi matki. I nie mam sumienia wyłączyć tego telefonu... To się stawało nie do zniesienia. Po dwóch godzinach nie wytrzymałem psychicznie, poprosiłem dowódcę o zmianę... - dodaje st. post. Arkadiusz Wit.

ELŻBIETA SITEK
zdj. Wojciech Basiński, KWP w Katowicach

Czekamy na listy, artykuły, wypowiedzi (gazeta.listy@policja.gov.pl). Najciekawsze z nich zamieścimy na naszych łamach.

Archiwalne wydania POLICJA 997 w postaci plików PDF, można pobrać z archiwum strony.